– Caitlin!

Próbowała nie zwracać uwagi na wzruszenie i żal, które słyszała w jego głosie. Ruszyła w stronę windy. David nie odstępował jej ani na krok.

– Jesteś najlepszą asystentką, jaką kiedykolwiek miałem.

– Dziękuję.

– Nie poradzę sobie bez ciebie.

– Przesada.

– Podwyższę ci pensję.

– Nie jestem przekupna.

– Czy nie ma sposobu, żebyś została?

– Za późno.

– I co, do licha, mam teraz zrobić?

– Zajmij się swoimi sprawami zawodowymi, Davidzie. Jesteś w tym dużo lepszy niż w kontaktach międzyludzkich.

Podeszła do drzwi windy i nacisnęła guziczek.

– Będzie mi ciebie brakowało – powiedział.

Nic nie odrzekła na to. Jej też będzie go bardzo brakowało. Ale on nie musi o tym wiedzieć. Nadjechała winda. Drzwi się otworzyły.

– Caitlin, od kogo dostałaś prezenty i kwiaty? – zdążył jeszcze zapytać.

Wsiadła, odwracając wzrok od mężczyzny, którego kochała.

– Nie wiem, od kogo dostałam te prezenty, Davidzie. Ale powinnam była dostać je od ciebie – powiedziała ze smutkiem.

Drzwi powoli zamknęły się. Winda ruszyła.

ROZDZIAŁ PIĄTY

Resztką sił udało jej się wysiąść z windy, przejść przez hol, uśmiechnąć się do Jenny i wyjść przed budynek.

Na pobliskim postoju stało kilka taksówek, podeszła do pierwszej z nich, wsiadła i wkrótce była już w domu.

Zrzuciła z siebie eleganckie służbowe ubranie. To, co Davidowi wydawało się eleganckie i modne, dla jej ojca było jedynie cudacznym przebraniem. Według ojca moda to stek nonsensów, a on sam uważał się za człowieka konserwatywnego, mocno stojącego na ziemi.

Włożyła podkoszulek, dżinsy i stare adidasy, mocno już zużyte, aczkolwiek dobrej firmy. Poszła do łazienki, zmyła makijaż, i tak już zniszczony łzami. Przejrzała się w lustrze i zobaczyła, że niestety nie wygląda najlepiej.

Zgarnęła z łazienki kilka kosmetyków, wrzuciła do torby. Poszła do pokoju, wzięła wszystko, co jej zdaniem mogło się przydać w ciągu następnego tygodnia. Nie miała pewności, czy uda jej się doprowadzić do ponownego zejścia się rodziców, ale w takiej sytuacji mogłaby po wizycie u ojca parę dni spędzić u matki. To Michelle zawsze uważano za mamusiną córeczkę, a w tym śmiesznym domowym podziale ona należała do taty. Miała jednak wątpliwości, czy Michelle poświęci się, by przez pewien czas mieszkać z matką. Niewątpliwie, jeżeli ponowne zbliżenie tych dwojga było możliwe, to właśnie do Caitlin należała rola katalizatora.

Wzięła torebkę, spakowała walizkę. Zamknęła mieszkanie i skierowała się w stronę parkingu.

Caitlin kochała swój mały samochodzik, pierwszy pojazd całkowicie należący do niej. David śmiał się, że zna lepsze modele niż mazda 121, ale nie pozwoliła, by to zepsuło jej radość. Nie chodziło przecież o żaden snobizm. Po prostu cieszyła się, że ma swój własny samochód.

Gdy teraz szła wzdłuż bloku, przemknęło jej przez myśl, że utrata pracy u Davida spowoduje drastyczną zmianę jej warunków materialnych i na pewno obniży pozycję społeczną. To właśnie dzięki wysokiej pensji otrzymywanej regularnie od Davida mogła przeprowadzić się ze wspólnego małego mieszkanka, wynajmowanego razem z koleżankami, do samodzielnej kawalerki w dobrej dzielnicy. Jeszcze nie wszystkie raty za samochód zostały spłacone. Jeśli nie znajdzie szybko nowej pracy, porównywalnej z tą ostatnią, straci auto i mieszkanie.

Przyszłość nie zapowiadała się różowo.

Caitlin jednak szybko zwalczyła ogarniającą ją lalę depresji. Powiedziała sobie, że zareagowała prawidłowo. Nie będzie sprzedawać swojej godności i za żadne pieniądze nie powinna wyprzeć się siebie. Jeżeli musi stracić samochód, to trudno. I tak będzie to mniej bolesne niż śmierć Dobbin.

Mieszkanie wspólnie z koleżankami nie powinno być straszne, to miłe dziewczyny, ucieszą się, że chce do nich wrócić.

Nie ma co się bać o jutro, kiedy i tak na dzisiaj nazbierało się wystarczająco kłopotów.

A samochód nie był aż tak niezbędny. Do pracy jeździła przecież autobusem, szczególnie w godzinach szczytu przemieszczała się znacznie szybciej. Potrzebowała samochodu głównie na weekendy.

Tak, samochód nie był konieczny. Teraz jednak wsiadła do swojej mazdy z poczuciem komfortu i ulgą, że jeszcze może to zrobić.

Pomyślała o życiu rodziców. Wszystko zmieniło się dramatycznie dwa lata temu. Pośrednik handlu nieruchomościami zaoferował rodzicom wysoką kwotę za ich farmę. Potrzebna mu była ta ziemia pod budowę domków jednorodzinnych.

Wysoka suma oferowana za farmę w Mardi zmąciła zupełnie matce umysł. Wierciła mężowi dziurę w brzuchu, dokuczała, naprzykrzała się, aż wreszcie zgodził się na sprzedaż posiadłości.

Kupili uroczy, nieduży domek z cegły w pobliskim miasteczku, na tej samej ulicy, na której mieszkała Michelle z trojgiem dzieci. Matczyne marzenia zostały spełnione z nadmiarem. Ale ojciec…

Ojciec zgodził się tylko dla świętego spokoju. Nienawidził wszelkich kłótni. Tęskni! jednak rozpaczliwie za farmą i nie umiał się pogodzić z nową rzeczywistością. Nudził się w małym domku, czuł, że się dusi, i zupełnie nie wiedział, co z sobą zrobić. Tłumiony przez dwa lata żal do matki musiał w końcu eksplodować i to dało się zrozumieć.

Zostały mu z dawnej fermy tylko konie i oczywiście Dobbin. Stajnia i pastwisko były jednakże daleko położone od ceglanego domku i nie mógł przez cały czas mieć baczenia na stadninę.

Matka Caitlin sądziła, że to mu powinno wystarczyć. Przeszli oboje na emeryturę i teraz właśnie był czas, by cieszyć się pieniędzmi za fermę, zanim nadejdzie starość. To sprawiało wrażenie sensownego argumentu. Jednakże ojciec odszedł od matki. I to właśnie dzisiaj.

Caitlin zjechała w Wyong z autostrady i przejeżdżała właśnie drogą prowadzącą przez Mardi. Poczuła ogarniające ją przygnębienie, gdy zobaczyła ziemię, na której spędziła tak szczęśliwe dzieciństwo, podzieloną na działki budowlane.

Życie to nieustanne pasmo przemian, powiedziała sobie. Jednak niektóre zmiany ranią bardzo głęboko. Na poziomie podstawowych wartości.

Zastanowiła się, czy David będzie za nią tęsknił. Czy w ogóle w jakiś sposób odczuje jej brak? I natychmiast skarciła siebie za te spekulacje. To już przeszłość, zamknięty rozdział, do którego nie warto powracać. Dla Davida życie koncentrowało się na jego własnych sprawach, a poza tym ona była kobietą wczorajszego dnia. Z pewnością szybko znajdzie następną na jej miejsce.

Trzeba go wykreślić z myśli i z serca. Na zawsze.

Znak drogowy wskazywał, że do motelu „The Last Retreat” zostały jeszcze dwa kilometry…

Potem zobaczyła szyld, informujący o atrakcjach, z jakich mogą korzystać goście hotelowi. Były to przede wszystkim jazda konna i golf. Podjechała na parking. Od razu dostrzegła starego, zniszczonego dżipa, należącego do jej ojca. Zaparkowała mazdę tuż obok.

Zdecydowanie przekroczyła próg gospody i od razu skierowała się do pokoju, w którym spodziewała się spotkać ojca. Pukała długo z całej siły, zanim otworzył jej drzwi. Wyglądał okropnie, w straszliwie wymiętej, przepoconej koszuli. Może spał w tym samym ubraniu, w którym chodził? Może nie wziął nic innego na zmianę? Nie ogolony. Nie uczesany. Doszła do wniosku, że wychodząc z domu, na pewno nie myślał o takich drobiazgach, jak grzebień albo szczoteczka do zębów. Ojciec nigdy nie przywiązywał wagi do takich rzeczy.

Caitlin od razu rzuciła mu się w objęcia, ściskając go serdecznie. A potem oparła głowę na jego ramieniu i rozpłakała się.

Pogłaskał ją po włosach, zupełnie jakby była jeszcze małą dziewczynką.

– Wszystko będzie dobrze, będzie dobrze – powtórzył.

– Chciałabym, żeby tak było.

– Tragedia z Dobbin na pewno by się nie wydarzyła, gdybyśmy nie sprzedali farmy – wybuchnął. – Nie mogłem mieć baczenia na konie i przez to całe nieszczęście.

– To nie twoja wina, tatku.

– Nie wiem. Niepotrzebnie zgodziłem się na to, co wymyśliła matka. Bylibyśmy szczęśliwi po dziś dzień.

Caitlin westchnęła głęboko. To był problem, który należało wreszcie ojcu uświadomić.

– Tatku, kupiliście za te pieniądze bardzo wiele rzeczy, o których ludzie marzą. Pracowaliście oboje ciężko przez całe życie. To ma swoje dobre strony, że nie musicie teraz troszczyć się o pieniądze.

– Tak, dla paru dolarów zgodziliśmy się zaprzedać diabłu nasze dusze – mruknął ojciec. – To była najbardziej urodzajna gleba w całej okolicy. Znałem każde źdźbło trawy, każdy kamyk, grudkę ziemi. Wszystko poszło na marne.

– Nie chciałeś tego sprzedawać, prawda, tatku?

– Nie chciałem, Caitlin. Bóg mi świadkiem, że nie chciałem. Jesteś dobrą dziewczynką… jedynym jasnym promykiem w moim życiu.

Pomyślała, że nie może teraz poddawać się wzruszeniu. Należało zapobiec kryzysowi jak najszybciej, by nie trzeba było odwoływać imprezy, planowanej na dziewiętnastą trzydzieści.

– Mama dzwoniła do mnie, tatku. Skrzywił się.

– Wyobrażam sobie, co mówiła.

– Była zdenerwowana. Usiadł na łóżku. Opuścił głowę.

– Nie chciałem wracać do domu po tym, jak musiałem zastrzelić Dobbin. Twoja matka chciałaby o wszystkim decydować. Ale patrzy tylko na siebie. Najważniejsze jest dla niej to, czego ona potrzebuje, nie dba o to, co czują inni.

Caitlin spojrzała na ojca ze zrozumieniem. David też nie dbał o jej uczucia. Liczyły się tylko jego potrzeby. Usiadła na krześle przy ojcu.

– Opowiedz mi o tym – poprosiła.

Potrząsnął przecząco głową, ale zaraz potem wybuchnął potokiem słów:

– Matka zrzędziła, marudziła, nie dawała mi spokoju…

Tu nastąpiła długa lista żalów. W sumie wszystko sprowadzało się do jednej rzeczy. Ojciec nie mógł dopasować się do nowego sposobu życia, który narzuciła mu matka. A także nie mógł przeboleć sprzedanej farmy.

– Zadzwoniłem do niej – kończył opowieść. – Zadzwoniłem i powiedziałem, że mam dla niej złe wieści.

– Owszem, to były dla niej złe wieści – zapewniła go Caitlin. – Matka od tej pory nie przestaje płakać.

– Niech ma za swoje – mruknął niepewnie.

– Tatku, nie można cofnąć czasu. Wszyscy musimy się dostosować. Ty, mama, ja. Każde z nas.

– Twoja matka wybrała swoją drogę, a ja mam swoją. Nie musimy iść razem przez życie. Trzydziesta rocznica zmusza człowieka do pewnych przemyśleń.

Caitlin zaczęła się obawiać, że jej pokojowa misja nie ma większych szans powodzenia. Ojcowska filozofia, dotycząca wyboru nowej drogi z okazji trzydziestolecia ślubu, mogła stanowić poważny problem.

Przez lata ubolewał nad tym, że w społeczeństwie rośnie liczba rozwodów, szczególnie wśród młodszej generacji. Uważał, że człowiek powinien osiągnąć odpowiednią dojrzałość, nim podejmie ważną, życiową decyzję, zanim będzie potrafił naprawdę z pełną świadomością wybrać swoją drogę. Z tego, jego zdaniem, wynikało, że trzydziesta rocznica ślubu, to najlepszy czas ku temu, by małżonkowie mogli podsumować swoje życie i raz jeszcze zastanowić się nad swoim wyborem.

Młodzi ludzie, powiadał, nie są przystosowani do pokonywania trudności.

Patrząc na stanowczą, upartą twarz ojca, zdążyła zwątpić, czy jakiekolwiek argumenty zdołają zmienić jego decyzję.

Ktoś zapukał do drzwi. Ojciec poszedł, żeby otworzyć. Pewno ktoś z personelu, pomyślała Caitlin. Zastanowiła się szybko, co dalej robić. Być może należy zmienić metodę działania. David zawsze, gdy napotykał przed sobą mur, próbował od innej strony.

Możliwe, że ojciec potrzebował czasu do namysłu, choć to by znacznie komplikowało sprawę. Może należało jednak odwołać imprezę? Dla matki byłoby to szokiem i niełatwo potem pozbierałaby się. Ale przecież ojciec kochał… jeśli już nie mamę, to na pewno Michelle i troje wnucząt. Kiedyś wreszcie zapragnie je zobaczyć i przedtem będzie musiał pogodzić się z żoną.

Ojciec otworzył drzwi i rozmawiał z kimś na korytarzu. Spojrzała na zegarek. Dochodziła druga trzydzieści. Pomyślała, że najwyższy czas, by zdecydować, czy przyjęcie powinno być odwołane, czy nie. Chyba że matka podjęła już jakieś kroki w tym kierunku. Tak, koniecznie należało jak najszybciej się z nią skontaktować.

– Czy mam przyjemność z panem Rossem?

Serce załomotało jej gwałtownie. Ten głos… o miękkim, głębokim brzmieniu… Co jednak robił właściciel tego głosu w motelu „The Last Retreat”, pod drzwiami pokoju zajmowanego przez jej ojca?

– Tak – powiedział ojciec.

– Moje nazwisko David Hartley.

To naprawdę on, pomyślała zdumiona.

– Jestem szefem, właścicielem firmy, w której pracuje pańska córka…

Zacisnęła zęby. O, nie! Już nie!

– Jej byłym szefem – poprawił się. No, właśnie, pomyślała.

– I dobrym przyjacielem. Ciekawe od kiedy, zdenerwowała się.

– Wiem, że Caitlin miała ostatnio kłopoty. Chciałbym jej pomóc.

Brzmienie głosu i sposób bycia Davida wywierały na ludziach duże wrażenie. Zdawała sobie sprawę, że już za chwilę ojciec ulegnie silnej osobowości jej byłego szefa.