– Znowu to samo? Tę historyjkę to ja słyszę od dziecka, o wymyślił taką bzdurę? – Step idzie do swego motoru. Wsiada na niego. – Pewnie jakiś szmatławy okularnik, facet, który się boi się zostać bez forsy i żarcia, więc na wszelki wypadek wkłada okulary i potem opowiada brednie. – Step włącza silnik. – No dobra, żegnam. – Babi rozgląda się wokół. Nikt nie jedzie. Plac jest pusty.
– Jak to, żegnam?
– Wolisz inaczej? No to nie żegnam.
Babi parska speszona.
– A ja? Jak wrócę do domu?
– A skąd, do licha, mam wiedzieć? Mógł cię odwieźć twój przyjaciel, no nie?
– To niemożliwe. Pobiłeś go i przepędziłeś.
– To niby moja wina?
– A czyja? Posuń się, chcę wsiąść. – Babi jest już przy motorze i podnosi nogę, żeby ulokować się na tylnym siodełku.
Step leciutko puszcza sprzęgło i odrobinę odjeżdża. Babi patrzy na niego, on odwraca się i odwzajemnia spojrzeniem.
Kiedy Babi próbuje znowu wsiąść. Step powtarza manewr.
– Och, stój spokojnie, nie wygłupiaj się!
– Ej, nie, kochana. Jestem bestią, zwierzęciem, czujesz do mnie wstręt, a potem chcesz ze mną jechać? Siedzieć za kimś, kto nic ma szacunku dla nikogo i niczego? Ej nie, to za łatwe! Musisz być konsekwentna w życiu, konsekwentna, kochanie.
Step patrzy na nią poważnie, ma twarz człowieka, którego chciałoby się spoliczkować.
– Od kogoś takiego nie możesz oczekiwać, że cię podwiezie.
Babi mruży oczy z uczuciem narastającej nienawiści. Po czym rusza przed siebie Farnesiną.
– Czy nie mam racji?
Babi nie odpowiada. Step uśmiecha się do siebie i rusza za nią. Zrównuje się z nią na motorze.
– Wybacz, ale ja to robię dla ciebie. Potem byś żałowała, że poszłaś na kompromis. Lepiej, żebyś już pozostała przy swoim. Ja jestem bestia, a ty idziesz pieszo do domu. Zgoda?
Babi nie odpowiada, przechodzi na drugą stronę ulicy, patrząc prosto przed siebie. Idzie chodnikiem, więc Step również wjeżdża na chodnik. Trochę się unosi na podnóżkach, żeby złagodzić uderzenie krawężnika. – No jasne. – Znowu jedzie obok niej.
– Gdybyś mnie jednak przeprosiła, gdybyś wycofała to, coś powiedziała, i przyznała się do błędu, o, to wtedy co innego! Wtedy mogę cię odwieźć, bo to będzie konsekwentne.
Babi wraca na chodnik po drugiej stronie ulicy. Step jedzie za nią. Dogania ją i chwyta za kurtkę.
– No więc? Przecież to łatwe, powtarzaj za mną: proszę o przebaczenie za…
Babi uderza go łokciem, uwalnia się i zaczyna biec.
– Co za zachowanie! – Step przyspiesza i zaraz jest przy niej. – Wolisz więc iść pieszo aż do domu? I masz rację. Nie było mi lekko, kiedy cię niosłem na rękach pod prysznic. – Wyprzedza ją nieco i uśmiecha się do niej.
– A poza tym, jeśli mamy robić te rzeczy, to lepiej, żebyś straciła parę kilo, przecież nie mogę codziennie tak się męczyć. Ja już cię chyba przejrzałem i widzę, że jesteś klasycznym typem kogoś, kto woli być na górze, prawda? Tym bardziej musisz schudnąć, bo inaczej mnie zgnieciesz!
Babi już dłużej nie wytrzymuje. Chwyta butelkę wystającą Z kosza na śmieci i pełna gniewu rzuca nią w chłopaka. Step ostro hamuje i błyskawicznie się uchyla. Butelka przelatuje mu nad głową, ale motor gaśnie i omal się nie przewraca, Step z najwyższym wysiłkiem przytrzymuje go tuż nad ziemią i podciąga z powrotem do góry. Babi rzuca się do ucieczki. Step traci trochę czasu, żeby ponownie uruchomić silnik.
Z bocznej ulicy wyjeżdża ktoś starym modelem golfa i widząc samotnie biegnącą dziewczynę, zrównuje się z nią.
– Hej, śliczna blondynko, chcesz, żeby cię podwieźć?
– Hej, śmierdzielu, chcesz w mordę?
Facet patrzy na Stepa, który nagle znalazł się między nimi, już wie, że dziewczyny nie dostanie, ale w twarz, owszem, może. Odjeżdża więc, kręcąc ze złością głową. Podnosi jeszcze prawą rękę na znak, że rozumie, i rezygnuje bez żalu, nie będzie się awanturował. Step patrzy, jak się oddala, po czym dogania dziewczynę i przecina jej drogę.
– Wsiadaj, dość tej zabawy!
Babi próbuje go wyminąć, ale on blokuje ją przy murze. Babi chce się cofnąć i obejść go od tyłu, wtedy on przytrzymuje ją za kurtkę.
– Powiedziałem wsiadaj!
Przyciąga ją do siebie rozeźlony. Babi odwraca przestraszoną twarz. On zagląda w jej czyste, głębokie oczy, które patrzą na niego z lękiem. Powoli uwalnia ją z uchwytu, uśmiecha się do niej.
– Mówię, że odwiozę cię do domu, bo inaczej ten wieczór skończy się tym, że pokłócę się z polową świata.
W milczeniu, podając tylko adres, sadowi się za nim. Motocykl rusza szybko, jakby z gniewem skacząc do przodu. Babi instynktownie obejmuje Stepa. Jej ręce mimowolnie sięgają pod kurtkę, dotykając nagiego ciała. Jego skóra jest elastyczna i ciepła w chłodzie nocy. Pod jej palcami poruszają się sprężyste, dobrze wyczuwalne mięśnie. Perfekcyjnie wyrobione, przesuwają się przy każdym najmniejszym ruchu. Wiatr owiewa jej policzki, mokre włosy rozsypują się w powietrzu. Motor kładzie się na zakręcie, ona obejmuje go mocniej i zamyka oczy. Jej serce zaczyna bić szybciej. Zastanawia się, czy to tylko strach. Słyszy szum innych samochodów. Teraz są na większej ulicy, już nie jest tak zimno, odwraca twarz i przytula policzek do jego pleców – wciąż nie otwierając oczu, poddaje się kołysaniu w dół i w górę, w rytm warkotu silnika pod sobą. Potem już nic. Cisza.
– Mógłbym tak pozostać przez całą noc, a nawet poszedłbym dalej, czy głębiej, znalazłbym, czyja wiem, jakąś lepszą pozycję…
Babi otwiera oczy i rozpoznaje sklepy wokół, teraz pozamykane, te same, które widzi codziennie od sześciu lat, od kiedy tu się sprowadzili. Zsiada z motocykla, Step bierze głęboki oddech.
– Nareszcie, myślałem, że mnie udusisz.
– Przepraszam, bałam się, pierwszy raz jechałam na motorze z tyłu.
– Zawsze jest jakiś pierwszy raz.
I właśnie w tej chwili zatrzymuje się w pobliżu czyjś mercedes. Wysiada z niego Raffaella i biegnie w ich stronę. Nie może uwierzyć własnym oczom.
– Babi, tysiąc razy prosiłam cię, żebyś nie jeździła na motorze z tyłu! I dlaczego masz mokre włosy?
– Naprawdę, mamo…
– Pani pozwoli, że ja wszystko wyjaśnię. Ja nie chciałem jej podwozić. Prawda? Powiedz mamie, że nie chciałem. Ale ona bardzo nalegała… Tak się zdarzyło, że jej kawaler, ten z pięknym, lecz mocno zdeformowanym bmw, po prostu uciekł.
– Jak to: uciekł?
– Właśnie, zostawił ją na ulicy! Niech pani tylko pomyśli.
– Niewiarygodne!
– Istotnie. Natarłem mu uszu za to, niech pani będzie spokojna. – Step patrzy na Babi. – Prawda, Babi?
Potem ciszej do niej:
– Wiesz co, Babi? Podoba mi się twoje imię…
Zostawmy to teraz, mamo, porozmawiamy o tym trochę niej.
Claudio opuszcza okienko w samochodzie.
– Cześć, Babi.
– Cześć, tato. Step także go wita.
– Dobry wieczór panu! – Bawi go to nieoczekiwane rodzinne spotkanie. Natomiast Raffaella nie wygląda na zachwyconą.
– Co ty ze sobą zrobiłaś? Gdzie jest moja sukienka od Valentina?
Babi unosi rękę z plastikową torbą.
– Tu w środku.
– A twoja siostra? Czy mogę wiedzieć, gdzieś ją zostawiła? Ale wtedy właśnie zjawia się Daniela. Wysiada z samochodu z Palombim, który ją przywiózł.
– Cześć, ma…
Nie zdążyła skończyć zdania. Raffaella wymierza jej policzek.
– Naucz się, że nic wolno ci wracać bez siostry.
– Mamo, ty nie wiesz, co się zdarzyło! Wpadli tam jacyś intruzi…
– Zamknij się!
Daniela milknie, rozcierając sobie policzek. Palombi dostosowuje się do wezwania Raffaelli, wraca do samochodu odjeżdża.
I Step uruchamia swój motor. Podjeżdża do Babi.
– Teraz rozumiem, skąd u ciebie taki charakterek. To nie jest twoja wina, to dziedziczne.
Włącza pierwszy bieg i ze swoim aroganckim „do widzenia!" znika w mroku nocy.
Babi i Daniela wsiadają do samochodu rodziców. Mercedes wjeżdża w osiedle, mijając portiera. Pan Fiore w ciągu tych pięciu minut ubawił się bardziej niż podczas całego programu Wracam w sobole… Trochę później, gdy zaczynają się już przebierać. Daniela przeprasza siostrę za rozdartą spódnicę, którą od niej pożyczyła.
– To Palombi, ach, tak mnie całował! – Ale jej zachwyty przerywa głośny policzek od matki. Kiedy człowiek chce się zwierzyć z czegoś siostrze, powinien być pewien, że rodzice są już w łóżku.
Raffaella, jako osoba znerwicowana, potrzebuje trochę czasu, żeby usnąć. Tego wieczoru wiele osób zasypia źle, niektórzy spędzają noc w szpitalu, innych prześladują zmory. Wśród nich jest choćby Chicco Brandelli. Rozważa wszystkie możliwe rozwiązania w swojej niełatwej sytuacji: porzucić samochód na ulicy? zawieźć go rano cichaczem do warsztatu? zepchnąć z jakiejś skarpy i zawiadomić o kradzieży? W końcu dochodzi do jedynego rozsądnego wniosku: nie ma dobrych rozwiązań. Musi przyznać się do wszystkiego przed ojcem, podobnie, jak musiała to uczynić Roberta przed swoim. Leżąc w łóżku. Babi ciężko przeżywa wieczór. Uznaje, że winę za wszystko, co się wydarzyło, ponosi ten kretyn, ten cham, to zwierzę, ta bestia, ten bandzior, ten chuligan, ten arogant, ten idiota. Potem, zastanowiwszy się trochę, uświadamia sobie, że nie zna nawet jego imienia.
11
Dwa promienie słoneczne przecinają pokój. Po skraju łóżka wspinają się na kołdrę, na złociste włosy śpiącej dziewczyny, jej odkryte ramiona. Babi otwiera oczy, czując ten dotyk całego dnia. Budzik jeszcze nie dzwonił. Podciąga kołdrę aż brodę. Pozostaje tak z przymkniętymi oczami, z rękoma brzuchu, nie zmieniając pozycji nóg, w pełnym bezwładzie, nagle słyszy budzik. Dzwoni dokuczliwie, z uporem. Babi niechętnie się przeciąga i po omacku szuka go na stoliku, natrafia palcami na Siddhartę Hessego, książkę Yourcenar otwartą w połowic i Bal w rodzinie. Znajduje budzik i wyłącza go. Pstryka guziczek radia. Jest ustawione na częstotliwość sto i dziesięć, zatem, jak co rano. Branko podaje horoskopy. – „Bliźnięta. Dziś także bez większych zmian. Księżyc chodzi w wasz znak. Będzie miał wpływ na waszą szczególną nerwowość". Fatalnie, ojca źle znoszę i tak, a tu jeszcze wpływ Księżyca!
– „Rak. Dla urodzonych pod tym znakiem…". – Słowa przelatują, nie wywołując w niej zainteresowania. Kto jest Rakiem? Pallina? Nie, ona urodziła się w maju. Z maja są Byki i Ryby. Nie, Ryby chyba są w marcu. Powoli zamyka oczy i trochę przysypia. Poddaje się lekkiej, miłej fali drzemki, sama jeszcze ciepła i oszołomiona, jakby wracała z jakiegoś innego świata. Ale po chwili, nie wiedząc czym spłoszona, budzi się gwałtownie. Może jakiś odległy hałas, nieznany zapach, jakieś poczucie odpowiedzialności, otwiera szybko oczy i patrzy na zegarek. Dopiero siódma dwadzieścia. Nie jest źle. Przeleciało kilka krótkich sekund zaledwie, a jej, nic wiadomo dlaczego, wydało się to długą chwilą…
– „Panna. Dla urodzonych pod tym znakiem…".
Babi z najwyższym zainteresowaniem obraca się ku radiu. To jej znak, szósty września.
„… przejście Wenus przyniesie chwile wyjątkowo szczęśliwe w życiu zakochanych".
Zakochanych! Też coś, trzeba najpierw spotkać kogoś właściwego. Nie takiego, co ucieka, zostawiając mnie na środku ulicy. Wyskoczyła z łóżka, słysząc ruch w pokoju obok. Chce dostać się do łazienki, ale Daniela jest szybsza i zatrzaskuje jej drzwi przed nosem.
– Wpuść mnie, Dani, jest już pół do ósmej!
– Jasne, i zaanektujesz umywalkę dla siebie, jak zwykle. Żadne takie!
– No nie bądź głupia! Zrobię ci miejsce! Daniela otwiera drzwi. Babi wchodzi do środka.
– Zdaje się, że za mało wczoraj oberwałaś… – Daniela reaguje grymasem. Myją się na zmianę, po kawałku, nie wstydząc się siebie, ale i nic rozmawiając. Rano Babi, póki nie napije się kawy, nie jest łatwa w kontaktach, podobnie jak matka. Ale Daniela próbuje.
– Co sądzisz o tym facecie, co cię odwiózł wczoraj wieczorem? Podoba ci się?
Babi wydaje jakiś dziwaczny odgłos. Nie może odpowiedzieć, właśnie myje zęby. Patrzy w lustro na siostrę, robiąc wielkie oczy. Spłukuje szybko usta.
– Czy mi się podoba? Żartujesz chyba? Zwariowałaś? Jak może mi się podobać ktoś taki? To zwierzę. Wiesz, co zrobił wczoraj wieczorem ze swoją bandą? Najpierw zdemolowali wóz Brandellego, a potem dopadł Chicca i zmasakrował go. A kiedy przejeżdżał pan Accado i chciał ich rozdzielić, ten bandzior pobił i jego. Jak może mi się podobać ktoś, kio używa głowy nie do myślenia, lecz do wybijania ludziom zębów?
– Ciekawe, bo nam wszystkim się podoba.
– Wam? Komu wam?
– Mnie, Giulii, Giovannie, Stefanii…
– Właśnie, czterem głupim siksom, które mdleją na widok takiego koguta! Potęga siły, chcesz powiedzieć. Czy polega idiotów? Chciałabym zrozumieć, jaka to przyjemność iść w miasto, żeby tylko niszczyć, wywoływać burdy i bić ludzi…
– Mają mnóstwo ślicznych dziewczyn, zmieniają je sobie, jak i kiedy chcą.
"Trzy metry nad niebem" отзывы
Отзывы читателей о книге "Trzy metry nad niebem". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Trzy metry nad niebem" друзьям в соцсетях.