Zmarszczył brwi, najwyraźniej niezadowolony, że odrzuciła zaproszenie i wręczył jej bez słowa siedemdziesiąt dolarów. Podziękowała z uśmiechem, włożyła pieniądze do torebki i od razu wyciągnęła kluczyki do samochodu.

W jego ciemnych oczach pojawił się niebezpieczny błysk.

– Odprowadzę cię – nie dawał za wygraną.

Przy okazji zabierz Cleo na spacer – zastosowała wypróbowaną taktykę obrony. – Smycz wisi w składziku.

Nick spochmurniał. Zdawał sobie sprawę, że rozpieszczona suczka udaremni każdą próbę na wiązania bardziej intymnej więzi. Mruknął coś niewyraźnie pod nosem i wyszedł z kwaśną miną. Cleo podreptała za nim w znacznie weselszym nastroju. Wrócili po kilku sekundach.

– Gotowe – wycedził przez zaciśnięte zęby.

Serena ruszyła pierwsza, żeby nie widział jej twarzy. Nie zdołała powstrzymać uśmiechu triumfu. Nie zdawała sobie sprawy, że taneczny krok i kołysanie biodrami zdradzają jej nastrój. Nick miał ochotę wyciągnąć rękę, chwycić ponętne krągłości, tańczące przed jego oczami i pieścić tak długo, by przewrotna kobieta poczuła równie wielkie pożądanie, jakie w nim wzbudziła.

Przystanęli przy furtce. Gdy Nick ją otwierał, Serena poczuła aromat doskonałej wody po goleniu. Był tak blisko, zbyt silnie na nią działał. Chciała jak najszybciej wsiąść do swego małego peugeota, skryć się w przytulnym wnętrzu, gdzie zły wilk nie będzie jej już zagrażał. Od wymarzonej kryjówki dzieliło ją zaledwie kilka kroków. Przemierzyli je ramię w ramię w milczeniu. Suczka skakała i biegała wokół. Zanim Serena dopadła drzwi, nagle coś skrępowało jej ruchy. Spojrzała w dół. Miała nogi okręcone śmyczą. Cleo szarpnęła gwałtownie i Serena straciła równowagę. Oparła się o pierś Nicka.

– Ty drżysz – powiedział i otoczył ją ramieniem. Na widok ciemnych oczu, patrzących spod długich rzęs zadrżała jeszcze mocniej. Nie myślała już, nie protestowała, nie wykonała żadnego ruchu, gdy powoli pochylił głowę. Czekała tylko, aż cudowne, lekko rozchylone wargi dotkną jej ust. Z początku tylko przyjmowała delikatny, czuły pocałunek, później odpowiadała z coraz większą pasją. Otwarcie okazywała namiętność, przyznawała się do nienasycenia, atakowała i żądała więcej rozkoszy. Zacisnęła nogi na muskularnym udzie i przylgnęła całym ciałem do upragnionego mężczyzny. Uniósł ją do góry, trzymając za pośladki. Czuła na piersiach bicie jego serca, a na brzuchu ogień pożądania. Oplotla jego szyję rękami i zapomniała o całym świecie. Całowała coraz zachlanniej. Nick przesunął dłoń niżej. Gotowa była po zwolić mu na wszystko.

Piskliwe ujadanie przywróciło ją do rzeczywistości. Oprzytomniała natychmiast. Puściła szyję Nicka i stanęła obiema nogami na ziemi. Cleo urządzila prawdziwą scenę zazdrości. Ujadała za wzięcie, ciągnęła smycz i drapała ziemię pazurami. Gdyby nie pospieszyła na ratunek, Serena na pewno upadłaby na ziemię, pociągając Nicka za sobą. Chyba nie starczyłoby im obojgu siły woli, żeby tracić czas na dojście do domu czy chociażby do samochodu.

Serena uświadomiła sobie, że cały czas trzyma w ręku kluczyki. Skorzystała z nieuwagi Nicka. Właśnie tłumaczył suczce, że nie ma powodu do niepokoju. Otworzyła drzwi auta.

– Czas na mnie – oświadczyła zdecydowanym tonem. Osłodziła pożegnanie przyjaznym, urzędowym uśmiechem.

– Naprawdę odjeżdżasz – W jego głosie brzmiało rozczarowanie.

– Bardzo ładnie mi podziękowałeś, ale rodzina pewnie już się niepokoi – Pociągnęła za klamkę.

– Dobranoc, życzę ci powodzenia.

Usiadła pospiesznie i odjechała, zanim zdążył zaprotestować lub choćby odczytać z wyrazu jej twarzy, jak wielkie wrażenie wywarł pocałunek, który lekceważąco nazwała dziękczynnym. Była tak oszołomiona, że z trudem odnalazła drogę powrotną.

Zapadał zmrok. Zegar pokazywał za piętnaście dziewiątą. Nie przypuszczała, że spędziła aż tyle czasu w objęciach Nicka Morettiego. Wciąż nie mogła dojść do siebie, nadal drżała na całym ciele. Gdy tylko skręciła w główną drogę, przystanęła na najbliższym parkingu i otworzyła okno, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.

Żaden mężczyzna nie otumanił jej do tego stopnia przez całe dwadzieścia osiem lat życia.

Ani przez chwilę me zapomniała, jak wiele ich dzieli. Należał do elity i za żadne skarby nie nawiązałby bliskiej więzi z osobą niskiego stanu ani też nie przedstawiłby jej swoim wysoko postawionym znąjomym.

Mogła liczyć najwyżej na cichy romans, wstydliwie skrywany przed światem. A rola potajemnej, tymczasowej kochanki zdecydowanie jej nie od powiadała.

Postanowiła wybić sobie na zawsze z głowy Nicka Morettiego. Łatwo powiedzieć, zdecydowanie trudniej zapomnieć o tak namiętnym, słodkim pocałunku. W każdym razie następnego nie zamierzała ryzykować.

Włączyła silnik i ruszyła w drogę do domu.

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Cleo wyprowadziła Nicka na spacer po terenie posiadłości. Szedł, gdzie go pociągnęła, pogrążony w zadumie. Rzucając wyzwanie zuchwałej pannie, wyznaczył sobie z góry rolę zwycięzcy. Długo musiał kluczyć za upatrzoną zdobyczą. Oddawała pocałunek z dziką pasją, jakby już do niego należała. Pewien był, że polowanie zostanie uwieńczone sukcesem, ale w ostatniej chwili wymknęła mu się z rąk. Nigdy wcześniej nie przeżył takiej porażki. Dotychczasowe kochanki zabiegały o następne spotkania. Dokładały wszelkich starań, żeby przywiązać go do siebie na dłużej. Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że kobieta może tak namiętnie całować, a potem odrzucić partnera jak niepotrzebną zabawkę. Chyba przejęła obyczaje od podopiecznych. Zastanawiał się, czy w łóżku w równie nieskrępowany sposób dałaby upust pierwotnym instynktom. I czy po huraganie zmysłów nastąpiłoby równie niefrasobliwe, chłodne pożegnanie. Popatrzył na Cleo, która dreptała obok, zupełnie nieświadoma frustracji opiekuna.

– Ty ją o wiele bardziej obchodzisz niż ja – mruknął – Nie wyobrażaj sobie, że pozwolę ci wskoczyć do łóżka. Będziesz spała w swojej jaskini.

Serena Fleming obudziła w nim samym instynkty jaskiniowca. Do tej pory uważał siebie za cywilizowanego człowieka. Respektował potrzeby innych, o ile nie kolidowały z jego własnymi. Zawsze był zwolennikiem pokojowych negocjacji i dyplomatycznych posunięć, dopóki zwierzęca stylistka nie zawładnęła jego umysłem. Denerwowało go, że prosta dziewczyna z nizin społecznych rozpaliła jego wyobraźnię o wiele silniej niż słynne piękności z pierwszych stron gazet. A przecież nie mieli ze sobą nic wspólnego prócz problemów z wychowaniem psa. Pragnienie odmiany powinno mieć swoje granice. Postanowił zapomnieć o nie zdrowej fascynacji i ograniczyć dalsze kontakty do cotygodniowych wizyt.

Zabrał Cleo do domu, zamknął drzwi i włączył telewizor. Co kilka sekund przełączał kanały, ale żadna audycja nie wzbudziła jego zainteresowania. Zdecydował, że lepiej poczytać w łóżku. Najpierw jednak musiał umieścić Cleo w kryjówce. Wziął największą poduszkę i posłanie psa i poszedł do składziku. Po drodze zabrał puste naczynia, żeby znowu nie zapomnieć o zmywaniu. Od kiedy poznał Serenę, miewał kłopoty z koncentracją. Wykonał drobiazgowo wszystkie instrukcje, łącznie z dobraniem odpowiedniego podkładu muzycznego. Żywił skrytą nadzieję, że plan zawiedzie. Mógłby wtedy zadzwonić z pretensjami, zażądać zwrotu pieniędzy i zachwiać jej pewność siebie. Nagle zdał sobie sprawę, że kieruje nim prostacka żądza zemsty. Zamknął za sobą drzwi.

Wbrew jego życzeniu Cleo ograniczyła protest do kilku krótkich szczeknięć. Postał jeszcze chwilę na korytarzu. W domu panowała cisza. Odetchnął z ulgą. Widocznie zaimprowizowana jaskinia od powiadała psim wyobrażeniom o raju. Albo też suczka doceniła muzykę poważną. Odetchnął z ulgą. Pomyślne zakończenie niefortunnej przygody oszczędzało mu dalszych kontaktów z przewrotną specjalistką od zwierzęcej psychiki.

Zapalił nocną lampkę i położył się do łóżka z najnowszą książką modnego pisarza. Dopiero po kilku stronach zaczął rozróżniać bohaterów i śledzić akcję powieści. Przeszkodził mu dzwonek telefonu. Spojrzał na zegarek. Dochodziło wpół do jedenastej. Nie oczekiwał o tej porze żadnej rozmowy. Serce zaczęło mu szybciej bić. Czyżby Serena chciała wystawić go na próbę? Może jednak pocałunek wywarł na niej wrażenie i postanowiła podtrzymać znajomość? Jeżeli liczyła na do wody zainteresowania czy czułe słówka do poduszki, czekał ją zawód. Postanowił ukarać ją za ucieczkę i udawać obojętność. W ten sposób chciał odzyskać dominującą pozycję, którą po raz pierw szy w życiu utracił. Podniósł słuchawkę.

– Halo, tu Nick – powiedział beztrosko.

– Mam nadzieję, że jeszcze me spałeś, skarbie.

– To była siostra – Tu, w Nowym Jorku, już wzeszło słońce. Ward mówił, że różnica czasu wynosi…

– Nieważne, nie obudziłaś mnie – przerwał.

– Jak przebiega podróż?

– Cierpię na bezsenność. Martwię się o Cleo. Czy bardzo tęskni?

– Okropnie, szczególnie nocą. Prawdę mówiąc, ja również do tej pory nie zmrużyłem oka. Szczekała do samego rana.

– Biedactwo!

– Dopiero dzisiaj rozwiązałem problem. Pani Serena z salonu Michelle udzieliła mi paru zbawiennych rad. Twoja ulubienica śpi teraz jak niemowlę.

– Michelle nie zatrudnia żadnej Sereny… Pracuje tam tylko Tammy – stwierdziła Angelia z niezachwianą pewnością.

Nick zmarszczył brwi.

– Na ciężarówce widniał znak zakładu Micheile. A Serena dokonała prawdziwego cudu. Urządziła dla Cleo imitację jaskini z koców rozpiętych na stołkach i kazała mi włączyć radio.

– To brzmi nawet wiarygodnie. W salonie też zawsze gra muzyka. Podobno ma zbawienny wpływ na zwierzaki. Widocznie Michelle zaangażowała nową pracownicę.

– Bardzo zdolną, nawiasem mówiąc. Cleo nie tylko śpi spokojnie, lecz nawet odzyskała apetyt.

Na wszelki wypadek nie wspomniał, że jedzenie z puszki pozostało nietknięte. Suczka palaszowała wyłącznie kurczaki, steki i boczek, czyli to samo, co jej nowy opiekun. Nie chciał denerwować siostry. W końcu mógł sobie pozwolić na rozpieszczanie podopiecznej. Zapytał o wrażenia z po dróży, żeby odwrócić jej uwagę od psa.

Angelina z entuzjazmem opowiedziała o zamorskich przygodach.

Po zakończeniu rozmowy Nick wrócił do książki. Sciśle biorąc, wziął ją do ręki i myślał o Serenie Fleming. Zaimponowała mu odwagą i niezależnością sądów. Oceniała ludzi nie wedle pozycji społecznej, lecz na podstawie ich postępowania. Jej zachowanie wobec Justine świadczyło nie tylko o poczuciu sprawiedliwości, lecz również o wysokim poziomie inteligencji. Przeciętna osoba doszłaby pewnie do wniosku, że nie wypada krytykować młodej damy i zachowałaby niepochlebną opinię dla siebie. Ale Serena nie kryła pogardy. Wprawdzie jego samego potraktowała niewiele lepiej, lecz w gruncie rzeczy wykazała sporo dyplomacji. Odprawiła go w sposób stanowczy, a jednak uprzejmy.

Zaintrygowała go informacja, że dopiero niedawnó rozpoczęła pracę u Michelle. Nadal był przekonany, że gdzieś ją wcześniej spotkał. Najprawdopodobniej w Sydney. Musiała pochodzić z miasta. Gdy spytał, czy zawsze mieszkała w Holgate, natychmiast zmieniła temat. Znała się na winach jak wytrawna bywalczyni salonów.

Nie potrafił odgadnąć, dlaczego ukrywa prawdziwą tożsamość. A już zupełnie nie rozumiał, czemu przyznaje się do niższej pozycji społecznej niż ta, którą faktycznie zajmuje. Większość ludzi postępuje odwrotnie.

Podsumowując zebraną uznał, Serenę Fleming za osobę niepospolitą, niezwykle inteligentną i w dodatku zagadkową, wartą rozszyfrowania. To go trochę uspokoiło. Nie miał już wyrzutów sumienia, że obniżył loty.

Zainteresowanie tajemniczą meznajomą wyglą dało znacznie lepiej niż upodobanie do kobiet z ludu. Teraz mógł bez wstydu kontynuować pogoń za upatrzoną zdobyczą.

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Nadszedł poniedziałek. Serena miała ochotę poprosić siostrę o zastępstwo, lecz nie pozwalało jej poczucie przyzwoitości. Rozwożenie zwierząt należało do jej zadań. Nie miała żadnego powodu, żeby obarczać Michelle dodatkowymi obowiązkami. Brakowało jej również doświadczenia, żeby zamienić się z nią rolami. Nie znalazła żadnej sensownej wymówki, żeby uniknąć spotkania z Nickiem.

Nie dzwonił przez cały tydzień. Widocznie doradzane przez nią środki podziałały i mógł już spać spokojnie. Przeciwnie niż ona. Każdego wieczoru przez wiele godzin przewracała się z boku na bok i odtwarzała w pamięci poniedziałkową wizytę. Nie mogła zrozumieć, dlaczego przystojny architekt rzucił na nią tak wielki urok. Do tej pory zawsze panowała nad sobą. Tym razem musiała uciekać do auta, żeby nie ulec własnej słabości. Złośliwy los wciągał ją w kolejną pułapkę, zanim zdążyła zebrać siły po wielkiej osobistej porażce. W ubiegłym tygodniu ostatnim wysiłkiem woli obroniła resztki godności, lecz wiedziała, że braknie jej sił, żeby odeprzeć następną pokusę.

Dodawała sobie odwagi, że skoro nie zadzwonił, to widocznie stracił ochotę na flirt. Mimo wszystko wsiadała do ciężarówki z ociąganiem i wielkimi oporami. Zazdrościła psom nieskomplikowanego podejścia do życia. Michelle opowiedziała jej historię innego srebrzystego teriera. Suczka gardziła samcami własnej rasy. Uwielbiała natomiast wielkie psy. Urodziła jeden miot mieszańców z labradorem, a następny z dobermanem. W końcu zdesperowani właściciele kazali ją wysterylizować. Wielka szkoda! Zwierzęta słuchają głosu natury, ulegają zdrowemu instynktowi. Tylko ludzie wymyślają pokrętne reguły w rodzaju segregacji rasowej czy społecznej. Angelina Gifford też pewnie nie wybaczyłaby ukochanej Cleo mezaliansu. A Nick dobitnie wyraził pogardę dla mieszanych małżeństw. Zamożne rodziny nie tolerują związków z byle kim. Nie tylko u zwierząt. Każdy przymknie oko na niestosowny romansik na boku, póki mężczyzna nie próbuje wprowadzić swojej kochanki na salony. Jeżeli Lyall Duncan był wyjątkiem, to jedynie potwierdzającym regułę. Nie widział w swej skromnej narzeczonej partnerki.