– Dobrze rządzi swoim majątkiem – rzekł król z wyraźną aprobatą. – Zaradziła najważniejszym problemom, by podnieść ich na duchu i zachęcić do większego wysiłku dla niej. Pod jej rządami Greyfaire znów będzie prosperowało bez zarzutu. To dobrze.

– Nie sądzę, by Greyfaire kiedykolwiek stało się bogatym majątkiem, wasza wysokość – rzekł uczciwie hrabia. – To niewielki obszar ubogich ziem.

– Dlaczego więc tak bardzo chciała je odzyskać? – zastanawiał się król.

– To jej dom, panie – odparł po prostu hrabia. – Tam jest jej serce.

– Kobiety są niemądre – rzekł Henryk Tudor – ale dla nas to dobrze, co hrabio? – Uśmiechnął się lodowato. – Możesz wyświadczyć mi małą przysługę, Tavisie Stewart. Chcę wysłać rządcę do Greyfaire, by ocenił stan majątku i potrzeby mieszkańców. Będę wdzięczny, jeśli zabierzesz go ze sobą. Nie będę cię zatrzymywał. Możesz odjechać jeszcze dziś po południu.

– Jak sobie życzysz, wasza wysokość – odparł hrabia. Nie mógł odmówić spełnienia tak skromnej prośby króla, zwłaszcza że ten właśnie król miał u siebie lady Margaret Stewart. Poza tym król wyraźnie chciał, aby Tavis nie pozostawał na jego dworze dłużej niż to konieczne. Wysyłając ze Szkotem swego urzędnika, gwarantował ich szybki wyjazd.

– Nie będziemy was zatrzymywać – rzekł król, wracając do oficjalnego tonu.

Hrabia skłonił się i wyszedł z komnaty.

Na placu zamkowym nie spędził nawet godziny, czekając na królewskiego wysłannika. Okazał się nim młody zakonnik.

Tavis przyglądał mu się ze zdziwieniem i pewną dozą niezadowolenia, więc młodzieniec wyjaśnił szybko:

– Dobrze jeżdżę konno, więc nie będę wstrzymywał podróży.

Pogodziwszy się z faktem, że nie pozwolono mu nawet spojrzeć na córeczkę, hrabia Dunmor wsiadł na konia i skinął do towarzyszących mu żołnierzy, że pora w drogę. Wyjechał z dworu, nie rozmawiając z nikim, prócz samego władcy i jego sekretarza. Ponieważ audiencja u króla odbyła się wcześnie rano, nie widział się z żadnym z dworzan. Dla Anglików w ogóle nie istniał.

Jeśli jednak Henryk Tudor był na tyle głupi, by sądzić, że Tavis miał zamiar siedzieć spokojnie i czekać, aż Arabella wróci do domu z Francji, to bardzo się pomylił. Tavis nie miał zamiaru narażać życia córki. Szkocja i Francja były sprzymierzeńcami od dawna, Anglia i Francja wręcz przeciwnie. Tavis musiał uszanować obowiązki Arabelli wobec angielskiego króla. Zrobiła to, co na jej miejscu uczyniłby każdy mężczyzna, by odzyskać swój majątek. Hrabia dopiero teraz w pełni to zrozumiał. Grała w niebezpieczną grę, kierującą się regułami władzy i polityki. Zastanawiał się, czy nie porwała się z motyką na słońce. Czego mogła się dowiedzieć we Francji? Co ważniejsze, ale dotarło do niego dopiero teraz, jak miała zdobyć te informacje. Nie miała majątku ani odpowiednich koligacji, nawet przyjaciół, którzy mogliby jej pomóc w tym zadaniu. Miała jedynie bystry umysł i urodę. Najbardziej martwiło go to drugie. Czyżby angielski król spodziewał się, że Arabella będzie dla niego cudzołożyła? Tavis pomyślał z nienawiścią i obrzydzeniem o Henryku Tudorze. Arabella nie była latawicą, ale wiedział, że dla odzyskania swojego dziedzictwa uczyni wszystko.

Boże, ależ ze mnie głupiec – pomyślał Tavis i westchnął bezsilnie. Gdyby poparł żonę w staraniach o odzyskanie majątku, zamiast traktować ją jak nieznośne dziecko, wszystko w ogóle by się nie wydarzyło. Jak dotąd traktował Arabellę jak upartego bachora, którym przecież wcale nie była. Była silną kobietą, zdecydowaną i rozsądną. Kiedy sądziła, że ma rację, nikt nie wmówiłby jej, iż jest inaczej.

Francuzi mają gorącą krew. Arabella stanie się bezbronną ofiarą pierwszego lepszego pożądliwego szlachcica. We Francji znalazła się sama, a przecież nie zna się na polityce i dworskich układach. Nieważne, co powie na to Henryk Tudor! Tavis wiedział, że musi jechać do Francji, by ochronić żonę. Nadal nią była, choć może Kościół już tak nie uważał. Oficjalnie była wolna, mogła ponownie wyjść za mąż. Wyjść za mąż. To niemożliwe! A jeśli Henryk Tudor postanowi ją wydać za Francuza? Tavis zabije każdego, kto chciałby się z nią żenić!

Kiedy wrócił do Dunmor, czekał na niego osobisty posłaniec od króla Szkocji, jego bratanka. Jakub prosił o dołączenie do jego dworu natychmiast po powrocie. Posłaniec spędził w Dunmor już dwa tygodnie. Hrabia westchnął z rezygnacją i po nocy spędzonej wreszcie we własnym łożu pojechał do króla. Nie mógł przecież zignorować jego wezwania.

– Nie śpieszyło ci się – rzucił niezadowolony Jamie, kiedy już się spotkali.

– Do Dunmor wróciłem cztery dni temu, panie – odparł hrabia.

– Byłeś w Anglii – zauważył oskarżycielskim tonem król.

– Tak, u Henryka Tudora – odparł szczerze Tavis.

– Z kim jeszcze się widziałeś? Może z tymi zdrajcami, którzy uciekli z kraju, a teraz knują na dworze Henryka Tudora, jak pozbawić mnie tronu?

– Nie widziałem się z nikim, prócz samego króla i jego sekretarza – odparł spokojnie hrabia. – Pojechałem tam z jednego tylko powodu, by odzyskać Arabellę. Chcę ją sprowadzić do domu.

– Rozwiodła się z tobą, wuju, przyjmij porażkę i daj jej spokój. Ona już wybrała, niewiele możesz teraz zrobić.

– Jamie – rzekł cicho hrabia – gdybyś nie był królem, złamałbym ci kark, nie mrugnąwszy nawet okiem. Jak mogłeś pozwolić na to, by Arabella rozwiodła się ze mną? Nie, nie odpowiadaj. Wiem, dlaczego to zrobiłeś.

– Wiesz? – zapytał młody król, wiercąc się nerwowo.

– Tak, wiem. Ta mała sprytna dziewucha postanowiła, że skoro ja jej nie chcę pomóc, będzie musiała udać się do króla Henryka jako kobieta wolna, bo jako żona Szkota niewiele zdziała. Przekonała cię na pewno, żebyś pomógł jej uzyskać rozwód, bo bez niego nie uda jej się przekonać angielskiego króla o swojej lojalności. Dałeś się nabrać na jej kwilenie, pewnie serce pękało ci z żalu na widok jej łez. Wybaczam ci, bratanku. Przynajmniej ty lepiej ją rozumiałeś niż ja. Mnie się wydawało, że jest po prostu uparta.

Jakub Stewart poczuł, jak kropla zimnego potu płynie mu po plecach. Kiedy wuj powiedział, że wie, dlaczego pomógł jego żonie, spodziewał się, że zaraz skończy jak kilku jego poprzedników, zamordowany za młodu przez członka własnego klanu. Najwyraźniej jednak Tavis nic nie wiedział o jego krótkiej, aczkolwiek poufałej znajomości z Arabellą.

Wuj był zawsze wiernym jego poplecznikiem, co więcej, z poświęceniem załatwiał jego sprawy z klanami z północy. To on wspomagał go we wszelkich rozmowach z góralami, którzy ciągle wzniecali bunty i cofali Szkocję z drogi postępu.

Jakub Stewart pomyślał z żalem, że jako król miał władzę, której użył w dziecinny sposób, biorąc sobie cnotliwą damę dla zwykłego kaprysu i wykorzystując fakt, iż potrzebowała pomocy. Wstydził się teraz swego postępowania, bo splamił królewski honor. Kochał kobiety, ale w zapale miast kochać Arabellę, skrzywdził ją bardzo.

– Chcę jechać do Francji – rzekł wuj. – Tam jest Arabellą.

– Co ona robi we Francji? – zdziwił się król.

– Henryk Tudor skonfiskował jej dobra ze względu na jej pokrewieństwo z poprzednim królem, Ryszardem – rzekł ostrożnie hrabia Dunmor, pamiętając o słowie danym angielskiemu królowi i żałując, że nie może własnemu władcy wyjawić całej prawdy. – Nie było już dla niej miejsca w Anglii, a do Szkocji też nie chciała wracać, więc uciekła do Francji. Mieszka na dworze króla Francji, ale nie potrwa to długo, bo nie ma wiele pieniędzy.

– Może, za twoim pozwoleniem, wuju, nim tam się udasz, zatroszczę się o to, by otrzymała niewielką sumę na wydatki.

– To miło z twojej strony, Jamie, ale chciałbym jechać zaraz do Leeds. Wsiądę w pierwszy statek do Francji.

– Nie mogę ci na to pozwolić, wuju. Nie teraz. Musisz jechać w góry po raz kolejny. Musisz odwiedzić zamek Glenkirk. Postanowiłem wysłać do wszystkich krajów Europy swoich ambasadorów tak samo, jak zrobili to Anglicy. Lord Glenkirk ma zostać ambasadorem Szkocji w niewielkim księstwie nad Morzem Śródziemnym, San Lorenzo. Jeśli Szkocja ma się rozwijać, musimy zacząć z nimi handlować. Postanowiłem tak właśnie uczynić. Potrzebujemy dobrze zaopatrzonych statków na długie, morskie podróże. Francuzi są naszymi sprzymierzeńcami, ale nie mogę całkowicie na nich polegać. Poza tym staniemy się dla nich konkurencją. Skończą się bowiem czasy, kiedy wywoziliśmy jedynie futra, baraninę i solone ryby. Teraz zamienimy je na europejskich targowiskach na inne dobra, część towarów odsprzedamy z zyskiem, a część sprowadzimy do domu. Patrick Leslie jest człowiekiem światowym, mimo iż pochodzi z gór. Jest wdowcem. Na razie nie ożenił się ponownie. Prócz dwójki dzieci nie ma tu żadnych obowiązków, bo jego kuzyn doskonale zarządza jego majątkiem.

– Czy on już wie, że ma ci służyć, bratanku? – zapytał sucho hrabia, znając odpowiedź, ale woląc ją usłyszeć z ust Jakuba.

– To twoje zadanie, wuju. Musisz go przekonać, by się zgodził – rzekł król do Tavisa. – Wiesz, że on jako jeden z niewielu górali poparł mnie przeciwko ojcu. Nie wiem dlaczego, ale zapytam go, kiedy się spotkamy. Sprowadź Patricka Leslie do mnie. Wiem, że to nie będzie łatwe. Będziesz musiał się postarać, by go przekonać, bo on nie lubi opuszczać swych ziem. Nie chcę mu rozkazywać, żeby przybył na królewski dwór, ale jeśli będę zmuszony, zrobię to. Jedź więc do Glenkirk i spróbuj przekonać Patricka Leslie, żeby przybył do mnie z własnej woli. Nie śpiesz się, ale nie bądź tam też za długo. Jak ci się uda, wyślę cię do Francji w sprawach królestwa, żebyś miał okazję zdobyć na powrót przychylność żony. Tymczasem dopilnuję, by jej niczego nie brakowało.

– Nie przyjmie ani miedziaka od nas, Jamie. Jest bardzo dumna. Sam wiesz – odparł hrabia.

Król się zaśmiał.

– Będzie musiała prowadzić dworskie życie, wuju. Wszyscy muszą wydawać pieniądze na stroje na dworze francuskim. Jej uroda na pewno zostanie tam zauważona. Ale twoja pani ma naturę praktyczną. Jeśli będzie potrzebowała pieniędzy, weźmie je, a co jej zostanie, zachowa na czarną godzinę. Nie musisz się martwić, że Arabella umrze z głodu.

– Nie obawiam się, że Arabella umrze z głodu, Jamie – rzekł Tavis Stewart. – Boję się, że znudzona samotnością znajdzie sobie innego mężczyznę. To największa moja obawa, bratanku.

– Więc nie masz się o co martwić, wuju – rzekł król. – Arabella Grey kocha cię jak nikogo w świecie. Tego jestem pewien.

– Obyś miał rację, Jamie.

Tak więc hrabia Dunmor ruszył w góry do Glenkirk. Patrick Leslie powitał go ciepło. Długie tygodnie późnego lata zmieniły się w jesienne dni, a Tavis dalej polował na jelenie w lasach Glenkirk, łowił pstrągi w lodowatych, górskich potokach, w nadmiarze pił ciemną, gęstą whisky, przechowywaną w piwnicach Glenkirk i przesiadywał w sali rycerskiej w towarzystwie gospodarza, słuchając grajka, który znał chyba wszystkie melodie na fujarkę, jakie wymyślono. To wygodne życie kawalera, mimo posiadania dwójki dzieci, lord Glenkirk wiódł już od jakiegoś czasu. Miał rudowłosą córeczkę o imieniu Janet i mocno zbudowanego, zdrowego chłopaka, Adama.

Misja od króla nie była łatwa, ale w końcu pewnego dnia Tavis Stewart stwierdził, że dłużej już nie może czekać. Dni były coraz krótsze, bo nadchodziła zima.

– Patricku – zaczął – mój bratanek, król, powiedział mi, że poparłeś go w walce przeciwko ojcu.

– Tak – odparł krótko Patrick Leslie. – Racja leżała po jego stronie.

– Król chciałby wynagrodzić cię za twoją lojalność i prosił, bym sprowadził cię na królewski dwór – rzekł hrabia.

Patrick Leslie potrząsnął rudą głową, a zielone oczy spoglądały na Tavisa poważnie, kiedy mówił:

– Nie nadaję się na dworzanina, Tavisie, tak jak ty. Jestem prostym góralem, takim, jakim był mój ojciec i dziad, i pradziad. Nie oczekuję nagrody za zrobienie tego, co do mnie należy.

– Mimo to, Jamie nalega, byś przybył – rzekł hrabia, myśląc, że królowi przydałoby się więcej takich uczciwych ludzi jak Leslie. – Mam zostać w Glenkirk, póki się nie zgodzisz. Mam ważną sprawę we Francji i mam nadzieję, że szybko zmienisz zdanie.

– Pochlebia mi, że król uczynił mi ten honor, Tavisie, ale nie opuszczę Glenkirk. Nie jestem przyzwyczajony do koronowanych głów i ich kaprysów. Jeśli tam pojadę, nie będę mógł wrócić do domu, bo król poprosi mnie o jakąś drobną przysługę, jak to robi z tobą. Na pewno tęsknisz za Dunmor. Nie możesz tam wrócić. Wyświadczasz swojemu bratankowi drobną przysługę, a potem wysyła cię do Francji też w jego sprawie. Mam rację? Dziękuję, ale nie chcę opuszczać Glenkirk.

– Więc muszę tu pozostać, póki cię nie przekonam – rzekł uprzejmie hrabia. – Czy twoja córka ma już narzeczonego?

– Nie. Nie chcę jej jeszcze stracić – odparł lord Glenkirk.

– Król na pewno znajdzie jej lepszą partię niż ty – zachęcał go Tavis Stewart. – Zabrałbyś ją ze sobą, chłopca też. Na pewno by im się spodobało.

– Pięknie obchodzimy święta Bożego Narodzenia w Glenkirk – odparł spokojnie Patrick. – Mówię ci to na wypadek, gdybyś chciał pozostać. Może powinieneś posłać po swoją żonę?