Lektor próbował się uśmiechnąć, ale najwyraźniej ból mu na to nie pozwolił.

– Nietrudno zgadnąć. Szłaś nawołując Rikarda, a nikt tak nie przepada za Rikardem, jak ty.

Jennifer zarumieniła się, starając się nie patrzeć na Rikarda, który powiedział:

– Domyśliliśmy się, że to ty dałeś jej ten list, ale nie mieliśmy odwagi spytać cię o to wprost, bo sam mogłeś zaaranżować włamanie do pokoju, chcąc się uwolnić od podejrzeń i sprowokować innych, żeby się zdradzili. Ale nie mieliśmy racji. Opowiedz teraz o tym liście!

– Nikt nas nie podsłuchuje?

Rikard na palcach podszedł do drzwi i wyjrzał na korytarz. Nikogo nie było.

– Nie. Możesz mówić!

– Mój przyjaciel, dyrektor banku Gotthard Kruse z Trondheim, poprosił mnie, żebym go własnoręcznie dostarczył jego ojcu, konsulowi generalnemu Øysteinowi Kruse, mieszkającemu w Vindeid. Gotthard ma niezwykle rozwinięte poczucie sprawiedliwości i jest wstrząśnięty tym, że jego siostra popełniła straszną malwersację…

– Jego siostra?

– Tak, ma bardzo podejrzaną siostrę, czarną owcę w rodzinie.

– Znasz ją?

– Nie, ona nie mieszka w Trondheim. W ogóle nie wiem, gdzie mieszka. Wiem tylko tyle, że mówią na nią Vesla. Nigdy nie słyszałem jej prawdziwego imienia. W każdym razie mój przyjaciel kilkakrotnie wybawiał ją z różnych tarapatów, ale tym razem się zbuntował. Ona jest pozbawiona wszelkich zasad moralnych i prawie udało się jej przekonać ojca, że to jej należy się większa część spadku. Bardzo jej zależy na tych pieniądzach, dzięki nim mogłaby ukryć malwersację, Podobno spadek jest dość znaczny. Gottharda oburzyły manipulacje siostry i zagroził jej, że opowie wszystko śmiertelnie choremu ojcu, co właśnie uczynił w tym liście.

– A więc siostra o nim wiedziała?

– Tak, mój przyjaciel uprzedził ją o tym przez telefon.

Rikard się zamyślił.

– A ty nie wiesz, jak ona wygląda?

– Nie, podobno jest bardzo ładna, miała wielu kochanków, żonatych i kawalerów.

– Myślisz, że jest tutaj, w Trollstølen?

Fretne zrobił głęboki wdech. Wyglądał na bardzo zmęczonego.

– Nie wiem. Nie wiem, czy jest na tyle bezczelna, żeby sama próbowała uniemożliwić doręczenie listu ojcu, czy też wysłała kogoś innego. Gdybym wiedział, jak wygląda jej obecny kochanek, czułbym się pewniej.

– W jakim ona może być wieku?

– Gotthard ma teraz pięćdziesiąt pięć łat. Zdaje się, że jest młodsza od niego, ale nie wiem, jaka jest między nimi różnica wieku, Czy… otworzyliście list?

– Nie. Chciałem to zrobić, ale Jennifer jest lepiej wychowana.

Fretne skinął głową, co najwyraźniej sprawiło mu ból. Jego szczupła twarz wykrzywiła się.

– Uważam, że powinniśmy to zrobić. Ktoś tutaj igra ze śmiercią.

– Masz rację. Jennifer, czy nosisz go przy sobie?

– Oczywiście, cały czas, żeby mi go nikt nie zwędził. Czułam, że to ważne.

Zaczęła rozpinać suwak, który naturalnie zahaczył o brzeg listu.

– Jarl, czy twój przyjaciel opowiadał siostrze, że tak dużo wiesz na temat treści listu? – zapytał Rikard.

– Nie mam pewności, ale na to wygląda.

– Być może będziemy musieli zrewidować opinię co do przyczyny śmierci Børrego – podsunęła Jennifer, nie mogąc sobie w dalszym ciągu poradzić z suwakiem.

– Już dawno to zrobiłem – przyznał Rikard. – Dość dużo pracowałem nad rozwikłaniem zagadki Trollstølen. Wydaje mi się, że sporo już wiem. Jest tylko jeden szczegół, który się nie zgadza. W żaden sposób nie mogę go dopasować! Droga Jennifer, co ty robisz? Czy nigdy go nie wyjmiesz?

Pochylił się nad nią i pomógł odpiąć suwak. Jego twarz znalazła się tak blisko, że serce dziewczyny zabiło w nieznany jej dotąd sposób.

Wprawiło ją to w takie zakłopotanie, że mimowolnie opadły jej ręce.

– W porządku, udało się – odetchnął Rikard. – Możemy teraz rzucić okiem na list?

Otworzyła go i przytrzymała blisko świecy.

– Trzy strony zapisane odręcznie przez kogoś, kto był najwyraźniej zdenerwowany – stwierdził.

Potem odczytał im go cichym głosem. Rzeczywiście list tchnął oburzeniem, ale nie zawierał żadnych rewelacji. Znali całą historię od Jarla, tyle że w liście wszystko opisano bardziej szczegółowo. Wymieniono w nim, między innymi, nazwiska i nazwy banków, które mogły potwierdzić dokonanie nadużycia, ale oni, będąc w Trollstølen, nie mogli tego uczynić. A sprawa wymagała szybkiego rozwiązania.

List nie zawierał jednak wskazówek, które mogłyby ich doprowadzić do winowajcy.

Rikard westchnął.

– Jeszcze jedno pytanie, Jarl. Skąd mógł wiedzieć, którędy pojedziesz? I że wybierzesz właśnie ten autobus? Czy ktoś cię śledził?

– Nie zauważyłem, ale też specjalnie się nie rozglądałem. Gotthard powiedział siostrze, że dojadę pociągiem do Boren, a dalszą drogę pokonam autobusem. Poszedłem na dworzec autobusowy w Boren i zapytałem o najbliższe połączenie. Poinformowano mnie, że regularne kursy między Boren a Vindeid odbywają się tylko w sezonie turystycznym. Powiedzieli też, że mam szczęście, bo akurat tego dnia miał tą trasą jechać prywatnie Ivar swoim starym autobusem. Poradzili mi, żebym przeszedł przez rynek i zajął miejsce. Tak właśnie zrobiłem.

– Czy ktoś za tobą wsiadł do autobusu?

– Tak, na przykład ty. I prawdopodobnie jeszcze kilka osób. Wydaje mi się, że zanim wsiadłem, czekała w nim tylko Jennifer, oczywiście poza Ivarem i Sveinem.

– Hmm – mruknął Rikard. – A ta kobieta… Vesla Kruse? Czy naprawdę jest do tego stopnia zdesperowana, że nie cofnie się przed morderstwem, żeby tylko uniknąć zdemaskowania?

– Bez wątpienia. Jej ojciec będzie bezwzględny. Zostałaby opisana w gazetach, nie otrzymałaby spadku i przypuszczalnie poszłaby do więzienia za malwersację. Podobno należy do elity towarzyskiej i na pewno nie życzyłaby sobie być pozbawiona tych kontaktów.

– A jej brat? Pozostaje przecież jeszcze on. Gdyby cię zamordowała, od razu by się domyślił, kto to zrobił?

– Gotthard wkrótce wyjeżdża z Norwegii do Wenezueli, ma tam objąć wysokie stanowisko. Nie, jestem przekonany, że Vesla nie będzie żywić skrupułów.

– Dlaczego nie przyszedłeś do mnie i nie opowiedziałeś o tym liście? Niezwykle by nam to pomogło.

Leżący na łóżku odparł:

– Jak już mówiłem, nie wiedziałem, kto jest moim prześladowcą.

Rikard popatrzył na niego przez chwilę z najwyższym zdumieniem, po czym mruknął:

– Tak, oczywiście masz rację.

– Mógłbym zadać wam podobne pytanie: przypuszczalnie się domyślaliście, że to ja dałem Jennifer ten list. Dlaczego więc nie przyszliście do mnie?

– Z tego samego powodu – rzucił oschle Rikard.

– Cóż, podejrzenia, podejrzenia… Widocznie tak już jest, kiedy niewielu ludzi przebywa na tak małej przestrzeni.

Fretne się roześmiał.

– Jedyną osobą, na której obaj polegamy, jest fantazjująca, niedojrzała narwana dziewczyna.

Jennifer zarumieniła się na te słowa.

– Tak, to prawda – przyznał Rikard, obserwując ją w zamyśleniu. – Sądzę jednak, że Jennifer bardzo się zmieniła w ciągu tych kilku dni. Stała się spokojniejsza, to, co mówi, coraz mniej szokuje otoczenie. Uważam, że wydaje się o wiele bardziej dojrzała. Bardziej dorosła. Prawda, Jennifer?

– Tak, na pewien sposób czuję się bardziej dorosła – potwierdziła. – Chyba dlatego tak się stało, że ponownie spotkałam tutaj jedyną osobę, która mnie naprawdę akceptuje, która rozumie, co się kryje pod tymi głupstwami, jakie wygaduję. Dlatego nie muszę już więcej gadać głupstw.

Rikard popatrzył jej w oczy, poważne, prawie zupełnie pozbawione tego dziwnego wyrazu, który przybierały, gdy dziewczyna starała się uciec od rzeczywistości. Uśmiechnął się do niej przelotnie i znowu zwrócił się do lektora Fretne:

– Teraz zostawimy cię w spokoju. Jesteś tu bezpieczny, kładę jeden klucz na stole, a zapasowym zamknę cię od zewnątrz. Patrzcie, włączyło się światło! Dokładnie tak, jak myślałem. A więc niedługo zrobi się cieplej. Ale nie wolno ci włączać światła, żeby ktoś nie zaczął czegoś podejrzewać. Czy potrzebujesz jakichś lekarstw na astmę?

– Dziękuję, mam je przy sobie. Poza tym od dawna nie czułem się tak dobrze jak tutaj w Trollstølen. Zawdzięczam to z pewnością czystemu górskiemu powietrzu.

– Świetnie! Nareszcie jakiś powód do radości w tym parszywym miejscu! I za wszelką cenę staraj się zachowywać najciszej jak potrafisz! Będę do ciebie zaglądał.

Wyszli na ciemny korytarz, ale nie zapalili światła.

– Rikard, czy pamiętasz, z którego pokoju wyszła w nocy Louise?

Zastanowił się przez chwilę.

– Pokój jej i Jarla sąsiadują ze sobą. Trine dobijała się wprawdzie do jej drzwi, ale później przyszła do nas, a jedne i drugie drzwi znajdują się na samym końcu korytarza. Nie, Jennifer, rzeczywiście nie potrafię powiedzieć! Muszę to zbadać.

W milczeniu zbliżyli się do kuchni. Cichutko wśliznęli się do holu.

– Pójdziesz ze mną – oznajmił Rikard.

Jennifer przystanęła.

– Nie. Mimo wszystko u ciebie jest tylko jedno łóżko, a ty też musisz wypocząć. I tak już niedługo będzie widno. Zamknę drzwi na klucz.

– Nie – upierał się Rikard. – Chodź do mnie. Nie musimy spać, jeśli nie będziesz chciała. Muszę z tobą porozmawiać. Jest coś, co muszę wyjaśnić, żeby nie zwariować. To może trochę za mocno powiedziane, ale…

– Czy chodzi o to, co się stało, kiedy wyjechałeś do Oslo? – zapytała cicho.

Wstrzymał oddech.

– Tak.

Jennifer uniosła głowę.

– W takim razie zgadzam się! Chcę to usłyszeć, bo bardzo mnie to ciekawi.

Rikard zauważył, że kiedy zamykał drzwi na klucz, drżały mu ręce.

Jennifer wyczuwała instynktownie, że rozmowa będzie przebiegać zupełnie inaczej niż zwykle. Nerwowo wytarła spocone dłonie o nogawki spodni i czekała, aż ją poprosi, żeby usiadła.

W geście roztargnienia skinął, żeby zajęła miejsce na krześle. Sam przysiadł na brzegu łóżka. Pochylił się w jej stronę.

Zaczął trochę agresywnie:

– Wiesz, że zmarnowałaś wiele lat mojego życia?

– Nie miałam pojęcia – jęknęła przerażona i odruchowo się cofnęła.

– To prawda – powiedział trochę spokojniej. – Przypominasz sobie tę noc, kiedy przyszedłem, żeby się tobą opiekować?

– Wtedy, kiedy moi rodzice pojechali na pogrzeb dziadka i nie odważyli się zabrać mnie ze sobą?

– Tak, właśnie wtedy. Tego wieczoru stało się coś strasznego, chociaż nie sądzę, że ty to zrozumiałaś.

Patrzyła na niego zbita z tropu.

– Nie. Nic nie zauważyłam. Niedługo potem wyjechałeś do Oslo, prawda? Nie dawałeś znaku życia.

– Właśnie z tego powodu wyjechałem do Oslo, dziecino. Nie mogłem już mieszkać w tym samym mieście, co ty.

– Zasmucasz mnie – odparła ze zwieszoną głową. – Nie rozumiem, w czym zawiniłam.

– Nie zawiniłaś świadomie.

– Zechcesz mi o tym opowiedzieć? – poprosiła cicho.

– Tak, myślę, że teraz mogę ci o tym opowiedzieć. Jesteś chyba na tyle dorosła, że zrozumiesz.

Zaczerpnął powietrza, tak jakby szykował się do rozbiegu. Jennifer milczała w oczekiwaniu. Nareszcie zaczął mówić:

– Tamtego dnia byłaś bardzo przygnębiona, a wieczorem do mnie zadzwoniłaś. Twój smutek był tak wielki, że potrzebowałaś towarzystwa, kogoś, kto by cię zrozumiał. Miałem tego dnia służbę, ale dostałem wolne, kiedy wytłumaczyłem, o co chodzi.

– Tak, tak – przyznała Jennifer. – A potem kazałeś mi się położyć, bo nie byłam w stanie mówić.

Przerwał jej.

– Dziwne, że nigdy nie widziałem cię płaczącej. Przypuszczam, że w swojej samotności musiałaś w sobie wykształcić samodyscyplinę. Ale wtedy było ci wyjątkowo ciężko. Nie płakałaś, ale drżałaś na całym ciele, byłaś blada i szczękałaś zębami. Chciałem, żebyś zaczęła płakać, ale nie potrafiłaś.

– Tak, posłuchałam się ciebie i poszłam się położyć, ale zgodziłam się na to tylko pod warunkiem, że będziesz siedział w pokoju obok i że zostawisz otwarte drzwi.

Rikard potakująco skinął głową. Jennifer widziała, że jest dość niespokojny.

– Czytałem siedząc na krześle i słyszałem, jak się przewracasz z boku na bok. W końcu przyszłaś do mnie i powiedziałaś, że nie możesz spać.

– Tak, pamiętam.

Teraz trudno mu było mówić.

– I wtedy… zrobiłem coś głupiego, czego potem żałowałem przez wiele lat. Przytuliłem cię i pozwoliłem ci usiąść na kolanach.

– Tak – szepnęła Jennifer. – W życiu nie czułam się tak wspaniale. Promieniowałeś ciepłem, siłą i bezpieczeństwem.

– Bezpieczeństwem? – powtórzył z ironią. – A więc ty nic nie rozumiesz, dziewczyno?

Odwróciła głowę i popatrzyła na niego zdumiona.

– Nie.

Rikard był bardzo zdenerwowany.

– Psychicznie byłaś jeszcze dzieckiem, ale mimo to miałaś już piętnaście lat. Byłaś ubrana tylko w nocną koszulę, wprawdzie z grubej flaneli, ale i tak! Byłaś taka szczupła, że czułem każde żebro, ale równocześnie zaczęłaś nabierać kobiecych kształtów, a ja…