– Ród Percy zna Greyfaire – odparła po zastanowieniu – ale jeśli nie jesteś, panie, pewien ich lojalności, zostaw warownię w moich rękach do czasu małżeństwa między bękartem sir Henry’ego a moją córką. Chciałabym, żeby ceremonia zaślubin odbyła się dopiero, kiedy moja córka skończy piętnaście lat.

– Ale muszą być oficjalnie zaręczeni, oczywiście, jeśli Henry Percy się zgodzi – odparł król. – Nie mogę obiecać im dziedziczki, której posag będzie należał do nich dopiero po ślubie, który ma się odbyć za trzynaście lat.

– Jeszcze jedno, panie – rzekła rozważnie Arabella. – Zamiast wysyłać moją córkę do nich, lepiej niech oni wyślą do mnie chłopca, kiedy skończy dziesięć lat.

– Co takiego? – zdziwił się król.

– Panie – zaczęła wyjaśniać – jeśli nie ufasz im całkowicie, a chcesz, by majątek mojej córki zdobył ich przychylność, lepiej, żeby przysłali chłopaka do mnie. Zamiast wysyłać im moją córkę, w połowie Szkotkę, żeby ją nastawili przeciwko waszej wysokości, lepiej, żeby oni oddali chłopca mnie, a ja nauczę go wierności i lojalności wobec was, panie.

– Na Boga, pani – rzekł z podziwem król – jesteś naprawdę przebiegła. Tak. To dobra decyzja. Chłopak zamieszka u ciebie, żebyś mogła nauczyć go wszystkiego o prowadzeniu warowni i majątku. To najlepsze wyjście.

Przeszli w głąb ogrodu, by nikt ich nie słyszał i nie mógł rozsiewać plotek.

– Więc oddasz mi Greyfaire, panie? – zapytała Arabella z nadzieją w głosie.

– To jedyne słuszne wyjście, zwłaszcza po tym, co mi powiedziałaś, madame, na temat sir Jaspera Keane’a – odparł – ale mam w zwyczaju przespać się z decyzją, a potem zapytać sir Henry’ego, czy zgodzi się na małżeństwo swego syna z twoją córką, pani. Zatrzymałaś się na dworze, madame?

– Nie, panie. Nie mam pieniędzy. Razem z córką i służbą zatrzymałam się w klasztorze niedaleko Sheen.

– Więc wyślę tam kogoś, żeby cię powiadomić o następnej audiencji. Nie będziesz musiała długo czekać, pani.

Arabella skłoniła się i podziękowała. Potem pobiegła do królowej, by podziękować jej za pomoc i życzyć zdrowia w błogosławionym stanie oraz łatwego porodu.

Gdy żegnała się z księdzem spowiednikiem, z żalem wciskając mu w dłoń jedną z niewielu srebrnych monet, jakie jej zostały, nagle usłyszała ostry, nieprzyjemny głos:

– Niech mnie! To naprawdę ty, Arabello? Odwróciła się i z wściekłością spojrzała na sir Jaspera.

– Na Boga, moja mała, wyrosłaś na piękną kobietę – rzekł, ogarniając wzrokiem jej niewielką postać. -Jesteś nawet piękniejsza niż twoja matka!

– Nie wymieniaj imienia mojej matki, diable wcielony – rzuciła przez zaciśnięte zęby Arabella. – Umarła przez ciebie!

– Zmarła, bo nie umiała utrzymać nóg razem. Arabella uderzyła go z całej siły w twarz. Pierścień rodu Grey wyorał ranę na jego policzku tuż pod prawym okiem. Zaskoczony uderzeniem, zachwiał się, chwycił dłonią twarz, z której lała się teraz krew na jego piękny, satynowy kaftan.

– Suka! – syknął. – Zapłacisz mi za to, suko, przysięgam.

Nie obawiała się go już. Czuła tylko rosnącą wściekłość. – Jeszcze raz do mnie podejdziesz, a zabiję cię gołymi rękoma – rzuciła lodowatym tonem i wsiadła na konia.

Zaszokowany tym wydarzeniem ksiądz wsiadł na swego muła i pojechał za Arabella.

– Pani – wydusił, kiedy w końcu ją dogonił – uderzyłaś mężczyznę. Czy tak zachowuje się dama?

– Ten mężczyzna jest odpowiedzialny za śmierć mojej matki – odparła, nie zwalniając ani odrobiny.

– Nawet jeśli tak jest, pani, to twoja dusza pogrążyła się w grzechu. Podniosłaś rękę na mężczyznę, a Bóg nakazuje kobiecie słuchać mężczyzny we wszystkim i szanować go.

– Szanować takiego wcielonego diabła, który uwiódł moją matkę, doprowadził do jej śmierci i ukradł moje ziemie?

– Jest mężczyzną i w oczach Boga jest ważniejszy – powtarzał wyuczone regułki ksiądz.

– Ważniejszy tylko z powodu tego, co ma między nogami, ojcze – oburzyła się Arabella. – Według mnie, Bóg dał kobietom dar tworzenia życia, bo uznał je za ważniejsze od mężczyzn.

Osłupiały ksiądz nic nie odpowiedział w obliczu tak oczywistego bluźnierstwa.

– Będę się modliła do Boga o wybaczenie – powiedziała w końcu ugodowo Arabella. – Pomodlę się, by Bóg wybaczył mi moje grzechy i bym ja mogła wybaczyć grzechy memu wrogowi.

Arabella wykrztusiła te słowa z obowiązku i dlatego, by nie zaprzepaścić swojej sprawy. Wciąż uważała, że kobiety są równe mężczyznom, a właściwie nawet lepsze od ich. Może Tavis miał rację, że było w niej coś ze Szkotki. Mimo iż była tak bliska odzyskania swego majątku, wciąż czuła się nieszczęśliwa. Dlaczego?

Sir Jasper patrzył, jak odjeżdżała. Gdy minęło pierwsze zaskoczenie, zaczął się zastanawiać, co tutaj sprowadziło Arabellę Grey. Gdzie był jej mąż? Dlaczego podróżowała tylko w towarzystwie księdza? Przecież to nie jest odpowiednia eskorta dla ciotki króla. Gdzie jej straż, gdzie służba? A może wcale nie poślubiła tego Szkota i to wszystko było jedynie paskudną plotką, która miała go ośmieszyć? A co najważniejsze, dlaczego Arabella Grey znalazła się na dworze króla?

Pobiegł do swojej komnaty.

– Panie, twoja twarz – rzucił zaniepokojony Seger.

– Nieważne. Ważne jest to, co robi tutaj Arabella Grey. Wychodziła z ogrodu królowej. Dlaczego nie siedzi w Szkocji? Szybko! Idź i dowiedz się wszystkiego!

– Dobrze, panie. Postaram się czegoś dowiedzieć. Zadbaj o tę ranę na twarzy. Trzeba ją opatrzyć, bo inaczej będzie się jątrzyć – zamartwiał się Seger.

– Zajmij się moją raną, ale potem idź dowiedzieć się wszystkiego, bo nie usnę, póki nie dowiem się, co ona tu robi. – Dopiero teraz poczuł ból i pieczenie. – Zapłaci mi za to – powiedział do siebie. – Zapłaci mi za tę zniewagę!

– Musimy się dowiedzieć, gdzie się zatrzymała. Jeśli zabierzemy ją do Greyfaire, na pewno ją okiełznasz. Będzie grzeczna i posłuszna jak owieczka. Będzie lizać ci buty.

– Ależ wypiękniała – zamyślił się sir Jasper. – Jest znacznie piękniejsza niż jej matka. Wygląda na kobietę, która wie, co to miłość. Jej temperament mógłby sprawić mi przyjemność w łożu. Gdyby się znalazła w mojej alkowie, wygoniłbym z niej tę diablicę.

– Właściwie, panie, to ona ci się należy – mruknął podstępnie Seger. – Gdybym tylko mógł ją wywieźć do Greyfaire…

Na twarzy Jaspera pojawiło się zaskoczenie.

– Greyfaire! – wrzasnął do Segera. – Ona tu przyjechała odzyskać Greyfaire! Oczywiście! Po co wyjeżdżałaby ze Szkocji, jeśli nie dla odzyskania tej swojej przeklętej warowni?

– Ale przecież Greyfaire należy do ciebie, panie – zauważył kapitan.

– Nie, jeszcze nie – odparł Jasper. – Król Henryk nie potwierdził jeszcze oficjalnie moich praw do majątku, a teraz ona przyjechała tu, by im zaprzeczać.

– Król na pewno nie odda tak ważnej strategicznie warowni zwykłej kobiecie – uspokajał go Seger.

– Głupcze, z królami nigdy nic nie wiadomo! Zapamiętaj to sobie, bo kiedyś przez to możesz stracić głowę.

– Więc co uczynisz, panie?

– To, co ci powiedziałem. Najpierw wszystkiego się o niej dowiesz. Musisz wypytać o jej odwiedziny u królowej. Obawiam się, że ta suka może przeszkodzić mi w moich planach.

– To tylko kobieta. Nie uda jej się z tobą wygrać, panie.

– Głupiec z ciebie, Seger. Kobieta wygrała nawet z Bogiem. Przecież udało jej się skusić Adama!

– Ale Bóg ją za to ukarał!

– Ukarał oboje. Poza tym Ewa przetrwała, a wraz z nią cała słaba płeć. Teraz Ewy doprowadzają mężczyzn do szaleństwa. Nie mogę pozwolić Arabelli zwyciężyć. Greyfaire musi należeć do mnie!

ROZDZIAŁ 16

Arabella Grey po raz drugi stanęła przed królem. Dwa dni minęły od jej ostatniego pobytu w Sheen. Przyszła na oficjalne widzenie do sali tronowej, prowadzona przez dwóch posłańców, a inni oczekujący patrzyli na nią z zazdrością, stojąc w kolejce na audiencję u króla lub jednego z jego zaufanych urzędników. W kolejce nie było innych kobiet.

Gdy skłoniła się dwornie przed królem, zastanawiała się, czy zauważy, że poprzednio była w tej samej sukni. W sali tronowej zostali sami, bo król odesłał wszystkich swoich doradców i służbę.

– Sir Jasper Keane zgłosił się do mnie po raz kolejny, by prosić o ofiarowanie mu Greyfaire na własność – zaczął król.

Arabella nie odezwała się, wiedząc instynktownie, że Henryk Tudor jeszcze nie skończył. Zagryzła dolną wargę w oczekiwaniu na to, co ma usłyszeć.

– Między Szkocją a Anglią panuje teraz pokój, więc Greyfaire jest dla mnie mało ważne. Przemyślałem twoją prośbę i doszedłem do wniosku, że nie ma powodu, bym oddawał rodzinny dom Greyów sir Jasperowi Keane’owi. Każę mu wrócić do Northby, a ludzie, których wziął do służby, będą mogli wybrać, czy chcą zostać z nim, czy wrócić do domu. Arabella upadła na kolana.

– Dzięki, wasza wysokość, wielkie dzięki – zaszlochała.

Król pomógł jej się podnieść.

– Powstań, pani, bo nie usłyszałaś jeszcze wszystkiego, co mam ci do powiedzenia. – Podprowadził ją do krzesła w kącie sali i wskazał, aby usiadła naprzeciw niego. – Nic nie jest za darmo. Wszystko ma swoją cenę, madame, i nie będę udawał, że tak nie jest. Zwrócę ci twoje ukochane Greyfaire, ale tylko pod pewnymi warunkami.

Arabella uśmiechnęła się radośnie:

– Co tylko zechcesz, panie! – rzekła.

– Nie powinnaś tak mówić, moja droga – poprawił ją – bo w ten sposób nie zostawiasz sobie pola do negocjacji.

– Zrobię wszystko, by odzyskać Greyfaire – odparła szczerze.

– Naprawdę? – zapytał, współczując lady Grey, która mimo pobytu na szkockim dworze była zupełnie niewinna w sprawach polityki, a mimo to, a może właśnie z tego powodu, mogła być dla niego bardzo przydatna. Przyjrzał jej się bardzo uważnie i powiedział: – Jest w tobie coś… coś tajemniczego, czarownego, coś trudnego do wyjaśnienia. Świeża naiwność mimo faktu, iż byłaś mężatką i jesteś matką. Jesteś niezwykle pociągającą istotą.

Matko Święta, pomyślała Arabella. On też chce mnie mieć!

Henryk Tudor zauważył ten przebłysk strachu i rozczarowania na jej twarzy. Roześmiał się i wyjaśnił:

– Nie obawiaj się mnie, pani. Nie o to mi chodziło. Namiętność, choć nie mam jej wiele, zostawiam dla królowej.

Zaczerwieniła się, ale nic nie powiedziała.

– Czarujące – zauważył. – Takiego właśnie czaru potrzebujemy. Chcę, byś pojechała do Francji.

– Do Francji? – zdziwiła się, bo to ostatnia rzecz, jaka przyszłaby jej do głowy.

– Tak, do Francji.

– Ale dlaczego?

Nie miała ochoty jechać do Francji. Chciała wracać do domu, do Greyfaire!

– Bo muszę mieć oczy i uszy na francuskim dworze, pani. Francuzi wcześniej czy później zaczną przeciwko mnie knuć. Muszę o wszystkim wiedzieć, nim będzie za późno.

– W czym ja mogę ci pomóc, panie? Jestem prostą wiejską kobietą, nienawykłą do politycznych gier i intryg. Poza tym Francuzi byli przecież nastawieni przyjaźnie do ciebie. Popierali cię w dążeniu do uzyskania tronu Anglii.

– Rzeczywiście wspierali mnie, ale tylko dlatego, że odpowiadało to ich polityce. Dla nich korzystna była walka między Ryszardem i Henrykiem o Anglię, bo Anglicy byli zajęci wojną domową i nie mogli szukać zwady we Francji. Teraz jednak jestem królem Anglii i siedzę na tronie. Francja jest moim wrogiem, choć nie ma między nami wojny i żadnej się nie spodziewam. Muszę jednak wiedzieć, czy Francuzi będą mnie nadal popierali, czy staną się potajemnie moimi wrogami, jak to było w przypadku mego zmarłego kuzyna, Ryszarda. Muszę mieć uszy i oczy na francuskim dworze. Musi to być osoba, której zaufają, bo będą przekonani, że jest moim wrogiem. Żaden z dyplomatów nie nadaje się do tej roli. Dlatego właśnie chcę, byś to była ty, madame.

– Ależ, wasza wysokość – protestowała zaskoczona Arabella. – Ja nie jestem waszym wrogiem. Czego mogłabym się dowiedzieć we Francji, by pomóc waszej wysokości?

– Stałabyś się moim wrogiem, gdybym odmówił ci powrotu do Greyfaire, a w zamian za to oddał je sir Jasperowi Keane’owi?

– Przecież obiecałeś… – zaczęła drżącym głosem.

– Nie dawaj wiary książętom i nikomu, kto z kobiety zrodzony – powiedział król. – Nauczyła mnie tego matka. Mówiła, że jej powiedział o tym ksiądz. To doskonałe motto. Nie bój się, pani. Wysłuchaj, a obiecuję, że za chwilę wszystko zrozumiesz. Greyfaire należy do ciebie. Nie byłbym dobrym królem, gdybym nie uznał twoich praw do tego miejsca. Napiszę dokument zaświadczający o tym, iż lady Margaret Stewart jest prawowitą dziedziczką twierdzy Greyfaire i należącego do niej majątku. Nie wolno nam jednak tego rozgłaszać. Każemy wszystkim wierzyć, że odmówiłem twojej prośbie. Nie masz męża, nie masz domu. Nie ma dla ciebie miejsca ani w Szkocji, ani w Anglii. Przez Henryka Tudora stałaś się banitką, więc uciekniesz do Francji, by dostać się na dwór. Nikt nie będzie podejrzewał, że staniesz się moimi oczami i uszami na francuskim dworze.