– Ogień zgasł – szepnęła. – Zrobiło się zimno, panie mój.

Hrabia wstał z łoża, podszedł do kominka i rozniecił płomień. Potem odwrócił się do żony i zdjął odzienie.

– Zaraz cię rozgrzeję, moja piękna – powiedział.

ROZDZIAŁ 13

Papież Innocenty udzielił królowi Jerzemu III swojego błogosławieństwa w kwestii opactwa Coldingham. W końcu to on uczył się za granicą, to on sprowadził do Szkocji muzyków i on zachęcał do gry i śpiewu w opactwie, by tym wdzięczniej głosić chwałę pana. Papież za radą swoich zaufanych ludzi poparł działania króla, jako człowieka pobożnego, do niedawna męża pobożnej i cnotliwej Margaret.

Król prosił papieża również o to, by Rzym udzielił mu pozwolenia na samodzielny wybór łudzi na stanowiska kościelne ze względu na znaczną odległość od stolicy papieskiej, przy czym zobowiązał się do zarządzania funduszami kościelnymi. Pozwolenie uzyskał, a tym samym pozbawił możnych lordów wpływu na decyzje w tych sprawach.

Nagle, jakby zmienił strategię, Jerzy III zaczął egzekwować swoje królewskie prawo podejmowania decyzji. Najbardziej ucierpieli na tym hrabiowie. Jak dotąd, mimo iż narzekali na niezdecydowanie władcy, cieszyli się, że mogą decydować o większości ważnych spraw w państwie i śmiało sprzeciwiać się postanowieniom królewskim. „Nowy” Jerzy III był im nie w smak. Zaczął podejmować decyzje w sprawach, o których dotąd decydowali sami. Król entuzjastycznie podchodził do postanowień parlamentu – chyba po raz pierwszy odkąd objął tron. Niestety, wbrew oczekiwaniom możnowładców zwracał ucho raczej ku podszeptom klas niższych i średnich, które zaczynały mieć coraz więcej do powiedzenia. By poprzeć króla, parlament wydał edykt zakazujący pod groźbą kary jakichkolwiek protestów przeciw decyzjom monarchy dotyczącym opactwa Coldingham. Hrabia Home i jego krewny Patrick Hepburn, lord Hailes, pozbawieni funkcji kościelnych nagle zniknęli z królewskiego dworu. Jerzy III wysłał do zamku Home posłańca, domagając się natychmiastowego powrotu obu panów. Posłaniec ledwie uszedł z życiem. Home podarł pergamin od króla, pobił posłańca, zdarł z niego pelerynę z królewskimi insygniami i odesłał do domu.

– Nim nadejdzie lato, rozpęta się wojna – powiedział do Tavisa hrabia Angus. – Home nie przyjmie do wiadomości decyzji króla, a Jemmie zaszedł już za daleko, by się wycofać, czy choćby pójść na kompromis. Niedługo sami będziemy musieli wybrać, kogo poprzemy. Król już wysłał księcia do Stirling.

– Jamiego? – zdziwił się hrabia Dunmor.

– Tak. Ormond i John są z ojcem, ale Jamie został odesłany. Nie wolno mu wychodzić poza bramy zamku. Może jedynie dla rozrywki spacerować po murach obronnych i polować z jastrzębiem. Tak mi mówiono.

– Biedny chłopak. – Tavis mu współczuł. – Jeśli przez kilka dni nie może jeździć konno, robi się nerwowy. – Potem przeszył hrabiego Angusa wzrokiem. – A co ty zrobisz, Archie, kiedy przyjdzie wybierać sprzymierzeńców?

– Tak jak ty, Tavisie, poczekam i zobaczę. Nie mam zamiaru dać się oskarżyć o zdradę.

Arabella była dziwnie milcząca. Siedziała bez słowa przy stole, a przecież zwykle głośno wyrażała swoje opinie w każdej kwestii. Zastanawiała się poważnie nad tym, co usłyszała, i doszła do wniosku, że pomimo licznych wad, król był dobrym człowiekiem i szlachta postępowała nieuczciwie, sprzeciwiając się mu tylko dlatego, iż działał w interesie Szkocji, a nie ich samych. Angus był pewien, że zbliża się wojna. Przerażała ją ta myśl. Na wojnie straciła ojca. Nie miała ochoty w następnej stracić męża.

Pod koniec stycznia hrabia Home wraz z lordami: Lyle’em, Greyem i Hepburnem przyjechali do zamku Stirling w towarzystwie licznej grupy zbrojnych. Lord Home, mimo złości, jaką żywił do króla za odebranie mu pieczy nad opactwem Coldingham, był przyzwoitym człowiekiem i odważnym rycerzem. Książę przywitał go z radością, a przynajmniej tak się wydawało towarzyszom Home’a. Pan John Shaw, zarządca zamku, przyjął hrabiego i jego łudzi mimo wyraźnego rozkazu króla, by nikt nie odwiedzał jego syna, prócz osób noszących królewskie insygnia. Był pod tak wielkim wrażeniem osoby hrabiego, że zapomniał, iż będzie musiał osobiście odpowiadać przed królem za złamanie rozkazu.

Kilka godzin później książę, odziany w szkarłat, opuścił zamek Stirling na czele sporej grupy zbrojnych. Tuż za nim jechał hrabia Home oraz lordowie Hailes, Lyle i Grey. Gdy opuszczali mury zamku, ludzie Home’a i straż zamkowa wiwatowali na cześć księcia. Mała dziewczynka, córka jednego ze strażników, znana z daru jasnowidzenia, zawołała głośno:

– Niech żyje król!

Jamie nie zatrzymał się, by odpowiedzieć, choć pewnie słyszał jej słowa. Jednak ci, którzy stali obok, byli wyraźnie poruszeni.

Książę i jego poplecznicy udali się do pałacu Linlithgow, gdzie wyznaczyli sobie kwaterę. Czekali, ale nic się nie wydarzyło. Lordowie szkoccy byli dziwnie spokojni i nie wyrażali swoich opinii w tej kwestii. Niespodziewanie zaskoczeni nie wiedzieli, co robić, bo choć Jerzy III im nie odpowiadał, jego syn wydawał się za młody, trochę za młody, by samodzielnie rządzić krajem. Jamie i jego drużyna czekali na poparcie, które nie nadchodziło, a tymczasem król udał się na północ, do Aberdeen, by zapewnić sobie lojalność tutejszych lordów. Zignorował tym samym swego syna i jego podejrzane zachowanie.

Nadszedł szary, smutny luty, w którym mroźna pogoda przeplatała się z nieprzyjemną odwilżą. Do Dunmor dotarła wieść, że książę jest chory.

– Zawsze tak było – powiedział do żony hrabia Dunmor. – Gdy Jamie czuje się szczęśliwy, jest zdrowy jak byk, ale kiedy tylko czuje się nieszczęśliwy, nęka go ból głowy, szyi, kości i inne utrapienia.

– To przez wyrzuty sumienia – stwierdziła bez krzty współczucia Arabella. – Sprzeciwił się ojcu, przyłączył do tych, którzy podburzają szlachtę przeciwko niemu. Szkoda, że nie możesz tam jechać.

– Słusznie. Gdybym choć pokazał się w Linlithgow, wszyscy powiedzieliby, że poparłem bratanka i sprzeciwiam się bratu.

Marzec przyniósł poprawę pogody i książęcego zdrowia. W tym miesiącu wypadały jego urodziny. Najwspanialszym prezentem urodzinowym było przybycie hrabiego Angusa, a krótko po nim hrabiego Agrylla. Za to królowie Anglii i Francji przesłali listy, w których skrytykowali księcia za jawne wystąpienie przeciwko ojcu.

Król z poparciem armii północnych lordów maszerował w kierunku fortu Firth, gdzie założył obóz. Podczas potyczki, która miała miejsce niedługo później, armia księcia dowodzona była przez hrabiego Angusa, ku wściekłości hrabiego Home’a, który zmuszony był pozostać w Linlithgow, by bronić osoby księcia. W wyniku bitwy podpisano pakt, na którego mocy król przekazał całą swoją władzę synowi i dziedzicowi. Miał on tymczasowo spełniać funkcje regenta, przynajmniej do czasu, gdy osiągnie wiek dojrzały i będzie mógł zostać koronowany. Obecny król miał wtedy abdykować. Pakt podpisano i przypieczętowano w obecności czterech świadków, ale król po powrocie do Edynburga obwieścił, iż nie ma zamiaru abdykować na rzecz syna ani przekazywać mu władzy. Wtedy, choć niechętnie, hrabia Dunmor udzielił pisemnego poparcia księciu Jerzemu.

– Jak możesz popierać Jamiego przeciwko własnemu bratu? – zapytała Arabella.

– Gdyż Jemmie nie jest już godzien mego poparcia – powiedział ze smutkiem Tavis Stewart. – Nie musiał podpisywać paktu z synem, ale to uczynił. Według mnie złamał zasady kodeksu rycerskiego i słowo honoru. Na litość boską, Arabello, on jest królem! Jeśli król nie potrafi dotrzymać słowa, to czego można się po nim spodziewać. Stracił moje zaufanie.

– Ależ to twój brat – oburzyła się – i został wybrany przez Boga, by rządzić Szkocją. Buntując się przeciw bratu, nie tylko powtarzasz grzech Kaina, ale też sprzeciwiasz się woli Boga!

– Nie mogę popierać brata, który nie umie dotrzymać słowa.

– A ja nie mogę popierać bratanka, który podnosi bunt przeciwko ojcu – postanowiła.

– Ja udzielam poparcia w imieniu rodu Stewartów – rzekł stanowczo.

– Więc nie udzielaj go w moim imieniu.

– Nie udzielę go, bo ty i tak nie masz głosu w takich sprawach – rzekł i uchylił się pośpiesznie, bo Arabella chwyciła srebrny świecznik, który miała pod ręką, i rzuciła nim w męża. Nauczony doświadczeniem trzech lat małżeństwa, Tavis nie miał kłopotu z unikaniem ciosów.

Książę rozesłał wici po kraju, zwołując wszystkich, którzy popierali jego walkę przeciw królowi pozbawionemu honoru, a Tavis Stewart z tysiącem ludzi ruszył na wezwanie. Nie była to wielka armia, bo północni lordowie zgromadzili ponad trzydzieści tysięcy zbrojnych, ale poparcie ukochanego brata króla dla jego syna było traktowane jako symbol.

Arabella głośno obwieszczała wszem wobec, że nie zgadza się z decyzją męża, ale w swym wystąpieniu była odosobniona, bo nawet ojczym Tavisa i jego przybrani bracia ruszyli wraz z nim na bitwę pod Saunchieburn, którą 11 czerwca roku pańskiego 1488 wygrała armia księcia Jerzego. Jerzy III, przekonany przez swoich towarzyszy, by opuścił pole bitwy przed końcem przegranej potyczki, zginął w pobliżu młynarzówki Bannockburn. Odkryto w jego ciele pięć ran od noża, zadanych w piersi i brzuch. Jedna z nich okazała się śmiertelna. Pochowano go pośpiesznie, ale z honorami.

Dwudziestego piątego dnia tego samego miesiąca król Jerzy IV został koronowany w Scone. Szkoci obawiali się interwencji króla angielskiego. Młodsi bracia króla, James, hrabia Ross i John zostali sprowadzeni na królewski dwór, by ktoś nieoczekiwanie nie próbował wykorzystać ich przeciw bratu, co wydawało się dość prawdopodobne, bo szkoccy lordowie już podczas koronacji zaczynali szukać sprzymierzeńców przeciw nowemu władcy.

Nie było jeszcze posiedzenia parlamentu, który mógłby ustalić obsadę stanowisk i funkcji państwowych. Podczas koronacji panowie walczyli o miejsce w pobliżu króla jak małe dzieci. Hrabia Angus został obrażony przez hrabiego Home’a. Ten drugi zachowywał się wyzywająco i choć to Angus do czasu koronacji spełniał funkcje regenta, Home, jako bezpośredni wybawca Jerzego z zamku Stirling, uważał się za ważniejszego. Pokłócił się również ze swoim bratem, opatem Coldingham i hrabią Agryll. Od pewnego czasu nie rozmawiał z lordem Greyem, choć nikt właściwie nie wiedział dlaczego. Jedna trzecia szkockich lordów i spora liczba biskupów była nieobecna na koronacji.

By nie popsuto uroczystości, młody król postanowił, że przy namaszczeniach w kaplicy Scone obecni będą tylko jego bracia. Lordowie jednak tłoczyli się przy wejściu, głośno narzekając, że ich nie wpuszczono.

Po koronacji lordowie przychodzili po kolei, by złożyć królowi przysięgę wierności. Tavis Stewart przyszedł jako ostatni. Ukląkł i przysiągł wierność bratankowi. Ten podniósł go z kolan i powiedział:

– Dziękuję ci, Tavisie Stewart za poparcie i wierność. Wiem, jak bardzo kochałeś mego ojca.

– Ty też go kochałeś, chłopcze – przypomniał mu hrabia. – To nie twoja wina, że zginął. Teraz radzę ci jednak zabrać się ostro za tresowanie tej sfory podstępnych psów, bo możesz skończyć tak samo jak Jemmie. Bądź dzielny, chłopcze.

Król skinął głową.

– Przyjmuję twoją radę, wuju, bo wiem, że dajesz mi ją ze szczerego serca. – Potem dodał z błyskiem w oku: – Słyszałem, że hrabina nie zgadza się z tobą w mojej kwestii.

Hrabia zaczerwienił się i mruknął:

– Znasz Arabellę i wiesz, że zawsze ma swoje zdanie. Jakoś nie umiem jej poskromić.

– Może nie powinieneś, wuju. Lubię twoją żonę taką, jaka jest, i ty chyba też. Jeśli ją zmienisz, nie będzie tą samą kobietą, którą pokochałeś – rzekł król.

Tavis Stewart zaśmiał się.

– Masz rację, bratanku. Jeszcze jedna sprawa. Słyszałem, że zamierzasz pozbawić Ramseya tytułu.

– Tak – przyznał król.

– Daj więc tytuł hrabiego Bothwell Patrickowi Hepburnowi. Home to dobry człowiek, ale zaczyna się wywyższać, zwłaszcza teraz. Hepburnowie z Hailes utrą mu trochę nosa. Są spokrewnieni, więc nie będzie miał do nich żalu, a poza tym Hepburn zasłużył na ten tytuł. Jest dobrym rycerzem i będzie ci wierny.

Król uśmiechnął się z ulgą.

– Oszczędziłeś mi kłopotu, wuju. Wprawdzie miałem zamiar odebrać Bothwell Ramseyowi z Balmain, ale nie wiedziałem, komu je dać. Patrick Hepburn to naprawdę świetny wybór.

– Dowiedziałeś się już, panie, kto zabił twego ojca? Na twarzy króla pojawił się cień.

– Nie, wuju, jeszcze nie. Wiesz, jak ojciec słabo jeździł konno. Upadł przy strumieniu i bardzo się potłukł. Był jeszcze przytomny, kiedy znaleźli go młynarz z żoną. Kazał im posłać po księdza. Sprowadzili człowieka, który twierdził, że jest duchownym. Polecił im wyjść z izby, bo chciał wysłuchać spowiedzi. Kiedy młynarz i młynarzowa wrócili, znaleźli ojca zadźganego nożem, a księdza nie było.

– Może to młynarz z żoną go zabili?

– Nie, wuju, widać było, że bardzo się bali. Młynarzowa płakała. Och, wuju, czuję się winny tej śmierci! – przyznał z żalem król.