Marzyła o tym, by zejść i dotknąć jego twarzy, powiedzieć „tak”, mimo ze jeszcze wiele pytań nic znalazło odpowiedzi. Poruszyła się, sygnalizując zamiar zejścia z drzewa, ale trzymał ją mocno za nogę.

– Wyjdziesz za mnie? – zapytał; usłyszała nutkę niepewności w jego glosie. Czyżby naprawdę się bał, że może odrzucić tak wspaniałą propozycjo?

Rzeczywiście musiał się bać, ponieważ nagle chwycił gałąź i podciągnął się tak, że znalazł się na drzewie. Przez chwilę stał przed Linnea, po czym wychylił się w jej stronę, by wziąć ją w ramiona.

– Kocham cię, Linneo. W łóżku jest nam więcej niż wspaniale. To jest… – Urwał, potrząsnął głową. – Twoja siostra jest zupełnie inna niż ty. Nigdy nie mogłaby cię zastąpić, przynajmniej nie dla mnie. A ja wiem, że… – zawiesił głos – że Maidenstone nie będzie mnie cieszyło, jeśli nie będziecie przy mnie.

Linnea przerwała mu tę wypowiedz pocałunkiem, nie mogła już czekać. Przytuliła sie do niego tak mocno, że przez chwilę niebezpiecznie balansowali na chwiejącej się gałęzi. W końcu Axton pomógł jej zejść z drzewa i sama nie wiedziała, jak znalazła się na koniu, który okrążył stary jesion.

– Zgadzasz się? Wyjdziesz za mnie jeszcze raz? – zapytał, zmuszając ją do patrzenia mu prosto w oczy.

Siedząc na kolanach Axtona Linnea z uśmiechem spojrzała na ukochanego mężczyznę.

– Zgoda, jeśli jesteś pewien, że tego chcesz.

– Jestem pewien. – Pocałował ją tak, że świat znów zawirował. Poddała twarz pocałunkom. Rozkoszowała się świadomością tego, ze jest kochana.

Axton ją kocha.

Odsunęli się od siebie; spojrzała na niego poważnie. Jak udaje ci się nas odróżnić? Dlaczego wybrałeś mnie. skoro Beatrix…

– Bo ona nie jest tobą. Nie wiem, skąd bierze się moja pewność, ale wystarczy, że na was spojrzę, i od razu widzę różnicę. Widzę ciebie. – Przyglądał jej się z upodobaniem, oczy zdradzały całą siłę jego uczucia.

– Jesteś tego pewien? – domagała się odpowiedzi.

– Najzupełniej. – Zrobił pauzę. – A ty?

Linnea uśmiechnęła się, czując, że całkowicie opuściło ją napięcie. Jestem pewna. Kocham cię, Axtonie. – Pokręciła głową, czując ucisk w gardle. Tak długo była tą druga siostrą, nie kochaną przez nikogo z wyjątkiem Beatrix. A teraz mężczyzna, który powinien chcieć ożenić się z jej siostrą, pragnie jej. I ją kocha.

Jakby czytając w jej myślach, przytulił ją mocno. Przez chwilę jechali w milczeniu, a potem bez ostrzeżenia zmusił konia do szybszego biegu i pogalopowali przez las ku drodze, w stronę Maidenstone.

Zdała sobie sprawę, że nie odeszła zbyt daleko, gdyż wkrótce zobaczyli wieże zamku. Lecz nawet gdyby miała uciekać całe życie, i tak nigdy nie wyzwoliłaby się spod uroku, jaki rzucił na nią ten mężczyzna.

– Dokąd miałaś zamiar uciec? – zapytał szeptem, jakby w dalszym ciągu śledził tok jej myśli.

– Nie miałam żadnego celu. Po prostu ociekałam… Uciekałam od ciebie. Nie, nie od ciebie – poprawiła się. – Od myślenia o tym, że jesteś z Beatrix.

Usłyszawszy to wyznanie, Axton poczuł się winny. Zadał jej tak wiele bólu. Nic zasługiwał na jej miłość, lecz, dzięki Bogu, mógł się nią cieszyć.

Zatrzymał konia. Znajdowali się na szczycie niewielkiego wzniesienia. W dole rozpościerały się poła otaczające wioskę Maidenstone i zamek. Niebo przybrało ciemnopurpurową barwę, wkrótce cała dolina miała pogrążyć się w ciszy i ciemności.

Tutaj był jego dom. I jego żona. Wtulił twarz w jej rozwiane włosy, chłonąc ich zapach.

– Linneo, przepraszam cię za wszystkie wyrządzone ci krzywdy, za wszystkie okrucieństwa, za mój egoizm.

– Nie przepraszaj mnie. To ja cię oszukałam. Gdybym nie udawała, że jestem moją siostrą…

Zamknął jej usta pocałunkiem.

– Nie wolno ci tak mówić. Kochanie, nigdy nie żałuj, że zdobyłaś się na tak odważny i szalony wyczyn. Przecież w przeciwnym razie nigdy bym cię nie znalazł.

Poddała się, obdarzając go najpiękniejszym, najbardziej zmysłowym z uśmiechów. Jednak po chwili spoważniała.

– A co powie na to twoja mama?

– Pochwala mój zamiar.

– A Peter?

– Też się zgadza. Dotknęła dłonią jego torsu.

– A co mówi Beatrix? Zachichotał.

– Twoja siostra poczuła taką ulgę, że nie musi poślubić, że zgodziłaby się chyba wyjść za chłopaka stajennego, jeśli to miałoby jej zapewnić możliwość przebywania z dala ode mnie.

– Jakaż ona głupia. – Linnea westchnęła, przytulając się do Axtona.

Powiedziała to tylko tak sobie, pod nosem, jednak właśnie te słowa sprawiły mu największą radość. Kochała go. Znalazł kobietę, którą kochał, odzyskał też dom, o który tak długo i zaciekłe walczył.

Jednakże dom nie był nawet w połowie tak cenny jak żona. Bo tak naprawdę będzie mógł cieszyć się Maidenstone dopiero teraz, kiedy udało mu się zdobyć Linneę. Bez niej…

Potrząsnął głową i mocniej przytulił ukochaną Kobietę. Dzięki Bogu, nie będzie musiał żyć bez Linnei. Dzięki Bogu i dzięki świętemu Judzie.

NOTA OD AUTORKI

W średniowieczu różnie, w zależności od miejsca i czasu, traktowano bliźniacze narodziny. Niektórzy wierzyli, iż ciąże mnogie występują tylko u tych matek, które zadawały się z więcej niż jednym mężczyzną albo też miały cielesny kontakt z samym diabłem. W takich przypadkach matkę często skazywano na śmierć zaraz po porodzie i to wraz z niewinnymi noworodkami. W innych kulturach czczono bliźnięta widząc w nich dzieci boże. sprowadzające błogosławieństwo na swą wioskę lub miasto.

Istniał też pogląd, że bliźnięta stanowią ucieleśnienie dobra i zła i w łonie matki walczą ze sobą o to, które z nich ma się narodzić jako pierwsze. Uznawano, że mają jedną duszę i dziecko, które przychodzi na świat pierwsze otrzymuje całe dobro tej duszy, podczas gdy drugiemu przypada całe zło. W takich razach, jak to opisałam w Siostrach, drugie dziecko było zabijane. A przynajmniej oczekiwano, że zostanie uśmiercone…

Rexanne Becnel

  • 1
  • 46
  • 47
  • 48
  • 49
  • 50