Czy dobrze słyszała? Miała już nigdy nie wrócić do Greyfaire? Oczy Arabelli wypełniły łzy. Dotąd nie zdawała sobie nawet sprawy, jak wielką poniosła stratę. Najgorsze, że nie z własnej winy. Ogarnęła ją złość. Wszystko, co było dla niej w życiu ważne i co stanowiło o jej szczęściu, zależało od mężczyzn. To takie niesprawiedliwe! Chciała sama decydować o swoim losie. Wiedziała, że to nie do pomyślenia, i że matka byłaby przerażona, słysząc coś tak niedorzecznego. Ojciec Anzelm pewnie powiedziałby jej, iż to wbrew przykazaniom boskim i że kobieta powinna być posłuszna mężczyźnie, ale Arabelli nie podobał się taki los.

– Co się stało, dziewczyno? – zapytał hrabia. – Wyglądasz jak chmura gradowa.

Już miała na końcu języka ostrą ripostę, ale wiedziała, że to dziecinne. Jej los nie stał się taki z winy jej męża. Obrażanie Tavisa Stewarta w niczym jej nie pomoże.

– Nie mogę znieść myśli, że jakiś obcy człowiek będzie miał większe prawo do mego domu rodzinnego niż ja sama.

– To zrozumiałe, że tak właśnie się czujesz, Arabello.

– Obiecaj mi, że uczynisz wszystko, by odzyskać dla mnie Greyfaire – prosiła. – Nie chcę królewskiego złota. Chcę z powrotem mojej warowni.

– Szkot nie powinien, co prawda, mówić, że nie potrzebuje złota – rzekł hrabia z uśmiechem – ale, choć nie będzie to łatwe, obiecuję, iż uczynię wszystko, co w mojej mocy, by odzyskać twój majątek.

– Jestem pewna, że tak właśnie będzie, panie – powiedziała, ale w głębi serca wiedziała, że gdyby Tavisowi się nie udało, ona sama nie spocznie, póki nie uczyni tego sama.

Uśmiechnął się, a Arabella nagle zrozumiała, że po raz pierwszy widzi go tak pogodnego.

– Ależ z ciebie słodka istota, Arabello Stewart – powiedział. – Podobasz mi się.

– To dobrze, panie – odparła z uśmiechem – bo przecież jesteśmy małżeństwem.

– Mam się do ciebie zalecać? Potrafisz skutecznie zniechęcić każdego zalotnika.

Teraz i Arabella zaczęła się śmiać.

– Bo też, panie, nie zalecałeś się do mnie tak, jak inni mężczyźni. Właściwie trudno by to było nawet nazwać zalotami. Chyba wolałabym, byś teraz zalecał się do mnie jak przystało na szlachetnie urodzonego narzeczonego.

– Jak długo mają trwać takie zaloty?

– Jeśli zaloty okażą się skuteczne, pojadę z tobą do Dunmor po ślubie twojej siostry piątego grudnia – powiedziała. Milczała przez chwilę wyczekująco, a potem dodała: – Nie zapytałeś, panie, co się stanie, jeśli nie okażą się skuteczne.

– Nie muszę wiedzieć – odparł uprzejmie – bo jestem pewien, że na pewno spodobają ci się. – Uniósł jej brodę dwoma palcami i znów dotknął ustami jej ust. – Jeszcze nigdy nie zalecałem się oficjalnie do kobiety, ale jestem pewien, że nie będziesz miała powodu do narzekań, obiecuję.

Czy jego pocałunki zawsze będą wywoływały ten dziwny dreszcz na jej plecach? Zastanawiała się nad tym przez chwilę, mając nadzieję, że tak właśnie będzie. Kiedy wziął jej dłoń w swoją wielką łapę i powiódł ją do ogrodu, nagle zdrowy rozsądek gdzieś zniknął. Przez chwilę nic nie mówili, bo też nie było potrzeby mówienia. Wrześniowy dzień był ciepły i słoneczny. Tuż nad łąką pełną stokrotek uniosło się stado dzikich gęsi, dźwigając jakby z wysiłkiem pękate brzuszki.

– Kiedy udasz się na dwór? – zapytała Arabella, przerywając ciszę.

– Dopiero w ostatni dzień lata. Jemmie i królowa bardzo chcą cię poznać, więc zabieram cię ze sobą. Teraz mamy najlepszy czas na polowanie, a brat nie potrzebuje mnie na dworze.

– Podobno twój brat nie jest lubiany wśród szlachty. Dlaczego? Ty darzysz go wielkim uczuciem, a nie byłoby tak, gdyby król Jerzy nie był dobrym człowiekiem.

Hrabia westchnął.

– Jemmie jest człowiekiem miłującym pokój, a czasy są takie, że wszyscy chcą wojny. On nienawidzi przemocy i sztuk wojennych. Darowaliby mu, gdyby przynajmniej siedział dobrze w siodle, ale on nie jeździ konno. Prawdę mówiąc, boi się koni. Jest podobny do swojej matki, Marii Guelgres, która była siostrzenicą księcia Burgundii, Filipa Dobrego. Wychowała się na dworze burgundzkim, była damą o wielkim intelekcie i pobożną. Jemmie ma po niej ciemną skórę, ciemne oczy i włosy i, mimo iż jest przystojnym mężczyzną, wygląda na obcokrajowca, co dla wielu jest niewybaczalne. Ma dwóch młodszych braci, Aleksandra, księcia Albany, i Jana, hrabiego Mar. Obaj są podobni do rodu Stewartów z wyglądu i zamiłowania. Obaj, jako typowi Szkoci, byli skorzy do walki. Postawiono im zarzut zdrady. Albany chciał przejąć tron. Skończyło się na tym, że Mar zginął w więzieniu, a Albany uciekł do Francji. Król francuski ożenił go z arystokratką, a wtedy Albany wyjechał do Anglii. Wasz król Edward bardzo chętnie wtrącał się do spraw Szkocji. Publicznie ogłosił brata Jemmiego królem Aleksandrem IV i wysiał brata, księcia Ryszarda, do walki ze Szkotami.

– Wtedy zginął mój ojciec – powiedział Arabella. – Nigdy nie rozumiałam, dlaczego go wezwano. Obie z matką błagałyśmy go, by nie jechał. Ojciec powiedział, że to nie są zwykłe potyczki przygraniczne, bo zaangażował się w to król Edward. Powiedział, że władca szkocki nie da się tak łatwo wyrzucić z kraju przez brata i że Edward wysłał wojsko tylko po to, by zaszkodzić Szkocji, z którą był wtedy w złych stosunkach.

– Tak, to prawda – rzekł hrabia. – Jemmie pomaszerował z wojskiem na południe, by stawić czoło bratu. Niestety, zabrał ze sobą grupę swoich przyjaciół, w której nikt nie był strategiem wojennym. Robert Cochrane, który zaprojektował salę rycerską w zamku Stirling, był ulubieńcem mego brata. Jemmie uczynił go dowódcą artylerii, pomijając przy tym wielu bardziej zasłużonych ludzi. Cochrane był nadętym głupcem. Staliśmy obozem w Launder, kiedy hrabia Angus i jego poplecznicy schwytali Cochrane’a i powiesili go na moście. Wieści o tym dotarły do Jemmiego, który od razu na nich ruszył. Angus schwytał króla, zmusił go do oglądania egzekucji jego przyjaciół i ruszył z nim do Edynburga, by oddać go księciu Albany. Nie wiedział, że gdy ten przyjął imię Aleksander IV, przysiągł wierność angielskiemu królowi.

– Byłeś wtedy z bratem i nie pomogłeś mu?

– Owszem. Kiedy przyrodni brat Aleksander wyjechał do Anglii, wysłałem jednego z moich ludzi z jego drużyną. Kiedy Angus wiózł Jemmiego do Edynburga jako więźnia, ja jechałem, by spotkać się na granicy z moim człowiekiem, który wykradł dokumenty świadczące o zdradzie księcia Albany.

Angus, który jest mimo wszystko poczciwym człowiekiem, był oburzony, że Aleksander Stewart zdradził własny kraj, by otrzymać tron. Tak więc Jemmie pozostał królem, a książę Ryszard powrócił do Anglii. Albany pogodził się z bratem. Jedyna bitwa, którą wygrał w tej wojnie, to Berwick.

– Tam właśnie zginął mój ojciec – powiedziała cicho Arabella. – A gdzie jest teraz książę Albany, panie?

– Nie żyje. Jemmie próbował kupić sobie jego lojalność, czyniąc go porucznikiem swojej chorągwi, ale odkrył, że już następnego roku Albany uknuł nową intrygę. Kiedy Aleksander uciekł do Anglii, dowiedział się, że jego poplecznik król Edward nie żyje. Ryszard został nowym królem, ale nie przyjął Aleksandra. Tak więc brat ruszył do Francji i w zeszłym roku najechał Szkocję u boku księcia Douglasa. Zostali pokonani pod Lochmaben. Douglas został złapany, a Albany uciekł z powrotem do Francji, gdzie zginął wiosną w zamieszkach.

– Więc teraz nikt nie zagraża królowi.

– Król zawsze będzie miał wrogów. Większość z nich obwinia się za zbytnią wyrywność do wojny, a mojego brata za brak do niej chęci, za to, że z całych sił stara się utrzymać pokój między Anglią i Szkocją. Szlachta go nie rozumie. Mimo iż świat wokół nich się zmienia, oni nie chcą zmienić swoich zwyczajów.

– Widać od razu, że kochasz króla Jerzego – zauważyła Arabella. – Jesteście choć trochę do siebie podobni? Chyba tak, skoro tak dobrze go rozumiesz.

Tavis Stewart roześmiał się.

– Kocham Jemmiego od dziecka. Jak już ci mówiłem, jego matka była wielce uprzejma dla mojej, mimo trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła. Mój ojciec zginął, kiedy miałem trzy lata, ale królowa Maria nigdy nie zapomniała, że jestem jego synem. Jemmie miał wtedy dziewięć lat. Maria przywiozła go wtedy do obozu wojska, by zagrzać żołnierzy do walki w imię pamięci króla Jerzego II. Udało jej się, bo szkockie wojsko rozgromiło wtedy angielskie pod Roxburgh. Kilka dni później mego brata koronowano w opactwie Kelso. Jemmie byt wtedy jeszcze dzieckiem, a król w takim wieku jest niebezpieczny, bo zawsze znajdzie się wielu chętnych, by zostać regentem. Wasz król Edward porozumiał się z księciem Douglasem i lordem Islesem, obiecując, że podzieli między nich rządy Szkocją. Chcieli, by Szkocja stała się wasalem Anglii. Rząd mego brata uniemożliwił jednak taki podział, podpisując pokój z Anglią w zamian za wpływy w Lancaster. Od tej pory między naszymi krajami panował pokój. Kiedy Jemmie skończył dwanaście lat, zmarła jego matka. To była wielka strata dla niego i dla Szkocji. Jego doradcą stał się wtedy biskup Kennedy. On, tak jak matka Jemmiego, był wierny królowi, ale zmarł dwa lata po królowej. Miałem wtedy zaledwie osiem lat. Pamiętam, jak matka i ojczym rozmawiali wtedy o niebezpieczeństwach, jakie wiążą się z tym wydarzeniem, bo Jemmie miał zaledwie czternasty rok.

– Obawiali się, że mógłbyś stracić Dunmor?

– Nie, chyba nie. Dunmor zawsze był twierdzą rodu Stewartów, a Ian Fleming objął w niej władanie w moim imieniu. Obawiali się chyba wojny domowej, która mogłaby zachęcić Anglików do najazdu i złamania traktatu pokojowego. Ale, szczęśliwie, ród Boydów wszystkim się zajął. Zabrali młodego króla z Linlithgow i przywieźli do Edynburga. Sir Aleksander Boyd był doradcą wojskowym Jemmiego i dowódcą obrony zamku, gdzie umieszczono mego brata. Nawet teraz Jemmie nienawidzi tego miejsca! Lord Boyd z Kilmarnock posłał wiadomość do mego ojczyma, że mam przyjechać do Edynburga, by dotrzymać bratu towarzystwa. Boydowie mieli wtedy wielką władzę i nie można było im odmówić. Lord Boyd ożenił swego syna z siostrą Jemmiego, księżniczką Mary. Ja spędziłem z bratem kilka lat. Kiedy ożenili mego brata z księżniczką Margaret, ten wysłał mnie do domu, twierdząc, że musi pozbyć się Boydów i zacząć władać we własnym imieniu. Byłem na niego zły. Chciałem mu pomóc walczyć z Boydami, ale on mi zabronił. „Dotrzymywałeś mi towarzystwa, chłopcze, przez ostatnich kilka lat” – powiedział wtedy. „Byłeś dobrym kompanem, ale jesteś jeszcze dzieckiem. Nigdy bym sobie nie darował, gdyby w tej zawierusze coś ci się stało”. Pojechałem więc do Dunmor ze wspomnieniami o bracie, który miał złote serce i nauczył mnie, że nie trzeba być bezwzględnym, by czuć się prawdziwym mężczyzną. Wróciłem bogatszy, bo nauczyłem się cenić muzykę i sztukę. Jemmie potrafił docenić ich piękno, a nigdy przez to nie był mniej męski.

– A co stało się z Boydami? – dopytywała się zaciekawiona Arabella.

– Sir Aleksander został ścięty, a lord Boyd uciekł ze Szkocji i razem z synem żyje na wygnaniu. Niemądrze uczynili, przejmując władzę od króla w tak młodym wieku; za taki występek zawsze trzeba zapłacić i w końcu zapłacili.

– Więc twój brat żyje odtąd szczęśliwie? – ucieszyła się Arabella.

– Dziewczyno – rzeki hrabia, sadzając ją przed sobą na niewielkim murku. – Póki Stewartowie są królami Szkotów, żaden z nich nie będzie nigdy szczęśliwy. Największą miłością mego brata, zaraz po jego dzieciach, są muzyka i architektura. Zna się na malarstwie, a nawet zamówił portrety swoje i królowej Marii u mistrza Hugona van der Goesa. Kolekcjonuje partytury i zachęca poetów do tworzenia. Cudowna poezja, która ostatnio powstaje w Szkocji, jest wynikiem patronatu Jemmiego. Możnowładcy bywający na dworze nie rozumieją jego zainteresowań. Wolą go raczej nie lubić, niż próbować zrozumieć. Od kiedy Cochrane i jego grupa zostali powieszeni, Jemmie nie nadaje tytułów żadnemu ze swoich przyjaciół. Ostatnio pozostaje w pewnej zażyłości z Janem Ramsayem z Balmain.

– A co królowa sądzi o tym wszystkim? – zaciekawiła się Arabella, bo słyszała, że małżeństwo szkockiego monarchy nie jest wcale szczęśliwe.

– Królowa Maria to najmilsza, najbardziej delikatna istota – rzekł z uczuciem Tavis. – Kocha i popiera Jemmiego od kiedy się poznali, a on w zamian kocha ją i szanuje. Pomimo wad i słabości mojego brata jego żona wciąż jest wobec niego lojalna. Jest niezwykle dobra. Jemmie o tym wie i nigdy by jej nie skrzywdził i nie wykorzystał jej dobroci.

– Wygląda na to, że twój brat ma trudny charakter – powiedziała Arabella. – Nie znałam wielu ludzi spoza Greyfaire, z wyjątkiem kuzyna Ryszarda i sir Jaspera. Żaden z nich nie okazał się taki, jak mi się wydawał.

Skinął głową, zadowolony z jej słów, które świadczyły o tym, że choć Arabella nie miała wielkiego wykształcenia, bo przecież niewiele kobiet posiadało jakiekolwiek, przynajmniej była bystra i szybko się uczyła. Ożenił się z nią w pośpiechu, by zyskać przewagę nad swoim wrogiem, i teraz musiał ją przyjąć taką, jaka była. Z ulgą stwierdził, że dziewczyna będzie umiała się zmienić. Potem zdał sobie nagle sprawę, że jego młoda żona może dokładnie tak samo myśleć o nim. Ruszyli dalej na spacer po ogrodzie.