– Lepiej przepytaj mnie z lekcji – zamruczała. – Nie chce mi się opowiadać o wydarzeniach dzisiejszego dnia. – No dobrze. Co zadał ci Miro? = jego głos brzmiał dziwnie obco.

Był dziś jakiś inny, nie taki jak zwykle. Poczuła ukłucie w sercu. Już kiedyś go takim widziała, jeden jedyny raz. Kiedy całował ją, pijany. Teraz jednak alkohol nie mącił mu umysłu. Zapomniała o Mirze, jego lekcjach. Zaczęła mówić o czymś zupełnie innym.

– Wiem, że strasznie cię raniłam w tym ostatnim okresie. Ale prawdą jest, że i ty mnie dotknąłeś: Najbardziej bolało mnie to, że nie pozwoliłeś mi się opiekować sobą w czasie choroby. Gotowa byłam uczynić wszystko, by ci pomóc, a ty wpadałeś w złość, kiedy tylko zbliżyłam się do ciebie.

– To dlatego, że się wstydziłem, Franciszko. Ty, taka młodziutka, piękna i ja… nie, moja droga, nie mogłem. Pokiwała głową.

– To nie byłoby dla mnie nieprzyjemne, bo strasznie cię kochałam. Ale rozumiem.

– No – rzekł naraz – co z lekcjami Mira?

– Przepraszam! Miałam się nauczyć pierwszej zwrotki hymnu narodowego.

– Specjalnie tak mówisz, bo znasz go na pamięć! A powiedz, co jest napisane na puszce od ciastek na górnej półce!

– Bez pracy nie ma kołaczy – rzekła triumfalnie. – A na karteczce ukrytej w pozytywce?

– Sier…

Drgnęła i ukryła twarz w dłoniach. Siergiej wstał i próbował odsunąć jej ręce.

– Wybacz, Franciszko, zauR~ażyłem ją, kiedy pojechałaś na zabawę dożynkową. Dlatego szukałem cię bez wytchnienia, bezradny i zrozpaczony. Musiałem cię odnaleźć, by ci powiedzieć, że nie tylko tobie było ciężko przez te ostatnie lata. Franciszko, ukochana moja! Ja również cierpiałem. Na początku tak jak ty broniłem się przed miłością. Jestem przecież od ciebie dużo starszy. Poza tym ty taka delikatna i piękna, a ja prosty chłop… Ale to, co czuliśmy, było czyste i piękne. Nigdy nie miałem odwagi, by ci powiedzieć, jak rozpaczliwie cię kochałem! A teraz jest za późno. Ty, jedna z najbogatszych kobiet w kraju, i ja… stajenny.

W jego głosie zabrzmiała bezgraniczna gorycz. Teraz wyznał Franciszce już a•szystko. Czy jednak uczucie, jakim go darzyła, było tym, którego pragnął? Czy dostrzegała w nim mężczyznę? A może był to jedynie wytwór jego wybujałej fantazji? Pewnie przeraził ją swymi słowami…

Powoli odkrywała twarz. Dłonie zsuwały się jakby z niedowierzaniem, a potem pogładziły jego policzek. – Siergiej – wyjąkała niepewnie. – Siergiej?

Złapał oddech i podniósł głowę, by na nią spojrzeć. – Powiedziałaś! – zawołał uszczęśliwiony. – Wreszcie powiedziałaś! Po raz pierwszy udało ci się wymówić moje imię!

– Siergiej – powtórzyła, a oczy jej lśniły. – Siergiej, Siergiej… Czy tobie też się wydaje, że mnie kochasz? Ze to nie jest tylko moje urojenie? Naprawdę odwzajemniłeś wtedy mój pocałunek? Siergieju, mój ukochany

Bez pośpiechu, tak jakby czas nagle przestał płynąć, pochylił się nad Franciszką. Jej usta były na pół otwarte, wargi lśniące i kuszące. Poczuł na szyi jej drżące dłonie. Delikatnie przyciągnął ją do siebie. Franciszka przymknęłą oczy i cicho jęknęła, gdy ich usta się spotkały.

Kiedy wypuścił ją z objęć, popatrzyli na siebie w sku= pieniu, pełni oczekiwania i napięcia, porażeni tym, co się stało. Ale on znowu wziął ją w ramiona, jakby przyciągany niewidzialną siłą. Ich pocałunki stawały się coraz gorętsze. Stracili poczucie czasu i miejsca. Siergiej już zapomniał o dzielącej ich przepaści. Całował szyję ukochanej, a jego dłonie sunęły odkrywczo wzdłuż jej ciała.

– Siergiej – jęknęła.

Popatrzył w jej twarz, na której malowało się szczęście i uniesienie. Oczy Franciszki błagały, by ofiarował jej całą swoją miłość. Niecierpliwymi dłońmi ściągnął z niej piękną suknię, a ona, wsunąwszy ręce pod koszulę, gładziła go po szyi i plecach, szepcząc nieprzerwanie jego imię w radosnym upojeniu. Popatrzyła na niego i usta jej zadrżały.

– Och, Siergieju – rzekła żałośnie. – Tak długo za tobą tęskniłam.

– Tak, Franciszko – wyszeptał odurzony szczęściem. – I ja za tobą, tak wiele lat…

Siergiej zeskoczył z siodła i zsadził Franciszkę z jej konia.

– To tutaj, kochanie! – zawołał, usiłując przekrzyczeć szum wody. – Tutaj jest twój zaczarowany pałac. Franciszka ze smutnym uśmiechem popatrzyła na potężny, lśniący wodospad. A więc to jest jej „wieża”. Niepojęte! Tak wiele wiązało się z nią wspomnień, dobrych i złych.

Właśnie jechali do domu Siergieja, żeby się dowiedzieć, co tam słychać, i zabrać Taja. Oczywiście wcześniej wysłali list i otrzymali odpowiedź, ale Franciszka koniecznie chciała zobaczyć znowu starą zagrodę w górach. Poza tym strasznie była ciekawa maleńkiej imienniczki.

– Pomyśl, Miro ma córeczkę – roześmiała się do Siergieja. – Moja mama była jedyną córką, ja także. Wiadomo, czego możesz się spodziewać.

– No, no – odrzekł Siergiej. – Miro i ja, jak ci wiadomo, reprezentujemy płeć męską, więc nie bądź taka pewna. Ale nawet jeśli będziemy mieć tylko jedną córeczkę, to i tak będę ją kochał równie mocno, jak to dziecko, które kiedyś znalazłem w lesie.

– W takim razie wiem, że będzie jej dobrze – odpowiedziała ciepło Franciszka.

Oswoiła się już z myślą, że zamieszkają we dworze. Postanowiła to zrobić dla Siergieja, choć on o tym nie wiedział. Kiedy oglądali posiadłość, dostrzegła w jego oczach ogromny zapał. Udzielał wielu mądrych rad i propozycji, co można by zmienić i ulepszyć. Zrozumiała, że jest człowiekiem, który się o wszystko za troszczy, a to miejsce zostało jakby dla niego stworzone. Bo czy właściwie miał do czego wracać? Przecież nie mógł w nieskończoność nielegalnie przeprowadzać ludzi przez granicę!

Bez trudu znaleźli ludzi chętnych do pracy we dworze. Historia młodej dziedziczki szybko rozeszła się po mieście i wszyscy solidarnie postanowili przyjść jej z pomocą. Dom gruntownie wyremontowano i usunięto wszelkie przedmioty, które by mogły przypominać czasy Sacka. Komendant policji stracił stanowisko i wolność, lecz nikt – prócz niego samego – nie martwił się z tego powodu.

Siergiej i Franciszka przeprowadzili wiele poważnych rozmów, nim zdecydowali o swojej przyszłości. Oboje wiedzieli, że nie są w stanie bez siebie żyć. Poza tym Franciszka potrzebowała wsparcia Siergieja, myśl o tym, że ktoś obcy miałby zarządzać dworem, śmiertelnie ją przerażała. Musiał więc ukryć swą dumę i pogodzić się z myślą, że to ona ma pieniądze. Wiedział, że nigdy mu tego nie wypomni ani nie wykorzysta przeciwko niemu. Franciszka postawiła tylko jeden warunek: kiedy się pobiorą, posiadłość stanie się w całości własnością Siergieja. Miał to być jej prezent ślubny dla niego. W obecnym stanie majątek nie przynosił większych dochodów, za czasów Sacl~ą bardzo podupadł. Ale właśnie w tym, że Siergiej miał szansę przywrócić mu świetność i pomnożyć fortunę, upatrywali możliwości zniwelowania różnic między nimi.

Kiedy mówił, że nie ma nic, co mógłby jej ofiarować, przypominała, jak wiele otrzymała od niego przez te wszystkie lata, gdy żyła pod jego dachem. Franciszka doszła do siebie, z jej oczu zniknął strach i smutek. Stała się znów spokojna, pogodna i ufna jak wówczas, gdy przebywała ~~ górskiej zagrodzie. Pozyskała w mieście wielu now5•ch przyjaciół, zadowolonych, że we dworze znów mieszkają porządni ludzie.

Siergiej bardzo się zmienił. Odmłodniał, często się śmiał, a głębokie bruzdy i zmarszczki zniknęły z jego twarzy. Z czasem uznał, że nawo przyjemnie być właścicielem wielkiej posiadłości. Cieszył się, że zajmuje się czymś konkretnym, że może spożytkować swe siły na przywracanie świetności majątkowi. Udowodnił, że nie sprawia mu to trudu, jeśli tylko ktoś pomoże mu w pracy papierkowej. Może Miro, po ukończeniu szkoły? Trzeba to przemyśleć.

Anuśka powiedziała kiedyś Siergiejowi, że potrzeba mu jakiejś misji, zadania. Właśnie mu je powierzono. Wiedział, że się sprawdził. Franciszka na pewno nie poradziłaby sobie bez niego. Ta świadomość bardzo go podbudowała. A jeszcze mocniejszy się poczuł, kiedy Franciszka, uśmiechając się swawolnie, przytuliła się do niego. Całowali się długo, aż w końcu osunęli się na rozgrzany słońcem mech. Ujął jej twarz w dłonie i z wdzięcznością przyjął podziw promieniujący z jej oczu.

Potem poprowadzili konie z dala od szumiących wód, by mogli ze sobą rozmawiać…

Margit Sandemo

  • 1
  • 16
  • 17
  • 18
  • 19
  • 20