– Nie mam nawet pieniędzy na podróż – stwierdziła, kiedy wrócił jej rozsądek.

– Otrzymasz je, pani, ale nie za wiele. Twoje ubóstwo i uroda na pewno przyciągną bogatego i wpływowego mężczyznę. Zadawaj się tylko z tymi wysoko postawionymi i wpływowymi, którzy lubią się przechwalać.

– Panie, o co mnie właściwie prosisz? – zapytała, zaczynając rozumieć, że to nie ma być zwykła wizyta we Francji.

– O wszystko, co trzeba, by zyskać przychylność – odparł szczerze, nie odrywając od niej wzroku nawet na chwilę. Jego spojrzenie było stanowcze.

– Mam być dla ciebie ladacznicą? – zapytała.

– Nie, pani, masz być ladacznicą dla Anglii – odparł.

– Ty jesteś Anglią – rzekła cicho. Uśmiechnął się nieznacznie, a twarz mu pojaśniała.

– Owszem, jestem, madame i cieszę się, że to rozumiesz. Mam w swych rękach życie i śmierć wszystkich, którzy tu mieszkają.

– Jak długo mam udawać, wasza wysokość?

– Najwyżej rok. Nie dłużej – obiecał.

– Rok?! – Dla niej to było jak tysiąc lat. – Moja córka… – zaczęła, ale jej przerwał.

– Lady Margaret Stewart zostanie w Anglii, madame. Nie chcę, byś zmieniła zdanie. Zresztą dziecko to duże obciążenie. Będzie mieszkała na dworze i wychowywała się z moim synem Arturem i nowo narodzonym dzieckiem, które ma przyjść na świat jesienią. Będzie tu bezpieczna. Nie możesz jej odesłać do Greyfaire, bo oficjalnie nie będzie należało do ciebie. Poza tym jej ojciec mógłby przekroczyć granicę z grupą zbrojnych i zabrać ją do Szkocji. Tego byś przecież na pewno nie chciała.

– Jak zamierzasz, panie, wyjaśnić jej obecność na dworze?

– Powiem, że ulitowałem się nad maleńką kuzynką króla Szkocji, której uparta matka uciekła do Francji po wybuchu złego humoru na mym dworze – rzeki z chłodnym uśmiechem.

– Nie ma innego wyjścia?

– Czyż nie rzekłaś sama, że uczynisz wszystko? – zapytał

– Ale nie mogę porzucić dziecka – krzyknęła. – To okrutne!

– Może – zgodził się król – ale zagwarantuje to twoje nienaganne zachowanie, pani. Nie będziesz próbowała mnie zdradzić, jeśli będę miał u siebie twoją córkę.

– Jak mam przekazywać waszej wysokości wieści z Francji? – zapytała, opanowując grające w niej emocje. Zaczynała myśleć o niebezpieczeństwach i trudnościach związanych z powierzoną jej misją.

– Lord Anthony Varden będzie się z tobą kontaktował, madame. Cokolwiek usłyszysz, masz przekazać jemu. On zadba o to, by twoje wieści dotarły do Anglii. Możesz mu powierzyć swoje życie, ale miejmy nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. Tony Varden pozornie mnie nienawidzi z powodu kłótni jego rodu z moim ojczymem. Od wielu lat mieszka we Francji i choć nikt o tym nie wie, jest najbardziej lojalnym z moich przyjaciół.

– Dla waszej wysokości wyjechał z kraju i porzucił dom – zauważyła.

– Tony jest drugim synem. Przeznaczono go do służby bożej, ale nie było to jego pragnieniem. Był ze mną w Brytanii, kiedy postanowiliśmy, że będzie dla mnie pracował na francuskim dworze. Zostanie twoim wprowadzającym. Powie ci wszystko, co powinnaś wiedzieć. Zaufaj mu.

– Zdaje się, wasza wysokość, że nie mam innego wyjścia – odparła.

– Owszem, masz – rzekł Henryk Tudor. – Możesz odmówić, nie obawiając się mego gniewu.

– A jeśli to uczynię, nie zwrócisz mi Greyfaire?

– Ależ, madame, nie udawaj płochliwej – rzekł król, nie odpowiadając na jej pytanie bezpośrednio. – Twierdzisz, że jesteś w stanie sama utrzymać warownię w razie ataku, a ja wierzę ci na słowo. Traktuję cię tak, jak nikt nigdy dotąd cię nie traktował… jak sobie równą. Oddaję ci twój rodzinny dom i proszę w zamian o przysługę dla Korony.

– Poprosiłbyś mężczyznę, by dla ciebie się łajdaczył? – zapytała otwarcie.

– Gdyby to było konieczne, tak! Mężczyźni i kobiety walczą inną bronią i chyba już o tym dobrze wiesz. Tony Varden okazał się doskonałym szpiegiem i nie jestem pewien, czy część jego wieści nie została pozyskana w alkowie. Nie musisz tego robić, jeśli nie zechcesz, lady Grey, ale wiem, że mężczyzna łatwiej wyjawia tajemnice, kiedy jest blisko z kobietą. Pamiętaj, że udajesz się do Francji, by przydać się mojej sprawie. – Ujął jej brodę dłonią. – Naprawdę jesteś piękna, madame. Mężczyzna będzie w stanie wiele dla ciebie uczynić, a ty, mimo iż się czerwienisz, słysząc te słowa, jesteś dojrzałą kobietą. Nie musisz chronić dziewictwa. Jeśli gry miłosne w alkowie są dla ciebie nieprzyjemne, postaraj się je znieść dla Anglii, dla Greyfaire i dla wdzięczności króla.

Puścił jej brodę i uśmiechnął się.

– Najwyżej rok. Przyrzekasz, panie? – zapytała, czując, że życie bez Margaret będzie dla niej nieznośne.

– Najwyżej – obiecał, a czując jej obawę, dodał: – Lady Margaret będzie tu miała dobrze. Zapewniam cię. Uspokój swoje skołatane serce i zaufaj królowej. Powiem jej, że jesteś prawdziwie odważną Angielką, która pojechała do Francji w służbie króla i ojczyzny. Wyjaśnię jej, że dziecko zostawiłaś tu dla jego bezpieczeństwa, co w rzeczy samej, jest prawdą.

– Wasza wysokość, jak mam się skontaktować z lordem Vardenem? Czy nie wyda się wszystkim dziwne, że go szukam?

– To on cię odszuka. Będzie jeszcze jednym z adoratorów kłębiących się wokół pięknej Angielki. Francuzi to zrozumieją, bo jak sami się chwalą, doceniają kobiece piękno bardziej niż inne narody.

– Jak więc zaczniemy tę szaradę, panie?

Arabella zrozumiała, że nie ma innego wyjścia.

– Wybiegniesz stąd z płaczem, przeklinając me imię. Na zewnątrz jest tłok. Stoi tam też na pewno sir Jasper Keane. Posłałem po niego, by mu powiedzieć, że nie dostanie Greyfaire, ponieważ postanowiłem skonfiskować majątek. Mężczyznom z Greyfaire dam możliwość wyboru. Kto zechce wrócić, zrobi to pod królewską strażą. Plotki na twój temat szybko się rozejdą. Mimo rozczarowania sir Jasper na pewno z zadowoleniem opowie wszystkim, co się wydarzyło, oczerniając cię na dodatek bez skrupułów.

– A moja córka? Jak ona dostanie się do królewskich komnat? – zastanawiała się Arabella z obawą.

– Królowa pośle jedną z dam dworu do klasztoru jeszcze dziś, by przemyciła dziecko do Sheen.

– Tak szybko?

– Jutro wyruszasz w drogę, madame. Przez kilka dni sir Jasper na pewno będzie głośno narzekał na swój los. Francuzi mają swoich szpiegów na mym dworze i wieści o twym zachowaniu na pewno dotrą na francuski dwór jeszcze przed tobą, torując ci drogę do króla Karola. Sir Jasper twierdził, że mówią na ciebie sekutnica, madame, z powodu twego wybuchowego charakteru. To dobrze. Wszyscy uwierzą w szczerość twoich słów i czynów.

Nie było innego wyjścia. Arabella zrozumiała, że musi podjąć się zadania i wykonać je jak najlepiej.

– Co z pieniędzmi? Nie mogę przecież pojechać w jednej sukni. Dwie pozostałe nadają się jedynie do podróżowania. Podobno Francuzki są bardzo eleganckie. Będę przy nich wyglądała jak wróbel wśród pawi. – Arabella zaczęła myśleć praktycznie i postanowiła osiągnąć zamierzony cel. – Słyszałam, że wasza wysokość nie należy do osób rozrzutnych, ale jak już wcześniej mówiłam, nie mam nic w sakiewce, a pieniądze będą mi potrzebne.

– Hmm – zamyślił się król. – Przyznaję, że o tym nie pomyślałem. Jak to się stało, że nie masz odpowiednich strojów? Słyszałem, że Szkoci są skąpi, ale twój mąż, pani, musiał chyba kupić ci jakieś odzienie.

– Przyjechałam tu w podróżnej sukni, drugą wzięłam na zmianę, a trzecią tylko po to, by pokazać się na dworze. Niczego innego nie mogłam wziąć, bo nie należało do mnie. Podarował mi to mąż, a ponieważ się z nim rozwiodłam, nie mogłam go również okraść.

Henryk Stewart zdziwił się niepomiernie. Znał kobiety z innej strony. Większość z nich była chciwa i bardzo zachłanna. Ta, która stała przed nim, przeczyła wszelkim regułom. Poczuł wyrzuty sumienia, ale nie mógł być silnym władcą, gdyby nie umiał ich od siebie odsunąć.

– Musisz wyglądać na osobę ubogą, ale nie możesz pojawić się w jednej sukni. Poproszę żonę o radę w tej kwestii.

– Będą mi również potrzebne stroje dla służącej, wasza wysokość – rzekła odważniej Arabella. – Lona pojedzie ze mną. Dama o jakimkolwiek znaczeniu, nawet uboga, nie może podróżować bez służby. Zabiorę również kilku moich ludzi. Nie mogę wędrować po obcym kraju bez ochrony. To prości ludzie i wiele dla mnie wycierpieli. Nie mogę wymagać od nich zaufania, jeśli nie powiem im prawdy. Jeśli ich o to poproszę, dotrzymają tajemnicy.

Król skinął głową.

– Pieniądze, odzienie i służba – zastanawiał się. – Czy to wystarczy?

– Muszę też przewieźć moje konie, wasza wysokość. Będziemy jechać od wybrzeża do Paryża. Mogłabym oczywiście odesłać konie do domu, ale czy to nie wyda się dziwne, że w takim napadzie wściekłości zachowałam się w tak logiczny sposób? Zresztą pewnie przewiezienie moich koni przez kanał będzie tańsze niż kupienie nowych we Francji – rzekła na koniec, zdając sobie sprawę z oszczędnej natury króla.

– W rzeczy samej – zgodził się Henryk Tudor. – Na konie też dam pieniądze. Coś jeszcze?

– Pozostaje sprawa moich funduszy, panie – rzekła słodko.

– Dostarczy ci je zaufana mojej żony, kiedy przyjdzie po dziecko.

– Nie, panie. Otrzymawszy pieniądze od damy dworu jej wysokości, nie będę mogła się targować. Jeśli dostanę za mało złota, nie będę w stanie wyżywić siebie i moich ludzi. Żaden zamożny i wpływowy Francuz nie spojrzy ni razu na kościstą szlachciankę z Anglii. Jeśli chcesz, panie, bym dostarczyła ci informacji, musisz zadbać o to, bym utrzymała się przy dworze, póki nie znajdę odpowiedniego opiekuna. Poza tym, jak sam wiesz, nie wszyscy bogaci są hojni, więc o tym również muszę pomyśleć.

– Masz zamiar mnie doszczętnie złupić, kobieto? – rzucił poirytowany. Zastanawiał się, czy ta dama przypadkiem z niego nie kpi.

Wyjął z dębowego biurka dwie sakiewki i ważył je w dłoni. Arabella podeszła i wzięła podaną jej, cięższą.

– Czy mogę już zacząć udawać, wasza wysokość? – zapytała z uśmiechem

– Czy mi się zdaje, czy zaczyna ci się to podobać, pani? – zapytał zdziwiony król.

– Wasza wysokość, jesteś niezwykle spostrzegawczy – powiedziała i ku zaskoczeniu króla zaczęła głośno zawodzić: – Och! To niesprawiedliwe! Och! Gdzie mam teraz pójść? Co mam teraz uczynić? Jak wykarmię moją biedną córkę?!

– Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć, pani, nim postanowiłaś zostawić męża, żeby tu przyjechać w swojej niemądrej sprawie. Lepiej zrobisz, wracając teraz do niego szybko i błagając go o wybaczenie. Jeśli cię nie weźmie z powrotem, to przynajmniej zajmie się waszym dzieckiem – rzekł głośno król. – Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Sama zdecydowałaś o swoim losie.

– Nie! – szlochała Arabella. – Nigdy nie wrócę do tego barbarzyńcy. Ulituj się, wasza wysokość! Litości! Oddaj mi Greyfaire, bo należy się tylko mnie!

– Mam oddać przygraniczną warownię kobiecie? – ryczał na nią król tak, by było słychać za drzwiami. – Pani, chyba sobie ze mnie kpisz! Ha, ha, ha! Jak kobieta miałaby bronić granic Anglii? To jakieś niedorzeczności. Odejdź, madame! Natychmiast stąd odejdź! – Podszedł do drzwi i otworzył je z łoskotem, uderzając nimi w kilku dworzan, którzy podsłuchiwali od dłuższej chwili. O mało nie wybuchł śmiechem na ich widok. – Wracaj do Szkocji, gdzie twoje miejsce i zabierz ze sobą dziecko! Greyfaire już nie należy do ciebie, pani. Odejdź!

Arabella odczekała chwilę, by wszyscy mogli zobaczyć ją wychodzącą z komnaty z żałosną miną. Wyglądała niezwykle pięknie, ale minę miała zbolałą i nieszczęśliwą. Jeszcze raz spojrzała na króla i krzyknęła z wściekłością:

– Nie wrócę do Szkocji! Nigdy! Nie zmusisz mnie do tego, panie!

Wybuchnęła głośnym płaczem i zaczęła się przepychać przez zebrany tłum, szlochając żałośnie. W tłumie zauważyła sir Jaspera Keane’a z uśmiechem triumfu na przystojnej twarzy. Dworskie życie sprawiło, że przytył. Jego figura zdradzała tendencje do ospałości w podeszłym wieku.

Była już przy drugich drzwiach, kiedy przypomniała sobie, że musi jeszcze coś powiedzieć:

– Bądź przeklęty, Henryku Tudor! Jesteś wcielonym diabłem! I ty, Jasperze Keane, bądź przeklęty wraz z nim. Cóż za król wami rządzi, Anglicy, skoro w tym kraju kobieta zostaje okradziona ze swego rodowego dziedzictwa!

Łzy jeszcze raz wypełniły jej oczy, nim wyszła. Wybiegła na podwórze zamkowe do swego konia. Dobrze poradziła sobie ze swoją rolą, bo zauważyła kilka współczujących spojrzeń wśród tłumu. Wsiadła na konia i odjechała do zakonu, gdzie zebrała swoich ludzi w sadzie, by nikt nie mógł ich podsłuchać.

FitzWalter był wściekły, usłyszawszy jej historię.

– Król czy nie król, nie powinien był tak postąpić, milady! – rzucił oburzony.

Żołnierze mu towarzyszący mruknęli coś na poparcie jego słów.

– A jakie mam wyjście, Fitz Walterze? Wiesz, że nie mogę oddać Greyfaire w ręce obcego człowieka.

– A co by król zrobił, gdybyś wróciła do domu i stawiła mu opór?