– Nie mogę za ciebie wyjść – powiedziała w końcu.

– Więc to prawda – odpowiedział.

– Co jest prawdą? – zapytała, ale w głębi duszy wiedziała, o czym mówił.

– Księżna de St. Astier powiedziała mi w wielkiej tajemnicy, że ty i Tony jesteście szpiegami Anglii.

Lord Varden roześmiał się wesoło.

– Cóż za opowieść – rzucił kpiąco. – Cóż, na litość boską, ta szkocka latawica chciała osiągnąć, opowiadając coś podobnego? Biedny Billancourt! Wiesz, Adrianie, że mówi się o naszej nowej księżnej, że przeszła przez łoża wszystkich mężczyzn na dworze króla Jakuba? To niezwykła wiadomość, jeśli jest prawdziwa, a taką właśnie się zdaje. Kiedy zaczęła sprawiać kłopoty, król wysłał ją do Francji. To mi dopiero przyjaźń między krajami. Miejmy nadzieję, że dziedzic St. Astier będzie z jego krwi.

Diuk zignorował słowa lorda Vardena, a błękitne oczy zwrócił na Arabellę.

– Zatem? – zapytał spokojnie.

Arabella zawahała się przez chwilę, a potem powiedziała spokojnie:

– Tak, to prawda.

Nic więcej nie dodała. Cokolwiek zrobił jej Adrian Morlaix, po jego propozycji małżeństwa czuła, że jest mu winna prawdę.

– Dlaczego?

– Dla Greyfaire – odparła po prostu.

– Dla Greyfaire? Zdradziłaś mnie dla kawałka ziemi? – zapytał.

– Och, Adrianie. Nie zdradziłam cię. Król Henryk umieścił mnie na francuskim dworze, żebym obserwowała i nasłuchiwała. Obawia się, że twój król Karol zdradzi go tak samo, jak Francuzi zdradzili króla Ryszarda kilka lat temu. Biedny Ryszard był ze mną spokrewniony. Henryk Tudor chce tylko umocnić swoją pozycję na tronie. Nie zdradziłam cię.

– Powiesz królowi o możliwości zmiany planów małżeńskich Karola? – zapytał z wyraźnym smutkiem w oczach.

– Tak. To bardzo ważna informacja – odparła rozsądnie Arabella. – Chyba nie spodziewasz się, że zatrzymam to w tajemnicy. To jedyna ciekawa wiadomość, jaką zdobyłam podczas mego pobytu we Francji. Ona pomoże mi odzyskać dom i dziecko, które w ciągu ostatniego roku przebywało na królewskim dworze. Dla mojej małej Margaret zrobiłabym wszystko, co konieczne. Dla niej i dla Greyfaire. Właściwie, to zrobiłam, prawda, panie? – zapytała, spoglądając na niego odważnie.

– Kocham cię – odparł.

– Nie – rzekła – nie kochasz mnie, choć pewnie sądzisz, że tak jest. Gdybyś mnie naprawdę kochał, nie podzieliłbyś się mną ze swoim przyrodnim bratem. Twierdzisz, że chciałeś, bym osiągnęła szczyt rozkoszy, ale gdybyś kochał mnie prawdziwie, zrobiłbyś wszystko, bym wspięła się na ten szczyt razem z tobą. Gdybyś kochał mnie prawdziwie, nie potraktowałbyś mnie jak ladacznicy, ale przecież tak naprawdę nie mogę cię nawet za to winić, panie. Stając się twoją nałożnicą, postawiłam się sama w takiej sytuacji. Grałam swoją rolę dobrze, może nawet zbyt dobrze. To trochę straszna i dotąd nieznana mi cecha mego charakteru i żałuję, że ją poznałam. Ale to już koniec. Mam zamiar wrócić do Anglii, do mego domu na północy i ani ty, ani nikt inny mnie przed tym nie powstrzyma! Nigdy już nie ruszę się z Greyfaire, zapewniam cię. Będę żyła spokojnie, bez przygód i emocji. Wychowam córkę, by została panią na Greyfaire, a jej przyszłego męża na chłopca, który uszanuje ją i jej dziedzictwo.

Diuk de Lambour posmutniał jeszcze bardziej.

– Pozostaniesz samotna, ma Belle? - zapytał rozżalony. – Mówisz o dziecku i Greyfaire, ale nie o miłości.

Arabella zaśmiała się gorzko.

– Miłość – prychnęła z pogardą. – Chodzi ci pewnie, panie, o tę iluzję, która jakoby miała miejsce między kobietą a mężczyzną. To tylko legenda, istnieje jedynie w romantycznych pieśniach, śpiewanych przez minstreli, by sprawić przyjemność panom i ich posłusznym kobietom, które ci panowie chcą uwieść. Zdarzyło mi się już, że kochał mnie mężczyzna i przyznam szczerze, że wolę samotność.

– Pozwól sobie udowodnić, że jest inaczej – błagał ją. – Wiem, że to, co uczyniłem kilka dni temu, było naganne, ale gdybyś mogła mi w sercu wybaczyć, ma Belle, poświęciłbym resztę życia na odpokutowanie tego grzechu wobec ciebie. Kocham cię tak, jak nigdy nie kochałem żadnej kobiety!

– To samo mówiłeś biednej Claude Marie, nim ją uwięziłeś w swoim zamku w Normandii? Mówiłeś jej, że kochasz ją i żadną inną? Potem odciąłeś ją od wszystkich i zrobiłeś z niej klacz rozpłodową do rodzenia twoich dziedziców. Dobre maniery każą mi podziękować za twoją propozycję małżeńską i w rzeczy samej, bardzo ci dziękuję, bo wiem, że jest prawdziwa i szczera, ale zdrowy rozsądek i ciężkie doświadczenia zarówno niedawne, jak i bardzo odległe, każą mi odmówić. Nie marnuj czasu, próbując trafić do mego serca, Adrianie. Nie mam go już wcale.

– Mon Dieu! - jęknął. – Jesteś okrutna, cherie!

– A ty jesteś dobrym człowiekiem? – zapytała. – Gdy pożegnałam się z tobą w liście, Adrianie, byłam tak uprzejma, jak potrafiłam. Starałam się nie zranić uczuć człowieka, który traktuje kobiety jak zdobycz.

– Więc nie ma dla nas nadziei, ma Belle?

– Nie – odparła stanowczo.

– Chodź, Adrianie, mon ami - rzekł uprzejmie lord Varden. Chciał odwrócić uwagę księcia od Arabelli, nim jego rozczarowanie zmieni się w złość i chęć zemsty. Adrian Morlaix był bardzo dumnym człowiekiem. – Napijmy się wina. Przyjechałeś z daleka, wiem. Będziesz potrzebował argumentów, by podważyć oskarżenia księżnej przeciwko nam, jeśli w chwili niedyskrecji zacznie mówić o nas publicznie. Chcesz przecież utrzymać swoją przyjaźń z królem.

– Nie pozwolę, by mnie oskarżono o zdradę – rzekł z uporem książę, ale pozwolił się poprowadzić do stołu w sąsiednim pomieszczeniu.

– Nie ma tu zdrady, mon ami - uspokajał go lord Varden. – Kilka słów za dużo w alkowie. To może się nigdy nie wydać. Nikt przecież nie wie, że o tym powiedziałeś. Możesz przecież z łatwością uciszyć zjadliwy język madame Marie Claire, opowiadając o intymnych szczegółach jej przeszłości, które Arabella z chęcią ci przekaże. Co zaś dotyczy lady Grey, możesz przecież powiedzieć, że wróciła do Paryża. Powiesz, że pojechałeś tam za nami, ale potem straciłeś wszelki ślad. Kucharka lady Grey, Barbe, powiedziała ci, że pojechaliśmy do Hainault albo Cleves, nie była pewna. Powiedz, że Arabella pokłóciła się z tobą o jakąś drobnostkę i wyjechała. Powiesz, że wyjechałem z nią, bo jestem jej przyjacielem i nudziłem się okrutnie. Powiesz, że chciałeś ją z powrotem, bo była najzabawniejszą z twoich dotychczasowych kochanek, ale jej nie odnalazłeś i zrezygnowałeś. Tak to już jest, mon amil Niedługo jakaś inna urocza istota pojawi się na horyzoncie i będziesz znów szczęśliwy, a na razie musisz przestrzegać żałoby po Claude Marie. Za rok znajdziesz sobie nową żonę, n’estcepas?

– Mówisz, jakby to wszystko było takim drobiazgiem, Tony – mruknął książę, wypijając pierwszy kielich wina i wyciągając dłoń po jeszcze.

– Bo to są drobiazgi, Adrianie – odparł lord Varden – i jeśli tak to potraktujesz, wszyscy odniosą wrażenie, że to nic ważnego, jedynie niegroźna rozrywka. Pamiętaj, że powinieneś pomyśleć o własnych dzieciach, Adrianie, zwłaszcza o dwóch synach. Chcesz przecież, by cieszyli się zaufaniem króla. Myśl przede wszystkim o tym, co najważniejsze, a nie o sobie i o własnych rozczarowaniach. – Napełnił kielich księcia i skinął na Arabellę, która usiadła przy stole.

– Może opowiesz księciu historie z przeszłości księżnej St. Astier, Arabello? – zasugerował lord Varden.

– Zrób to, nim zdąży się upić, by zapamiętał jak najwięcej. Obaj dziś się porządnie upijemy, co, Adrianie? Za dawne czasy?

– Och, mon ami, upijemy się – zgodził się, a Arabella zaczęła opowiadać o przeszłości lady Morton.

Kiedy skończyła, książę był już lekko wstawiony. Lord Varden skinął dyskretnie, a Arabella wstała i wymknęła się z pomieszczenia. W nocy słyszała, jak mężczyźni śpiewają sprośne piosenki i uśmiechała się sama do siebie w ciemności. Jutro rano Tony będzie miał straszliwego kaca. Niech go Bóg błogosławi.

Lona obudziła ją przed świtem.

– Jego lordowska mość powiedział, że musimy się pośpieszyć. Odpływ jest już za godzinę.

Arabella wstała i zaczęła się szybko ubierać.

– Jak się ma lord Varden? – zapytała.

– Świeżutki, jak młody bóg – odparła Lona.

– Jak to możliwe, przecież pił całą noc z księciem. Nie jest chory?

Lona zachichotała.

– Zapytałam go o to samo, bo słyszałam, jak śpiewali przez całą noc. Wiesz, co mi powiedział? Mówił, że po pierwszym kielichu zaczął dolewać do wina wody. Na trzy kielichy wypite przez księcia, on wypijał jeden. Razem z ojcem położyli księcia w łóżku lorda Vardena. Gospodarz zajazdu dostał polecenie traktować delikatnie swego gościa, kiedy ten się obudzi, bo na pewno będzie go bolała głowa. Lord Varden zapłacił za wszystko, nawet za nocleg ludzi księcia w stajni.

Arabella uśmiechnęła się, słysząc te wyjaśnienia. Tony, zważywszy na okoliczności, był wspaniałym przyjacielem.

– Przynieś mi chleb i ser – rzekła do Lony – i owoce. Potrzebne nam jedzenie na drogę do domu. Umieram z głodu. To pewnie to morskie powietrze.

Wypłynęli z Calais o wschodzie słońca, z którym wzniosła się z południowego wschodu lekka bryza. Ten lekki wiatr zaniósł ich przez Kanał do Dover, gdzie znaleźli się jeszcze przed zmierzchem. Arabella nie skrywała łez na widok angielskiej ziemi, a oczy lorda Vardena też nagle podejrzanie się zaszkliły, bo nie widział ojczyzny już dziesięć lat.

– Spędzimy noc w Dover – powiedział do Arabelli i wysłał swoich ludzi, żeby znaleźli odpowiedni zajazd na nocleg.

– A jutro? – zapytała.

– Ruszymy do Sheen, bo król na pewno jest właśnie tam o tej porze roku. Zawsze spędza lato w Sheen.

– Możemy wstać wcześnie? – zapytała.

– Przed świtem, jeśli chcesz, moja droga – odparł lord Varden i tak też się stało.

Puścił przodem posłańca, by król Henryk wiedział, że przyjeżdżają, i zdążył się przygotować do ich wizyty. Widział, że w głowie Arabelli kołaczą się tylko dwie myśli. Przede wszystkim chciała zobaczyć swoją małą córeczkę, a potem wrócić do Greyfaire tak szybko, jak to tylko możliwe. Anthony Varden nie mógł jej winić za to, że chciała zapomnieć o przeszłości. Powiedziałby jej o tym, jak bardzo ją podziwia, gdyby nie obawiał się jej złośliwej odpowiedzi. Uważał ją za bardzo odważną kobietę. Wiedział, że pogarda i gorycz są jedynie obroną przed zranieniem, choć twierdziła, że nie ma już serca.

Dotarli do Sheen i zatrzymali się w pobliskim zajeździe, gdzie już oczekiwał ich królewski sługa.

– Jego wysokość przyjmie was jutro o świcie – powiedział im. – Jego wysokość kazał przekazać lady Grey, że jej córeczka jest w doskonałym zdrowiu i bardzo chce powrócić do matki. – Skończywszy przemowę, służący skłonił się i oddalił.

– Dokąd się udasz, Tony, po tym, jak twoja służba dla Henryka Tudora się skończyła? – zapytała przyjaciela. Siedzieli razem w jadalni, pałaszując doskonały befsztyk, angielski ser i piwo. Na stole czekała na nich też miska truskawek i gęsta śmietana.

– Obiecał mi własny majątek, moja droga. Mam nadzieję, że to będzie gdzieś blisko Yorku, skąd pochodzi moja rodzina – odparł.

– Została ci jeszcze jakaś?

– Starszy brat, Simon, na pewno z ulgą przyjmie wiadomość, że nie jestem banitą, choć na początku ta wiadomość bardzo go ucieszyła. Nie jest za bardzo rozgarnięty i cieszył się, że nareszcie skompromitowałem się w oczach ojca, którego ulubieńcem byłem od dziecka. Pewnie z ulgą przyjmie fakt, iż mam własny majątek – zaśmiał się. – Poproszę króla, by znalazł dla mnie żonę, bo obawiam się zakusów ze strony brata i jego żony. Oboje są bardzo kwaśni i na pewno wybraliby mi kobietę pobożną, ale brzydką, głupią i bez poczucia humoru. Nie wiem, czy kiedykolwiek pokocham jakąś kobietę tak, jak kochałem moją pierwszą żonę, ale mam nadzieję, że przynajmniej będzie mi odpowiadało jej towarzystwo, zwłaszcza że ma być matką moich dzieci.

Arabella skinęła głową.

– To dobry fundament do budowy małżeństwa, Tony.

– A ty, moja droga, co z tobą?

– Jak już wczoraj mówiłam Adrianowi, oddałam wszystko, by odzyskać Greyfaire i moją małą Margaret. Przyjęłam spokojnie myśl o samotności i mam zamiar skupić się na tym, co mam.

– A co będzie z hrabią Dunmor, moja droga? Nie sądzisz, że on znajdzie w sercu dość odwagi, by ci wybaczyć? Nie chcesz wyjść za niego ponownie? – zapytał z nadzieją lord Varden.

– Nie, Tavis nie zechce mnie z powrotem. To ja się z nim rozwiodłam. Kiedy przyjechał do Francji, od razu się pokłóciliśmy, a potem nawet się ze mną nie pożegnał. Od razu pojechał do Szkocji. Nie. Pewnie uważa, że raz na zawsze się mnie pozbył. Kto wie, może i ma rację, że tak będzie lepiej? Lona oskarżyła mnie kiedyś o to, że byłam dla niego złą żoną. Jak na służącą to wielka odwaga, powiedzieć coś takiego swojej pani, ale obawiam się, że miała rację. Choć nie jesteśmy sobie równe, jest moją przyjaciółką i nie mogę jej winić za te słowa. Poza tym – uśmiechnęła się podstępnie – według mnie, nie zrobiłam niczego, co Tavis Stewart powinien mi wybaczać.