Nick wysłuchał przemówienia z poważną miną. Zdawała sobie sprawę, że zaskoczyła go wojowniczą postawą i surowym tonem. Poza tym nie potrafiła odczytać z jego twarzy żadnych uczuć. Gdy skończyła, milczał jeszcze przez dłuższą chwilę.

– Po co mi to mówisz?

– Jak to po co – wykrzyknęła – Spójrz wreszcie prawdzie w oczy! Pochodzimy z dwóch róż nych światów. Dzieli nas wszystko: pochodzenie, stan majątkowy, twoja sława, apartament w Balmoral i wreszcie samo nazwisko Moretti.

– Zastanawiam się, czy ktokolwiek zauważa, że nosi je żywy, myślący i czujący człowiek, Sereno. Ty przynajmniej wiesz, że inni cenią cię za to, co sama osiągnęłaś. Ja nigdy nie mam pewności, czy ktoś mnie naprawdę lubi, czy tylko schlebia ze względu na wpływy mojej rodziny. Wbrew pozorom znakomite pochodzenie bardzo utrudnia obiektywne spojrzenie na siebie samego.

Serena osłupiała. Nick naświetlił sprawę z zupełnie innej strony, jakby to nie ona, lecz on był ofiarą społecznej niesprawiedliwości. Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć ani co odpowiedzieć. Zanim zdążyła wyrobić sobie jakiekolwiek zdanie, ponownie ją zaskoczył.

– Chciałbym, żebyś spróbowała ocenić moją wartość jako człowieka, nie jako dziedzica fortuny. Jeżeli przeszkadza ci w tym marka samochodu, mogę jeździć tańszym.

Dopiero teraz zrozumiała, że Nick naprawdę odczuwał swe wspaniałe dziedzictwo jako ciężar. Nigdy wcześniej nie podejrzewała, że majątek i słynne nazwisko mogą utrudniać życie. Pojęła, jak niesprawiedliwie go osądzała. Materializm Lyalla zatruł jej umysł i sprawił, że oglądała rze czywistość w krzywym zwierciadle. Złożyła ręce w błagalnym geście.

– Wybacz, jestem przy tobie taka zagubiona – wyjąkała bezradnie.

– Proponuję, żebyśmy znów spróbowali odnaleźć nić porozumienia. Potrzebujemy trochę czasu, żeby się nawzajem lepiej poznać.

Intuicja podpowiadała, że powrnna wyrazić zgodę. Przecież oferował to, czego jej dotychczas brakowało: czas. Uświadomiła sobie, że najpoważniejszą przyczynę jej zahamowań stanowiły nie różnice majątkowe, tylko poczucie nietrwałości, mepewność jutra. Zlikwidował tę barierę za pomocą jednego rozsądnego zdania. Gorączkowo szukała odpowiednich słów. Chyba nawet bezwiednie skinęła głową, bo Nick nie czekał na odpowiedź.

– Widziałem w Gosford plakat nowej wystawy. Wernisaż odbędzie się w piątek po południu. Znam też dobrą restaurację w Brisbane Water. Mogę zarezerwować stolik na wieczór, jeśli zechcesz mi towarzyszyć.

Skruszył jej opór do reszty. Zaproszenie na prawdziwą randkę świadczyło o autentycznym zainteresowaniu. Wyprawa do galerii i wypad do restauracji wymagały znacznie więcej zachodu niż zaproszenie do łóżka w domu siostry. Postanowiła skorzystać z tak kuszącej propozycji i ze wszystkiego, co oferował ten fascynujący mężczyzna.

– O tak, bardzo chętnie – odrzekła.

Wręczył jej bukiet.

– Mijałem po drodze plantację róż. Niech wyrażą to, czego ja nie potrafię: pragnę być z tobą, Sereno.

Cudowny zapach wykwintnej mieszanki ponad dwudziestu odmian kompletnie ją odurzył.

– Jakie cudne – westchnęła z nieśmiałym uśmiechem – Nie zasłużyłam na nie. Nagadałam wiele przykrych rzeczy. Przepraszam i obiecuję poprawę.

Roześmiał się i objął ją ramieniem. Wróciły najpiękniejsze wspomnienia. Zapragnęła ponad wszystko powtórki tamtej magicznej nocy. Tym razem bez zbędnych zahamowań i jałowych rozważań. Nick Moretti zapadł jej w serce bardzo głęboko. Był częścią jej obecnego życia i postanowiła korzysta z każdej chwili szczęścia, me zwa żając na przyszłe konsekwencje.

Nick wsiadł do auta i odjechał. Kusiło go, żeby pomknąć przed siebie z najwyższą prędkością. Po chwili zdjął jednak stopę z pedału gazu. Radość z sukcesu nie upoiła go do tego stopnia, żeby łamać przepisy. Na bocznej drodze obowiązywały ogra niczenia prędkości.

– Odzyskałem ją – powiedział do Cleo – Kosztowało to sporo wysiłku, ale najważniejsze, że znalazłem właściwy sposób. Nigdy bym nie pomyślał, że marka samochodu może stanowić barierę pomiędzy dwojgiem ludzi.

Rozpieszczonej suczce symbole luksusu z całą pewnością nie przeszkadzały. Przywykła do dobrobytu, podobnie jak cała rodzina Morettich.

Teraz, gdy Serena opowiedziała cokolwiek o sobie, Nick zrozumiał jej skrupuły. Postanowił, że nie dopuści do tego, by okoliczności zewnętrzne pozbawiły go towarzystwa najciekawszej osoby, jaką w życiu spotkał. Intrygowała go, pociągała, stanowiła wyzwanie. Szanował ją za uczciwość, prostolinijność i pogardę dla dóbr materialnych.

Nie traktował wizyty w galerii jedynie jako środka do celu. Nie przeszkadzało mu nawet, że musi czekać aż do piątku, żeby przeżyć autentycz ną przygodę ze sztuką i z fascynującą kobietą, nieskalaną snobizmem. Był pewien, że szczerze wyrazi swoją opinię o pracach bez względu na obowiązujące mody. Nudził go pseudointelektual ny bełkot stałych bywalców. Zdjął jedną rękę z kierownicy i podrapał pieska za uszami.

– Naprawdę ją polubiłem. Ty też, prawda? Dobrze wybraliśmy.

Suczka nie zaprotestowała. Przypomniał sobie jej niechęć do Justine i doszedł do wniosku, że zwierzęta oceniają człowieka według bardziej sprawiedliwych kryteriów niż ludzie.

ROZDZIAŁ CZTERNASTY

Nick przystąpił do pracy z zapasem nowej energii, jakby nagłe odmłodniał po spotkaniu z Sereną. Nie traktował pięciu dni bez kobiety jak wyrzeczenia. Oczekiwał ciekawych przeżyć i wspaniałej nagrody za cierpliwość. Przepełniała go radosna euforia, jakby pierwszy raz w życiu szedł na rand kę. W piątek wyruszył do Holgate zadowolony i beztroski. Zanim wjechał na parking, Serena wyszła na werandę. Z pewnością go wyglądała. Rzeczywiście szanowała cudzy czas w przeciwieństwie do dotychczasowych partnerek Nicka.

Wyglądała wspaniale w asymetrycznej, przylegającej sukni z jednym ramiączkiem, srebrnych sandałkach i z torebką w tym samym kolorze. Spięła włosy zjednej strony srebrną klamrą. Z drugiej strony opadały swobodnie na ramię. Nadal wyczuwał w jej ruchach napięcie. Zdawał sobie sprawę, że chociaż zyskał zgodę na wspólny wy pad, jeszcze nie przełamał nieufności. Stał bez ruchu, patrzył, jak podchodzi, i usilnie walczył z niestosownym w tych okolicznościach pożądaniem. Musiał nieustannie kontrolować swoje zachowanie i korygować strategię postępowania, żeby jej nie spłoszyć. W gruncie rzeczy odpowiadało mu, że znajomość z Sereną stawia przed nim wciąż nowe wyzwania. Przywitał ją szerokim, serdecznym uśmiechem. Odpowiedziała takim samym. Serce Nicka podskoczyło z radości.

– Przepięknie wyglądasz – Starannie modulo wał glos, tak by wyrażał jedynie zachwyt, a nie pierwotne żądze.

– Dziękuję – odrzekła skromnie. Otworzył drzwi po stronie pasażera. Nie dotknął jej, kiedy wsiadała. Cale szczęście, że prowadze nie auta dawało zajęcie rękom. Gdyby me musiał trzymać kierownicy, nic nie powstrzymałoby go przed dotknięciem ponętnych kształtów.

– Co obejrzymy – spytała.

– Wystawę plakatów zespołu muzycznego o nazwie: Zwariowani jak cały świat z okresu dwudziestu lat działalności.

– Już sama nazwa przyprawia mnie o zawroty głowy.

Mimo to wyczuł w jej słowach niepokój. Miał nadzieję, że swobodna konwersacja z czasem pomoże rozładować napięcie.

– W takim razie jesteś w odpowiednim nastroju do oglądania sztuki współczesnej. W drugiej sali wiszą akty autorstwa współczesnych malarzy.

– Z pewnością przedstawiają same kobiety – orzekła z grymasem niezadowolenia.

– Wolałabyś mężczyzn?

– Nuży mnie monotonia. Podczas podróży po Europie największe wrażenie wywarł na mnie posąg Dawida dłuta Michała Anioła.

– Może ze względu na wspaniale otoczenie. Stoi przecież w słynnej na cały świat Galerii Akademii.

– Zwiedziłeś Florencję?

– Oczywiście, często wyjeżdżam do Włoch.

Serena odwróciła wzrok. Nick dostrzegł rumieńce na jej policzkach. Pożałował, że przypomniał o swoim pochodzeniu. Poprosił, żeby opowiedziała wrażenia z podróży.

Usłyszał niezwykłe wspomnienia. Miała dwadzieścia jeden lat, gdy ciekawość świata wygnała ją za morza. Ciężko pracowała i oszczędzała, za nim zebrała wystarczającą sumę pieniędzy. Podziwiał jej zapał i determinację. Pojechała razem z przyjaciółką. Jej spostrzeżenia różniły się diametralnie od powierzchownych zachwytów i przechwałek bogatych turystów. Poznała kulturę i zabytki zwiedzanych krajów znacznie lepiej niż uczestnicy drogich wycieczek. Zapomniała o wszelkich barierach, z ożywieniem wracała do przeszłości. Ponownie przeżywała wielką przygo dę, a Nick razem z nią. Do galerii, nowoczesnego budynku w ogrodzie japońskim, weszła już zupełnie odprężona.

Oglądali plakaty i akty, wysłuchali przemówienia inauguracyjnego, kosztowali owoców, przekąsek i wina. A przede wszystkim dyskutowali o zmianach, jakie zaszły w sztuce w ciągu ostat nich dwudziestu kilku lat. Na wernisaż przybyło wielu zwiedzających. Niek ujął Serenę pod ramię, żeby nie rozdzielił ich tłum. Dotyk gładkiej skóry sprawił mu wielką przyjemność. A fakt, że nie protestowała, jeszcze większą. Runęły wszelkie bariery. Osiągnęli doskonale porozumienie, jakby od lat stanowili parę. W idealnej harmonii opuścili galerię. Pojechali do restauracji, leżącej nad wodą pomiędzy przystanią promów i keją żeglarską. Od razu odgadła, że twórca projektu klubu żeglarskiego inspirował się wyglądem gmachu opery w Sydney.

– Obydwa budynki wzniesiono na planie łodzi. Różnią się tylko układem żagli, pokrywających dach – zauważyła – Błękitna podmurówka o fantazyjnych kształtach śymbolizuje fale morskie. Genialny pomysł.

Następnie poprosiła Nicka o opinię na temat najważniejszych inwestycji, które zmieniły oblicze metropolii w ostatnich latach. Rozmawiali z ożywieniem, póki kelner nie przyniósł karty. Bez wahania zamówiła ostrygi, filet z miecznika, risotto z krabów i kompot z fig. Nie okazywała skrępowania wyrafinowanym menu. Czuła się doskonale w wytwornym lokalu. Powróciło pytanie, co robiła w Sydney, zanim zamieszkała u siostry. Pozostało tylko nadać mu odpowiednią formę.

– Jak sobie radziłyście po śmierci rodziców – spytał jakby mimochodem.

Serena zamarła z przerażenia. Nadszedł decydujący moment, chwila prawdy. Czuła ogromny lęk jak przed egzaminem. Postanowiła jednak nie zatajać przeszłości. Bieda nie hańbi, a ona nie miała nic do ukrycia. Niewygodne pytanie stwarzało okazję do przetestowania szczerości Nicka. Jeżeli miałby ją odrzucić z powodu pochodzenia lub ubóstwa, lepiej, żeby uczynił to natychmiast. Mówiła sobie, że im krócej go ma, tym łatwiej pogodzi się ze stratą. Wzięła głęboki oddech,jakby miała skoczyć w nieznaną otchłań. Przez cały czas obserwowała twarz towarzysza. Patrzył na nią z życzliwością i współczuciem.

– Ojciec hodował owce i szkolił psy pasterskie niedaleko Mudgee – zaczęła – Popadł w długi z powodu kilkuletniej suszy i nieurodzaju. Po śmierci rodziców musiałyśmy je spłacić. Nie wystarczyło już pieniędzy na naukę Michelle przerwała studia prawnicze na uniwersytecie w Sydney i wstąpiła do policji. Zamieszkałam u niej. Również opuściłam szkołę. Przyjęto mnie na termin w zakładzie fryzjerskim.

Nick zmarszczył brwi. Dwa zmarnowane talenty, pomyślał z żalem.

– Dokładałam wszelkich starań, żeby zdobyć zawód i wyrobić sobie renomę. Przeżywałyśmy z Michelle bardzo trudny okres. Trudno nam było związać koniec z końcem.

Skinął głową. Zmarszczka na czole się wygła dziła. Posłał jej współczujące spojrzenie.

– Jak cię znam, pewnie zostałaś prymuską.

– Otrzymywałam najlepsze oceny i wyglywałam konkursy. Dzięki temu znalazłam nieźle płatną pracę w renomowanym zakładzie fryzjerskim.

– Zostałaś tam aż do czasu wielkiej zagranicznej przygody?


– Tak. W tym okresie Michelle wyszła za Davida i urodziła Erin. Mogłam swobodnie wyjechać, nie zostawała sama.

– Z pewnością siostra poświęcała całą uwagę mężowi i córce – wtrącił Nick.

Miał rację. Serena przemilczała jednak, że przestała się czuć potrzebna. Nie chciała, żeby posądzał ją o zazdrość.

– Znalazłam pracę,w salonie w Londynie. Szybko zyskałam popularność i podreperowałam budżet – Uśmiechnęła się do wspomnień – Klienci często prosili szefa, żebym to ja ich obsługiwała. Chyba przede wszystkim z ciekawości, co też potrafi stylistka z Australii. Szefowie też mnie lubili. Po dwóch latach Michelle zadzwoniła, że David zginął na posterunku. Był policjantem. Został zastrzelony podczas obławy na złodziei samochodów. Natychmiast wróciłam do domu. Michelle mnie potrzebowała – Westchnęła.

– Przeżyła kolejny wstrząs -Pokiwał głową ze zrozumieniem.

– Straciłeś kiedyś kogoś z rodziny?

– Nie, nawet dziadkowie jeszcze żyją.

Tak właśnie przypuszczała. Był silny, świadomy własnej wartości, odważny i zadowolony z życia jak człowiek, którego omijają nieszczęścia. Może, dlatego pociągał ją tak nieodparcie. Dawał jej poczucie bezpieczeństwa, póki nie pamiętała o dzielących ich różnicach. Zamilkła na kilka sekund. Jak miała mu wytłumaczyć, c znaczy rozpacz i pustka po śmierci najbliższej osoby?