Wielokrotnie przymykała oko na aroganckie zachowanie narzeczonego. Przyjmowała za rzecz naturalną, że człowiek sukcesu ma powody do durny. Zbuntowała się dopiero wtedy, gdy ją samą potraktował jak podnóżek.

Podeszła do auta. Lyall zmarszczył brwi na widok codziennych spodenek i podkoszulka, zupe nie nieodpowiednich do lokali, jakie przywykl odwiedzać. Wcześniej widywał ją wyłącznie w eleganckich strojach i fryzurach. Zmieniła wizerunek na znacznie skromniejszy, żeby na własne oczy zobaczył, że nie pasuje do jego świata. Dopięła swego.

– Przecież mówiłem twojej siostrze, że zabieram cię na obiad – powiedział z grymasem niezadowolema.

– Niepotrzebnie traciłeś czas. Nigdzie się z to bą nie wybieram. Ani dzisiaj, ani nigdy więcej. Nie zmieniłam również decyzji. Między nami wszystko skończone.

Zmarszczył brwi. Zaskoczyła go. Oczekiwał entuzjazmu, skruchy, przeprosin, wszystkiego, tylko nie oporu.

– Zerwałaś zaręczyny pod wpływem emocji, ponieważ źle mnie zrozumiałaś. Człowiek, z którym wtedy rozmawiałem, był moim architektem. Pewnie już nigdy go nie spotkasz…

– Co w niczym nie zmienia sensu wypowiedzi – przerwała – Nie odpowiadam twoim wyobrażeniom. Nie zaakceptuję życia w cieniu znakomitego męża.

Dobrze, chociaż, że otrzymała bezpośrednie po twierdzenie prawdomówności Nicka. Lyall faktycznie usiłował podnieść własny prestiż, traktując słynnego architekta jak podwładnego. Nie miała wątpliwości, że nie zaskarbił sobie jego sympatii.

– Nie mówiłem tego, co naprawdę myślę. Usłyszałaś tylko fragment rozmowy. Pozwól mi wyjaśnić wszystkie okoliczności. Otóż klan Morettich zajmuje czołową pozycję wśród najlepszych światowych konstruktorów. Obracają nie milionami, lecz miliardami. Mają powiązania z najlepszymi przedsiębiorcami budowlanymi. W dodatku Nick przyprowadził na przyjęcie Justine Knox. Jej przodkowie zbili majątek na wydobyciu złota. Ojciec posiada większość kopalni w okolicy Kalgorlie…

– Aha, ponieważ tobie narzeczona nie przynosiła chluby, nie pozostało nic innego, jak tylko ją poniżyć – podsumowała z gorzką ironią.

– Wybacz, Rene, nie miałem takiego zamiaru. Nick Moretti otwarcie drwił z mojego wyboru. Wyprowadził mnie z równowagi, no i nagadałem bzdur. Nie przypuszczałem, że nas słyszysz.

– Dałeś mu niezłą nauczkę. Pewnie pożałował, że adoruje królewnę ze złotych pałaców, zamiast kupić sobie małą, głupiutką niewolnicę wyrzuciła z siebie ćałą gorycz.

Lyall dał kolejny pokaz arogancji i pychy. Całe szczęście, że rozszyfrowała go przed ślubem. Nie wytrzymałaby z pyszałkiem, który bez skrupułów poprawiał własny wizerunek kosztem najbliższej osoby.

– Przysięgam, Rene, że to się więcej nie po wtórzy. Kocham cię taką, jaka jesteś. Dam ci wszystko, czego zapragniesz.

– Prócz szacunku.

– Nieprawda, dostrzegam w tobie wiele zalet. Bardzo mi na tobie zależy. Wróć do mnie.

– Nie mogę. Dawniej myślałam, że ja też cię kocham. Teraz wiem, że nie łączyło nas prawdziwe uczucie. Poznałam człowieka, dzięki któremu zrozumiałam, czym jest miłość. Przykro mi. Z nami koniec.

– Coś podobnego – wykrzyknął, jakby usłyszał najgorszą obelgę.

Nie wyjaśniała, kto uczył ją miłości. Nie chciała pognębić Lyalla, tylko przekonać, że nie ma powrotu do przeszłości. W końcu osiągnęła zamierzony skutek. Nie nalegał więcej, pożegnał ją ozięble i odjechał.

Odetchnęła z ulgą, po czyni znowu popadła w przygnębienie. Z trudem powstrzymała łzy. Informacje o fortunie Morettich uświadomiły jej w pełni, jak wielka przepaść dzieli ją od Nicka. Jeżeli dla Lyalla niewiele znaczyła, to wobec takich Morettich i Knóx6w była nikim. Michelle radziła, żeby posłuchała głosu serca, nie zważa jąc na zewnętrzne okoliczności. Łatwo jej mówić, nie poznała mentalności ludzi z wyższych sfer tak dobrze jak ona. I w przeciwieństwie do młodszej siostry nigdy nie zabiegała o ich akceptację.

Serena dopiero ostatnio zaczęła dostrzegać wewnętrzne różnice pomiędzy osobami należącymi do zamożnych warstw społeczeństwa. Lyall dorobił się fortuny własnymi rękami. Był z tego dumny i ostentacyjnie manifestował bogactwo. Nick od urodzenia należał do elity, nie musiał niczego udowadniać. Prawdopodobnie uważał wybór partnerki z odpowiednich kręgów za rzecz równie naturalną, jak zdobycie wyższego wykształcenia i prestiżowego zawodu. Podczas wspólnej kolacji doszła jednak do wniosku, że o karierze Nicka zadecydowały nie tyle rodzinne powiązania, co talent i twórcza pasja. Uwielbiał tworzyć wizje przyszłości i patrzeć, jak przybierają realny kształt. Podziwiała jego determinację. Dzięki mej osiągał wszystko, czego zapragnął. Przeszkody na drodze do celu traktował jak wyzwanie. Zachęcały go do większego wysiłku. Udowodnił to w czasie spotkań z Sereną. Dotąd poszukiwał sposobu, żeby przełamać jej opór, aż odniósł zwycięstwo.

Tuż przed szóstą poszła do kuchni, by przyszykować kolację. Michelle i Erin karmiły kucyka w stajni. Zadzwonił telefon. Podniosła słuchawkę, pewna, że ktoś telefonuje do siostry. Gdy usłyszała głos Nicka, zabrakło jej tchu z wrażenia.

– Co u ciebie? Wszystko w porządku – spytał przyjaźnie.

„Przemiły gość” – przemknęła jej przez głowę ocena siostry. W sercu znów zaświtała nadzieja.

– Tak – wykrztusiła z największym trudem.

– Milo mi to słyszeć. Po twoim wyjeździe przejrzałem kalendarzyk. Jutro rano wyjeżdżam na spotkanie do Rady Miejskiej w Gosford. Pozwól, że po drodze podrzucę do Holgate Cleo i miskę po sałatce. Oszczędzę ci kłopotu z przyjazdem.

– Dziękuję. Przykro mi tylko, że nadłożysz drogi.

– Wcale nie. I tak przejeżdżam koło waszego domu. Przy okazji poproszę cię o przysługę. Nie potrafię powiedzieć, do której potrwa narada. Czy Cleo mogłaby pozostać u was do mojego powrotu?

– Oczywiście, zatrzymamy ją, jak długo będzie trzeba.

– Dziękuję z całego serca.

– Trafisz do nas?

– Jasne! Mijałem wasz dom, jadąc na pokazy kucyków do stadniny w Matcham. Do zobaczenia jutro o dziewiątej.

Serena odlo słuchawkę. Posmutniała. Nie usłyszała ani jednego ciepłego siowa. Uznała, że Nick w dyskretny sposób odsuwają. Dyplomatycz nie zmienił plany na poniedziałek, żeby uniknąć ponownej wizyty. Łatwiej zakończyć znajomość po jednej wspólnej nocy niż po kilku intymnych spotkaniach.

Bogaci ludzie nie ufają osobom o niższej pozycji społecznej. Wolą utrzymywać bezpiecz ny dystans. Już wiele ubogich, sprytnych panienek zszargało opinię znanych ludzi, sprze dając pikantne informacje do gazet. Inne nieźle żyją z honorariów za milczenie.

Nic wprawdzie nie wskazywało na to, że Nick podejrzewa Serenę o niecne zamiary, a jednak w jej głowie kłębiły się najczarniejsze myśli. Nie zawierzyła swych zmartwień siostrze. Po głębszym namyśle uznała je za wytwór chorej wyobraźni.

Gdyby Lyall nie naopowiadał jej o bajecznej fortunie Morettich, pewnie nadal uważałaby go za zwykłego człowieka i nie szukałaby ukrytych motywów banalnej prośby. Uznała, że nie powinna rozpaczać na zapas, tylko odczekać do następnego dnia i uważnie poobserwować zachowanie Nicka. Lub pozwolić działać intuicji, jak zalecała Michelle. Nie miała przecież żadnego wpływu na dalszy przebieg wydarzeń.

ROZDZIAŁ TRZYNASTY

Dotrzymanie postanowień kosztowało ją sporo wysiłku. W poniedziałek rano musiała nieustannie kontrolować swoje zachowanie podczas rozmów z klientami. Za pięć dziewiąta odprowadziła do wyjścia człowieka, który przywiózł pudelka na zabiegi do salonu. Wiaśnie wtedy na parking wjechało czerwone ferrari, warte co najmniej pół miliona dolarów. Nie widziała go nigdy wcześniej. Jeszcze z Lyallem zwiedziła kiedyś wystawę sa mochodów. Dowiedziała się wtedy, że włoskie modele sportowe uchodzą za symbol dobrego stylu i wysokiego statusu społecznego.

Przetarła oczy ze zdumienia, gdy ujrzała, że z ferrari wysiada Nick. Na paradę w klubie jeździeckim przyjechał zwyczajnym, niedrogim cherokee. Odczuła w pełni dzielące ich różnice. Straciła resztki nadziei, że mogłaby kiedykolwiek za sypać tak głęboką przepaść. Nick wyprowadził psa i zabrał miskę z tylnego siedzenia. Pospieszyła w jego kierunku. Chciała jak najszybciej odebrać i usunąć sprzed jego oczu jedyny przedmiot, przy pominający o wspólnej kolacji, połączonej ze śniadaniem. Nie wyszedł jej naprzeciw. Został na miejscu i czekał, aż podejdzie. Przywitał ją serdecznym uśmiechem. Nie wyglądał na człowieka, który próbuje przywrócić służbowy dystans.

– Dzień dobry, widzę, że wcześnie zaczęłaś pracę – Wskazał ruchem główy samochód po przedniego klienta i mrugnął do niej, jakby znów chciał nawiązać intymną więź.

Serce Sereny wbrew rozsądkowi przyspieszyło rytm. Ciepłe spojrzenie i miłe powitanie sprawiły jej wielką przyjemność. Miała zamęt w głowie.

– Co zrobiłeś z cherokee – spytała z niepokojem w głosie.

Dręczyła ją myśl, że użył luksusowego samochodu, żeby podkreślić, jak wiele ich dzieli.

– Odstawiłem do garażu. Należy do Warda. Prosił mnie, żebym nim pojeździł od czasu do czasu, żeby naładować akumulator. Dlatego nigdy wcześniej nie widziałaś mojego ferrari.

Pokręciła głową w milczeniu. Nick spostrzegi jej strapioną minę. Pojął w lot przyczynę zmiany nastroju i pospieszył z dodatkowym wyjaśnie niem:

– To niczego nie zmienia, Sereno. Nadal pozostałem tym samym człowiekiem, którego odwiedziłaś w sobotę – zapewnił uroczystym tonem.

W sercu Sereny rozbłysła iskierka nadziei. Ugasiła ją czym prędzej.

– Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak nie wiele o tobie wiem – powiedziała ze smutkiem.

– Byłbym szczęśliwy, gdybyś zechciała bliżej mnie poznać. O ile masz dziś wolny wieczór.

Wyraźnie dał jej do zrozumienia, że chce kontynuować romans. Ona także o niczym innym nie marzyła. Pragnęła go do szaleństwa. Nie potrafiła sobie tylko wyobrazić, jak zniesie ból rozstania, gdy Nick uzna, że czas zakończyć przy godę. Nie miała wątpliwości, że kiedyś to nastąpi. Już po jednej wspólnej nocy przeżywała udrękę niepewności. Przyjęcie zaproszenia naraziłoby ją na znacznie większe cierpienia w przyszłości. Jeszcze nie wyleczyła ran po poprzednim upokorzeniu. Nie powinna ryzykować kolejnego, jeszcze gorszego. Gorączkowo szukała logicznego uzasadnienia odmowy.

– Nie, Michelle i Erin mnie potrzebują…

– Bardzo żałuję – przerwał, me czekając na wyjaśnienie, i wręczył jej smycz. – W takim razie porozmawiamy po południu. Teraz nie mogę zostać dłużej.

Skinęła głową i wyciągnęła ręce po miskę. Załowala, że szukała pretekstu, żeby uniknąć prywatnego spotkania, zamiast stanowczo powie dzieć, że chce ograniczyć dalsze kontakty do nie zbędnego minimum. Stała bez ruchu i patrzyła, jak wymarzony mężczyzna wsiada do wspaniałego auta – symbolu innego, dalekiego świata. Jeszcze nie zdążył odjechać, a już za nim tęskniła. Tłumaczyła sobie, że słusznie postąpiła. Jeżeli interesował go tylko seks, dała mu do zrozumienia, że nie zadowala ją przelotny, powierzchowny romans.

Nick nie wrócił do szesnastej. Po pracowitym dniu Serena wsiadła do ciężarówki i odwiozła do Eriny maltańskiegó teriera. Właścicielka suczki cierpiała na artretyzm. Poprosiła Serenę, żeby nakarmiła zwierzaka. Z przyjemnością pomogła starszej pani. Nawet z własnej inicjatywy przeciągnęła wizytę. Upewniła się, że chorej niczego nie braku je i dopiero odjechała. Liczyła na to, że Nick zdążył zabrać Cleo i uniknie ponownego spotkania i kolejnych rozterek.

Plan zawiódł. Po powrocie ujrzała czerwone ferrari na parkingu, a następnie jego właściciela. Stał oparty o ogrodzenie maneżu i obserwowal,jak Erin trenuje skoki przez przeszkody na kucyku. Spostrzegł Serenę natychmiast i pomachał ręką na powitanie. Jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. Żałowała, że nie została u klientki do wieczora. Krótka nieobecność go nie zniechęciła. Nie miała teraz innego wyjścia, jak tylko powiedzieć bez ogródek, żeby zostawił ją w spokoju.

Ruszył w jej stronę, zanim zdążyła przygotować wypowiedź. Suczka dumnie kroczyła obok niego z różową kokardką na szyi. W ręku Nicka do strzegła ogromny bukiet, również przewiązany różową wstążką. Tego już było za wiele. Jeszcze raz przyrzekła sobie, że pozostanie niewzruszona. Nie pozwoli się ani uwieść, ani kupić.

– Ładnie mieszkacie – zagadnął.

– Rozumiem, że okiem zawodowca oceniłeś naszą posiadłość jako wartościową – odrzekła chłodno i splotla ręce na piersi.

– Tak, w kategoriach estetycznych, anie finansowych. To naprawdę piękne miejsce. Zachwyciły mnie stare drzewa gumowe, zielona trawa, a także wspaniały ogród i dom utrzymane w oryginalnym, wiejskim stylu.

Całkowicie, zbił ją z tropu. Nie dała tego po sobie poznać. Zdecydowała, że musi mu uświadomić, z kim ma do czynienia. Nie wiedziała, co sobie na jej temat wyobrażał, ale postanowiła pozbawić go jakichkolwiek złudzeń. Siebie przy okazji również.

– Nie jest mój. Nie posiadam żadnej własności. Rodzice zmarli, gdy miałam szesnaście lat. Nasza rodzinna farma była obciążona olbrzymim długiem hipotecznym. Straciłyśmy ją. Michelle kupiła ten dom za odszkodowanie po śmierci męża. Zginął na posterunku – wyrzuciła z siebie jednym tchem.