Uniósł pergamin.
– Angielski król ustępuje przed młodym księciem. Stefan oddaje coraz to nowe ziemie Henrykowi Wkrótce odda cały kraj i na korku samą koronę. Mówi się, że Stefan jest pokonany zarówno na duchu, jak i na ciele, i że już niedługo będzie rządził wyspą, którą ukradł.
Axton starannie poskładał pergamin wzdłuż poprzednich zgięć i odłożył na stół. Zszedł z podestu. Wyglądało na to, że udaje mu się panować nad gniewem, ale jego skamieniała twarz przerażała Linneę bardziej niż najgorszy wybuch złości.
Zbliżył się do niej powoli, następnie równie wolno obszedł ją dookoła, jakby chciał jej się dobrze przyjrzeć z każdej strony albo dokładnie widzieć, jak przyjmie jego słowa.
– Jest jeszcze coś w liście od Henryka – powiedział jej wprost do lewego ucha.
Kiedy się do niego odwróciła, zdążył już umknąć o krok, niczym drapieżna bestia, która bawi się zdobyczą przed zadaniem śmiertelnego ciosu.
Linnea postanowiła nie przyjmować roli bezbronnej ofiary. Ponieważ Axton stał za jej plecami, zatrzymała wzrok na sztandarze de la Manse'ów;
– Przysyła ci wiadomości o mojej rodzinie – powiedziała. Musnął palcami jej włosy.
– O twojej rodzinie – potwierdził. – Tak, o twojej, rodzinie, którą, jak mi się zdawało, znalem aż za dobrze. O twojej rodzinie, która podobno już nie miała dawać mi się we znaki. O twojej przeklętej rodzinie, której okazałem znacznie więcej miłosierdzia, niż ona okazała mojej! – dokończył głosem drżącym z wściekłości:
Odwrócił ją do siebie brutalnym szarpnięciem i trzymał w mocnym uścisku.
– Opowiedz mi o swojej rodzinie – zażądał, przeciągając ostatnie słowo tak, że zabrzmiało jak najgorsza obelga. – opowiedz mi myślach swojej siostrze!
Jej siostra. Wiedziała już, że zna całą prawdę. Mimo to potwierdzenie tego faktu uderzyło ją myślach nową siłą.
– mojej siostrze – powtórzyła po nim szeptem rozpaczliwie szukając w myślach odpowiednich słów, żeby mu wszystko wytłumaczyć, zaprzeczyć straszliwym podejrzeniom, jakie musiały go prześladować
– Tak. O twojej siostrze Beatrix. Starszej z bliźniaczek. Tej, która zamierza wyjść za sir Eustachego de Montfort, jednego z ludzi księcia Henryka, roszczącego sobie prawo do Maidenstone na mocy zbliżającego się ożenku z najstarszą córką i dziedziczką Edgara de Valcourt.
Patrzył na nią oczyma ciemnymi i lśniącymi jak granit, tyle że ich spojrzenie było nieskończenie twardsze. Jeśli odczuwał ból, ukrywał go przed nią głęboko, w najdalszych zakamarkach złamanego serca.
Linnea nie kryła swojego cierpienia. Tylko że jego nie obchodziło jej cierpienie. Obchodził go dom, matka, rodzina, dziedzictwo. Został haniebnie oszukany przez kobietę, którą już niemal pokochał.
Jak mogła kiedykolwiek mieć nadzieję, że zdoła naprawić wyrządzoną mu krzywdę?
– Może… może książę Henryk nadal będzie uznawał twoje prawo…
– On nie należy do ludzi przestrzegających zasad. Będzie się dobrze bawił napuszczając na mnie Eustachego. – Przyciągnął ją do siebie i spojrzał jej w twarz spod zmrużonych powiek. – Jak masz na imię?
Linnei serce zatrzepotało ze strachu.
– Ja jestem… jestem Linnea…
– Bliźniaczka prawdziwej Beatrix. Ta młodsza.
Przytaknęła skinieniem.
– Jaka więź musi was łączyć, że poświeciłaś się dla niej, oddając się wrogowi…
– To nie było poświęcenie! – wykrzyknęła Linnea. Chwyciła go za tunikę, ściskając z całej siły wełnianą tkaninę. – Nie rozczarowałam się swoim wyborem…
– sprzedałaś się dla niej! – Odepchnął ja od siebie, jakby samym dotykiem mogła go splamić – Sprzedałaś się dla niej dla reszty swojej przeklętej rodziny! – Jego urodziwą twarz wykrzywił gniew, okrutne słowa dudniły echem w pustej sali. – Robi mi się niedobrze na myśl, że mogli od ciebie tego wymagać. A ty, że się zgodziłaś… – Urwał, trzęsąc się z obrzydzenia. Oddychał ciężko przez rozdęte nozdrza. Dłonie zbielały mu od zaciskania pieści.
Odsunął się dalej, jakby się bal, ze stojąc zbyt blisko może stracić panowanie nad sobą.
– Wyszłaś za mnie jako inna osoba, w nadziei, ze pozbawisz mnie prawa do dziedzictwa. Wyznaj prawdę, Linneo.
Linneo. W końcu wymówił jej prawdziwe imię. Ale nie tak brzmiało w jej marzeniach. Miało być całkiem inaczej. To, co się działo, przypominało raczej senny koszmar. A było gorsze od sennego koszmaru, bo nie mogła się obudzić. Szyderstwo w jego głosie, gdy wymawiał jej prawdziwe imię, z całą pewnością nie było snem, lecz jawą. Podobnie jak pogarda w jego oczach nie miała zniknąć w świetle dnia. To nie był sen, tytko straszna, przerażająca rzeczywistość.
– Ja… – Przełknęła ślinę walcząc z falą nudności, od których zakręciło jej się w głowie. – Bałam się o moją siostrę. O Beatrix – dodała szeptem. – Kocham ją i zrobiłabym wszystko, żeby ją chronić…
– Nawet sprzedałabyś się dla niej – przerwał jej ostro. Kiedy potrząsnęła głową zraniona oskarżeniem, on tylko się roześmiał. – Takiego poświęcenia nawet ja bym nie wymagał od siostry, gdybym ją miał.
– Kocham ją! – powtórzyła Linnea, bo nie przychodziło jej do głowy żadne inne wyjaśnienie.
Znów wybuchnął śmiechem, który zabrzmiał wyjątkowo paskudnie w wymarłej sali.
– Ta miłość przyniosła ci jedynie pogardę. Nie spełniłaś swojej misji, Linneo, ponieważ nasze więzy zostają zerwane z powodu twojego oszustwa. Nie jesteśmy małżeństwem, przynajmniej nie w oczach Kościoła. Ale twoja siostra…
ł w pół zdania, a ona od razu wiedziała, co chciał powiedzieć, domyśliła się. A jednak aż się skuliła, kiedy zaczął mówić dalej; nie była w stanie go słuchać.
– Twoja babka jest za mądra na to żeby walczyć z Henrykiem. Wybór de Montforta, który ma przychylność Henryka, był sprytnym posunięciem. Ale Henryk nie udzielił im jeszcze pozwolenia na ślub. Przyjeżdżają tu, wszyscy. żeby wysłuchać moich argumentów. – Zaczęła się wycofywać, on zaś szedł za nią krok w krok, nie pozwalając jej się od siebie oddalić. – Wyzwę de Montforta na pojedynek o jej rękę. Wprawdzie ożeniłem się z fałszywą Beatrix, ale mogę to naprawić. Będę miał prawdziwa Beatrix, choćbym musiał wybić całą świtę Henryka, żeby ją dostać. Znam Henryka i wiem, że taki właśnie ma plan. On to lubi. I zna mnie na tyle żeby wiedzieć, że go nie zawiodę. Byłaś dziwką zastępującą siostrę. Teraz wezmę ją. Przegrałaś. Linneo. Przegrałaś!
Oparła się plecami o ścianę. Stał pochylony nad nią, a jego straszne słowa wbijały się jej prosto w serce. To nie był ten sam człowiek, z którym kochała się ostatniej nocy!
Nie mogła uciec przed prawdą; nic nie dawały zaprzeczania. Dotąd widziała w nim to, co najlepsze, teraz zobaczyła najgorsze. Był to straszny cios, ale zasłużony. Każde z wypowiedzianych przez niego słów było prawdą. Nie mogła dłużej okłamywać ani jego ani siebie. Sama doprowadziła do tego, co się stało, i nie zostawiła mu innego wy boru, jak zwrócić się przeciwko niej.
Jednakże, kiedy zostawił ją skuloną pod twardą, zimną ścianą, nie czuła nienawiści do niego ani żalu nad sobą. Czuła jedynie niezmierną zazdrość w stosunku do siostry. Jej ukochana siostra, Beatrix, miała dostać tego mężczyznę za męża… bo Linnea nie miała wątpliwości, że gniew pchnie Axtona do zwycięstwa nad każdym konkurentem, choćby był gigantem, czarownikiem lub posiadał nadludzką siłę. Axton pokona tego sir Eustachego de Montford i poślubi Beatrix. A kiedy jego gniew minie, stworzą z Beatrix rodzinę, podczas gdy ona…
Wolno osunęła się po kamiennej ścianie, złamana cierpieniem.
Stworzą rodzinę, a ona zostanie odrzucona przez jedyne osoby, jakie w życiu kochała. Przez Beatrix i Axtona.
Wierzyła, ze zdoła przeżyć utratę ukochanej siostry.
Ale stracić Axtona… stracić Axtona oznaczało to samo, co dać sobie wyrwać serce z piersi. A przecież wiadomo, że nie można żyć bez serca.
Zrównanie
Dałem jej koronę Z gwiazd,
A dostałem ciernie…
Zgnębiła umie podle,
Choćżem ją czcił wiernie.
autor nieznany
18
Padało. Od obiadu, przez cale popołudnie i wczesny zmierzch aż do ciemnej nocy niebo zdawało się opłakiwać zamek Maidenstone. Wraz z jego zdradzonym lordem i niespokojnym ludem. Ale nie płakało nad losem kobiety, którą wyrzucił z twierdzy. Nie mogło nad nią płakać, mówił sobie Axton, bo nie zasługiwała na litość, ani jego, ani sił przyrody. Nawet Boga.
Stał w otwartym oknie komnaty na drugim piętrze, naprzeciw matki.
Deszcz zacinał do środka, osiadając zimną mgiełką na jego skórze, ale nie był w stanie ostudzić jego gniewu. Za nim w dole rozciągał się fragment dziedzińca; dalej były kuchnie, zielny ogródek, stajnie i zewnętrzne mury, a poza nimi okryte ciemnością pola. Niewiele mógł dostrzec z miejsca, gdzie się znajdował, właściwie tylko migoczące zamokłe pochodnie przy bramie i tu i ówdzie okno czy drzwi oświetlone latarnią. Ale w duchu widział wszystko. To był dom jego dzieciństwa, dom, w którym chciał wychowywać własne dzieci.
W tym momencie jednak zamek wydawał mu się miejscem obmierzłym, nieprzyjaznym i obcym, kryjącym zdradę w każdym kącie. Wychylił się z okna nadstawiając twarz pod strugi deszczu. Dlaczego nikt mu nie powiedział, ze są dwie córki? Dlaczego młodsza była taka chętna sprzedać się za starszą? Do licha! Cóż za niegodziwa i przewrotna rodzina panowała w Maidenstone przez te wszystkie lata.
Czy dalej miał się wdawać w równie pokrętne układy? Miał już jedna z córek fałszywą nierządnice. Czy naprawdę mógł pragnąć płodzić dzieci z drugą z nich?
Błysk światła rozciął ciemne niebo, na moment oświetlając widok za oknem. Axton zobaczył jedynie zimny kamienny świat targany burzą. Dlaczego sądził, że na powrót odnajdzie tu swój dom?
Chwycił dzbanek stojący na trójnogim stoliku, ale okazał się pusty. Z wściekłym rykiem cisnął naczyniem o ścianę.
Niech diabli porwą tę sukę! Kłamliwą małą sukę! Przeklinał ją tym bardziej za to, że pozwoliła mu wierzyć, że spokój i szczęście są w końcu w zasięgu jego raje!
Oparł się o ramę okna; zwiesił głowę. Oddychał ciężko i nierówno. Przeklęta suka. Ale nagromadzona w nim złość stopniowo się ulatniała podczas tego samotnego czuwania w ciemności.
Podeszła go, a on dał się nabrać. Nie zamierzał ufać kobiecie z rodu de Valcourtów. Ale pozwolił sobie zapomnieć o ostrożności i teraz płacił za to wysoką cenę.
Przysiągł sobie, że jut nigdy tak się nie stanie. Już nigdy nie pozwoli, się oszukać żadnej kobiecie. Ta Beatrix… prawdziwa Beatrix, będzie mu ogrzewać łoże, kiedy on tego zapragnie. A skoro była bliźniaczką tej j drugiej, z pewnością wzbudzi jego pożądanie. Ale poza cielesną bliskością nie będzie między nimi żadnych cieplejszych uczuć. Będzie o nią walczył, zdobędzie ją i poślubi. I będzie ją zapładniał, dopóki nie urodzi mu odpowiedniej liczby potomków, a potem nie będzie mu już potrzebna.
Ale co miał zrobić z jej siostrą?
Nieśmiałe pukanie do drzwi oszczędziło mu niewesołych rozmyślań nad tym problemem.
– Kto tam? – warknął.
– Twój brat. – Drzwi otwarły się ze skrzypieniem zawiasów. Ostatnią rzeczą jaką Axton pragnął, była rozmowa o tym co zaszło, ale też nie chciał odsyłać Petera. Bratu przynajmniej mógł ufać. Peter i matka byli jedynymi osobami, które tak samo ucierpiały zdrady z powodu Beatrix… nie, ona miała na imię Linnea. Z powodu zdrady Linnei.
Zerknął z ukosa na młodszego brata.
Ostrzegałeś mnie, jeszcze nim sie z mą ożeniłem, ze mc można jej.Wygląda na to, że młodszy brat jest mądrzejszy od starszego. Petera nic rozbawił ponury żart Axtona
– Wolałbym sie mylić – przyznał. – Prawdę mówiąc, polubiłem ją. I ufałem jej – dodał ciszej.
– No to obu nas oszukała. – Axton znów odwrócił się do ciemności za oknem.
Peter podniósł z ziemi pogięty dzbanek i ustawił go na wystającej ze ściany kamiennej płycie, tworzącej wąską półkę.
– Co zamierzasz?
No właśnie?
– Wyzwać de Montforta. I go pokonać.
– A co z Beatrix?
– Którą?
– Hmm, z obydwiema.
Axton poczuł przypływ złości tak gwałtowny, że nie od razu mógł odpowiedzieć.
– Mam ochotę udusić je obie. – Odetchnął głęboko. – Ale tego nie zrobię. Z jedną się ożenię. A drugą…
Obawiał się, że ta druga będzie go prześladować przez resztę życia.
– Drugą wyślę do klasztoru. Nigdy nie wyjdzie za mąż, bo jest zhańbiona, i żaden przyzwoity człowiek jej nie zechce. – Przypomniała mu się ich ostania noc, kiedy tak chętnie przyjmowała go w łożu. Aż się wstrząsnął, chcąc wyrzucić z myśli niebezpieczne wspomnienia. – Może odeślę ją dozorcy stawów. Albo lepiej mu ją sprzedam. Powinienem dostać dobrą cenę. Albo nie – ciągnął z ironią. – To wcale nie byłoby dla niej karą. Za dobrze by się bawiła.
Na widok zmieszania młodszego brata, Axton roześmiał się nieprzyjemnie.
Nie martw się o nią… o tę Linneę. Nie zasługuje na twoją troskę.
"Siostry" отзывы
Отзывы читателей о книге "Siostry". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Siostry" друзьям в соцсетях.