– Może później…
Cala w serdecznym geście ujęła jej dłonie.
– Powiedz mi, co się stało.
– Może zdołamy jakoś ci pomóc – dodał bardzo przejęty Givon.
Sabrina uznała, że są jedynymi życzliwymi jej ludźmi, i dlatego postanowiła wszystko opowiedzieć. Zaczęła od dnia, kiedy ojciec powiadomił ją o zaręczynach, a skończyła na oświadczeniu Kardala, że to właśnie on jest jej narzeczonym.
– Zadrwił sobie ze mnie – zakończyła, z trudem powstrzymując łzy. – Przez cały czas go kochałam, zamartwiałam się o niego, a on się ze mnie śmiał. Poza tym nie kocha mnie. Uznał, że będę dobrą żoną, ale to nie to samo. Uważa, że ponieważ go kocham, to będę z nim szczęśliwa. Tak jakby moje szczęście miało sprowadzać się do tego, że poślubię mężczyznę, którego kocham. Obowiązek stanie się więc przyjemnością. Co zrobiłam źle? Gdzie się pomyliłam? Jak mogło do tego dojść?
– Nadal nie umiem postępować z ludźmi. – Cala ciężko westchnęła. – Wciąż popełniam okropne błędy, jak trzydzieści lat temu. Tak mi przykro, Sabrino. Wiedziałam o waszych zaręczynach, a mimo to nic ci nie powiedziałam. Nie chciałam się wtrącać w sprawy syna. Teraz widzę, że to był błąd.
Sabrina zesztywniała.
– Rozumiem – powiedziała chłodno. – Wybacz, że ci zajęłam czas.
– Sabrino, proszę, nie mów tak do mnie – błagała Cala. – Nie uciekaj, proszę. Przez to wszystko czuję się okropnie. Żałuję, że mój syn okazał się idiotą. Zrobię wszystko, żeby ci pomóc. Cóż, byłam pewna, że się dogadacie. Tak świetnie pasujecie do siebie…
– A może ja mogę jakoś ci pomóc? – odezwał sięGivon.
– Nie potrzebuję niczyjej pomocy. Nie obchodzi mnie, że Kardal chce się ze mną ożenić. Nie zostanę jego żoną. Ma za nic moje uczucia. Uważa, że ponieważ jestem w nim zakochana, to będę o niego lepiej dbała. Tyle dla niego znaczy miłość. Kocham go, ale skoro on mnie nie kocha, to nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
– Świetnie cię rozumiem – powiedział Givon. – Moi wszyscy trzej synowie niedawno zakochali we wspaniałych kobietach, jednak nie umieli odpowiednio się zachować. Każdy z nich wiedział, że spotkał kobietę swego życia, a mimo to postępował jak idiota. Niewiele brakowało, by wszyscy trzej je stracili. Ponad trzydzieści lat temu ja spostąpiłem podobnie wobec swojej największej miłości, możesz mi więc uwierzyć, że wiem, o czym mówię. Moim zdaniem Kardal musi zrozumieć, co w życiu jest naprawdę ważne.
– Wiesz, jak go tego nauczyć? – przez łzy spytała Sabrina. – Bo ja nie wiem.
– Lekceważymy, co mamy, dopóki tego nie stracimy… – Givon uśmiechnął się. – Sabrino, proponuję ci schronienie, do którego nie będą mieli wstępu ani twój ojciec, ani Kardal.
– Naprawdę mógłbyś to dla mnie zrobić?
Givon roześmiał się.
– Księżniczko, rozmawiasz z królem El Baharu. Mogę zrobić wszystko, co zechcę.
Po pół godzinie Sabrina, Cala i kilka osób ze służby zbliżali się do czekającego w gotowości helikoptera króla El Baharu. Służący nieśli walizki z ubraniami i kilka małych kuferków kryjących skradzione przez Sabrinę przedmioty, które zamierzała zwrócić prawowitym właścicielom.
– Księżniczko, naprawdę chcesz to zrobić? – zapytała Adiva, przekrzykując hałas silnika. – Książę Kardal będzie bardzo za tobą tęsknił.
– Mam nadzieję, że masz rację. – Sabrina spojrzała na Calę, która czule pożegnała się z Givonem, i zaczęła wsiadać do helikoptera.
– Co się tu dzieje?
W ich stronę wielkimi krokami zmierzał Kardal. Zamienił garnitur na tradycyjny pustynny strój, a długie poły rozciętej z przodu szaty powiewały przy każdym kroku. Książę był ponury, zły i wydawał się Sabrinie naprawdę groźny. Jednak nie umknęła do helikoptera, tylko wyprostowała ramiona i dumnym gestem uniosła głowę. Kardal skrzywdził ją tak bardzo, że z jego strony nic gorszego nie mogło jej już spotkać.
Zatrzymał się na wprost niej.
– Co ty robisz? – zapytał ostro.
– Wyjeżdżam.
– Dlaczego wyjeżdżasz? – Groźnie zmarszczył brwi.
Naprawdę nie wiedział. Sabrina wprost nie mogła pojąć, jakim cudem tak mądry człowiek jest zarazem wprost nieskończonym głupkiem.
– Zakochałam się w tobie, a ty zrobiłeś ze mnie idiotkę. Zamartwiałam się, że może ci grozić śmierć, a ty śmiałeś się ze mnie w kułak. Wszystko, co działo się między nami, traktowałam z ogromną powagą, natomiast dla ciebie była to igraszka. Poniżyłeś mnie i obraziłeś śmiertelnie. Wyjeżdżam, Kardalu, i nigdy nie wrócę.
– Przecież jeśli mnie kochasz, to na pewno chcesz zostać moją żoną. Wyrażam zgodę na ten związek i życzę sobie, byśmy zostali małżeństwem.
Zaaferowany Givon podszedł do syna i położył mu rękę na ramieniu.
– Powiedz, że ją kochasz.
– Spóźniłeś się z ojcowskimi radami – warknął Kardal i chwycił Sabrinę za ramię. – Dosyć tej zabawy. Natychmiast wracaj do swojej komnaty.
– Nigdy! – Wyszarpnęła się, pomknęła do helikoptera, wskoczyła do środka i usiadła obok Cali. Kardal nie pobiegł za nią, tylko został w miejscu, bo tak nakazywała mu książęca duma. – Ruszajmy, proszę! – ponaglała Sabrina. – O nie… – szepnęła, ujrzawszy w drzwiach maszyny Rafe'a.
Jednak szef bezpieczeństwa Miasta Złodziei nie zamierzał jej wyciągać ze środka. Spojrzał na Sabrinę i mruknął:
– Kardal to cholernie uparty facet.
– To jeszcze nie grzech. Też jestem uparta. Chodzi o coś innego. – Wyprostowała się. – Ja, księżniczka Sabra z Bahanii, odmawiam dalszego udziału w tej grze.
– Naprawdę masz charakterek. – Rafe uśmiechnął się. – Od razu wiedziałem, że jesteście dla siebie stworzeni.
– Wszyscy to widzą, tylko on jeden nie. Nie będę czekać do siwego włosa, aż wreszcie ta prawda dotrze do niego.
– Oczywiście… – Ujrzawszy zbliżającego się Kardala, Rafe zatrzasnął drzwi i dał pilotowi znak do startu.
Po chwili Sabrina patrzyła z góry na stojący pośrodku pustyni stary zamek. Była w nim taka szczęśliwa. Tu zakochała się w Księciu Złodziei. Teraz jednak odlatywała, by więcej tu nie wrócić. Nigdy dotąd nie czuła się tak bardzo zgnębiona.
– Wszystko się jeszcze ułoży. Zobaczysz – pocieszała ją Cala.
Słowa otuchy płynące od kobiety, która ponad trzydzieści lat cierpiała ze złamanym sercem, nie napawały zbyt wielką nadzieją.
– Nie mogę tego tak zostawić – wściekał się Kardal.
Niczym rozjuszony tygrys miotał się po swoim gabinecie. Nie mógł uwierzyć w to, co się stało. W jednej chwili Sabrina jest szczęśliwa, a za moment wybucha łzami i grozi, że od niego odejdzie. Więcej niż grozi. Naprawdę go zostawia.
– Jak mogłeś jej pomóc?! – ryknął, przechodząc obok Rafe'a. – Dlaczego jej nie zatrzymałeś? Przecież dla mnie pracujesz.
– Ale na innym etacie. Zresztą możesz mnie zwolnić. – Rafe wzruszył ramionami.
Kardal wiedział, że szef bezpieczeństwa ma rację, więc cała swoją złość skierował na Givona.
– Natychmiast mi powiedz, dokąd poleciały – zażądał. W ciemnych oczach króla błysnęły wesołe iskierki.
– Nie tylko ty masz ukryty przed światem zamek. Księżniczka i twoja matka są całkowicie bezpieczne. Kiedy zrozumiesz, na czym polega problem z Sabriną i będziesz umiał go rozwiązać, wtedy cię do nich zabiorę. Ale nie wcześniej.
– Problem?! – Kardal był bliski ataku furii. Zrozumiał, dlaczego Sabrina czasami musiała czymś rzucić. W tej chwili sam miał na to ogromną ochotę. – Jedynym problemem jest to, że moja narzeczona wyjechała. O żadnym innym nic nie wiem. Księżniczka Sabra ma mi zostać zwrócona. I to natychmiast! – Zmierzył ojca wściekłym wzrokiem. – Jesteśmy zaręczeni, nie masz więc prawa jej przede mną ukrywać.
– Księżniczka nie chce cię poślubić – odparł spokojnie Givon.
– Trudno się jej dziwić, bo ty, Kardal, zachowujesz się jak idiota – dołożył swoje Rafe.
– Czy wyście oszaleli? Czy cały świat zwariował? Nie wiecie, kim jestem? Jestem Kardal, Książę Złodziei. Nie popełniłem żadnego błędu.
– Dlaczego więc Sabrina od ciebie uciekła? – zapytał Givon.
– Bo jako kobieta czasami popada w histerię.
– Można by więc uznać, że będzie ci lepiej bez tej histeryczki.
Nie, nie można by, pomyślał ponuro Kardal. Zamek bez Sabriny stał się przerażająco pusty. Życie bez niej straciło blask… a może nawet sens.
– Znajdę ją – oświadczył z uporem.
– Powodzenia. – Rafe był szczerze rozbawiony. – Słyszałem jakieś plotki o sekretnym domu Givona. Podobno jest to mała wysepka na Oceanie Indyjskim. Próbowałeś kiedyś znaleźć wysepkę na oceanie?
Nim Kardal zdołał odpowiedzieć, w drzwiach pojawił się jego sekretarz.
– Przepraszam, że przeszkadzam. – Bilal był wyraźnie zakłopotany. – Ale przed chwilą przyleciał król Hassan, by sprawdzić, czy jego córka, księżniczka Sabra, ma u nas odpowiednie warunki i czy jest dobrze traktowana.
ROZDZIAŁ 15
Po chwili do gabinetu Kardala wpadł król Hassan. Mimo że nie był wysoki, biła od niego siła i pewność siebie, jaką dały mu lata sprawowania władzy.
– Słyszałem, że jej tu nie ma. – Skinął głową Givonowi, potem podszedł do Kardala i utkwił w nim nieruchome spojrzenie. – Powierzyłem twojej opiece moją córkę. Zaufałem ci. Gdzie ona teraz jest?
– Sabrina jest bezpieczna – powiedział spokojnie Givon. – Przed chwilą, wraz z matką Kardala, odleciała stąd moim helikopterem.
– Dlaczego? Dokąd poleciały? – Hassan zmarszczył brwi.
– Też chciałbym to wiedzieć – warknął Kardal. Jego wściekłość jeszcze wzrosła, bo wizyta ojca Sabriny była mu wybitnie nie na rękę.
– Są w drodze na moją prywatną wyspę – spokojnie wyjaśnił Givon.
– Co się tu dzieje? – Hassan wcale nie był spokojny. – A ty, Givon, co robisz w Mieście Złodziei?
– Przyleciałem odwiedzić syna.
– Nie wiedziałem, że go uznałeś.
– Robię to właśnie teraz.
– W samą porę – ironicznie skomentował Hassan. Kardal spojrzał na niego wrogo.
– Nie masz prawa pouczać innych o ojcowskich obowiązkach. Może lepiej nam opowiesz, jak przez całe życie zaniedbywałeś swoją córkę.
– Zapominasz się – warknął Hassan.
– Czyżby? – Kardal zmrużył oczy. – Twoja córka jest piękną, inteligentną kobietą, uznałeś jednak, że jest taka jak jej matka i wcale nie starałeś się jej poznać. Nie wiesz, że Sabrina jest najpiękniejszym kwiatem w twoim królewskim rodzie. Jednak nie obchodziła cię zupełnie, zajmowałeś się tylko synami, bo tak ci było łatwiej.
– Nie mogę odmówić racji twoim słowom. – Givon skinął głową. – Lecz Sabrina, jak sam stwierdziłeś, wyrosła na wspaniałą kobietę. Podobnie ty, pozbawiony ojcowskiej troski i opieki, stałeś się dobrym i silnym przywódcą.
– Co z tego? Jako ojciec postąpiłeś źle – powiedział Kardal.
– To prawda, lecz wybór, którego dokonałem, da się w pewnym stopniu usprawiedliwić. Miałeś mądrą matkę, która cię kochała i z pomocą dziadka potrafiła cię wychować. Mogłem opuścić El Bahar i zamieszkać w Mieście Złodziei, ale moje dzieci musiałyby tam pozostać, a to by oznaczało rozłąkę. Zostałyby same. Nie miały już matki, byłyby więc wychowywane przez obcych ludzi.
Kardal nie chciał dostrzec wagi argumentów Givona.
– A co z Calą? Czy kiedykolwiek pomyślałeś o niej?
– Nie było dnia, żebym o niej nie myślał. Pragnąłem być z wami. Teraz nie ma to dla ciebie żadnego znaczenia, ale taka jest prawda.
Ze słów Givona bił tak głęboki smutek, że Kardal niemal zapomniał o złości, którą do niego czuł.
– Pięknie. – Hassan machnął ręką. – Teraz już możecie zapomnieć o przeszłości i zostać przyjaciółmi. Czy jednak wreszcie ktoś odpowie mi na pytanie, gdzie jest Sabrina?
– Twoja córka uciekła, a Givon nie chce powiedzieć dokąd – powiedział wypranym ze wszelkich emocji głosem Kardal.
– Pomijasz najciekawsze fragmenty całej historii. – Givon uśmiechnął się leciutko.
– To znaczy? – Kardal poczuł się dziwnie niezręcznie.
– Powiedz królowi Hassanowi, że Sabrina się w tobie zakochała – włączył się Rafe. – Opowiedz też o tym popołudniu, kiedy…
– Później się tobą zajmę. – Kardal spojrzał ze złością na Rafe'a, ten jednak tylko wzruszył ramionami.
Natomiast Hassan wprost trząsł się z furii. Dojrzewało w nim marzenie okrutnej zemsty godnej jego wojowniczych przodków.
– O jakim popołudniu? – zapytał lodowatym głosem.
– Pamiętaj, że jestem narzeczonym twojej córki -stwierdził Kardal. – Sam powiedziałeś, że nie ręczysz za jej dziewictwo.
– A ty powiedziałeś, że nie dotknął jej żaden mężczyzna. Przed tobą. Wtedy myślałem, że blefujesz, igrasz ze mną i chcesz zwrócić moją uwagę.
Kardal wziął głęboki wdech.
– Liczy się tylko to, że Sabrina i ja natychmiast się pobieramy. Dzisiaj po południu będzie moja. – Wyprostował się dumnie.
Hassan rzucił się na niedoszłego zięcia, lecz Givon i Rafe zdołali go powstrzymać. Kardal nakazał ruchem ręki, by zostawili króla Bahanii, i zadał mu pytanie:
"Uprowadzenie księżniczki" отзывы
Отзывы читателей о книге "Uprowadzenie księżniczki". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Uprowadzenie księżniczki" друзьям в соцсетях.