– To bardzo miło z pana strony.

Tak, miała rację. Tatko już teraz znajdował się pod wpływem Davida. Pomyślała, że przynajmniej ona musi zachować odporność. Urok osobisty tego człowieka nie ma dla niej już żadnego znaczenia.

Będę zimna jak lód, postanowiła.

W umyśle Caitlin aż kipiało od domysłów. Dlaczego David nie jest teraz z niemiecką delegacją? Co się tam wydarzyło? I w ogóle po co ją ścigał?

Próbowała naprędce obmyślić jakiś plan działania. Wiedziała jedno: David powinien jak najszybciej stąd zniknąć. Niepotrzebnie tylko budził nadzieję. Nadzieję? Ale… na co? Nie, stanowczo nie miała najmniejszej ochoty, żeby tu był, kiedy ona teraz powinna zająć się problemami rodziców, a dopiero potem swoimi. Niestety, obu spraw naraz nie da się załatwić.

– Przykro mi, że powoduję tyle zamieszania, panie Hartley – powiedział ojciec. – Moją intencją było działanie optymalne… Po prostu chciałem jak najlepiej.

Caitlin zdenerwowała się jeszcze bardziej. Ojciec zupełnie nie miał pojęcia, o czym mówił David, a David nie miał pojęcia, o czym mówił ojciec! Jej szef nigdy nie był dokładnie wprowadzony w jej rodzinne problemy, a ojciec nic nie wiedział o jej układach z Davidem.

– Najważniejsze, żeby być razem – stwierdził David. – Razem dążyć do wspólnego szczęścia. Myślę, że kłótnie są czymś zgoła niepotrzebnym, należy dążyć do wzajemnego zrozumienia. Uważam, że obrażanie się, czy tym bardziej separacja, prowadzą donikąd.

– To wszystko, o czym pan mówi, może być dobre dla pana – rzekł ojciec. – Natomiast nie wiem, czy te teorie mogłyby pasować do mojej sytuacji.

– Panie Ross, w życiu każdego człowieka zdarzają się nieporozumienia z najbliższymi osobami. Należy przeanalizować sytuację, określić jednoznacznie przyczyny i skutki…

Powiedziane to było bardzo stanowczo. I potem zapadło milczenie. Ojciec był niewątpliwie pod silnym wpływem tego, co usłyszał. Caitlin zastanawiała się, czy tatko myślał, że jej szef porzucił pracę i pogonił do „The Last Retreat”, żeby mu wytłumaczyć, iż powinien wrócić do żony. Niewątpliwie rzucane przez Davida slogany przyjął do siebie. W każdym razie fakt, że każdy z nich mówił o zupełnie innej sprawie, nie przeszkadzał im w dojściu do porozumienia.

– Nie wiem, nie mam pewności – rzekł ojciec z wahaniem. – Muszę zobaczyć, co powie na to Caitlin.

– Ona jest tutaj, prawda? Czy będę mógł z nią pomówić?

– Nie wcześniej, niż ja ustalę z nią pewne sprawy. Ojciec wszedł do pokoju.

– Caitlin, pan Hartley przyjechał tutaj aż z Sydney, żeby powiedzieć mi, że powinienem wrócić do twojej matki. Co ty na to?

Caitlin miała chęć zmieść Davida z powierzchni ziemi i zyskać na tym chwilę spokoju. Zdała sobie jednak szybko sprawę, że ona, jako córka, nie stanowiła dla ojca żadnego autorytetu. Natomiast zauważyła, iż ojciec zaczyna się liczyć ze zdaniem jej szefa. Na pewno należało potraktować wizytę Davida jako zrządzenie Opatrzności. W tej chwili najważniejsze było, żeby matka i ojciec szybko się pogodzili, a ze względu na planowaną dziś wieczorem imprezę czas grał tu istotną rolę. Należało wykorzystać wszystko, co tylko możliwe, żeby jak najszybciej osiągnąć ten cel. Pojawienie się Davida dawało pewną szansę.

– Myślę, że on ma rację, tatku – powiedziała z namysłem. – To by było najlepszym wyjściem z sytuacji.

Widziała, jak ojciec bije się z myślami. Poprzednio wydawał się być absolutnie zdecydowany nie wracać do matki. Zdawała sobie sprawę, że ona sama nic tu nie wskóra. Na szczęście był David. To była ostatnia szansa.

Problem był w tym, że już sam pomysł powrotu do matki wydawał się trudny do zrealizowania. Ojciec lubił spokój, wolał milczeć, niż wdawać się w kłótnie, teraz też na pewno wolał uciec, niż stawić czoło trudnej sytuacji. Dobrze, że już trochę zaczynał się zastanawiać nad tym, czy lepiej mu będzie z matką, czy samemu. Trzeba było jeszcze coś zrobić, żeby Eileen Ross przyjęła spokojnie jego powrót. Wyjaśnić matce, przekonać ją, a to nie była miła perspektywa.

– Mogłabym przedtem z mamą porozmawiać – zaproponowała Caitlin. – Przygotowałabym teren i wtedy byłoby ci łatwiej.

– Zastanawiam się, czy mimo wszystko pan Hartley nie ma racji – powiedział powoli ojciec. – Chyba powinienem wrócić do twojej matki.

– Najlepiej byłoby, gdybyś zrobił to jak najszybciej. Na pewno nie odwołała jeszcze przyjęcia. Sądzę, że będzie jej zależało na tym, żebyście pogodzili się, zanim przyjdą pierwsi goście. Wiesz, jak ważne jest dla niej, co ludzie powiedzą.

Caitlin nerwowo zacisnęła palce, z nadzieją, że impreza jeszcze nie została odwołana.

Na twarzy ojca znowu pojawił się bunt.

– Na pewno nie będę jej przepraszać. David, nie proszony, wszedł do pokoju.

– Nie podzielam pana opinii W tej sprawie – wtrącił z powagą. – Przemyślałem to sobie dokładnie i uważam, że moje zachowanie nie było w porządku i postanowiłem przeprosić za to Caitlin.

Caitlin zamarła ze zdumienia.

– To na pewno nie pana wina – rzekł ojciec, któremu coś zaczynało nie pasować.

– Uważam, że jeśli zależy mi na tym, żeby być razem z kimś, kto jest dla mnie ważny, nie powinienem ulegać fałszywej ambicji. Dlatego chciałem przeprosić Caitlin.

Caitlin pomyślała, że nic już z tego nie rozumie. David porzucił swój biznes i przyjechał tu za nią, aby ją przeprosić? Miał bardzo lotny umysł i już na pewno zorientował się, przynajmniej z grubsza, że chodzi tu o jej problemy rodzinne. A więc wszystko wskazywało na to, że porzuciwszy najważniejsze dla siebie sprawy zawodowe, przyjechał tu za nią, aby ją przeprosić i jednocześnie próbuje pomóc w jej rodzinnych kłopotach. Czyżby to, co powiedziała mu rano, tak bardzo nim wstrząsnęło? I co? Wziął to sobie do serca? Z pewnością nie w takim stopniu, w jakim by sobie życzyła, ale… Poczuła, że znowu ma nadzieję na biały welon i gromadkę dzieci, i natychmiast ostro się skarciła za takie głupie myśli.

Z drugiej strony przecież, nawet jeżeli David domyślił się, o czym mówił ojciec, to tak naprawdę nie ma o niczym zielonego pojęcia i zbyt długo trzeba by mu teraz wszystko wyjaśniać.

– No tak… ale zaraz może być kłótnia. Wiem, że jak tylko pokażę się żonie na oczy, ona od razu zrobi awanturę. Bardziej podoba mi się pomysł Caitlin, że porozmawia z matką i przygotuje teren.

– Jeśli pan pozwoli, chciałbym teraz ja porozmawiać z Caitlin – rzekł David zdecydowanym tonem.

– To bardzo przyzwoicie z pana strony, iż próbuje pan nam pomóc. Cieszę się niezmiernie, że moja córka pracuje w pana firmie.

– Tatku, ja już tam wcale nie pracuję i nie czuję zbytniej sympatii do tego pana – musiała wtrącić Caitlin.

– Mieliśmy takie… drobne nieporozumienie. To wszystko moja wina. Przemyślałem wszystko, co mi zarzucała i zdecydowałem się wprowadzić pewne zmiany.

Ten to potrafi gadać, pomyślała Caitlin. Jeszcze gotów tak urobić ojca, że będzie po jego stronie.

– Dobrze, macie rację – stwierdził ojciec. – Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.

– Tatku, ja mu nie wierzę. Za późno na przeprosiny.

– Proszę bardzo, porozmawiajcie sobie spokojnie. Ja pójdę na mały spacer, nie będę wam przeszkadzał.

Caitlin spróbowała raz jeszcze powściągnąć swoje emocje. Jeżeli David zdecydował się na jakieś perfidne gierki, to zgoda, może być w drużynie i wykorzystać to wszystko do swoich celów. Pogodzenie rodziców było teraz najważniejsze. Proszę bardzo, szefie. Gramy. Szanse po obu stronach.

– To my z Davidem pojedziemy teraz do Wyong przygotować teren – zdecydowała. – I po prostu damy ci znać, kiedy będziesz mógł przyjechać.

Pocałowała ojca w nie golony od kilku dni policzek.

– Trzymaj się, tatku – powiedziała.

Rzuciła Davidowi ostrzegawcze spojrzenie, żeby nie uważał, że się poddała, ani też nie pozwolił sobie na żadną poufałość. Poszedł za nią do wyjścia.

– Co się stało z Niemcami? – zapytała.

– Użyłem twojego sposobu – zaśmiał się. – Powiedziałem, że jestem dzisiaj bardzo zajęty i niestety nie będę miał dla nich czasu. I żeby zwrócili się do mnie, jak już się wreszcie zdecydują.

– Skąd wiedziałeś, dokąd pojechałam?

– Widziałem, jak zapisywałaś adres. Zastanowiła się, czy powinna wprowadzać go dokładnie w swoje rodzinne sprawy, czy też może to nie jest konieczne.

– Po co tu przyjechałeś? – zapytała ostro.

– Kiedy wyszłaś z biura, poczułem pustkę i… poczułem, że życie bez ciebie straciłoby sens.

Pomyślała, że ona też czuje podobnie. Życie bez tej szalonej, ognistej namiętności stanie się co najmniej bezsensowne. Ale zaraz potem przypomniała sobie, iż ten cudowny taniec z demonami prowadził donikąd, nie dawał żadnej nadziei na coś więcej. Należało z tym skończyć.

– Czy domyśliłeś się, o czym mówił mój ojciec? – zapytała. – Czy w ogóle wiesz, w czym obiecałeś mi pomoc?

– To oczywiste, kryzys rodzinny, sytuacja, w której można jeszcze zapobiec tragedii.

– I na pewno chcesz mi pomóc?

– Tak.

– Nie obiecuję ci niczego w zamian. Prawdopodobnie myślisz, że uda ci się wykorzystać sytuację. W szczególności nie obiecuję seksu.

– Nie przyszło mi do głowy, żeby wykorzystywać do własnych celów twoje kłopoty.

– Kłamczuch.

– Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Mówiłaś, że są dla ciebie inne, wyższe wartości. Doszedłem do wniosku, że masz słuszność.

Caitlin nie mogła tak po prostu mu uwierzyć. To byłoby zbyt piękne.

– Sporządź mi listę tych wszystkich wyższych wartości – zażądała z miną pełną powątpiewania. – Długą listę.

– Dobrze, nagram to wszystko na dyktafon i kiedy już wrócisz do pracy, będziesz mogła sobie z niego przepisać – powiedział.

Tere fere kuku, zakpiła w myśli, teraz będzie szukał różnych chytrych sposobów, żebym wróciła do pracy. Choć, swoją drogą, dobrze, że mu na tym zależy.

– Nic z tego – stwierdziła. – Złożyłam wymówienie i wiem, co robię.

Jemu nadal wszystko przychodziło zbyt łatwo.

– Daj mi szansę – poprosił.

– Miałeś szansę rano. Prosiłam cię kilka razy.

– Caitlin, nie mogłem.

– Zauważyłam to, Davidzie.

– Postaram się naprawić swój błąd.

– Jak?

– Jutro pójdziemy razem i wybierzemy coś ładnego dla ciebie na walentynki.

– Jak pewnie się orientujesz, walentynki są dzisiaj, a nie jutro.

– Przepraszam, było tyle zamieszania z niemiecką delegacją.

Baju baju będziesz w raju, pomyślała.

– A co mi kupisz? – zapytała z uśmiechem.

– Wszystko, czego zapragniesz.

No tak, miała rację. Jeszcze nie przemyślał tej sprawy do końca. To oznaczało, że zapomniał o walentynkach i zupełnie nie zastanawiał się nad prezentem dla niej.

– O czym w tej chwili najbardziej marzysz, Caitlin?

– zapytał.

– O koniu. Chciałabym znowu mieć własnego konia – powiedziała, zanim zdążyła pomyśleć.

– Bardziej marzysz o koniu niż o mnie?

– Możesz sobie tak myśleć.

– Dobrze, będziesz miała konia.

– Nie chcę. Dziękuję, ale nie trzeba.

– Dlaczego nie?

– Ponieważ pierwszą rzeczą, jakiej będziesz potem za to chciał, będzie to, żebym wskoczyła ci do łóżka.

– Nie, tak nie będzie.

Zdawała sobie sprawę, że bardzo się starał, żeby ją odzyskać. Bardziej, niż mogłaby przypuszczać. Zastanowiła się.

– Davidzie, jak długo wytrzymasz bez seksu? – zapytała z poważnym wyrazem twarzy.

– Jakiś tam czas na pewno – mruknął bez przekonania.

– Rok.

– Caitlin! Rok to strasznie długo. Widziała, jak bardzo był przerażony.

– Pół roku? Miesiąc?

– No, nie wiem… Spróbuję – rzekł z wahaniem.

– Tydzień?

– Dobrze, dam ci tydzień. Przez ten czas nie będę nalegać. Narzucę sobie silną wolę, dyscyplinę, rozumiesz.

Caitlin pomyślała, jak bardzo jest teraz inny. Musiał naprawdę poważnie zastanowić się nad tym, co mówiła. To mogło znaczyć, że jest dla niego ważna. Nie traktował jej już jak pogotowia seksualnego, jak przelotnej znajomości. A więc już nie chodziło tylko o zaspokojenie jego potrzeb? Poczuła, że wstępuje w nią otucha.

Doszli na parking. Jej malutka mazda wyglądała jak dziecinna zabawka przy potężnym, ekskluzywnym ferrari. Pomyślała, iż to za bardzo nasuwa skojarzenie, że i ona jest jak dziecko przy potężnym, dorosłym, przystojnym Davidzie. I teraz, być może, on zechce manipulować nią jak dzieckiem. Niedoczekanie jego!

Wyjęła z torebki kluczyki.

David wyjął z portfela swoje kluczyki.

– Podwiozę cię – powiedział. – Potem wrócimy po twój samochód.

– Nie, dziękuję. To postawiłoby mnie wobec jeszcze jednego zobowiązania względem ciebie. Jeśli chcesz, wsiadaj do mojego samochodu. Albo rób jak uważasz. – Zaczęła otwierać drzwi mazdy.

Wahał się. Widziała, jak bardzo był napięty, jak uważał na każdy swój ruch. Miała pełną świadomość, co on teraz czuje. Nienawidził bycia pod jakąkolwiek kontrolą. To niszczyło jego niezależność.