I nagle wszystko się zmieniło. Przestała czuć się przy nim swobodnie i nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nie może być jak dawniej.

Zauważyła, że znów do niej podchodzi. Upiła spory łyk szampana i powiedziała sobie, że to stary, poczciwy Josh. Nic między nimi nie mogło się zmienić.

– Wszystko w porządku? – spytał, spoglądając na nią badawczo.

– Jasne. Dlaczego pytasz?

– Jesteś dosyć spięta. Pomyślałem, że może masz jakieś kłopoty z Willem.

– Nie rozumiem, dlaczego tak się upierasz, że moja znajomość z Willem to jedno wielkie nieszczęście – oświadczyła Bella. Miała już dosyć drążenia tego tematu. – Co może być źle? Will jest fantastyczny, bardzo atrakcyjny, rozsądny i odnosi same sukcesy.

Rzeczywiście taki był. Gdy się poznali, dosłownie szalała za nim. Jednak po pewnym czasie przestało być tak różowo.

– Tęsknię za nim, gdy wyjeżdża – powiedziała z nadzieją, że takie wyjaśnienie powstrzyma Josha przed dalszymi pytaniami. – Na dodatek, od czasu gdy Kate się wyprowadziła, w mieszkaniu zrobiło się pusto.

– Zostaniesz tam sama? – spytał Josh.

– Jak wiesz, cały dom należy do Phoebe, ale nie podwyższyła mi czynszu, bo bogato wyszła za mąż. Nie ma więc sensu, bym szukała czegoś innego.

– Dziwię się, że nie zamieszkasz razem z Wiłlem, skoro jest taki doskonały. Czyżby nie chciał się angażować? – dodał nieco złośliwym tonem.

– I kto pyta o zaangażowanie? – odparła Bella. – Tobie jakoś nigdy nie udało się zaangażować!

– Po prostu szukam odpowiedniej kobiety – odpowiedział z lekkim uśmiechem.

– Nieprawda – stwierdziła stanowczo. – Boisz się zaryzykować.

Josh otworzył usta ze zdziwienia.

– Bella, jak możesz tak mówić?

– Tak, tak, wiem. Ratowałeś ludzi w górach, prowadziłeś konwoje z zaopatrzeniem w czasie walk… – Machnęła lekceważąco ręką.

Zanim Josh założył własną firmę prowadzącą szkolenia dla kadry kierowniczej, zajmował się organizowaniem pomocy humanitarnej na terenach, gdzie toczyły się lokalne wojny. Organizował też turystyczne ekspedycje w trudnym terenie, żeby zebrać fundusze dla organizacji charytatywnych. Bella nie mogła pojąć, że są ludzie gotowi płacić ciężkie pieniądze za udział w takich wyprawach. Przez okropnie długi miesiąc marzli, narażali życie i padali ze zmęczenia. Czysta głupota albo jeszcze gorzej, bo masochizm. Jednak chętnych nigdy nie brakowało.

– Wiem, wiele razy byłeś w niebezpiecznych sytuacjach, ale mówię o innym ryzyku.

– Cóż, ryzykowałem, zakładając firmę – stwierdził urażonym tonem.

Na Belli nie zrobiło to wrażenia.

– To ryzyko finansowe. Mówię o uczuciach. Josh wzruszył ramionami.

– Do ryzykownych sytuacji zawsze podchodzę tak samo. Nie kieruję się emocjami i logicznie oceniam sytuację.

Pomyślała, że jeśli zawsze jest taki logiczny, to aż dziwne, że się zaprzyjaźnili.

– Jeśli chodzi o trwały związek, jakoś nigdy nie byłem przekonany, że warto zaryzykować – powiedział. – Ale nie ma to nic wspólnego ze strachem. Nie wszyscy są tacy jak ty – dodał oskarzycielskim tonem. – Ledwie poznasz mężczyznę, a już wydaje ci się, że jesteś zakochana na całe życie. Można by mieć nadzieję, że przykre doświadczenia wreszcie czegoś cię nauczą, ale nic podobnego. Ledwo rozstaniesz się z jednym facetem, natychmiast wiążesz się z następnym, i tak w kółko, jak na karuzeli.

– Może mój sposób jest lepszy niż twój. Przecież żyjesz w ciągłej niepewności, czy właśnie nie przegapiłeś swej jedynej szansy na doskonały związek.

– Taki, jaki udało ci się zbudować z Willem? – spytał nieco zaczepnie.

Uniosła głowę.

– Właśnie.

– Dlaczego w takim razie nie mieszkacie razem?

– Bo dobrze nam jest tak jak teraz. Każde z nas ma swój kąt i nie wchodzi drugiemu na głowę.

– I właśnie ty to mówisz? – zdumiał się Josh. – Przecież jesteś najbardziej towarzyską osobą, jaką znam. Nie wyobrażam sobie, że tęsknisz za samotnym kącikiem, w którym z radością będziesz kryć się przed światem – zakończył sarkastycznie.

– Widocznie za mało mnie znasz – rzuciła zaczepnie. – Szczerze mówiąc, już przywykłam do tego, że jestem sama w domu, bo Kate od dawna spędzała większość czasu z Finnem i Alex. Oczywiście może kiedyś dam ogłoszenie, że poszukuję współlokatorek, ale to już nie będzie to samo. Nikt nie zastąpi Phoebe i Kate.

– Może Aisling mogłaby z tobą zamieszkać? – spytał od niechcenia. – Właśnie rozgląda się za mieszkaniem. Na pewno świetnie się dogadacie.

Bella spojrzała na niego z niedowierzaniem. Na jakim on świecie żyje? – pomyślała. Czyżby naprawdę jej nie znał?

– Nie sądzę, byśmy mogły się dogadać – stwierdziła.

– Naprawdę? – Josh był szczerze zdziwiony. – Przecież macie ze sobą tyle wspólnego. Aisling zajmuje się marketingiem, a ty kontaktem z mediami. To podobne zawody, prawda? Oprócz tego, podobnie jak ty, jest bardzo towarzyska.

– Myślałam, że zwykle wspina się po górach lub związuje puszki po konserwach, by zbudować tratwę – powiedziała zgryźliwie Bella.

– To prawda, ma duże doświadczenie w prowadzeniu ekspedycji, ale poza tym jest normalną dziewczyną.

– Ależ ona jest wszechstronna. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Potrafi wyrąbać ścieżkę w dżungli i na dodatek używa szminki. – Bella upiła kolejny łyk szampana.

– To prawda, nie zachowuje się jak księżniczka. Gdy wyjeżdża pod namiot, nie domaga się gniazdka do podłączenia suszarki – ostro zareplikował Josh, zapominając o dobrych manierach.

Bella rzuciła mu wrogie spojrzenie. Josh namówił ją kiedyś na wędrówkę po dolinach Yorkshire. Ze zdumieniem odkrył, że nie tylko miała ze sobą suszarkę, ale nawet udało jej się z niej skorzystać kilka razy. Wypominał jej to potem wielokrotnie. Bella była pewna, że opowiedział o tym Aisling, by mogła się pośmiać z zaprzysięgłej mieszczki.

– Z Tooting jest daleko do twojego biura. Aisling musiałaby jechać przez pół Londynu, by dotrzeć do pracy.

– Przejechała przez Saharę, więc przesiadka na stacji metra jej nie wystraszy.

Bella pomyślała, że ma tego dnia wyjątkowego pecha.

– Cóż, porozmawiam z Phoebe – powiedziała bez entuzjazmu. – To jej dom, więc do niej należy decyzja.

– Świetnie – stwierdził Josh. – Phoebe na pewno się zgodzi.

– A gdzie Aisling? – spytała Bella. Wiedziała, że powinna teraz działać jak błyskawica. Musi przed Joshem dopaść Phoebe i wymóc na niej, by odmówiła jego prośbie. W żadnym wypadku nie zamierzała dzielić mieszkania z Aisling.

Josh rozejrzał się wokół i wskazał ręką.

– Tam, rozmawia z siostrą Finna.

Aisling odwróciła się, jakby usłyszała go z tej odległości, i przywołała machnięciem ręki. Josh natychmiast ruszył ku swej dziewczynie, a Bella uznała, że jej przyjaciel zatracił wszelkie poczucie godności. Biegnie do Aisling niczym ratlerek na gwizdnięcie swej pani! Jednak dzięki temu mogła bez przeszkód popędzić do Phoebe.

– Czyli odmówisz, prawda? – pytała chwilę później, gdy udało jej się oderwać Phoebe od Giba i przedstawić jej problem.

– Skoro tak ci na tym zależy… – powiedziała niepewnie Phoebe. – Ale jak ja to wytłumaczę Joshowi? Nie przychodzi mi nic do głowy, co można by zarzucić Aisling. Sprawia miłe wrażenie.

– Nie lubię jej – przyznała Bella.

– Dlaczego?

– Po prostu nie lubię – powtórzyła ostrzejszym tonem. – Ten jej irlandzki wdzięk działa mi na nerwy. Oprócz tego uważam, że nie jest odpowiednia dla Josha.

Phoebe spojrzała na nią z ukosa.

– Rety, Bella, czyżbyś była zazdrosna?

– Zazdrosna? Ja? – gwałtownie zaprzeczyła, rozlewając przy tym szampana. – Nie bądź śmieszna! Dobrze wiesz, że nigdy nie byłam o niego zazdrosna. Ze wszystkimi jego dziewczynami świetnie się dogadywałam.

– Tyle, że żadna z nich nie była podobna do ciebie.

– Aisling też nie jest!

– Ależ jest, i dlatego jej nie lubisz. Przyjrzyj jej się lepiej.

Bella odwróciła się, żeby spojrzeć. Aisling tuliła się do Josha. Najwyraźniej nie mogła oderwać od niego rąk. Bella pomyślała, że biedny Josh musi czuć się bardzo niezręcznie w tej sytuacji. Dziwne tylko, że nie okazywał nawet śladu zniecierpliwienia.

– W niczym nie przypominam Aisling – powiedziała do Phoebe. – Przede wszystkim jest ruda.

– Dobrze, Bella. Wyobraź sobie, że ma inny kolor włosów i oczu. Co widzisz?

Jest ładna, ma cholernie długie nogi i mnóstwo wdzięku, czym stanowczo przebija wszystkie poprzednie dziewczyny Josha. Rany, ona wygląda jak mój klon! – w popłochu pomyślała Bella.

Choć jednak prawda wprost rzucała się w oczy, Bella nie zamierzała przyznać Phoebe racji.

– Jesteśmy tej samej płci i to wszystko. Poza tym jest zupełnie inna niż ja. Josh ciągle podkreśla jej niezwykle przydatne umiejętności, jak łażenie po skałach czy budowanie szałasów.

– Myśl sobie, co chcesz. – Phoebe wzruszyła ramionami.

– W każdym razie już dawno ustaliliśmy z Joshem, że będziemy wyłącznie przyjaciółmi, więc nie może być mowy o zazdrości.

– Czy kiedykolwiek wydawał ci się atrakcyjny?

– Nie jest w moim typie – stwierdziła Bella, nie patrząc przyjaciółce w oczy.

– Myślisz, że mu się podobałaś?

Bella nie potrafiła odpowiedzieć, ale po raz pierwszy poważnie zaczęła się nad tym zastanawiać.

– Nigdy nic nie mówił na ten temat, no i zwykle kręciła się koło niego jakaś dziewczyna, która nie przejmowała się fryzurą ani makijażem i gotowa była wstać nad ranem, żeby pojechać na kolejną wyprawę. Josh i ja dobrze się rozumieliśmy, lubiliśmy śmiać się i żartować, ale to jeszcze nie powód, by lądować razem w łóżku. Oprócz tego – dodała szczerze – dawniej nie był zbyt atrakcyjny.

Phoebe spojrzała w jego kierunku.

– Ale to się zmieniło.

Bella popatrzyła w tę samą stronę. Po chwili sięgnęła po kieliszek szampana. Nie mogła opanować drżenia ręki. Phoebe uważnie jej się przyglądała.

– Nie jestem zazdrosna – powtórzyła Bella kolejny raz.

– Jasne… Na czym więc polega problem?

– A musi być jakiś problem? Phoebe westchnęła.

– Bella, daj spokój, przecież to jasne. Czy chodzi o Willa?

– Nie… tak… w pewnym sensie.

– Co się stało?

– Właściwie nic – powiedziała, spoglądając smutno.

– Nie pokłóciliśmy się ani w ogóle niby nic złego się nie stało, ale… No cóż, Will zaproponował, żebyśmy trochę od siebie odpoczęli. Szczerze przyznam, że byłam zaskoczona, ale potem doszłam do wniosku, że również mi jest to potrzebne. – Zadumała się na moment, a potem zapytała nagle: – Will jest fantastyczny, prawda?

– Robi sympatyczne wrażenie – stwierdziła Phoebe wymijająco.

– I bardzo przystojny, inteligentny, zamożny… – Czego można chcieć więcej? – dodała Bella z westchnieniem.

– Przyszedłby tu dzisiaj, gdybym go poprosiła. Chyba powinnam leczyć się na głowę, że pozwoliłam mu polecieć do Hongkongu. Ze mną musi być coś nie tak.

– Myślę, że po prostu Will nie jest dla ciebie odpowiedni.

– Jeśli ktoś taki jak Will jest nieodpowiedni, to jaki ma być ten właściwy facet?

– Tego nie wiem – przyznała Phoebe – ale sama będziesz wiedzieć najlepiej, gdy już go znajdziesz.

ROZDZIAŁ DRUGI

Bella miała nadzieję, że Phoebe się nie myliła. Poważnie zaczęła się zastanawiać nad sobą. Nie była zarozumiała ani zepsuta, zdawała sobie jednak sprawę, że jest ładna i nigdy nie brakowało mężczyzn gotowych zaprosić ją gdzieś wieczorem. Niestety z tych spotkań nic nie wynikało. Szybko zaczynało jej się wydawać, że jest poważnie zakochana i równie szybko się wycofywała.

Sięgnęła po tartinkę i pomyślała ponuro, że być może nigdy nie znajdzie tego wyjątkowego mężczyzny. Teraz nie mogła nawet liczyć na Josha. Kiedyś przyrzekli sobie, że jeśli nie założą rodzin przed czterdziestką, wezmą ze sobą ślub.

Pamiętała, że wtedy bardzo ją to śmieszyło. Nie wyobrażała sobie, by Josh mógł się ożenić. Był tak zajęty sobą, że w jego życiu nie mogło być miejsca dla drugiej osoby. Żadna z jego dziewczyn nawet z nim nie zamieszkała.

Teraz, gdy rozejrzała się wśród tłumu kłębiącego się w ogrodzie pod rozłożonym daszkiem, dostrzegła go bez trudu. Aisling jak zwykle była uczepiona jego ramienia. Niestety nie wyglądało na to, by jej zachowanie mu przeszkadzało.

Bella podeszła nieco bliżej. Teraz mogła go lepiej widzieć. Właśnie rozmawiał z Gibem. Śnieżnobiała koszula podkreślała opaleniznę. Zaskakująco dobrze prezentował się w odświętnym garniturze. Jednak nawet teraz, choć był ubrany jak większość zaproszonych mężczyzn, robił wrażenie człowieka, który lepiej czułby się z maczetą w dżungli lub pędząc samochodem przez dzikie bezdroża niż w wypielęgnowanym ogrodzie z kanapką w jednej ręce i kieliszkiem szampana w drugiej.

Tak wielu lat potrzebowała, by zauważyć, że Josh ma wysportowaną, świetnie umięśnioną sylwetkę. Gdyby znalazła się tu jako ktoś obcy, na pewno zwróciłaby na niego uwagę. Nie był co prawda olśniewająco przystojny jak Will, ale miał miłą twarz i bardzo zmysłowe usta. Poczuła się dziwnie, jakby myślenie o Joshu w ten sposób było czymś złym. Sprawdził się już wielokrotnie jako prawdziwy przyjaciel. Mogła z nim rozmawiać szczerze na każdy temat.