Harley wziął się w garść na tyle, że mógł pokazać bratu twarz. Weston miał usta białe z wściekłości.

– Gdzie tata? – spytał.

– Nie tutaj.

– Jesteś pewny? – spytał Weston i mruknął pod nosem: – A to skurczybyk! Dzwoniłem do biura w Portland i… Psia kość, tam mi powiedzieli, że jest tutaj!

– Co w ciebie wstąpiło?

Weston obiema rękami przygładził włosy i zerknął przez ramię na Crystal, ale najwyraźniej nie zwracała na niego uwagi. Przyglądała się swojemu odbiciu we wstecznym lusterku i nakładała kolejną warstwę błyszczku.

Everybodys got a hungry heart.[Wszyscy mają wygłodniałe serca.]

– Cholera, zawsze to samo. – Wytarł dłonią pot z czoła.

– Co takiego?

Oczy Westona zmieniły się w szparki.

– Plotki.

– Pio… Aha, o to chodzi? – Harley w końcu zrozumiał. – O to, że tata ma nieślubne dzieci?

– Tylko jednego. Syna.

– Jeśli wierzyć plotkom, to tak. – Harley uważał całe to gadanie na temat Neala Taggerta jako babiarza za wyssane z palca. I po co się czymś takim przejmować?

– Nie przeszkadza ci to?

– Śpię spokojnie, jeśli już o to chodzi.

– Nie zdajesz sobie sprawy, że jeśli ten gość, ten przyrodni bękart, zechce dochodzić swego, może zabrać część naszego majątku?

– I co z tego?

– Chryste, Harley, czy z ciebie naprawdę taki kretyn? W Harleyu zagotowała się krew.

– Po prostu nie martwię się rzeczami, na które nie mam wpływu. Od kogo to słyszałeś tym razem? Od jakiegoś typa na bani w miejscowym barze? Czy w Stone Illehee? – Bo Dutch Holland zawsze gotów jest rozsiewać plotki na temat naszego taty. A może od którejś z plotkarek, które ciągle stoją pod kawiarnią?

– Nie – wycedził przez zęby Weston. Na jego twarzy malowała się pogarda dla młodszego brata. – Tym razem usłyszałem to od mamy.

Harley roześmiał się.

– Świetnie. Jakby nigdy nie próbowała cię zdenerwować! Nie wiem, co zaszło między wami, ale matka znajduje wielką uciechę w doprowadzaniu cię do białej gorączki.

– A niech cię, Harl, jesteś beznadziejny! – Weston mocno zacisnął powieki i pokręcił głową, jakby się zastanawiał, jak to możliwe, że są ze sobą spokrewnieni.

– A ty porywasz się na wiatraki. I co byś zrobił, gdyby tata tu był? Oskarżyłbyś go o kolejny cios w jedność rodziny?

– Po prostu zapytałbym go, jaka jest prawda.

– Dobry sposób, żeby dać się wydziedziczyć, Wes. A obaj dobrze wiemy, że przenigdy nie zrobiłbyś czegoś, co by mogło pozbawić cię twojej lwiej części majątku Taggertów.

– Przynajmniej nie siedzę z założonymi rękami i nie czekam, aż pieczone gołąbki same mi wpadną do gąbki.

– Ja na nic nie czekam.

Weston rzucił okiem na jaguara Harleya i na grubą warstwę trocin, która osiadła na jego nieskazitelnym lakierze.

– No tak, pewnie. Nieważne. Później złapię starego.

– Koniecznie go złap. Aha, przy okazji: nie zapomnij pozdrowić od nas przyrodniego brata.

– Idź do diabła, Harl.

Harley zachichotał, kiedy Weston odwrócił się w stronę swojego sportowego samochodu i Crystal. Tak rzadko udawało mu się go rozzłościć, że widok zdenerwowanego brata był jak balsam dla jego skołatanego serca.

Przenikliwy pisk opon oznaczał, że porsche Westona właśnie wyjeżdża z parkingu. Za siatkowym ogrodzeniem, na którym wisiały okazałe znaki mówiące o bezpieczeństwie pracy, przychodzą właśnie robotnicy na nową zmianę. Harley pośpieszył w stronę samochodu. Nie chciał wdawać się w wymuszoną pogawędkę z żadnym z nich. Bynajmniej nie był snobem. Po prostu nie chciał mieć z nimi nic wspólnego.

Pośród zgrzytania pił, krzyków brygadzistów i warkotu ciężarówek, przywożących surową tarcicę lub wywożących budulec drzewny, mężczyźni w czystych flanelowych koszulach i drelichach zakładali kaski i zastępowali kolegów całych w trocinach i kurzu.

Harley otworzył kluczykiem drzwi swojej chluby i radości – jaguara XKE w kolorze leśnej zieleni, który potrafił rozwinąć maksymalną prędkość w czasie szybszym niż jeden oddech. Samochód stał pomiędzy starym pikapem dodge i zakurzonym kombi z napisem „umyj mnie” na tylnej szybie. Ciemnozielony jag błyszczał niczym szmaragd w żwirze. Harley wślizgnął się za kierownicę i zapalił silnik.

Czterdzieści koni mechanicznych przygotowało się dojazdy. Za kilka minut opony będą piszczały na asfalcie, a Harley stanie się panem własnego losu i kowalem swego szczęścia.

A potem, niech to licho, trzeba będzie się spotkać z Kendall.

3.

Boże, pomóż mi – mruknęła Kendall. Przechadzała się po tarasie daczy domu na plaży, własności ojca, trzymając się za brzuch. Dlaczego po prostu nie pozwoli Harleyowi odejść? Skąd ta obsesja na jego punkcie? Paige miała rację, Kendall Forsythe może mieć każdego chłopaka, którego zapragnie. Ale jedynym godnym jej pragnień jest Harley Taggert.

Chodzi nie tylko o jego nazwisko, ale przede wszystkim o to, że jest miły i słodki… Cóż, przynajmniej taki był. Dopóki nie spotkał Claire Holland, tej bezwartościowej szarej myszki. Cóż on takiego w niej zobaczył?

Kiedy Kendall się dowiedziała, że ma zamiar z nią zerwać, postawiła wszystko na jedną kartę. Zapragnęła wyjść za Harleya Taggerta i nie dopuszczała do siebie myśli, że może jej się to nie udać.

Brzuch ją rozbolał, a łzy cisnęły się pod powieki. Obiema rękami chwyciła się barierki i przyglądała się ruchomym wydmom pokrytym kępami trawy, które przesuwały się ku coraz ciemniejszym wodom Pacyfiku. Widok rozpostartego aż po horyzont oceanu zawsze działał na nią uspokajająco, pomagał jej spojrzeć na życie z odpowiedniej perspektywy Ale nie tego wieczoru, kiedy wszystko wymknęło się spod kontroli. Jakaś para przeszła po plaży, trzymając się za ręce, śmiejąc się i zostawiając ślady bosych stóp na mokrym piasku. Spienione fale tańczyły wokół ich kostek. Rasowy seter irlandzki hasał w płytkiej wodzie, goniąc za patykami, które rzucał mężczyzna i z powrotem przynosząc mu je w zębach.

Kochankowie wydawali się tacy szczęśliwi. Tak jak kiedyś ona i Harley. Zanim pojawiła się Claire. Gardło Kendall się ścisnęło i z trudem tłumiła płacz. Nigdy w życiu nie czuła się taka bezradna i nigdy niczego aż tak rozpaczliwie nie pragnęła.

Usłyszała, że przed domek zajechał jakiś samochód, i kiedy otworzyła rozsuwane drzwi, usłyszała kroki na schodach. Serce jej podskoczyło. Przyjechał! Nadal mu zależy na niej!

– Harley! – krzyknęła, ale ledwie wypowiedziała to imię, na horyzoncie pojawił się Weston, wysoki do nieba przystojniak szczerzący zęby w luzackim uśmiechu. – Ooo – nie kryła głębokiego rozczarowania.

– Pomyślałem sobie, że pewnie tu jesteś.

– Czy… czy to Harley cię tu przysłał?

Usta Westona wykrzywił ten sam uśmiech, którym skruszył o wiele więcej kobiecych serc, niż na to zasługiwał.

– Nie. Przyjechałem tu z własnej woli.

– Ale skąd wiedziałeś, że…

Oparł się biodrami o balustradę i skrzyżował ręce na piersi.

– Kiedy zostawiasz wiadomość w biurze, wieść się roznosi.

– Nie zostawiałam…

– Nieważne. – Machnął ręką. – Wpadłem tylko, żeby ci dać dobrą radę.

Nastroszyła się.

– Nie przypominam sobie, żebym cię o nią prosiła.

– Wierz mi, potrzebujesz jej – westchnął i spojrzał jej w oczy. – Wiesz, Kendall, jestem zaskoczony twoim postępowaniem. Zawsze myślałem, że z ciebie rozsądna dziewczyna, która wie, czego chce, i umie podjąć odpowiednie kroki, żeby to osiągnąć.

– Jeśli chodzi o Harleya, nie potrafię tego.

– Dlaczego?

– To nie takie proste.

– Proste jak dwa razy dwa. Drżącymi palcami przygładziła włosy.

– Jak?

– Cóż, wykorzystaj fakt, że nie jest aż tak bystry… I nie sprzeczaj się ze mną o ten drobiazg, dobrze? – Chciała zaprzeczyć, ale podniósł rękę w geście protestu. – Oboje znamy jego ograniczenia. – Na jego ustach pojawił się cyniczny uśmiech.

– To jaka jest twoja rada?

– Wpadnij.

– Co takiego? Czy się nie przesłyszałam?

– Zajdź w ciążę.

W zamyśleniu zmarszczyła usta.

– Nigdy bym nie mogła…

– Ależ oczywiście, że mogłabyś – uciął ze znużoną miną. – Przypadkiem usłyszałem twoją ostatnią z nim rozmowę. Założyłaś mu pętlę, a teraz dokończ dzieła. – Usiadł na poręczy tyłem do oceanu i wpatrywał się w nią. – Nie mów mi, że nie masz śmiałości, Kendall, bo w to nie uwierzę. Jesteś kobietą, która wie, czego chce, i potrafi to osiągnąć.

Przygryzła wargę i zastanawiała się.

– A jeśli… Jeśli nie jestem w ciąży?

– No to bądź.

Nigdy nie uważała Westona za idiotę, ale zachowywał się tak, jakby jej radził użyć czarodziejskiej różdżki i…

– Nie mogę tak po prostu udawać.

– Nie powiedziałem „udawaj”, tylko „bądź w ciąży”.

– Podejrzewam, że do tego będę potrzebować Harleya.

Weston przyglądał jej się tak, jakby ją uznał za wyjątkowo mało rozgarniętą osobę.

– Daj spokój, Kendall. Harley to mięczak, wszyscy to wiedzą. Musisz go tylko uwieść.

– Uwieść go? Tak po prostu?

– Wierz mi. Nie będzie w stanie odmówić.

Rozważyła jego sugestię. Musiała przyznać, że była w niej jakaś logika, ale nie chciała korzystać z rad Westona. Nigdy niczego nie robił bezinteresownie. Musiał mieć w tym jakiś osobisty cel. Zmierzyła go wzrokiem i poprawiła parasol nad stolikiem balkonowym.

– Dlaczego ci na tym tak zależy? – spytała.

Przez ramię zerknął na ocean, jak gdyby ważył słowa.

– Przypuszczam, że nie uwierzyłabyś mi, gdybym powiedział, że robię to, mając na względzie dobro brata?

– Bo nie wierzę. Wymyśl coś lepszego. A najlepiej powiedz, jaki ty masz w tym interes.

– No dobrze. Harley to ciemięga. Teraz zamarzyła mu się Claire Holland, plecie o ślubie z nią…

Kendall poczuła ostre ukłucie w sercu. Harley ani razu jej o tym nie wspomniał.

– A to by była katastrofa – ciągnął Weston.

– Dla ciebie?

– Zgadza się. Dla całej rodziny. Tata jest tak zapracowany, że ledwie zipie. Staruszek doigra się zawału serca albo wylewu. Paige jest zdenerwowana. Zresztą dam głowę, że Dutcha to nie zachwyca bardziej niż nas wszystkich. Odnowią się dawne waśnie i mój stary pewnie tego nie przeżyje.

Zabrzmiało to mało przekonująco. Weston nigdy zbytnio się nie troszczył o nikogo z rodziny. Zawsze uznawał się za numer jeden i nigdy nie było w jego życiu numeru dwa ani trzy.

– Tu chodzi o coś jeszcze, prawda? I to coś bardziej dotyczy ciebie. Na mocnej męskiej twarzy zadrgał mięsień.

– Harley nie może mieć tej Holland.

– Dlaczego nie?

Przymrużył oczy i spojrzał jej w twarz.

– Bo nie zasługuje na żadną z nich, nawet na Claire.

– Ale na mnie, owszem! – Czy tu po to przyjechał, żeby ją obrażać?

– Słuchaj, sugeruję ci tylko sposób na uzyskanie tego, czego pragniesz.

– Po to, żeby Harley nie ożenił się z Claire i nie pokrzyżował twoich planów?

– Mniej więcej.

– A jeśli on nie da się uwieść?

– Zdobądź sfałszowany wynik testu ciążowego, weź z nim ślub, a w noc poślubną zajdź w ciążę. Pomyśl, Kendall, to nie jest tak skomplikowane jak operacja mózgu.

Przygryzła wargę.

– A jeśli zajdę w ciążę dopiero po trzech, czterech miesiącach od dnia ślubu? Będzie wiedział, że…

Weston zaklął po cichu. Zmierzył ją jeszcze bardziej przenikliwym spojrzeniem.

– Chcesz, żeby dziecko zaklepało układ?

– Myślę, że… tak.

– To ja ci je zrobię.

– Co takiego? – W ustach jej zaschło. Nie mogła uwierzyć własnym uszom.

– Sprawię, że będziesz w ciąży. – Zeskoczył na podłogę i podszedł do niej. Mimo że nim pogardzała, po plecach przebiegł jej dreszcz.

– Ty?

– Mam ten sam garnitur genów co Harley. Tę samą grupę krwi. Nie będzie mógł się wyprzeć ojcostwa.

– O Boże! – Serce jej biło jak oszalałe, gdy przeszywał ją wzrokiem. – A co… ty byś z tego miał? – Jednym spojrzeniem omiótł całe jej ciało i znów popatrzył w oczy.

– Twoją dozgonną wdzięczność i przywiązanie.

– Nie sądzę, że mogłabym…

– Nawet po to, by zostać żoną Harleya? – Ujął jej rękę, podniósł ją do swoich ust i pocałował wewnętrzną część dłoni.

Kolana się pod nią ugięły, ale wyrwała mu dłoń, jak by ten pocałunek poparzył jej skórę.

– To obłęd. Nie ma mowy…

– Pomyśl. Będziesz panią Harleyową.

– Z naszym dzieckiem?

– Mogłabyś poronić…

O mało nie zwymiotowała. Szybko zasłoniła dłonią usta.

– Jesteś tak zdemoralizowany, że to przechodzi ludzkie pojęcie.

– Po prostu usiłuję ci pomóc. – Odwróciła się, ale był od niej szybszy. Porwał ją w ramiona i objął w pół tak, że jej piersi spoczęły na jego przedramionach. – Przemyśl to, Kendall – szepnął jej do ucha.

Za wydmami szumiał ocean, a gorące lipcowe słońce powoli zaczynało zniżać się ku horyzontowi.

– Moglibyśmy trochę pofiglować, apotem… Bingo! Harley jest twój! Nikogo by to nie zraniło…