– Ale może przecież już spełniać obowiązki żony.

– Jeszcze nie jest na to gotowa, panie. Mógłbyś jej zrobić krzywdę, choć wiem, że starałbyś się być dobrym mężem. Cóż mogę powiedzieć, by cię przekonać?

Na twarzy Roweny malowały się rozpacz i strach. Jasper ujął jej dłoń, odwrócił ją i ucałował delikatną skórę. Ich oczy się spotkały.

– Jakie więc mamy wyjście, słodka Row?

Znała jedno. Wiedziała, co trzeba zrobić, by ocalić córkę przed czymś, co może się okazać zwykłym gwałtem. Stanie się nałożnicą sir Jaspera, by oszczędzić Arabelli jego pożądania, póki dziewczynka nie dorośnie na tyle, by sama mogła je zaspokajać. Wstyd i poczucie winy Roweny były tak wielkie, że zdołała wydusić jedynie to słowo:

– Wieczorem.

Cofnęła dłoń, odwróciła się i wyszła z komnaty. Drewno w kominku skrzypnęło i niewielki stos zawalił się.

– Doskonała intryga, milordzie – usłyszał cichy głos.

– Poruszasz się jak kot, Seger – rzekł Jasper Keane, nie odwracając się nawet. – Nigdy nie wiem, kiedy jesteś w pobliżu. Pamiętaj jednak o dyskrecji w tej kwestii, przyjacielu. Nie chcę, by dziedziczka poskarżyła się swojej królewskiej kuzynce, bo wtedy stracę warownię.

– Nie uczynię nic przeciw waszej lordowskiej mości – odparł Seger. – Nawet taki prostak jak ja rozumie, jak delikatna jest sytuacja. Poza tym ludzie tu kochają swoje panie i niedobrze by się stało, gdyby podejrzewali, iż robimy im krzywdę.

– Uważaj, Seger – ostrzegł go sir Jasper – bo któregoś dnia twój cięty język źle ci się przysłuży.

– Na razie jednak służę waszej lordowskiej mości – odparł Seger, a Jasper roześmiał się głośno. – Przewidując plany waszej lordowskiej mości, zdołałem uwieść pokojówkę lady Roweny. Dziewucha boi się, że pani ukarze ją za tę rozwiązłość, więc nie należy obawiać się niedyskrecji z jej strony – zakończył kapitan, uśmiechając się szeroko.

– Nie masz sobie równych, Seger – powiedział jego pan z podziwem.

– Nie, panie – zgodził się Seger.


Matko Przenajświętsza! Choć sumienie ją gryzło, Rowena pomyślała, że nic innego nie mogła zrobić. Była jedynie kobietą, bezbronną kobietą. Dickon i Anna byli tak daleko, a wokół szalała śnieżyca. Nie miała się do kogo zwrócić. Przecież nie była dziewicą. Wiedziała, jak to jest, kiedy mężczyzna znajdzie się między jej nogami. Henryk był od niej wiele lat starszy, ale dogadzał jej, i to bardzo. Wiedziała, że Kościół uczył, iż jedynym powodem zbliżenia między mężczyzną i kobietą jest poczęcie. Nie mogło być mowy o przyjemności, a to było naprawdę przyjemne i tęskniła za tym.

Oczywiście, Henryk to jedyny mężczyzna, którego znała tak blisko. Ciekawe, czy każdy kocha się inaczej? Poczuła przebiegający po plecach dreszcz podniecenia. Zagryzła wargi. Przecież tymi myślami zdradzała własne dziecko! Jakąż straszną była kobietą, skoro miała zamiar zachować się nielojalnie wobec córki, i do tego z takim zadowoleniem? On był taki przystojny. Mimo to, choć bardzo jej się spodobał, gdyby nie dzisiejsza rozmowa nigdy nie przyjęłaby go do swego łoża. Nie powiedział tego na głos, ale ona doskonale zrozumiała, o co mu chodziło. Miał zamiar wziąć Arabellę siłą jeszcze przed ślubem, by zaspokoić swoje wybujałe potrzeby.

Mogła jedynie modlić się i mieć nadzieję, że uda jej się zaspokoić jego pożądanie i ostudzić zapędy w stronę córki. Jakże inaczej mogłaby ją obronić? Postanowiła jednak nie spowiadać się z tego ojcu Anzelmowi, dopóki Arabella nie będzie poślubiona sir Jasperowi. Przecież ksiądz nie zrozumie, w jakiej znalazła się sytuacji. Pewnie tylko kazałby jej szukać ukojenia w modlitwie i surowo zbeształby sir Jaspera. Ale on i tak nie słuchałby księdza i w końcu zniewoliłby Arabellę, a to zabiłoby jej dziecko. Nie. Postanowiła w ukryciu nieść swój krzyż. W końcu kobieta jest mocna i giętka jak trzcina. Wszystko wytrzyma.

Lona czekała, aż sir Jasper i lady Rowena oddalą się, i pobiegła z powrotem do komnaty Arabelli.

– Och, Bello – westchnęła głośno – jakież spotkało cię szczęście! To bardzo przystojny mężczyzna. Mnie pewnie przypadnie w udziale najstarszy wnuk starego Rada, ten worek kości ze szpiczastym nosem, z którego zawsze coś cieknie.

– Tak, sir Jasper to piękny mężczyzna – przyznała Arabella, zapraszając przyjaciółkę, by ta usiadła na łóżku. – Ale jest w nim coś takiego…

– Co? Ale z ciebie gąska! Przecież to chodząca doskonałość. Nie lubię tylko tego jego kapitana Segera – oburzyła się Lona.

– Mówisz tak tylko dlatego, bo się boisz, że sir Jasper odda mu posadę twego ojca – odwdzięczyła jej się Arabella.

– Nie. To najbardziej podstępny wąż, jakiego znam. Widziałam go wiele razy z Elżbietą. Całowali się. Raz nawet widziałam, jak jej zadzierał spódnicę. Mimo to przy posiłkach udaje, że jej nie zna.

– Może powinnam o tym porozmawiać z matką -zastanawiała się głośno Arabella. – W końcu to jej służąca. Może lepiej porozmawiać z sir Jasperem, bo Seger to jego człowiek.

– To chyba nie jest dobra myśl, Bello. Może to nic więcej jak przytulenie i pocałunek. Chłopaki czasem tak robią z dziewczynami. Ale kiedy sir Jasper dowie się, że nie lubimy Segera, nie będzie przychylnie patrzył na mego ojca. Ciotka jest dorosła i jeśli ma kłopoty, na pewno zwróci się sama do twojej matki. Nie powinnyśmy się do tego wtrącać. W ogóle nie powinnam była ci o tym mówić.

– Och, Lono, przecież jesteśmy przyjaciółkami od dziecka – pocieszała ją Arabella.

– Ale za dwa lata będziesz żoną sir Jaspera, a wtedy zostaniesz lady Grey i zmienisz się zupełnie. A ja nie. Zawsze będę tylko Loną, jedną z córek FitzWaltera.

– Będziesz Loną, osobistą służącą lady Arabelli, ty gąsko. Będziesz miała pozycję równą twojej matce i ojcu i nie będziesz musiała poślubić wnuka starego Rada, jeśli nie będziesz tego chciała. Jako moja służąca i przyjaciółka będziesz mogła znaleźć sobie najładniejszego chłopca w okolicy, obiecuję!

– Bylebym tylko nie musiała wyjść za tego chudzielca – zaśmiała się Lona, a po chwili spoważniała. – Naprawdę będę twoją pokojową?

– Tak, jeśli zechcę – potwierdziła Arabella. – A wiesz, że zechcę.

– A ty zostaniesz żoną sir Jaspera? – zapytała Lona.

– Moja kuzynka, królowa powiedziała mi, że piękne lico niekoniecznie oznacza, że ktoś jest dobry. Słyszałam plotki, że podobno sir Jasper bardzo lubi kobiety. Podobno często się wypuszcza na polowanie po obu stronach granicy.

Lona wytrzeszczyła błękitne oczy.

– Kto ci to powiedział? – zapytała z niedowierzaniem.

– A to prawda?

– Nie wiem, Bello.

– Ale słyszałaś plotki.

– Stare baby zawsze plotkują, a wolą plotkować o mężczyźnie niż o kobiecie. Przecież wszyscy mężczyźni od czasu do czasu zabawiają się z dziewkami spod granicy.

– Mężczyzna, którego ja poślubię, musi być mi wierny, Lono. Nigdym nie słyszała, by ojciec kiedykolwiek zdradził matkę. Chciałabym, by mój mąż miał do mnie tyle samo szacunku.

– Jeszcześ nie jest zamężna, Bello – przypomniała jej Lona. – Sir Jasper jest dorosłym mężczyzną i na pewno używał już życia, nim poznał ciebie. Nie masz prawa mu tego bronić, przynajmniej do dnia ślubu!

– Jeśli się dowiem, że mnie zdradził z inną, Lono, wezmę nóż i wytnę mu to zdradzieckie serce z piersi – rzuciła złowrogo Arabella.

– Czy sir Jasper wie, jaki masz wybuchowy charakter? – zaśmiała się Lona. – Uważaj, bo go wystraszysz!

Dzień upłynął szybko i nastał wieczór. W kącie przy kominku w swojej sypialni lady Rowena wyszła z balii i pozwoliła służącej wytrzeć się do sucha. W wielkim lustrze, prezencie ślubnym od zmarłego męża, patrzyła na siebie krytycznie. Ciąże nie zdeformowały jej ciała. Zresztą, choć była ciężarna cztery razy, urodziła dwoje dzieci. Niestety, jej synek Henryk zmarł w pierwszym roku życia. Arabella była już wtedy w jej łonie. Odwróciła wzrok od lustra. Była podła. Podła!

– Którą suknię, milady? – zapytała Elżbieta.

– Głowa mnie boli – narzekała Rowena. – Chyba wcale dziś nie zejdę na dół. Położę się wcześniej.

– Mam kazać Maidzie przygotować zioła?

– Nie. Nie będą potrzebne – odparła. – Cały dzień bałam się o Arabellę, ale nic mi nie będzie. Muszę tylko trochę się przespać.

Elżbieta pomogła swojej pani włożyć prostą koszulę nocną, a potem przykryła Rowenę kołdrą.

– Dobrej nocy, milady – powiedziała. – Wrócę, kiedy zjem wieczerzę.

– Nie! – Rowena omal nie krzyknęła. – Nie będę cię już dziś potrzebowała. Możesz spać w domu, jeśli chcesz, albo w sali przyjęć.

– Dzięki, milady – odparła zadowolona Elżbieta. Wolny wieczór oznaczał, że znów będzie mogła cieszyć się względami Segera. Ukłoniła się i pośpiesznie wyszła z sypialni.

Ma kogoś, pomyślała Rowena. Ciekawe, kto to. Nieważne. Była najmłodszą szwagierka FitzWaltera, a ten już na pewno zadba, by Elżbiecie nie działa się krzywda i żeby była szczęśliwa. Och, Henry, dlaczego mnie opuściłeś? Czyż nie błagałam cię tego letniego ranka, byś nie wyjeżdżał, bo czułam, że już do mnie nie wrócisz? Nie wiem skąd, ale to wiedziałam. Teraz jestem sama i muszę stać się ladacznicą, by chronić własne dziecko. To niesprawiedliwe i nie stałoby się, gdybyś był mnie usłuchał.

Rowena Neville Grey nie pamiętała dobrze swoich rodziców. Edmund Neville i Katarzyna Talbot zmarli w czasie zarazy, kiedy miała cztery latka. Zamieszkała z dziadkiem i babką ze strony ojca, którzy odtąd ją wychowywali, ale ponieważ byli starzy, postanowili oddać ją na wychowanie do Ryszarda Neville’a, hrabiego Warwick, głowy rodu. Tak więc Row wychowywała się z Anną i Izabelą, córkami hrabiego. Wszyscy prócz Izabeli traktowali ją z czułością. Lady Izabela miała podły charakter i do wszystkich odnosiła się bardzo źle.

Jej wielki wuj, przez sobie współczesnych nazwany twórcą królów, postarał się, by jego mało utytułowana krewna dostała dobrego męża. Mogliby ją zostawić u siebie jako służącą, przynajmniej póki córki nie wyszły za mąż, ale postanowili, że kiedy skończy trzynaście lat, wyjdzie za mąż za sir Henryka Greya, barona Greyfaire, obrońcę ważnej strategicznie dla granic Anglii warowni. Sir Henryk potrzebował żony, a król Edward chciał go ze sobą związać. Potrzebował silnego obrońcy granic, ponieważ jego poprzednik, król Henryk VI, uciekł z więzienia w Tower i schronił się w Szkocji, skąd przez kolejne trzy lata wciąż zagrażał bezpieczeństwu kraju. Edward pragnął więc, by granica ze Szkocją była bezpieczna, a jego sprzymierzeniec, wuj Roweny, który pomógł wynieść go na tron, stał się teraz jedynym opiekunem dziewczynki, ponieważ jej oboje dziadkowie zmarli.

Zaślubiny odbyły się szesnastego maja 1469 roku. Rowena otrzymała od swego wpływowego wuja posag w postaci dziesięciu sztuk srebra i pięciu sztuk złota, siwej klaczy z rzędem i dwóch pięknie rzeźbionych, okutych żelazem, dębowych skrzyń. Pierwsza skrzynia zawierała całą pościel, jaką wyhaftowała w ciągu roku, kiedy czekała na zamążpójście, worek soli, sześć srebrnych łyżek i woreczek, do którego włożono sześć lasek cynamonu, gałkę muszkatołową i paprykę. W drugiej skrzyni były jej stroje, dwie bele materiału i niewielka ilość biżuterii, którą dostała po matce, oraz skromny sznur pereł, który otrzymała w prezencie ślubnym od wuja i ciotki. Nie był to posag godny córki hrabiego, ale też nie musiała się go wstydzić. Przyjechała więc do Henryka jako dobrze wyposażona kobieta, choć bardzo młoda. Miała polepszyć jego pozycję nie tylko swoimi powiązaniami rodzinnymi, ale również posagiem.

Ale teraz, kiedy Henryk nie żył, musiała poświęcić własne ciało, by bronić córkę przed popędliwym sir Jasperem. Nikt nie mógł jej teraz obronić. Podczas szczęśliwych dni spędzonych u kuzynki Anny nie spodziewała się nawet, że przyjdzie jej robić coś takiego.

Westchnęła głęboko, usłyszawszy kroki za drzwiami. Zamknęła oczy i udawała, że śpi.

Jasper cicho wszedł do jej sypialni, choć nie wynikało to z onieśmielenia. Wszedł tu jak do własnej alkowy, wiedząc, że jest oczekiwany. Obserwowała spod oka, jak się rozbierał. Oddychała płytko, obserwując ciało, które okazało się równie piękne jak twarz. Miał długie nogi, szczupły tors z gęstym, znacznie ciemniejszym niż na głowie owłosieniem. Ułożył odzienie równo w pobliżu łóżka, jak gdyby chciał mieć je w razie czego w zasięgu ręki. Podszedł do łóżka i odsłonił kołdrę. Pociągnął Rowenę ku sobie. Złapał za dekolt koszuli nocnej i rozdarł ją jednym ruchem, rozrzucając niedbale obie połowy.

– W przyszłości, ma petite - szepnął miłym głosem – będziesz spała, jak cię Bóg stworzył. – Po chwili, bez zbędnych wstępów, pocałował ją namiętnie w usta. Kiedy ją w końcu puścił, powiedział: – Całujesz jak dziewczynka, Roweno. Otwórz usta, bym mógł posmakować twego języka.

Posłusznie to uczyniła i przyjęła jego język, czując jednocześnie na pośladkach dłonie, które przyciskały ją do jego ciała.

Poczuła powracające znajome uczucie. Kolana się pod nią ugięły. Kiedy była z Henrykiem, uczucie to nie było tak silne. Jęknęła, kiedy przestał ją całować i zaczął lizać jej skórę. Odchyliła głowę do tyłu i z całych sił próbowała nie krzyczeć. Język Jaspera przesunął się po jej piersi.