– Nic ci nie jestem winna, panie – rzuciła gwałtownie. – Porzuciłeś swoje prawa do mojej osoby, kiedy złamałeś dane mi słowo. Przysiągłeś odzyskać Greyfaire i nie uczyniłeś tego. To nie było nawet dla mnie, tylko dla naszego dziecka, Tavisie.

– A gdzie jest nasza córka? – zapytał.

– Bezpieczna, tam, gdzie jej nie znajdziesz – syknęła.

– U Henryka Tudora – odparł.

Nagle jej twarz pojaśniała i Arabellą spojrzała na niego bardziej przychylnie.

– Jest bezpieczna? Widziałeś ją? Jest zdrowa? Szczęśliwa? Pamięta cię jeszcze?

W jednej chwili jego złość stopiła się zupełnie.

– Nie – odparł. – Twój angielski król nie pozwolił mi jej zobaczyć. To było jesienią zeszłego roku. Ty już byłaś we Francji.

– Moja droga – przerwał im Anthony Varden – lepiej stąd uciekaj, nim książę zobaczy, z kim rozmawiasz.

Arabella skinęła głową, ale Tavis rzucił wściekle:

– Przyjechałem zabrać moją żonę do domu. Kim pan jesteś, do diaska?

– Jestem Anthony Varden, mój panie hrabio, ale twoje zachowanie, choć na pewno uzasadnione z twojego punktu widzenia, dla Arabelli może być zgubne. Wiele osiągnęła w ciągu ostatnich kilku miesięcy, nie niszcz tego teraz, hrabio. Arabello, znajdź Adriana, moja droga, a ja wyjaśnię wszystko sir Tavisowi – rzekł cicho lord Varden i wkroczył między Tavisa a Arabellę.

– Arabello! – głos hrabiego wbił się w jej serce jak sztylet, ale nie odwróciła się do niego.

– Chodźmy, panie, musimy porozmawiać – rzekł lord Varden i wyprowadził go spod katedry. -Od wielu miesięcy się ciebie spodziewałem – dodał szczerze. – Król napisał mi o twojej wizycie w Sheen.

– Przecież jesteś banitą, lordzie Varden – zdziwił się Tavis – i wrogiem króla Henryka.

– Tak mówią – odparł z uśmiechem Tony i rzucił ostrzej: – Nie wolno ci się wtrącać w sprawy Arabelli, mój panie. Już niedługo uzyska to, po co przyjechała do Francji i król Henryk zwróci jej Greyfaire. Już raz odebrałeś jej dziedzictwo ojca, nie rób tego ponownie, bo ona nigdy ci tego nie wybaczy.

– Co wiesz o mnie i o Arabelli? – zapytał ze złością Tavis. Zaczynał rozumieć, że znalazł się w samym środku sprawy, o której zupełnie nie miał pojęcia.

– Wszystko, panie, bo Arabella została moją serdeczną przyjaciółką – odparł łagodnie lord Varden, współczując mężczyźnie, którego złość przeradzała się w rozpacz. – Tak bywa z wygnańcami. Mieszkałem niegdyś w pobliżu Yorku.

– Jesteś szpiegiem – zauważył cicho i nagle zrozumiał. – Razem z Henrykiem Tudorem zrobiliście szpiega z mojej żony.

– Pańska żona walczyła o swoje dziedzictwo, tak samo, jak walczyłby o nie każdy mężczyzna. Nieważne, jakimi środkami – odparł.

– Nie obawiasz się, panie, że was wydam? – zapytał Tavis Stewart.

Lord Varden uśmiechnął się do wielkiego Szkota.

– A dlaczego miałbyś to uczynić, panie? Czyżbyś nie kochał Arabelli Grey? Czyżby Szkocja i Anglia nie podpisały paktu pokojowego? Czyżby król Henryk nie zaproponował swojej nowo narodzonej córki na żonę dla króla Jakuba? Ależ, panie, jesteśmy prawie rodziną.

Tavis Stewart roześmiał się, usłyszawszy te słowa.

– Mój bratanek nie przyjmie ręki księżniczki Margaret, ale masz rację, między naszymi krajami panuje pokój. Mimo to nie podoba mi się świadomość, że Arabella jest w niebezpieczeństwie.

– Bardzo ją kochasz, widzę to w twoich oczach, ale w tej sytuacji wolałbym, żebyś lepiej skrywał swoje do niej uczucia, bo to naraża lady Grey. Gdy wróci do Anglii, wyjaśnicie swoje nieporozumienia raz na zawsze i znów będziecie razem. Jednak we Francji nie możecie tego uczynić, a i czas jest nieodpowiedni po temu. Wracaj do domu, panie hrabio. Jedyne niebezpieczeństwo, jakie grozi teraz Arabelli, pochodzi od ciebie. Diuk de Lambour jest wielkim zazdrośnikiem.

– Ona jest moją żoną – upierał się Tavis Stewart.

– Ona była twoją żoną, panie – przypomniał mu lord Varden.

– Nie uznałem rozwodu – odparł Tavis.

– Nie masz, panie, w tej sprawie żadnego wyboru – tłumaczył lord Varden. – Mówisz, że ją kochasz i obawiasz się o jej bezpieczeństwo, a mimo to chcesz uparcie narażać jej życie. Nie rozumiem cię, panie.

Tavis jęknął z desperacją, kiedy dotarło do niego, w jakiej znalazł się sytuacji. To wszystko nie miało z nim nic wspólnego, a co gorsza, lord Varden miał rację, że Tavis nie potrafił ukryć swoich uczuć do Arabelli i mógł ją narazić. Musiał odjechać. Jeśli diuk de Lambour jest naprawdę tak zazdrosny, mógł w napadzie wściekłości uczynić jej krzywdę.

– Wyjadę jeszcze dziś – powiedział.

– Ona niedługo wróci do domu, milordzie, a kiedy znajdzie się w Greyfaire, będziesz mógł najechać tę małą warownię po raz drugi – rzekł spokojnie lord Varden.

– Więc wiesz, jak się poznaliśmy? – zdziwił się hrabia.

– Tak – odparł Anthony. – Odważnie sobie poczynałeś, panie.

– Ona mi nigdy tego nie wybaczyła – przyznał ze smutkiem Tavis.

– Uczyni to, kiedy odzyska Greyfaire – pocieszał go lord Varden. – Ona naprawdę bardzo cię kocha. Nigdy nie twierdziła, że tak nie jest. Sam dobrze wiesz.

Goście weselni zgromadzili się w pałacu, dokąd udali się piechotą z katedry. Podano im niewielką przekąskę dla uczczenia zaślubin księcia de St. Astier. Później, ze znacznym pośpiechem, król i jego przyjaciele ruszyli do doliny Loary. Karol obawiał się, że czereśnie w jego sadzie w Amboise zgniją, nim tam dojadą, a były to zdecydowanie jego ulubione owoce.

– Dziś wieczorem będzie uczta, Adrianie – rzekł głośno do księcia de Lambour – a ty, ma petit rosę d ‘Anglaise, będziesz jej gospodynią i królową. Zechcesz uczynić mi ten honor? – zwrócił się do Arabelli.

Dama skłoniła się wdzięcznie i uśmiechnęła do króla Karola.

– Będę zaszczycona – rzekła.

– Wyglądasz jak dojrzała czereśnia w tej sukni – ciągnął król. – Ten róż doskonale do ciebie pasuje, prawda, Adrianie?

– Podziwiam urodę ma Belle w każdej z jej sukien – odparł uprzejmie książę.

– I bez nich – zaśmiał się głośno król.

Nowa księżna de St. Astier spojrzała ponuro na Arabellę i zwróciła się cicho do męża:

– Dlaczego król tak chętnie rozmawia z ladacznicą księcia de Lambour?

Jean Claude Billancourt oniemiał na chwilę, a potem wykrztusił z pewnym niesmakiem:

– Marie Claire, diuk de Lambour jest najbliższym przyjacielem króla. Jeśli zaś chodzi o madame Grey, być może jest jego chere amie, ale nie ma w tym nic złego. Jest niezwykle czarującą i miłą istotą, którą wszyscy na dworze uwielbiają. Ma tu wielu przyjaciół i jest powszechnie szanowana. Być może jako kobieta z kraju o prymitywnej cywilizacji nie jesteś do tego przyzwyczajona. W końcu Szkocja jest na końcu świata, ale musisz wiedzieć, że u nas pewne związki są tolerowane, o ile są dyskretne. Będziesz się musiała nauczyć trzymać język za zębami, cherie, bo jeśli nie, nie będę mógł przedstawić cię w dobrym towarzystwie. – Poklepał jej dłoń. – Pewien jestem, że szybko się nauczysz, Marie Claire, ma belle femme, n’estce pas?

Sorcha spuściła skromnie wzrok i zagryzła wargę. Nadejdzie czas, postanowiła, kiedy już osiądę tu na dobre, kiedy zdobędę uczucie męża i będę mogła zemścić się wreszcie na Arabelli Grey za to, co zrobiła mi wiele lat temu. Nie mogła zapomnieć o tym, jak się czuła, kiedy Arabella Grey pojawiła się na dworze króla Szkocji jako hrabina Dunmor. Jak nisko może upaść hrabina, pomyślała Sorcha z satysfakcją. Spojrzała słodko na męża i powiedziała:

– Oczywiście, mon mań. Nauczysz mnie wszystkiego, co powinnam wiedzieć, prawda?

Oczarowany żoną pan młody ucałował z zapałem jej uperfumowaną dłoń i spoglądał z zachwytem na jej piersi.

– Dziś wieczorem zostaniemy w Paryżu – rzekł znacząco – a jutro wracamy do domu, cherie.

Dworzanie ruszyli do doliny Loary, gdzie lady Grey i lord Varden byli gośćmi księcia de Lambour w jego maleńkim, ale czarującym château Rossignol, budowli o gotyckim kształcie, z wieloma strzelistymi wieżyczkami, posadowionej nad rzeką i otoczonej gęstym lasem z trzech stron. Czwarta strona zamku wychodziła na dolinę i niewielką winnicę. Rossignol, choć położone tak, że wydawało się, iż w odległości wielu mil nic nie ma, znajdowało się w rzeczywistości nieopodal zamku Amboise, siedziby króla.

– Twoja żona nigdy tu nie przyjeżdża? – zapytała cicho Arabella, kiedy rozsiadła się wygodnie w apartamencie bezpośrednio przylegającym do sypialni księcia i najwyraźniej przeznaczonym dla księżnej.

– Nie, moja żona nigdy tu nawet nie była – odparł Adrian. – Rzadko opuszcza Normandię. Wolę, żeby opiekowała się dziećmi, to przecież jej najważniejszy obowiązek – rzekł i ucałował jej przysłonięte jedwabiem ramię. – Nigdy nie sprowadzałem do tych apartamentów kobiet, więc musiałem je specjalnie przygotować dla ciebie – rzekł. – Podoba ci się ta purpura? W moich winnicach rosną winogrona, z których powstaje wino w takim właśnie kolorze. Może napijemy się go dziś, ma Belle?

– Nie możemy – odparła. – Zaproszono nas do Amboise, na przyjęcie na cześć księcia i księżnej de St. Astier.

– Zdaje się, że bardzo podoba mu się ta nowa para małżeńska – zauważył Adrian Morlaix.

– Może myśli o własnym małżeństwie z Austriaczką – stwierdziła Arabella.

– Karol nigdy nie ożeni się z tą dziewczyną – odparł diuk.

– Ale przecież są zaręczeni – oburzyła się Arabella i spojrzała na księcia.

– Zaręczyny można zerwać – odparł.

– Mówiłeś to już wcześniej, ale po co król miałby uczynić coś podobnego, Adrianie? – odwróciła się i pocałowała go delikatnie w usta. – Gdybyśmy byli zaręczeni, zerwałbyś ze mną tak po prostu?

– Czarownica – zaśmiał się, a potem spoważniał. – Nie wolno ci tego nikomu powtarzać, ma cherie. Ludwik Orleański od dawna w tajemnicy podpowiada, by król ożenił się z księżniczką Anną, dziedziczką księstwa Bretanii. Francja powinna połączyć się z Bretanią, a Franche Comte i Artois nawet nie graniczą z Francją. Bretania jest dla nas znacznie ważniejsza.

– Ale król uwięził Ludwika w Lusignan już ponad dwa lata temu – zdziwiła się Arabella – i z tego, co słyszałam, on wciąż tam jest.

– Owszem, ale jego żona, Jeanne de Valois, siostra króla, wciąż interweniuje w sprawie swego uwięzionego męża – odparł diuk. – Zdaje się, że król jest bliski wybaczenia Ludwikowi. Póki Karol nie ma własnych dzieci, a musiałby w tym celu w końcu się ożenić, Ludwik wciąż jest jego dziedzicem. Król zawsze go uwielbiał i może dlatego jego wyrok był tak surowy. Poczuł się zdradzony jego zachowaniem.

– Ale przecież Anna, księżniczka Bretanii, ma poślubić Maksymiliana Habsburga, ojca Margaret, bo jego żona, Maria Burgundka, zmarła – spierała się Arabella tonem, który miał upewnić Adriana w przekonaniu, iż Arabella jako kobieta nie jest w stanie dokładnie zrozumieć sytuacji.

– Chciałabyś się założyć, ma Belle? - zażartował. – Francja nigdy nie pozwoli Maksymilianowi zabrać Bretanii, to ci mogę przysiąc.

Kiedy Adrian odszedł, Arabella zawołała Lonę.

– Idź do lorda Vardena i powiedz mu, że muszę z nim porozmawiać na osobności jak najszybciej. Uważaj tylko. Nie chcę, by ktokolwiek widział, że cię po niego posłałam. Rozumiesz?

– Nie lepiej, pani, żebyś poczekała do wieczora i porozmawiała z nim na przyjęciu u króla? – doradziła jej rozsądnie Lona. – Bello, wiem, jak bardzo chcesz już wracać do domu, do Greyfaire, ale lepiej postępować ostrożnie. Gdybyś teraz popełniła błąd, mogłabyś wszystko zaprzepaścić.

– Tak – zgodziła się. – To prawda. Jestem niecierpliwa. Na litość boską, Lono! Już ponad rok tu jesteśmy, Margaret pewnie o mnie zapomniała!

– Jeszcze tylko trochę, milady. Byłaś bardzo dzielna. Nawet mój ojciec jest z ciebie bardzo dumny. Mówi, że jesteś prawdziwą dziedziczką rodu Grey!

Prawdziwą dziedziczką rodu Grey. Arabella roześmiała się na głos na tę niewinną i szczerą uwagę Lony. Co by jej rodzice, niech Bóg ma w opiece ich dusze, i przodkowie, których wcale nie znała, powiedzieli na to, że sprzedała swe ciało, by odzyskać wreszcie to, co oni zdobyli lojalnością, oddaniem i mieczem? No cóż, zrobiła to, co potrafiła…

Wiedza, którą w tej chwili posiadała, była rzeczywiście wielkiej wartości. Ojciec Karola VIII, stary król Pająk, jak go nazywano, sam zaaranżował małżeństwo między swoim synem a Margaret z Habsburgów. Teraz król Francji miał nie tylko zerwać zaręczyny z damą, ale również wykraść narzeczoną, Annę Bretonkę, jej ojcu. Jeśli Maksymilian zorientuje się, że zabrano mu oblubienicę sprzed nosa i oszukano jego własną córkę, nie będzie zadowolony. Takiego policzka nie zniesie nawet król. Toczono już wojny o sprawy mniej ważne. Arabella rozumiała również, iż posiadanie przez Francję tak łakomego kąska jak Bretania było wbrew polityce Anglii, której Bretania była dotąd wiernym sojusznikiem.