– Dlaczego po prostu nie powiesz, że się denerwujesz, tylko sama sobie wszystko komplikujesz?
Dobrze jej było w jego ramionach, ale jeszcze mu nie wybaczyła, że się z niej nabijał.
– Tobie łatwo powiedzieć. Najwyraźniej dobrze się czujesz w każdym możliwym łóżku.
Ja nie. – Głęboko nabrała tchu i powiedziała, co ją gryzie. – Szczerze mówiąc… ja nie lubię seksu. – No, proszę. Powiedziała to. Teraz może się z niej śmiać do woli.
– A to dlaczego? Seks jest przyjemny i nic nie kosztuje.
– Nie jestem typem sportsmenki.
– Aha. No tak, to wszystko wyjaśnia. Ciągle nie zapomniała, że są na skraju bagna.
– Nie możemy wrócić do motelu, Dallie?
– Nie, Francie. Ledwie tam przyjedziemy, zamkniesz się w łazience i zaczniesz eksperymentować z fryzurą, makijażem i perfumami. – Odsunął jej włosy z szyi i pocałował. – Pieściłaś się kiedyś na tylnym siedzeniu samochodu?
Zamknęła oczy. Rozkoszując się doznaniem.
– A liczy się limuzyna księcia? Delikatnie ugryzł ją w ucho.
– Tylko jeśli okna zaparowały.
Nie wiedziała, kto wykonał pierwszy ruch, ale nagle usta Dalliego były na jej wargach, a dłonie błądziły po jej ciele. Odruchowo rozchyliła usta. Całował powoli, leniwie. Zanim się zorientowała, wsunęła ręce pod koszulkę Dalliego, spragniona dotyku jego skóry. Nie chciała już zachować kontroli nad sytuacją, chciała, żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Rozkoszowała się dotykiem warg, języka, skóry tego wspaniałego mężczyzny. Nie myślała już, co będzie dalej. Zaczął całować jej szyję. Zachichotała.
– To prywatny żarcik, czy powiesz, co cię tak bawi? – mruknął z ustami wtulonymi w szyję Franceski.
– Po prostu dobrze się bawię. – Uśmiechała się, kiedy ją całował i mocował się z jej koszulką. Nagle coś sobie przypomniała.
– Dlaczego na koszulce, którą mi dałeś pierwszej nocy, było logo Uniwersytetu Teksaskiego? – zapytała.
– Bo tam studiowałem. Odsunęła się, zaskoczona.
– Ty? Nie wierzę!
Spojrzał na nią z komiczną powagą.
– Uzyskałem tytuł magistra literatury angielskiej. Chcesz sobie obejrzeć mój dyplom, czy możemy wrócić do tego, co robimy tu i teraz?
– Literatura angielska? – Zaniosła się śmiechem. – Nie do wiary! Przecież ty ledwo mówisz!
Teraz go uraziła.
– Coś takiego. Ale mi powiedziałaś.
Ciągle roześmiana, przywarła do niego tak gwałtownie, że stracił równowagę i upadł na kierownicę. I powiedziała zadziwiające słowa:
– Mogłabym cię zjeść, Dallie Beaudinie.
Tym razem to on się roześmiał, ale niedługo to trwało, bo zamknęła mu usta pocałunkiem. Zapomniała, że suę denerwuje i nie ma pojęcia o seksie. Usiadła mu na kolanach.
– Mamy tu za mało miejsca, złotko – mruknął w jej rozchylone usta. Odsunął ją, otworzył drzwiczki i wysiadł z samochodu. Wyciągnął do niej rękę.
Wysiadła posłusznie, ale zamiast zaproponować bardziej przestronne tylne siedzenie, przycisnął ją do samochodu i pocałował. Odrobina światła z otwartego samochodu sprawiała, że ciemności nad bagnem wydawały się jeszcze bardziej nieprzeniknione. Wyobraziła sobie aligatory czyhające pod samochodem na jej stopy w sandałkach z odkrytymi palcami. Otoczyła szyję Dalliego ramionami i podciągnęła się, jedną nogą stojąc na jego stopie, drugą oplatając jego udo.
Czuła dłoń Dalliego na piersi i znowu ogarnęło ją zdenerwowanie. Tym razem nie miało nic wspólnego z aligatorami.
– Dallie, kupmy szampana. Szampan… szampan pomoże mi się odprężyć.
– Ja ci pomogę. – Rozpiął guzik w jej dżinsach i mocował się z zamkiem.
– Dallie! – krzyknęła. – Jesteśmy na dworze!
– Tak jest. Ty, ja i bagno. – Suwak ustąpił.
– Ja… ja chyba nie jestem gotowa. – Wsunął dłoń pod jej koszulkę, nakrył nią pierś Franceski, pocałował delikatnie w usta. Narastała w niej panika. Musnął brodawkę palcem. Jęknęła. Chciała, żeby miał ją za kochankę doskonałą, ale jak to osiągnąć w środku bagna? – Ja… mam ochotę na szampana. I stłumione światło… i pościel… Dallie.
Puścił jej pierś i delikatnie położył dłoń na policzku.
– Nieprawda, złotko. Niczego nie potrzebujesz, ty wystarczysz. Musisz to zrozumieć, Francie. Polegaj na sobie, nie na rekwizytach, którymi się otaczasz.
– Boję się. – Chciała rzucić to od niechcenia, ale jej nie wyszło. – Pewnie uznasz, że to śmieszne, ale Evan Varian powiedział, że jestem oziębła, a ten rzeźbiarz, Szwed, w Marrakeszu…
– Daruj sobie na razie tę opowieść, dobrze?
Poczuła, jak wraca jej bojowy nastrój, i spojrzała na niego oskarżycielsko:
– Celowo mnie tu przywiozłeś, prawda? Bo wiedziałeś, że mi się to nie spodoba! – Oburzona, wycelowała palcem w buicka. – Nie należę do kobiet, które uprawiają seks na tylnym siedzeniu samochodu.
– A kto tu mówi o tylnym siedzeniu? Przyglądała mu się przez chwilę.
– O nie! Nie położę się na ziemi!
– Też nie lubię na ziemi.
Więc gdzie? Jak?
– Daj spokój, Francie. Przestań kombinować i planować, nie zastanawiaj się, który profil masz ładniejszy. Daj się ponieść emocjom.
– Chcę wiedzieć, gdzie.
– Wiem o tym, złotko, ale ci nie powiem, bo zaczniesz się zadręczać, czy kolory się nie gryzą. Po raz pierwszy w życiu zrób coś, nie zastanawiając się nad tym, czy ślicznie wyglądasz.
Poczuła się, jakby podsunął jej lustro pod nos, nieduże i zamglone, ale jednak lustro. Czy naprawdę jest taka próżna? Taka wyrachowana? Nie chciała się z tym pogodzić, a jednak… Dumnie uniosła podbródek i energicznie szarpnęła swoje dżinsy.
– Dobrze, proszę bardzo, zrobimy, jak chcesz. Ale nie oczekuj nic specjalnego. - Wąska nogawka zaczepiła się na sandałku. Francesca pochyliła się, żeby uwolnić stopę. Usiadła na fotelu kierowcy. – Co, Dallie, podnieca cię to? Cholerny świat!
Chciał do niej podejść, ale spojrzała na niego wrogo zza rozpuszczonych włosów.
– Nie waż się mnie tknąć. Mówię poważnie. Sama sobie poradzę.
– To kiepski początek, Francie.
– Idź do diabła! – W końcu wyzwoliła się z dżinsów i wstała, w koszulce, sandałkach i bieliźnie. – No proszę! I uprzedzam, nie zdejmę niczego więcej, póki sama nie będę chciała!
– W porządku. – Otworzył ramiona. – Chodź do mnie. Uspokój się.
Wtuliła się w niego. Przez chwilę tylko ją obejmował, a potem znowu zaczął całować. Upadła tak nisko we własnych oczach, że nawet nie starała się mu zaimponować. Niech sam się męczy. Po chwili stwierdziła, że to bardzo przyjemne. Czuła dłonie Dalliego na plecach, a potem na piersiach, muskał je delikatnie, od niechcenia. Francesce było gorąco i zimno jednocześnie. Czy rzeźbiarz też dotykał jej piersi? Na pewno, ale nie mogła sobie przypomnieć. A potem Dallie zadarł jej koszulkę i dotknął piersi ustami, swoimi cudownymi ustami.
Westchnęła głośno, gdy pieścił je językiem. Nie wiadomo kiedy, znowu zaczęła błądzić dłońmi pod jego koszulką. Nagle uniósł Franceskę, przeszedł kilka kroków i posadził.
Na masce buicka.
– O nie! – krzyknęła.
– Spróbuj tylko – powiedział.
Otworzyła usta, żeby mu oznajmia, że za żadne skarby światła nie pozwoli, by ją obmacywał na masce samochodu, ale zinterpretował jej gest jako zaproszenie i pocałował namiętnie. Nie wiedziała, jak do tego doszło, ale usłyszała swój jęk, gdy pocałunek stawał się coraz gorętszy. Wygięła się w łuk, ofiarowała mu się, zapomniała o poniżającej pozycji. Złapał ją za kostkę.
– O, tutaj. – Postawił stopę Franceski na zderzaku.
Nie protestowała.
Przesuń się troszkę do przodu, o tak. – Mówił ochryple, nie spokojnie jak zwykle, oddychał szybko. Szarpnęła jego koszulkę, spragniona dotyku nagiego ciała. Zdjął ją szybko i sięgnął do majteczek Franceski.
– Dallie…
– Już dobrze, kochanie, już dobrze. – Ściągnęła je i poczuła pod pośladkami chłodny metal maski. – Francie, wzrok mnie nie mylił, prawda? W kuferku miałaś pigułki antykoncepcyjne?
Skinęła głową. Nie chciała psuć nastroju, wdając się w zawiłe wyjaśnienia, jak to lekarz poradził jej, by nie brała pigułek, póki nie ustabilizuje się jej okres, a i tak na pewno nie zajdzie w ciążę.
Dallie pieścił wnętrze jej ud. Delikatnie dotykał jedwabistej skóry, za każdym razem zbliżając się do tej części ciała, której nie uważała za piękną i której nie chciała mu pokazać, a która teraz zdawała się dziwnie rozedrgana i gorąca.
Nagle przestał głaskać, pieścić, muskać… dotknął jej. W środku.
– Dallie… – ni to krzyknęła, ni jęknęła.
– Dobrze? – wymamrotał ochryple.
– Tak. Tak.
Zamknęła oczy przed bladym księżycem Luizjany, żeby nic jej nie rozpraszało, gdy rozkoszowała się tą pieszczotą. Odwróciła głowę, ale nawet nie poczuła brudu z maski na policzku. Jego ruchy stawały się coraz szybsze. Bardziej rozsunął nogi Franceski. Opierała stopy na chromowanym zderzaku. Dallie rozpiął swoje dżinsy. Uniósł jej biodra.
Jęknęła, gdy poczuła go w sobie. Pochylił się nad nią, ale zaraz się cofnął.
– Boli?
– Nie. Jest… cudownie.
– Bo tak ma być, złotko.
Chciała, żeby miał ją za doskonałą kochanką, chciała zrobić wszystko jak należy, ale świat odpływał, kręciło jej się w głowie, czuła cudowną falę gorąca. Jak ma się skupić, kiedy tak jej dotyka? Nagle zapragnęła poczuć go bardziej. Owinęła nogi wokół bioder Dalliego i przyciągnęła do siebie.
– Spokojnie, skarbie – szepnął. – Nie spiesz się. – Poruszał się w niej powoli, całował ją i sprawiał, że czuła się tak dobrze, jak nigdy dotąd. – Jesteś tu, złotko? – szepnął ochryple.
– O, tak… Dallie… mój cudowny Dallie… mój kochany Dallie… – Osiągnęła szczyt.
Stęknął głośno i ten dźwięk napełnił ją poczuciem siły, rozpalił i znowu osiągnęła orgazm. Po chwili poczuła na sobie jego ciężar.
Odwróciła głowę, tak że dotykała policzkiem jego włosów. Był taki cudowny, prawdziwy, piękny. W niej. Zauważyła, że oboje są spoceni, poczuła, jak kropla potu Dalliego spada jej na ramię. I co z tego? Czy to miłość, zastanawiała się sennie. Gwałtownie otworzyła oczy. Zakochała się. To jasne. Dlaczego wcześniej na to nie wpadła? Tego jej brakowało w życiu.
Zakochała się.
– Francie? – mruknął.
– Tak?
– Wszystko w porządku?
– Tak.
Uniósł się na łokciach i się uśmiechnął.
– Co powiesz, gdybyśmy wrócili do hotelu i powtórzyli to w łóżku, tak jak chciałaś?
W drodze powrotnej tuliła się do niego, żuła gumę i snuła wizje wspólnej przyszłości.
Rozdział 13
Naomi Jaffe Tanaka weszła do domu, niosąc zakupy – złociste figi, słodką gorgonzolę, chrupiącą bagietkę. Postawiła elegancką aktówkę na granitowym blacie w kuchni.
W zadumie wyłożyła ser na porcelanowy talerzyk. Tylko jedna rzecz dzieli ją od miejsca w radzie nadzorczej agencji – Dziewczyna z Iskrą. Dziś rano Harry Rodenbaugh zagroził, że przekaże zlecenie komu innemu, jeśli Naomi w najbliższym czasie nie znajdzie odpowiedniej kandydatki.
Zdjęła szare pantofle i dalej rozpakowywała zakupy. Dlaczego tak trudno znaleźć tę dziewczynę? Wydzwaniały z, sekretarką wszędzie, gdzie się dało -na darmo. Ona gdzieś tam jest, tak, ale gdzie? Znużona, Naomi masowała sobie skronie. Migrena nie dawała jej spokoju. Nie ma dzisiaj na nic siły. Weźmie prysznic, włoży stary szlafrok i napije się wina, zanim przejrzy dokumenty, które ze sobą przyniosła. Jedną ręką rozpinała perłowe guziki bluzki, drugą sięgnęła do kontaktu na ścianie. Jak leci, siostrzyczko?
Z krzykiem odwróciła się w stronę, z której dochodził głos jej brata.
– Boże!
Gerry Jaffe rozwalił się na kanapie. Jego sprane dżinsy i wypłowiała koszula nie pasowały do eleganckiego wnętrza. Miał ciemne falujące włosy, które tworzyły niesforną czuprynę w stylu afro. Coraz bardziej widoczne stawały się blizna na lewym policzku i bruzdy wokół jego pięknych ust, które nie tak dawno doprowadzały koleżanki Naomi do szaleństwa. Za to nos Gerry'ego się nie zmienił – nadal był wielki i dumny, orli. A w oczach nadał płonął fanatyczny ogień.
– Jak się tu dostałeś? – warknęła. Była zła i niespokojna. Nie miała siły na dalsze problemy, a Gerry zawsze oznaczał kłopoty. Jednocześnie cieszyła się na jego widok; zawsze był dla niej starszym bratem, któremu za wszelką cenę chciała dorównać.
– Nie pocałujesz mnie?
– Nie zapraszałam cię tutaj.
Wydało jej się, że wyczuwa w nim zmęczenie, ale to wrażenie zaraz znikło. Zawsze był dobrym aktorem.
– Mogłeś najpierw zadzwonić – syknęła. Przypomniała sobie, że widziała jego zdjęcia w gazetach, przewodził demonstracji przeciwko zbrojeniom atomowym. – Aresztowano cię znowu, tak?
– Cóż znaczy jedno aresztowanie w kraju wolności? – Uśmiechnął się zawadiacko.
Nagle przypomniała sobie, jak w dzieciństwie kupował jej cukierki, kiedy miała ataki astmy. Zmiękła. Kochała go i nienawidziła zarazem.
"Wymyślne zachcianki" отзывы
Отзывы читателей о книге "Wymyślne zachcianki". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Wymyślne zachcianki" друзьям в соцсетях.