– Znałem cię przez całe życie; zawsze polegam na moim instynkcie, i to mnie wyróżnia spośród innych. – Znowu wypuścił kółko dymu. – Jest to rólka mała, ale znacząca. Nęci mnie wizja podróży w czasie, zarówno duchowej, jak i fizycznej. Rzecz dzieje się w XEX wieku na Południu, na plantacji w czasach jej rozkwitu, i dzisiaj, gdy z majątku prawie nic nie zostało. Chciałbym, żebyś pojawiła się na początku, w kilku krótkich, ale znaczących scenach zagrasz angielską dziewicę, która przyjeżdża w odwiedziny. Nigdy się nie odzywa, ale jej obecność jest wyczuwalna w całym domu. Jeśli poważnie myślisz o karierze, ta rola otworzy przed tobą wszystkie wrota.

Przez ułamek sekundy Francesca pozwoliła sobie na szalone, niepoważne marzenia. Aktorstwo to idealne rozwiązanie, zdobędzie pieniądze i zajmie się czymś, co zawsze ją pociągało. Przypomniała jej się stara znajoma, Ma-risa Berenson, która chyba świetnie się bawiła, kręcąc film za filmem. I zaraz roześmiała się z własnej naiwności. Poważni reżyserowie nie proponują ról kobietom poznanym na przyjęciach.

Byron wyjął z kieszeni notesik w skórzanej oprawie i notował coś złotym piórem.

– Jutro już wyjeżdżam, przed południem zadzwoń do mnie do hotelu. To mój adres. Nie zawiedź mnie, Francesco. Moja przyszłość jest w twoich rę kach. Nie możesz odrzucić takiej szansy. Nie wiadomo, kiedy znowu zaproponują ci rolę w dużej amerykańskiej produkcji.

Schowała karteczkę do kieszeni i z trudem powstrzymała się od komentarza, że jeśli wierzyć jego opisowi, Delta we krwi to nie jest tytuł, który by pasował do dużej amerykańskiej produkcji.

– Cieszę się, że cię poznałam, Lloyd, ale niestety, nie jestem aktorką.

Zakrył uszy rękami, choć w jednej trzymał szklankę, a w drugiej papierosa.

– Nie chcę tego słuchać! Jesteś tym, za kogo cię uważam. Ludzi kreatywni nie dopuszczają do siebie negatywnych myśli. Zadzwoń przed południem, skarbie. Muszę cię mieć, i już!

Z tymi słowami wrócił do Mirandy. Francesca odprowadzała go wzrokiem, nagle poczuła rękę na ramieniu.

– Nie on jeden musi cię mieć.

– Nicky Gwynwyck, ty napalony maniaku seksualny! – odwróciła się i pocałowała go w gładko wygolony policzek. – Właśnie rozmawiałam z przezabawnym człowiekiem. Znasz go?

Pokręcił przecząco głową.

– To znajomy Mirandy. Chodźmy do jadalni, kochanie. Pokażę ci nowego de Kooninga.

Francesca posłusznie zachwyciła się obrazem i gawędziła wesoło z przyjaciółmi Nicholasa. Zupełnie zapomniała o Lloydzie Byronie, póki Miranda nie odciągnęła jej na bok.

– Gratuluję, Francesco – powiedziała. – Już słyszałam. Zawsze spadasz na cztery łapy, jak kot…

Francesca szczerze nie lubiła siostry Nicholasa. Miranda wydawała jej się sucha i bezbarwna jak jesienne drzewo, była też idiotycznie nadopiekuńcza wobec dorosłego brata, który umiał sam zadbać o siebie. Już od dawna zachowywały jedynie pozory wzajemnej sympatii.


– Skoro o kotach mowa – Francesca wpadła jej w słowo – wyglądasz świetnie, Mirando. Co za odważny pomysł, połączyć futro i dzianinę. Ale o czym ty mówisz?

– Jak to, o filmie Lloyda. Mówił mi, że obsadził cię w ważnej roli. Wszyscy pozielenieli z zazdrości.

– Uwierzyłaś mu? – Francesca uniosła brew.

– A nie powinnam?

– Oczywiście, że nie. Nie upadłam na tyle nisko, żeby występować w filmikach klasy B.

Siostra Nicholasa odrzuciła głowę do tyłu i roześmiała się serdecznie.

– Biedactwo. Filmiki klasy B, dobre sobie. A ja sądziłam, że znasz wszystkich i wiesz wszystko. Najwyraźniej nie jesteś tak na bieżąco, jak ci się wydaje.

Francesca, która uważała, że nikt nie jest bardziej na bieżąco niż ona, z trudem ukryła irytację.

– Co chcesz przez to powiedzieć?

– Och, przepraszam, moja droga, nie chciałam cię urazić. Dziwię się tylko, że o nim nie słyszałaś. Lloyd dostał Złotą Palmę w Cannes cztery lata temu, nie pamiętasz? Krytycy nie mogą się go nachwalić, wszystkie jego filmy to cudowne alegorie, i nikt nie wątpi, że ten nowy będzie wielkim przebojem. Pracuje z najlepszymi fachowcami.

Francesca starała się nie okazać podniecenia, gdy Miranda wymieniała wszystkie sławy, z którymi pracował Byron. Miranda Gwynwyck to snobka i jeśli jej zdaniem Lloyd Byron jest poważnym reżyserem, Francesca musi jeszcze raz przemyśleć jego propozycję.

Niestety, ledwie wyszli z przyjęcia, Nicky zabrał ją do nowego klubu w Chelsea. Byli tam do pierwszej, później się znowu oświadczył i znowu się strasznie pokłócili – po raz ostatni, jeśli o nią chodzi – dlatego bardzo późno położyła się spać. Obudziła się już po południu, ze snu wyrwał ją telefon. Miranda zadzwoniła z idiotycznym pytaniem o krawca.

Francesca zerwała się z łóżka, przeklinając pokojówkę Cissy, że nie obudziła jej wcześniej. Narzuciła łososiowy szlafrok, pobiegła do łazienki, wzięła prysznic i ubrała się szybko. Zdecydowała się na czarne spodnie i czerwono-żółty sweterek od Sonii Rykiel. Umalowała się, wciągnęła kozaki do kolan i pobiegła do hotelu Byrona. W recepcji dowiedziała się, że reżyser już wyjechał.

– Nie zostawił dla mnie żadnej wiadomości? – Nerwowo stukała palcami w blat.

– Sprawdzę.

Recepcjonista podał jej kopertę. Francesca rozerwała jąniecierpliwie i przebiegła wzrokiem tekst.


Hosanna, moja Francesco!


Jeśli czytasz te słowa, odzyskałaś rozum, choć to nieludzkie z twojej strony, że rano nie zadzwoniłaś. Najpóźniej w piątek musisz być w Luizjanie. Polecisz do Gulf port w Missisipi, a stamtąd weźmiesz samochód na plantację Wentworth. Moja asystentka załatwi wszelkie formalności i zwróci ci koszty podróży. Przyślij telegram na adres plantacji, czy się zgadzasz, żebym odzyskał spokój duszy.

Ciao, moja gwiazdo!


Francesca wsunęła kopertę do kieszeni. Nie zapomniała, jak wytwornie Marisa Berenson wyglądała w Kabarecie i Banrym Lyndonie i jak ona jej zazdrościła, oglądając te filmy. Cudowny sposób zarabiania pieniędzy.

Spochmurniała, gdy przypomniała sobie uwagę Byrona o zwrocie kosztów podróży. Szkoda, że nie skontaktowała się z nim wcześniej, nie musiałaby się teraz martwić i płacić za bilet z własnej kieszeni, a nie sądziła, by wystarczyło jej na to gotówki. Chwilowo nie mogła korzystać z kart kredytowych. Doprawdy, co za koszmar, a po wczorajszej nocy nie miała zamiaru nigdy więcej rozmawiać z Nickym. Skąd wziąć pieniądze na bilet? Zerknęła na zegarek i zorientowała się, że już się spóźniła do fryzjera. Westchnęła ciężko. Coś wymyśli.


– Przepraszam bardzo, panie Beaudine. – Piersiasta stewardesa zatrzymała się obok jego fotela. – Mogę prosić o autograf dla siostrzeńca? Gra w szkolnej drużynie golfowej. Ma na imię Matthew i jest pana wielkim fanem.

Dallie uśmiechnął się do jej biustu i podniósł wzrok, ażeby zobaczyć twarz, brzydszą niż reszta, ale i tak niczego sobie. – Z przyjemnością- powiedział i wziął od niej kartkę i długopis. – Oby grał lepiej niż ja ostatnio.

– Drugi pilot mówił, że miał pan kłopoty w Firestone.

– Skarbie, kłopoty towarzyszą mi na każdym kroku.

Roześmiała się gardłowo i dodała szeptem, tak że tylko on ją usłyszał:

– I pewnie nie tylko na polu golfowym.

– Robię, co w mojej mocy. – Uśmiechnął się leniwie.

Zadzwoń, kiedy znowu będziesz w Los Angeles, dobrze? – Nabazgrała coś na karteczce i podała mu z uwodzicielskim uśmiechem.

Odeszła. Wsunął świstek do tylnej kieszeni dżinsów, gdzie spoczął obok karteczki od dziewczyny z wypożyczalni samochodów. Skeet łypnął gniewnie.

– Pewnie wcale nie ma siostrzeńca, a jeśli nawet, dzieciak w życiu o tobie nie słyszał.

Dallie zagłębił się w lekturze. Nie cierpiał gadać ze Skeetem w samolotach. W ogóle wszystkiego nie cierpiał. Skeet źle tolerował podróże innym środkiem lokomocji niż cztery koła i ilekroć latali samolotem, był jeszcze bardziej nieznośny niż zwykle. Łypnął na Dalliego.

– Kiedy wreszcie będziemy w Mobile? Nienawidzę samolotów. Tylko znowu nie zaczynaj wykładu z fizyki, dobrze? Obaj wiemy, że między nami a ziemią jest tylko powietrze, a powietrze nie utrzyma takiej kupy złomu.

Dallie zamknął oczy.

– Zamknij się, Skeet – poprosił grzecznie.

– Nie śpij teraz. Kurde, Dallie, mówię poważnie! Wiesz, że nie znoszę latać. Nie śpij, dotrzymaj mi towarzystwa.

– Jestem zmęczony. Wczoraj mało spałem.

– Nic dziwnego. Szląjałeś się do drugiej nad ranem i do tego sprowadziłeś tę chudzinę.

Dallie uniósł jedną powiekę.

– Nie sądzę, żeby Astrid spodobało się to określenie.

– Nie o niej mówię! O psie! Jezu, Dallie, słyszałem drania przez ścianę!

– A co miałem zrobić? – obruszył się Dallie. – Zostawić go przy szosie, żeby zdechł z głodu?

– Ile dałeś recepcjoniście, żeby się nim zajął? Dallie mruknął coś do nosem.

– Co powiedziałeś? – huknął Skeet.

– Stówę! Stówę teraz i stówę za rok, jeśli psiak będzie w dobrej formie.

– Idiota – burknął Skeet. – Ty i te twoje przybłędy. Zaadoptowałeś już ze trzydzieści psów w całym kraju. Nie wiem, jak jesteś w stanie to spamiętać. Psy, dzieciaki…

– Dzieciak. Był tylko jeden i zaraz tego samego dnia wsadziłem go w autokar do domu.

– Ty i te twoje przybłędy.Dallie popatrzył na Skeeta.

– Tak. Ja i moje przybłędy.

Skeet miał na tyle przyzwoitości, by zamknąć się na jakiś czas, o co zresztą Dalliemu chodziło. Otworzył książkę, najnowszego Vonneguta, i wypadły z niej trzy błękitne arkusiki. Rozłożył je, przyjrzał się pieskowi Snoopy'emu na papeterii, a potem zaczął czytać.


Kochany Dallie,

Leżę sobie nad basenem i tylko kilka skrawków czerwonego bikini sprawia, że nie sieję obrazy publicznej. Pamiętasz Sue Louise Jefferson, tę małą z lodziarni Dairy Queen, która oszukiwała rodziców i jeździła do Purdue, zamiast chodzić kościoła? Chciała zrobić karierę, ale wpadła po meczu z chłopakiem z drużyny Buckeye? W każdym razie przypomniało mi się, jak przed laty, gdy jeszcze mieszkała w Wynette, miała wrażenie, że dusi się w naszej szkole, ze swoim chłopakiem. Spojrzała na mnie (zamówiłam wtedy lody waniliowe z czekoladą) i powiedziała:

– Wiesz, Holly Grace, życie jest jak lody. Albo tak smakowite, że przechodzą cię dreszcze, albo topnieje ci w oczach i przepływa między palcami.

Życie przepływa mi między palcami, Dallie.

Mam świetne wyniki w pracy, a jednak ten drań szef wezwał mnie do siebie w zeszłym tygodniu i oznajmił, że kto inny będzie nowym menedżerem sprzedaży na południowy zachód. Ten ktoś jest facetem i osiąga znacznie gorsze efekty niż ja, zagroziłam więc szefowi, że go oskarżę o dyskryminację. A wiesz, co on na to:

– Ależ kochanie, wy kobiety, zbyt emocjonalnie do tego podchodzicie. Zaufaj mi.

Na co odparłam, że nie zaufam mu nawet na tyle, by uwierzyć, że mu staje. Na tym się nie skończyło, doszło do wymiany zdań, z powodu której wyleguję się nad basenem hotelu, zamiast żyć na walizkach.

Mam też lepsze nowiny – ostrzygłam się jak Farrah Fawcett i wyglądam bosko. Firebird sprawuje się bez zarzutu. Miałeś rację, to był gaźnik.

Strzelaj celnie, Dallie.

Całusy, Holly Grace.

PS. Trochę nazmyślałam o Sue Louise Jefferson, kiedy zatem wrócisz do Wynette nie mów nikomu o chłopaku z drużyny Buckeye.


Duśmiechnął się pod nosem, złożył list i wsunął do kieszonki na piersi, miejsca najbliższego sercu, jeśli je miał.

Rozdział 6

imuzyna, którą jechała na plan filmowy, Chevrolet z 1971 roku, nie miała klimatyzacji i lepki upał otaczał Francescę nieprzyjemnym kokonem. Odkąd przyleciała do Stanów, była tylko w Nowym Jorku i Hampton, a teraz do tego stopnia skupiła się na sobie, że nie zwracała uwagi na nietypowy krajobraz, jaki rozciągał się za oknem. Czuła wściekłość. Jak mogła się tak ubrać? Co ją podkusiło, by włożyć grube wełniane spodnie i kaszmirowy sweterek? Przecież jest początek października! Skąd miała wiedzieć, że tu będzie tak gorąco?

Po blisko dwudziestogodzinnej podróży powieki same opadały jej ze zmęczenia. Przyleciała z Londynu do Nowego Jorku, stamtąd do Atlanty i wreszcie do Gulfport, gdzie temperatura wynosiła trzydzieści stopni w cieniu, a jedyny dostępny samochód z kierowcą okazał się wrakiem bez klimatyzacji. Teraz marzyła o długim, zimnym prysznicu, dżinie z tonikiem i wygodnym łóżku, w którym zamierzała przespać następną dobę. Na szczęście zaraz to zrobi.

Wachlowała się ręką i starała się myśleć o czymś przyjemniejszym. Czeka mnie fantastyczna przygoda, powtarzała sobie. Nie miała żadnego doświadczenia jako aktorka, ale zawsze świetnie naśladowała innych. Da z siebie wszystko i wzbudzi zachwyt krytyków, a najlepsi reżyserowie zaczną się o nią zabijać. Będzie chodziła na wspaniałe przyjęcia i zarobi mnóstwo pieniędzy. Właśnie tego jej brakowało, tego szukała całe życie. Dlaczego przedtem na to nie wpadła?