– Jak to się stało? – pytała.

Przypomniała sobie, jak Miranda napomknęła, że Tessa piła. Może przypadkiem natknęła się na Seana i postanowiła, że nie pójdzie na przyjęcie? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?

Oparła się o Kane’a, który zamarł w bezruchu. Do szpaleru samochodów dołączył mercedes Westona Taggerta.

– Odejdźcie, ludzie. Rozejść się. Nie ma tu nic do oglądania – wołali policjanci, ale ciekawscy gapie nie dawali za wygraną, a Weston zapalił papierosa, ignorując polecenie funkcjonariuszy.

– Skurwiel – mruknął Kane, odrobinę rozluźniając mięśnie ramion. – Co, do cholery, on tutaj robi?

– Któż to wie? – Claire była zbyt głęboko pogrążona w bólu i lęku, żeby się nad tym zastanawiać.

Ale Kane aż się rwał do zwady. Powoli puścił Claire i obrócił się do Taggerta.

– Co tu robisz?

– Po prostu przyjechałem złożyć kondolencje.

– Nikt ich nie potrzebuje.

– O co ci chodzi, Moran?

– O ciebie. Wiesz, że to tylko kwestia czasu. Wcześniej czy później aresztują cię za zamordowanie Huntera Rileya.

– Nie mam nic…

– Oraz Jacka Songbirda.

– Postradałeś zmysły? Słuchaj, jeśli nie przestaniesz mnie szkalować, to wezwę swojego adwokata i będziesz tak długo włóczyć się po sądach, że odechce ci się wszystkiego.

– Czyżby? – spytał Kane. W jego oczach były groźne błyski, a pięści zaciśnięte. – Co ty wiesz o tym? – Skinął głową w stronę zdewastowanej barierki.

– Nic, prócz tego, że Tessa Holland nie zauważyła zakrętu i zamieniła samochód w torpedę.

– I ty nic o tym nie wiesz.

– Szukasz guza, Moran – Weston wykrzywił usta w uśmiechu wyższości.

– Czyżby? A czy Tessa nie miała zamiaru zeznawać przeciwko tobie?

– Nie wiem, co ci się roi.

– Kane, przestań! – ostrzegła Claire, wyczuwając, że rwie się do bójki.

– Hej tam, spokój! – rozkazał muskularny funkcjonariusz z gęstymi wąsami.

– Będziesz miał za swoje, Taggert! Już ja tego dopilnuję.

– Tak jak dopilnowałeś Dutcha Hollanda? Tylko że za bardzo zawróciła ci w głowie jego córka i teraz nie wypada ci dokończyć tej książki. Co, nie?

– Opowieść o Taggercie będzie znacznie ciekawsza.

– Dobra. Wy dwaj, wsiadać do samochodów!

Kane zaczął już się odwracać, ale w tej chwili z poślizgiem kół zatrzymał się przy nich czarny lexus. Wysiadła z niego Paige Taggert.

– Co, u licha, tutaj robisz? – spytał Weston.

Paige westchnęła, spojrzała na brata i zerknęła na Kane’a.

– Przyjechałam tutaj, bo pomyślałam, że wreszcie nadeszła odpowiednia pora, bracie. – Uśmiechnęła się i wyjęła z torebki kartkę papieru.

– Pamiętasz to? Przed laty znalazłam tę kartkę w kominku. To kawałek świadectwa urodzenia, które usiłowałeś spalić. Dotyczy Huntera Rileya. O, a co do tego pistoletu znalezionego niedaleko ciała Harleya, to… był mój, a ściślej biorąc, mamy pistolet. Kiedy się zorientowałam, że zabiłeś Huntera Rileya, poszłam cię szukać, żeby ci dać popalić. Ale się wystraszyłam i zawróciłam. Harley mnie zobaczył z łodzi, chciał wiedzieć, co robię, i wyrwał mi pistolet z rąk, a potem wrzucił go do wody.

– I po co ci to? – spytał Weston.

– Bo czas, żebyś zapłacił za swoje grzechy, Westonie. Zawsze myślałeś, że odziedziczysz wszystko. Nawet zabiłeś syna Claire, prawda? Seana? Bo sądziłeś, że jest dzieckiem Harleya. Tylko że się pomyliłeś co do jednej rzeczy. Sean wcale nie był synem Taggerta, tylko Kane’a.

Weston się odwrócił. Spojrzał w rozwścieczoną twarz Kane’a i jak kot zapędzony do kąta raptownie zrobił wypad do przodu i jego pięść wylądowała na szczęce Kane’a.

– Nie! – krzyknęła Claire. Nagle uświadomiła sobie, że Sean nie żyje, a jego zmasakrowane ciało leży gdzieś na dnie morza.

– Spokój! – wrzasnął policjant. – Na litość boską!

Kane uderzył w brzuch Westona, który oddał mu z nawiązką.

– Natychmiast przestać! – rozkazał funkcjonariusz.

Weston warknął i zmierzył do ciosu, ale Kane kopnął go kolanem w brzuch. Taggert upadł. Reflektory rozświetliły noc i na horyzoncie pojawiła się furgonetka. Zatrzymała się z piskiem opon i jednocześnie otworzyły się drzwi.

Z siedzenia kierowcy wyskoczył Denver Styles z bronią w ręku.

– Dzięki Bogu. – Weston uśmiechnął się szeroko.

Z furgonetki wysypali się policjanci. Wszyscy wymierzyli broń w Westona.

– Na ziemię, Taggert – rozkazał Denver.

– Co u licha?

– Już! – Zwrócił się do jednego z policjantów. – Przeczytaj mu jego prawa.

– Ma pan prawo zachować milczenie…

– Chwileczkę? Co to jest?! – krzyczał Weston.

– Dopisać do oskarżeń, że stawiał opór – polecił Styles. Tymczasem z furgonetki wyłoniły się jeszcze dwie osoby.

Serce Claire podskoczyło do gardła. To była Tessa i Sean, wystraszeni, ale cali i zdrowi. Sean, szlochając, padł w ramiona matki. Claire nie mogła powstrzymać łez, które dosłownie lały się z jej oczu.

– Och, Sean – szepnęła. – Co się stało, kochanie?

– To Styles – wyjaśniła Tessa. Była bez makijażu i wyglądała tak, jakby od wielu dni nie spała. – On jest tajnym gliną, tak tajnym, że nawet Miranda go nie zna.

Miranda, która przyglądała się powitalnej scenie, przymrużyła oko.

– Wydawało mi się, że cię skądś znam.

– Od wielu miesięcy usiłujemy przyłapać Taggerta – powiedział Styles. – Pranie brudnych pieniędzy, przekupstwo. Podejrzewaliśmy też morderstwo. Okazuje się, że mieliśmy rację. Jego siostra i Tessa zgodziły się zeznawać przeciwko niemu w sprawach o zamordowanie Jacka Songbirda i Huntera Rileya. – Twarz Stylesa była ponura. – Tessa będzie postawiona w stan oskarżenia za zabicie Harleya Taggerta. Kiedy ją przesłuchiwałem, w końcu przyznała się do winy.

– To był wypadek! – krzyknęła Miranda.

– Tak czy inaczej, musi stanąć przed sądem.

– Nieważne – powiedziała Tessa. – Najwyższy czas. Musiałam to z siebie wyrzucić.

– Och, Tess… – Miranda czule objęła siostrę.

– Przepraszam, że dałem nogę – powiedział Sean. Wyglądał na skruszonego. – Byłem w miasteczku, kiedy pan Styles i Tessa mnie znaleźli. Chcieli, żebym się zapoznał z tym…

– Denver ma nagrania rozmów z Westonem – wyjaśniła Tessa. – Kiedy Weston mu oferował pieniądze za zabicie nas, nagrywał go.

– Ale dlaczego? – Claire z odrazą zmarszczyła nos, patrząc na Westona, którego w kajdankach prowadzono do radiowozu.

– Bo ja miałam zamiar zeznawać przeciwko niemu. No i myślał, że Sean jest dzieckiem Harleya, kolejnym pretendentem do tronu Taggertów.

Claire jeszcze mocniej przytuliła syna, a Samantha objęła ich oboje ramionami.

– Jedźmy do domu – zaproponował Kane.

– Do domu? – Claire była zbita z tropu.

– Do domu myśliwskiego. Chodźmy. – Spojrzał na Mirandę. – Jedziesz z nami?

– Nie. – Miranda zerknęła na Denvera Stylesa zupełnie inaczej niż dotychczas. – Dołączę do was później. Teraz chcę uzyskać trochę więcej informacji, a ty – zwróciła się do Tessy – zamknij buzię na kłódkę, dopóki nie skontaktujesz się z adwokatem.

– Dobra rada, pani prokurator – powiedział Styles i posłał jej uśmiech, jakiego dotychczas u niego nie widziała.

– Teraz – szepnął Kane do ucha Claire – kiedy fajerwerki już się skończyły i wszyscy są cali i zdrowi, czy możesz mi wyświadczyć przysługę?

– Dla ciebie wszystko.

– Dobrze. W takim razie wyjdź za mnie. Jak najszybciej.

– Ale…

– Jakie ale? – spytał.

– Daj spokój, mamo, dlaczego nie? – spytał Sean.

Claire obawiała się, że jej serce za chwilę wyskoczy z piersi.

– Czas najwyższy – zgodziła się Samantha. Oczy Kane’a w mroku nocy wydawały się czarne.

– Wiesz, że za ciebie wyjdę, Moran – odpowiedziała. Wiatr od oceanu rozwiewał jej włosy. – Im szybciej, tym lepiej.

Epilog

Claire przygładziła lukier na urodzinowym torcie Sam – z cytrynowym kremem i wiśniową polewą Zdaniem Seana to ciasto miało „obrzydliwy wygląd i jeszcze gorszy smak”, ale był to ulubiony tort Samanthy Otwarły się drzwi wejściowe i w domu powiało zimowym chłodem.

– Claire? – rozległ się w przedpokoju głos Mirandy.

– W kuchni!

Claire wrzuciła łopatkę do zlewu. Weszły roześmiane Tessa i Miranda. Claire o mało nie zemdlała z wrażenia. Myślała, że Tessa wciąż jest uwikłana w proces o zabójstwo Harleya.

– Co się stało?

W oczach Tessy lśniły łzy. Claire ją uściskała.

– Dobre wieści – oświadczyła Randa, ciężko opadając na jeden z dwóch wysokich taboretów.

Tessa pociągała nosem.

– Muszę zapalić.

– Chcesz się doigrać…?

– To nie jest najlepsza pora na kazanie, Randa – Tessa szperała w torebce. – Sędzia dał mi dozór kuratorski!

– Dzięki Bogu! – Claire mocno uścisnęła młodszą siostrę. – Wiedziałam, że nam się uda.

– Oczywiście, muszę w dalszym ciągu spotykać się z… z psychiatrą i składać wizyty kuratorowi, ale… – Znalazła paczkę virginia slims i wyjęła jednego papierosa.

– Ale będzie dobrze! – Claire mrugnęła, aby powstrzymać łzy ulgi.

– Trzeba przyznać, że prawnicy taty stanęli na wysokości zadania – powiedziała Miranda.

Tessa strzyknęła zapalniczką.

– Jak również pani adwokat z prokuratury okręgowej.

– Już nie. Rezygnuję z tego. Zamierzam otworzyć prywatne biuro.

– Naprawdę?

– Mm-hm. – Oczy Mirandy błyszczały.

– Uczcijmy to. Mam butelkę szampana…

– A co powiecie na kawę? – zasugerowała Miranda.

– Tess?

– Skończyłam z chlaniem. Kawa. Brzmi nieźle. – Ale skrzywiła się. Tessa, ze względu na chwilową niepoczytalność, została uwolniona od zarzutu zamordowania Harleya. Może wreszcie będą mogły zaliczyć ten koszmar do przeszłości. Uszczęśliwiona Claire nalała siostrom i sobie po filiżance kawy i usadowiła ciężkie ciało na taborecie pomiędzy dwiema siostrami. W szóstym miesiącu ciąży już nie była tak wiotka jak zazwyczaj, ale nie martwiła się tym. Następne dziecko było tego warte.

– Jak się czujesz? – spytała Miranda.

– Przeważnie dobrze. Kilka razy kręgosłup mnie bolał, ale nie mogę narzekać. Chociaż mój syn uważa, że to tusza. Właśnie tak określa ciążę.

– Przejdzie mu – pocieszyła Tessa.

– Mam nadzieję. – Claire dodała śmietanki do swojej kawy i popatrzyła przez okno na czarne chmury zbierające się na niebie. Sean w końcu dochodził do siebie. Zaakceptował Kane’a jako swojego ojca i choć czasem jeszcze były z nim kłopoty, z dnia na dzień stawał się silniejszy. Natomiast Sam postanowiła, że to Kane będzie jej tatą, i odmówiła odwiedzania Paula w więzieniu o minimalnym rygorze. Tak – pomyślała Claire, popijając kawę – wszystko się powoli układa.

W prezencie ślubnym od Dutcha dostała ten dom i choć Kane zrazu kręcił nosem, w końcu dał za wygraną, bo Sam i Claire go kochały. Benedict zrezygnował z kariery politycznej i zarządzał Stone Illahee. Przyszłego lata nastąpi koniec nowego etapu budowy.

Gdy Claire i Kane pobrali się, Dominique przysłała „najlepsze życzenia” i serwis do kawy, ale nie postawiła stopy na amerykańskiej ziemi. Była szczęśliwsza za granicą, z dala od pierwszego męża i córek.

– Hej, czyżbyśmy mieli gości? – Na schodach rozległ się głos Kane’a. Przywłaszczył sobie pokoje służących na trzecim piętrze i urządził w nich swój gabinet, w którym pilnie pracował nad książką o Westonie Taggercie. Buty szybko tupały po schodach. – Nie mówcie mi, że przyszła moja ulubiona szwagierka. No nie! Obie naraz!

– Bardzo śmieszne – droczyła się Miranda.

– Tessa jest wolną kobietą! – Claire promieniała.

– Najwyższy czas.

– Mam nadzieję, że tym razem to już koniec – westchnęła Tessa.

– No pewnie! – oświadczyła Miranda.

Kane podszedł do żony, objął jej brzuch, który znów trochę się powiększył, i pocałował ją w szyję.

– Niech mnie kule biją! A cóż to jest?! – wskazał tort.

– Pozory mylą. Smakuje gorzej, niż wygląda – zażartowała Miranda, a Claire zrobiła oburzoną minę.

– Sam go uwielbia.

– To najważniejsze – oświadczył Kane.

– Rozpieszczasz ją. – Tessa wypuściła pod sufit smugę dymu.

– Zasługuje na to.

Claire zachichotała, bo zauważyła brylant na dłoni siostry.

– Co to jest? – spytała nieśmiało.

– Och, nie mówiłam ci? Denver mi się oświadczył – powiedziała Miranda z tajemniczym uśmiechem na ustach.

– Jak mogłaś trzymać to w tajemnicy przede mną?

– To stało się dopiero wczoraj wieczorem.

– Wiedziałaś? – Claire spojrzała z ukosa na Tessę. – I nic mi nie powiedziałaś?

– Dowiedziałam się kilka godzin temu. Możesz mi nie wierzyć, ale naprawdę mam inne sprawy na głowie.

– Niesamowite! – Claire pochyliła się nad Mirandą i uścisnęła ją tak mocno, że obie o mało nie spadły z taboretów. – O Rando! Cudownie!

– Prawda? – szepnęła Miranda. – Kto by pomyślał.

– Pani Miranda Styles – chichotała Claire. – A wiesz, że ci pasuje?