– Dom zniszczyli mi Szkoci, mój panie.

– Więc Greyfaire stało się twoim domem.

– Tak, panie.

Sir Jasper Keane nie miał najwyraźniej dość złota, by odbudować własny dom, więc chciał stać się właścicielem warowni Greyfaire. Z takim majątkiem mógł poszukać sobie majętnej żony. Król skinął na swego sekretarza i zapytał go dyskretnie:

– Greyfaire to wielki majątek? Warto go mieć na własność? Może jest ważny strategicznie? Dlaczego on się tak przy nim upiera?

– To niewielka warownia z jedną wsią i niewielką ilością ziemi. Jedyną jej wartością jest położenie. To twierdza nie do zdobycia, pierwsza, którą podczas wojny atakują Szkoci.

Król zastanawiał się przez chwilę, po czym zapytał:

– Oddałbyś mu ją na moim miejscu?

– Bardziej bym się zastanowił. Wolałbym trochę poczekać, zbadać dokładnie sprawę. Nie powinno się skrzywdzić prawowitej dziedziczki rodu. Niech ten rycerz dowiedzie wpierw swojej lojalności. Słyszałem bowiem, że trzymał z buntownikami z Yorku.

Henryk Tudor wziął to pod uwagę.

– Zdaje mi się, sir Jasperze, że nie jestem w stanie oddać ci Greyfaire na własność – zaczął król. Całkiem niedawno Lamber Simnel, udający małego księcia Warwick, ostatniego z rodu Plantagenetów, irlandzki buntownik ze swoimi poplecznikami z Niemiec najechali Anglię. Miejmy nadzieję, że to już ostatni uzurpator, który próbuje odebrać mi tron, ale póki go nie pokonam, nie mogę rozważyć twojej prośby, rycerzu. Czyż nie popierasz tych, co nastają na mą władzę?

Jasper Keane poczuł rosnącą panikę. Przeklęte powiązania rodzinne Roweny! Na szczęście ona sama już nie żyła. Jasper wiedział, że jeśli postąpi rozsądnie, będzie jeszcze miał szansę na spełnienie swoich marzeń.

– To prawda, panie, że popierałem Ryszarda z Gloucester podczas jego panowania, a wcześniej jego brata, Edwarda. To prawda, że moja zmarła żona była ukochaną kuzynką królowej Anny Neville, ale ja przysiągłem ci wierność i nie złamię przysięgi.

Nie znajdzie się nikt, kto mógłby powiedzieć, że kiedykolwiek nie dotrzymałem słowa. Pozwól mi, panie, dowieść swojej lojalności. Jestem w posiadaniu wieści, które mogą okazać się wielce przydatne dla waszej wysokości.

A więc jego żona była kuzynką Anny Neville. Nie wiedział o tym, ale sir Jasper sądził, że wie. Król był ciekaw, czego jeszcze ten człowiek mu nie powiedział.

– O jakich to wieściach mówisz?

Sir Jasper nerwowo spojrzał na sekretarza królewskiego, ale kiedy Henryk nie uczynił gestu, by mężczyzna się oddalił, Jasper musiał mówić przy nim:

– Bracia twojej żony, panie, jeszcze żyją. Dla ich bezpieczeństwa ukryto ich na rozkaz ich wuja Ryszarda w zamku Middleham.

– I wciąż tam są? – zapytał król podniesionym głosem.

– Nie, po zwycięstwie waszej wysokości pod Bosworth Field przeniesiono ich podobno do Tower. Jeden z przydzielonych książętom strażników jest ze mną spokrewniony. Z oczywistych powodów nastąpiło to po kryjomu. Wiedziała o tym moja zmarła żona, a kiedy mi o tym powiedziała, zaraz umieściłem jednego z moich jako straż przyboczną książąt.

Król zrozumiał pełne znacznie słów sir Jaspera. Jak to się stało, że bracia jego żony znaleźli się w Tower, a on o tym nie wiedział? Teraz miał na głowie nie tylko księcia Yorku. Musiał przez chwilę się zastanowić, co powiedzieć:

– Ciekawe rzeczy mi opowiadasz, sir Jasperze, choć to niemożliwe, by bracia mej żony przeżyli zakusy Ryszarda. Niemożliwe jest również to, że Edward i Ryszard Plantagenet są uwięzieni w Tower, a ja o tym nic nie wiem. Oczywiście sprawdzę to, co mi powiedziałeś, bo przecież nie mogłeś wymyślić takiej historyjki tylko po to, by zdobyć moją przychylność. Powiedziałeś, co usłyszałeś, by udowodnić swoje oddanie i doceniam to. Idź więc i dołącz do mojej armii. Wychodzimy na spotkanie najeźdźcy. Jeśli obaj przetrwamy walkę, porozmawiamy jeszcze o Greyfaire.

Sir Jasper skłonił się służalczo i wyszedł z komnaty, pomyślawszy, że jeszcze ma szansę zostać panem na Greyfaire.

Gdy drzwi się za nim zamknęły, król wrzasnął do swego sekretarza:

– Dowiedz się!

– A jeśli to prawda? – zapytał przestraszony sługa.

– Czyż nie jesteś tu po to, by załatwiać za mnie takie sprawy? – zapytał chłodno. – Załatwisz dla mnie i tę sprawę. Nie chcę, by kiedykolwiek jeszcze o tym wspomniano w mojej obecności.

– Oczywiście, wasza wysokość – odparł królewski sekretarz obojętnym tonem.

– Mój syn, Artur ma kiedyś zostać królem Anglii – rzekł stanowczo Henryk Tudor. – Pokonam rebeliantów i na wieki ustanowię pokój w Anglii. Za długo już trwają te potyczki.

– Bóg jest z pewnością po stronie waszej wysokości – potwierdził sekretarz.

– Tak – przyznał Henryk. – To z pewnością prawda!

Przyznali to również wszyscy w całej Europie, kiedy szesnastego czerwca roku pańskiego 1487 Henryk Tudor pokonał popleczników Yorka i chłopca, którego okrzyknęli Edwardem, hrabią Warwick, a którego król nazwał Lambertem Simnelem. Dziesięciolatek został pojmany i oddany na królewski dwór, a niektórzy z rebeliantów stracili życie. Inni musieli jedynie słono zapłacić za swojej postępki. Podpisano trzyletni pokój między Szkocją a Anglią, który miał gwarantować pokój od północy. Naprawdę wyglądało na to, że Bóg popiera dynastię Tudorów, którą założył właśnie Henryk.

Szkocja jednakże nie była obecnie faworytką Boga. W kraju pojawiła się plaga, a po niej kiepskie zbiory, które zapowiadały głodną zimę. Szlachta z gór walczyła z tą z dolin, bo nie było innego wroga pod ręką, a wszyscy narzekali bez przerwy na słabość Jerzego III. Pogoda była straszna, a hrabina Dunmor prowadziła z mężem otwartą wojnę.

– Miesiąc! – wrzeszczała do męża Arabella. – Obiecałeś mi, że kiedy Maggie skończy miesiąc, pojedziesz do brata, żeby napisał do Henryka w sprawie majątku mojej córki. Mała ma już ponad dziewięć miesięcy, Tavisie, a ty tego jeszcze nie uczyniłeś! Dałeś mi słowo, a ja je wzięłam za dobrą monetę. Jesteś przecież człowiekiem honoru.

– Niech cię, Arabello – ryknął do niej Tavis. – Nie masz baczenia na nic prócz własnych spraw? Nie wiesz, jakie trudności ma teraz Jemmie.

– Tym razem sam jest ich przyczyną, Tavisie. Wiesz to równie dobrze jak ja. Zabranie do własnego skarbca dochodów hrabiego Home’a z opactwa Coldingham to czysta prowokacja. On się zmienił od śmierci królowej. To już nie ten sam człowiek. W pierwszym miesiącu po śmierci Margaret zamknął się w komnacie, zapominając o kraju. Teraz nagle postanowił swoje osobiste wydatki pokryć z kieszeni hrabiego Home’a i to tylko dlatego, że lord Home wypowiedział się otwarcie przeciwko propozycji ożenku króla z Angielką.

– Z Angielką? Nie zauważyłaś może, że trzy Angielki pojawiły się na szkockim dworze królewskim i wraz ze służbą stanowią całą armię, która ma za zadanie podbić Szkocję.

– To nie ma nic wspólnego z majątkiem należnym mojej córce.

– Ale to nie najlepsza chwila, by zawracać głowę mojemu bratu, kochanie – powtarzał uparcie Tavis.

– A kiedy będzie odpowiedni czas? Zawsze za czymś goni, zawsze z kimś walczy, jak nie ze szlachtą z gór, to z kobietami. Wiem, że go kochasz, ale jako król nie jest uwielbiany. Wielu chętnie by mu się przeciwstawiło, gdyby tylko mieli pretekst. Przez całe swoje życie Jemmie Stewart nie potrafił podejmować decyzji, a tu nagle się budzi i prowokuje wojnę domową. Kiedy, jak nie teraz, gdy Jemmie podpisał trzyletni pokój z Henrykiem Tudorem, należałoby się do niego zwrócić z moją sprawą. Wiesz równie dobrze jak ja, że jeśli w Szkocji wybuchnie wojna domowa, Anglia natychmiast zapomni o pokoju i skorzysta z okazji.

Tavis nie mógł się nadziwić, jak wiedza i intelekt Arabelli rozwinęły się, od kiedy wykradł ją z Grey-faire. Oczywiście podwaliny tej wiedzy położył jego brat Jemmie, który zaczął ją uczyć historii Szkocji. Teraz Arabella czytała, co tylko była w stanie znaleźć, bo jego biblioteka nie należała do największych w kraju. W Edynburgu na targu zamiast strojów kupiła książki z Francji i Italii. Jeśli chodziło o politykę, miała zupełną rację.

– Nie mogę teraz jechać do króla, moja droga – odparł krótko.

– W takim razie – ostrzegła – będę musiała to uczynić sama.


Hrabia wyruszył na polowanie. Postanowił skorzystać z okazji, że jego żona jest w złym humorze i uciec z zamku pod pretekstem polowania na wilka, który zresztą już od dawna nękał chłopskie obejścia i wykradał zwierzęta gospodarskie. Tavis wiedział, że po kilku dniach Arabella przestanie się dąsać i wszystko znów będzie jak dawniej. Kiedy jednak po czterech dniach zjawił się z powrotem z wilczą skórą jako podarunkiem dla żony, nie zastał jej w domu. Zostawiła mu jedynie krótką wiadomość:

Wyjechałam do króla”.

Tavis wrzucił pergamin do ognia i spojrzał na Florę.

– Wzięła powóz? – zapytał.

– Nie, pojechała konno – wyjaśniła służąca. – Nie zrobiłaby tego, gdyby nie obowiązek względem lady Maggie.

– To nie jest najlepsza pora, żeby prosić o cokolwiek mego brata!

– Na takie sprawy nigdy nie ma odpowiedniej chwili, panie. Król jest dobrym człowiekiem, a ty, milordzie, całe życie zamartwiałeś się o stan jego nerwów. Król jest tak słaby, bo wszyscy traktują go jak dziecko. Ale on nie odwzajemnia się taką samą troską. Jerzy III nigdy nie umiał postępować z ludźmi, obrażał tych, dla których najważniejsze było dobro Szkocji, i faworyzował innych, którzy szukali jedynie korzyści dla siebie. On nie ma za grosz rozsądku. Pani miała świętą rację, że pojechała do Edynburga upominać się o prawa swojej córki. Wiosną zacznie się wojna, a wtedy król nie będzie miał czasu na przysługi, nawet dla rodziny.

– Skąd wiesz takie rzeczy, Floro? – zdziwił się hrabia.

– Cały lud to wie, milordzie. Przecież zawsze tak było.

Tavis zamyślił się. Flora miała rację. „Chłopski rozum” podpowiadał jej, co jest słuszne, a co nie. Bratanek hrabiego był już dorosłym mężczyzną, a przynajmniej na tyle dorosłym, by ktoś mógł posłużyć się nim w walce z jego ojcem. Nie był jednak dość dorosły, by rządzić państwem bez pomocy innych. Hrabia Dunmor wiedział, kto będzie chętnie służył mu pomocą. Kilka nazwisk od razu przyszło mu do głowy: Douglas, Home, Hepburn i inne rodziny nadgraniczne. Tavis wiedział, że będzie zmuszony wybierać sojuszników. Co miał w tej sytuacji uczynić? Naprawdę nie wiedział.

Chciał pojechać za Arabella, ale zdał sobie sprawę, że zrobiłby z siebie pośmiewisko. Zresztą ona chyba pomyślała o tym, kiedy postanowiła ruszyć sama na królewski dwór. Tavis był na nią wściekły za ten wybryk, a jednocześnie obawiał się, jak zostanie przyjęta. Od śmierci jego szwagierki dworzanami w przeważającej części byli mężczyźni. Jak ona poradzi sobie wśród tych mężczyzn? Kto jej pomoże?

Arabella ruszyła na dwór zupełnie nieświadoma zagrożeń. Wzięła ze sobą jedynie Lonę i kilku ludzi z klanu do ochrony. Nie zatrzymała się w mieście, tylko ruszyła od razu do zamku i poprosiła o audiencję, której król natychmiast jej udzielił, bo bardzo się nudził i chciał w końcu porozmawiać z kimś przyjaźnie nastawionym.

– Arabello – zawołał król z uśmiechem, kiedy mu się nisko skłoniła. – Gdzie jest mój brat?

– Tavis poluje na wilki, panie – odparła słodko Arabella – a ja przyjechałam do Edynburga sama, by błagać waszą wysokość o posłuchanie.

– Wiesz, że uwielbiam Tavisa – odparł król – i nie uczynię niczego, co by go rozgniewało, nawet dla ciebie. Chyba ta twoja sprawa nie jest przeciwko niemu?

– Nie, panie – zaprzeczyła Arabella. – Mój mąż i ja zgadzamy się zupełnie, ale Tavis sądził, że obecnie nie powinnam waszej wysokości zawracać głowy. Ja jednak sądzę, że, choć dla nas jest to sprawa niezmiernej wagi, dla waszej wysokości nie będzie to nic frapującego, więc przyjechałam do Edynburga, by błagać waszą wysokość o przysługę.

– Bez wiedzy męża, pani? – zapytał łagodnie król.

– Zostawiłam mu wiadomość – odparła niewinnie Arabella.

Król wybuchnął gromkim śmiechem. Od śmierci żony nic tak bardzo go nie rozbawiło.

Arabella przedstawiła mu pokrótce, z czym przyjechała, a król cierpliwie jej wysłuchał, po czym rzekł:

– Rzeczywiście, w obliczu spraw wielkiego świata twoje kłopoty są niewielkie, ale rozumiem, że dla ciebie bardzo ważne, i dlatego przyjechałaś tu zimową porą bez zgody męża, żeby prosić mnie o posłuchanie.

– Napiszesz więc, panie, w tej sprawie do Henryka Tudora?

– Tak, jeszcze dziś. Obiecuję. Gdzie się zatrzymasz?

– W domu przy ulicy High. Ale zostanę tam tylko jedną noc. Muszę jutro wracać do domu, bo mała Maggie została z nianią. Jeszcze nigdy tak długo nie była beze mnie.

– Zostań w zamku, póki mój sekretarz nie napisze ci kopii listu do króla Anglii, żebyś mogła pokazać memu bratu, iż nie rozgniewałaś mnie swoją niewinną prośbą. Powiedz, dziewczyno, czy twoja córka naprawdę ma imię po mojej Margaret?