Księżniczka zastanawiała się przez chwilę, a potem powiedziała:

– Cóż, Tavisie, w końcu to jej posag. Rozumiem jej upór. Musisz go dla niej odzyskać. Zważywszy, jak wiele zrobiłeś dla Jemmiego, powinien zgodzić się ci pomóc. Kiedy udajesz się na królewski dwór?

– Po świętach.

– Najpierw porozmawiaj o tym z Margaret - doradziła mu. – Ona ci pomoże. Pamiętasz, jakie miała kłopoty z własnym posagiem?

– Jemmie słusznie zrobił, że przyjął Szetlandy i Orkany w zamian za złoto króla Krzysztofa. Złota już by dawno nie było, a te dwie wyspy pozostaną częścią Szkocji na zawsze.

– Tak – zgodziła się siostra. – Ziemia jest lepsza niż złoto. Jeśli to rozumiesz, powinieneś też rozumieć punkt widzenia swojej żony.

– Nie twierdziłem nigdy, że go nie rozumiem, ale nie wiem, czy będę w stanie odzyskać Greyfaire. Wiem, że Jemmie będzie się starał mi pomóc, ale cała ta sprawa zależy w wielkiej mierze od kaprysu angielskiego króla. Nie jestem w stanie przewidzieć, co on zrobi.

– Twoja żona chyba to rozumie – powiedziała księżna Mary.

– Ona rozumie tylko to, co chce rozumieć. Straszna z niej złośnica.

– Nie sądziłam, że dożyję dnia, kiedy Tavis będzie chodził na smyczy malej Angielki – powiedziała siostra, całując go w policzek, i poszła cło swego męża.

Hrabia zastanawiał się, skąd kobiety biorą te wszystkie szpile, które wbijają mężczyznom jak na zawołanie. Nagle poczuł na ramieniu delikatny dotyk żony.

– Wyglądasz jak chmura gradowa, panie – rzekła.

– Moja siostra, Mary, to prawdziwa osa – odparł.

– Twoja matka przedstawiła nas sobie wcześniej i wydała mi się niezwykle ujmująca – zdziwiła się Arabella. – Może tylko powiedziała ci coś, czego nie chciałeś usłyszeć. – Wzięła go za rękę. – Chodźmy, panie, pora doprowadzić parę młodą do alkowy.

– Jedyną osobą, którą chcę doprowadzić do alkowy, jesteś ty, moja droga – powiedział cicho.

– Ależ panie!

– Obiecałaś, dziewczyno. Powiedziałaś, że po ślubie Roba i Ailis wrócisz ze mną do Dunmor – przypomniał, patrząc jej prosto w oczy, a Arabella zaczęła się rozglądać, jakby chciała mu uciec.

– Nie wiem nawet, czy mnie kochasz, panie.

– Niech cię, dziewczyno. A co to jest, jeśli nie miłość? Spędzam tu więcej czasu niż w Dunmor, a niektórzy popłakaliby się ze śmiechu, widząc jak Tavis Stewart, hrabia Dunmor, trzyma włóczkę, by jego żona mogła ją zwinąć w kłębek.

Roześmiała się.

– Bardzo byłeś cierpliwy, panie.

– To prawda i nie tylko w tej kwestii – powiedział znacząco.

– Ale ja się boję.

– Wszystkie dziewice się boją – odparł.

– Twoja matka powiedziała, że to boli.

– Pierwszy raz owszem, boli, ale ty jesteś dzielna i na pewno sobie z tym poradzisz – rzekł, obejmując ją w pasie i całując delikatnie w policzek. Jedną ręką dotknął jej piersi.

– Ależ milordzie, wszyscy nas zobaczą! Niespeszony dalej dotykał jej piersi i mruknął cicho do jej ucha:

– I co takiego? Pomyślą tylko, że hrabia Dunmor jest zakochany w swojej młodej żonie.

Zamknęła na chwilę oczy i pozwoliła, by ogarnęło ją to cudowne uczucie.

– Nie wiem sama, czy cię kocham – wydusiła w końcu.

– Nienawidzisz mnie więc?

– Nie!

– Nie lubisz?

– Nie!

– Więc lubisz?

– Och, tak, panie, lubię!

– Może warto więc zacząć od tego? Wróć ze mną dziś do Dunmor i tam zaczniemy żyć jak mąż i żona.

Chyba mnie kocha – pomyślała. Nie musiał nawet prosić, by towarzyszyła mu do zamku Dunmor. Był jej mężem, panem. Mógł z nią zrobić, co chce, a jednak wolał zalecać się do niej, uwodzić i pozwolić się poznawać przez te kilka miesięcy. Mógł ją zmusić, a jednak tego nie zrobił. Odmawianie mu prawa do małżeńskich uciech było z jej strony niesprawiedliwe. Tak dziecinne zachowanie mogłoby się w końcu zwrócić przeciwko niej.

– Pojadę, panie mój, ale najpierw odprowadzimy do alkowy parę młodą.

Damy pomogły pannie młodej zdjąć weselny strój i uczesały jej włosy, a potem kazały szybko wskoczyć do łóżka, by odprowadzający Roba mężczyźni nie widzieli jej nagiego ciała. Kiedy mała Mary otworzyła panom drzwi, ci wręczyli kielich wina panu młodemu, a on szybko wychylił jego zawartość i rozejrzał się zawstydzony.

– To doda mu odwagi – powiedział hrabia.

Mężczyźni pomogli panu na Culcairn zdjąć odzienie, a ten wskoczył pod kołdrę obok żony, jakby go gonili.

– Śpijcie spokojnie – życzyła im mała Mary, kiedy zamykała drzwi.

– Na Boga, nie! – zachichotała Ailis, spojrzawszy na męża.

– Zabieram Arabellę do domu – powiedział do swojej matki Tavis. – Odjedziemy szybko i bez rozgłosu, żeby nikt się nie dowiedział.

– Więc lepiej zabieraj żonę i uciekaj, nim goście zejdą do sali przyjęć.

– Arabello – szepnął do żony pogrążonej w rozmowie z Meg – pora na nas. Wracamy do domu.

Meg zauważyła, że przyjaciółka zadrżała, więc, by nie dawać jej pretekstu do przedłużania rozmowy, pożegnała się pośpiesznie.

– Panie – zaczęła Arabella – jeśli mnie kochasz, możesz pozwolić mi zostać tu jeszcze jakiś czas.

– Dziewczyno moja – rzekł z łagodnym uśmiechem hrabia – zabieram cię do domu, by się z tobą kochać, a nie zjeść cię żywcem. Im dłużej będziesz odkładać tę chwilę, tym bardziej straszna będzie ci się wydawała.

Dla Arabelli nadeszła pora na poważną decyzję. Ogarnął ją strach, ale sądząc po czynach matki, namiętność musiała być silną bronią mężczyzn. Nie wiedziała, czy chce, by ten mężczyzna zapanował nad nią, tak jak sir Jasper nad jej matką. Nie miała jednak innego wyjścia. Od tej decyzji zależał los jej i Greyfaire. Wszystkie kobiety przez to przechodziły, więc ona też sobie poradzi.

– Pani? – rzucił pytająco hrabia.

– Jestem gotowa jechać do domu, panie – odparła.

ROZDZIAŁ 8

Zamek Dunmor był dziwnie cichy, kiedy hrabia i hrabina wjeżdżali przez zwodzony most na podwórze. Stajenny wybiegł, by zająć się końmi. Ukłonił się, nim wziął od nich wodze.

– Jesteś głodna, chce ci się pić, moja miła? – zapytał uprzejmie hrabia, kiedy wchodzili po schodach wiodących do sali rycerskiej.

– Nie, panie – odarła łagodnie i westchnęła zaskoczona, kiedy podniósł ją, by przenieść przez próg.

– Tu udzielono nam ślubu, ale nigdy jeszcze nie przekraczałaś tego progu jako pani Dunmor. To teraz twój dom, Arabello Stewart. Witam cię w nim całym sercem. Zamek nie miał swojej pani od śmierci mojej babki. Jej portret wisi w holu. Jutro ci go pokażę. Nazywała się Jean Gordon i była najmłodszą córką wielkiego rodu.

Służący, który otwierał im drzwi, mrugnął, kiedy hrabia przechodził obok niego ze swoją piękną żoną w ramionach.

Dotarłszy do swojej komnaty, hrabia jedną ręką otworzył drzwi. Nigdzie nie było jego służącego, Caluma. On zawsze wiedział, jak się zachować. Hrabia uśmiechnął się do siebie i postawił żonę na podłodze, całując ją przy tym delikatnie.

– Jestem dumnym człowiekiem, Arabello Stewart, więc powiem ci, że w żyłach naszych dzieci będzie płynęła krew królów Szkocji. Twój ojciec, niech Bóg ma w opiece jego duszę, mimo iż był Anglikiem, nie spodziewał się dla ciebie takiego męża. Na pewno nie chciałby, żebyś poślubiła tchórza, jakiego wybrał ci twój kuzyn Ryszard. Sir Jasper okazał się człowiekiem bez honoru, który nie pojechał odbić swojej narzeczonej i ożenił się z jej bezbronną matką, by odebrać pannie młodej posag. Przyrzekam ci teraz, w naszą noc poślubną, że nie spocznę, póki sir Jaspera nie spotka sprawiedliwa kara. Uczynię wszystko, co w mojej mocy, by odzyskać twoje ukochane Greyfaire. Pamiętaj jednak, że jestem tylko człowiekiem i nie potrafię czynić cudów.

Poczuła się wzruszona jego słowami. Nie wiedziała wiele o człowieku, który był jej mężem. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek naprawdę dobrze go pozna.

– Nie będzie ci ze mną źle, Arabello. Jestem surowy i szorstki, ale będę się starał cię uszczęśliwić.

Ustami dotknął jej czoła, a potem zdjął z niej pelerynę i położył na krześle. Odwrócił Arabellę i zaczął z wielką wprawą rozpinać haftki jej sukni.

Na dobre i złe – pomyślała – jestem jego żoną. Pamiętała, jak szczęśliwe było małżeństwo jej rodziców, jak bardzo się kochali, jak delikatny był zawsze ojciec wobec matki. Na pewno czuł się rozczarowany faktem, że Rowena nie jest w stanie dać mu więcej dzieci, zwłaszcza że nie miał syna.

– Nie wiem, czy mogę cię uszczęśliwić, panie – powiedziała, czując jak jej suknia opada na podłogę. – Ale jesteśmy małżeństwem i nie odmawiam ci prawa do swego ciała. Znam swoje obowiązki. Rób, co uważasz za słuszne, a ja nie będę ci wzbraniać.

Przez chwilę z trudem wstrzymywał rozbawienie. Tak poważnie zabrzmiały jej słowa. Zauważył, że choć bardzo starała się to ukryć, wciąż się go bała. Była maleńką, ale bardzo dumną osóbką. Zaczął zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo jest do niego podobna. Jej strach wynikał jedynie z niewiedzy, z braku doświadczenia. Stała przed nim teraz w samej halce.

– Sama zdejmij resztę odzienia, a ja zdejmę swoje – powiedział.

Jak to, pomyślała. Mam zdjąć wszystko? Spojrzała na męża, który powoli zrzucał części swej garderoby. Wzięła głęboki oddech, odwróciła się i zsunęła halkę. Nie odwracając się, weszła do wielkiego łoża i zakryła się kołdrą pod samą brodę. Miała ochotę uciec z jego alkowy i ukryć się gdzieś w zamku, ale dała mu słowo, że nie będzie mu wzbraniać egzekwowania jego mężowskich praw. Kiedy poczuła, jak łoże ugina się pod jego ciężarem, zesztywniała, a serce zaczęło jej walić jak oszalałe.

– Nie rozpuściłaś włosów, moja droga – zauważył.

– Usiądź, a ja to zrobię.

Usiadła ostrożnie, pokazując mu nagie plecy i przyciskając kołdrę do piersi. Delikatnie powiódł palcem po jej skórze, a potem zaczął rozplatać gruby warkocz. Palcami wciąż dotykał jej pleców. Pachniała wrzosem i różami. Poczuł podniecenie. Nigdy w życiu nie widział tak pięknych włosów. Odwrócił ją delikatnie w swoją stronę i pocałował.

– Powiedz mi, co wiesz o kobiecie i mężczyźnie w alkowie – poprosił i wstrzymał uśmiech, bo się zaczerwieniła.

Cóż ona wiedziała o kobietach i mężczyznach? Nic! Nie wiedziała zupełnie nic. Mogła za to podziękować swojej matce, która, choć, jak się później okazało, nie była zbyt skromna, nie zdołała wyjaśnić córce kilku podstawowych spraw.

– Co powinnam wiedzieć, panie? Porządna kobieta powinna wiedzieć tylko tyle, ile nauczy ją mąż.

– Mądra matka wyjaśniłaby córce, że nie ma się czego bać.

– Nie boję się – odparła dumnie, spoglądając na ciemne włosy na jego piersiach.

– To dobrze – rzekł z podstępnym uśmiechem. – Więc zaczniemy lekcję – dodał i wyciągnął się na łożu. – Daj mi rękę, madame.

– Po co? – zapytała podejrzliwie.

– Abyś mogła dotknąć narzędzia zniszczenia swojego dziewictwa. Musisz nauczyć się dotykać mnie w miejscach, gdzie sprawia mi to przyjemność.

Arabella odsunęła się.

– Nie mogę!

– Może jeszcze na to za wcześnie – stwierdził zgodliwie. – W takim razie ja będę dotykał ciebie – rzekł, i nim zrozumiała, co to oznacza, już sięgnął do jej piersi.

– Och -jęknęła zaniepokojona, mając wrażenie, że mięknie pod jego dotykiem. Zdała sobie sprawę z tego, że leży przed nim zupełnie naga, ale bardziej zajmowały ją nowe uczucia, których teraz właśnie doznawała.

Tavis Stewart westchnął z zadowoleniem – tak dokładnie przyjrzał się Arabelli po raz pierwszy.

Pochylił się i pocałował jeden sutek. Nie mogąc powstrzymać pożądania, ujął go ustami i zaczął ssać.

– Och – krzyknęła, zapominając o ostrożności. Odsunęła się nagle, przypomniawszy sobie o tym, że jej niewiedza w sprawach dotyczących alkowy stawia ją w niekorzystnym położeniu.

– Panie! – krzyknęła. – Proszę, nie rób tego! Jeśli masz zamiar mnie posiąść, zrób to, skończ te figle, bo to mnie rozprasza.

Tym razem Tavis nie powstrzymał śmiechu. Kiedy jednak zauważył przerażenie w oczach żony, przestał się śmiać i wyjaśnił:

– Och, dziewczyno, gdybym jedynie chciał cię wziąć, zrobiłbym głupstwo. Jesteś dziewicą, a ja przecież nie chcę cię skrzywdzić. Zresztą nawet gdybym nie starał się być delikatny, to teraz i tak nie jestem jeszcze gotów.

– Dlaczego? – zapytała z urażoną miną, zdziwiona, że jej ciało nie doprowadziło natychmiast jego żądz do wrzenia.

– Jesteś piękna, ale ja nie jestem jeszcze gotów. Ta część mnie, której nie zgodziłaś się dotknąć, potrzebuje odrobiny zachęty. Dlatego właśnie cię całuję i pieszczę.

Pochylił się i językiem dotknął jej ucha.

– Nic z tego nie rozumiem – przyznała z ociąganiem, myśląc, że to, co robił, wcale nie jest takie nieprzyjemne.

Przyjrzała mu się uważnie i dopiero teraz zwróciła uwagę na to, jak przystojny jest jej mąż. Oczy miał zielone. Namiętność, jaką w nich zauważyła, sprawiła, że wstrzymała oddech. Zastanawiała się, czy sir Jasper też byłby tak cierpliwy jak teraz Tavis. Nie, na pewno nie. On przedkładał własną przyjemność nad wszystko inne.