Mrucząc pod nosem, wstał ponownie, by włączyć światło.
Zanim doszedł z powrotem do stołu, Lee przywołała na twarz wyraz powagi.
– O czym będziemy rozmawiali? – spytał Daniel grobowym głosem. – O giełdzie? A może o stanie angielskiej gospodarki?
– Czy Phoebe pokazywała ci zdjęcia, które jej zrobiłam?
– Owszem. Uważam, że są świetne. Dziękuję za to, co jej powiedziałaś.
– Za co? – zdumiała się Lee. – Czyżby nie powtórzyła ci tego, co mówiłam?
– Nie i nie wypytywałem jej o to. Chyba ją porządnie zniechęciłaś, bo od tamtej pory jest bardzo zamyślona.
– Nie wydaje mi się, żeby tó co jej powiedziałam, mogło ją zniechęcić. Ostrzegałam cię, że powiem jej prawdę, gdy zapyta i tak się w końcu stało. Oczywiście starałam się uświadomić jej, jak ciężkim i niewdzięcznym zawodem jest bycie modelką, ale nie sądzę, by to do niej przemówiło. W dodatku zupełnie nie miałam pojęcia, co jej odpowiedzieć, gdy wyskoczyła z jakimś przepisem prawnym o ograniczaniu wolności podejmowania pracy zarobkowej.
– Zagięła cię, tak? – Daniel spojrzał na nią współczująco. – Nie martw się, ze mną robi dokładnie to samo. Wiesz, jednak naprawdę mam wrażenie, że dała sobie spokój z modą.
Odnieśli talerze do kuchni i czekając na zaparzenie się kawy, stali w milczeniu, przytuleni do siebie. Kiedy napój był już gotowy, powędrowali z powrotem do salonu, gdzie usiedli wygodnie na sofie.
– Co się dzieje? – zainteresował się Daniel, widząc zmarszczone brwi Lee.
– Nic takiego. Obawiam się tylko, że Phoebe może zgotować ci niespodziankę. Jest równie uparta, jak ty.
– Nie martw się. Nigdy nie musiałem odgrywać roli bezwzględnego ojca, by Phoebe była posłuszna. Zawsze wolałem uciekać się do podstępnych sztuczek, to dużo bardziej skuteczna metoda.
– Czyżby? – mruknęła z powątpiewaniem, gdyż sama miała pewne doświadczenie w tej dziedzinie.
– Udało mi się, na przykład, wygrać w sporze o wczesne chodzenie spać.
– A jakim to niby sposobem?
– Zakładałem się z nią o pół funta, że nie będzie w stanie nie spać całą noc. Biedactwo, leżała w łóżeczku, usiłując nie zamykać oczu i oczy wiście już po dziesięciu minutach smacznie spała. ‘ •
– Teraz już wiem, że jesteś geniuszem ~ przyznała Lee.
– Och, znam mnóstwo takich wybiegów – pochwalił się, nalewając jej brandy. – Nauczę cię, kiedy będziemy już mieli swoje dzieci.
– Dzielisz skórę na niedźwiedziu – odparła, starając się nie pokazać, jak wiele radości sprawiły jej te słowa.
– Doprawdy? Wiesz dobrze, że chciałbym się z tobą ożenić, a w tej chwili nie pragnę niczego innego, jak porwać cię, zawieźć do kościoła i wsunąć na palec obrączkę. Poza tym marzę, żeby ujrzeć w twych ramionach nasze dziecko.
– A czy mam coś do powiedzenia w tej kwestii? – Masz. – Uśmiechnął się łobuzersko. – Pod warunkiem, że zgodzisz się ze mną. Zaczekam, aż będziesz gotowa, kochanie – zapewnił, przyciągając ją do siebie. – Tylko błagam, nie każ mi czekać zbyt długo.
Lee nie była pewna, co na to odpowiedzieć, ale kiedy Daniel pochylił się, by ją pocałować, okazało się, iż słowa nie są im potrzebne. Pieszczota jego warg sprawiła, iż po raz pierwszy od wielu lat poczuła to, czego tak bardzo się obawiała. Każdą cząstkę jej ciała opanowało gorące pragnienie bliskości z mężczyzną, którego ramiona otaczały ją, dając niespotykane poczucie bezpieczeństwa. Gdy zaczęła z coraz większą pasją odwzajemniać jego pocałunki, Daniel przytulił ją do siebie jeszcze mocniej.
– Lee, najdroższa… – wyszeptał. – Tak bardzo cię pragnę…
– Chyba jestem już gotowa – wyznała, patrząc na niego czule.
Nie czekając ani chwili dłużej, wziął ją na ręce i niemal pobiegł do znajdującej się na piętrze sypialni. Swymi czułymi dłońmi przekonywał, że nie powinna się niczego obawiać, że jest inny niż Jimmy. Dbał o każdy milimetr jej ciała, każdym ruchem dawał dowody swego uwielbienia. Miała wrażenie, że pasują do siebie idealnie, jakby zostali stworzeni do bycia razem. Namiętność, która ich połączyła, zdawała się być czymś naturalnym, przeznaczeniem, jakie musiało się wypełnić, prędzej czy później.
Kiedy leżeli obok siebie, zdyszani, rozpaleni ogniem, który stopił ich w jedno, Lee czuła, że wypełniają szczęście, jakiego jeszcze nigdy nie zaznała.
– Wszystko w porządku, kochanie? – zapytał Daniel, całując ją delikatnie w skroń.
– W najlepszym porządku. – Uśmiechnęła się radośnie.
– Ostrzegałem cię – przypomniał. – Potrafię być bezwzględny, jeśli chcę coś zdobyć. – Jego dłoń błądziła jakby od niechcenia po jej ramionach, przyprawiając Lee o przyjemny dreszczyk.
Kto wie, może już złapałem cię w swoje sidła?
– Nie rób sobie nadziei – odparła, spoglądając na niego czule. – Nie jestem w ciąży.
– Nigdy nic nie wiadomo.
– Może, ale ja jestem pewna. Daniel odsunął się nieco, by móc się jej dokładnie przyjrzeć.
– Czyli nie zaskoczyłem cię aż tak bardzo? – odezwał się po chwili.
– Ani trochę.
– Byłaś na to przygotowana?
– Owszem – przyznała, uśmiechając się lekko. – Wprawdzie miałam do ostatniej chwili pewne wątpliwości, ale tak naprawdę decyzję podjęłam już dawno.
– A więc nie jestem takim przebiegłym uwodzicielem, za jakiego się uważałem? – upewnił się.
– Obawiam się, że nie.
– I pomyśleć, że tak się dzisiaj starałem, a wszystko to było zupełnie niepotrzebne – westchnął ciężko, udając wielce rozczarowanego. – Pewnie przez cały czas, kiedy próbowałem cię zwabić do mej sieci, ty zastanawiałaś się, czemu to tak długo trwa.
– Powiedzmy, że dokonałam swego wyboru – wyszeptała, wtulając się jeszcze bardziej w jego ramiona. – Jestem tutaj, ponieważ pragnę być z tobą.
– Nawet nie wiesz, jak się cieszę, kochanie – wymruczał jej prosto do ucha Daniel.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Przez cały tydzień Lee mieszkała u Daniela, coraz lepiej poznając swego mężczyznę. Zdawało jej się, że znów jest młodziutka i zakochana po raz, pierwszy w życiu. Zasypiali w swych objęciach, gdy rano się budzili, witali się długo i czule. W ramionach Daniela Lee nareszcie czuła się bezpieczna.
Codziennie wstawał wcześniej, aby przynieść jej do łóżka filiżankę gorącej herbaty. Siadał koło niej na chwilę i przyglądał się jej z zachwytem, po czym, gdy już się napiła, biegł na dół do kuchni, aby przygotować śniadanie. Lee pławiła się w tym luksusie, póki trwał, gdyż na taką obsługę, godną królowej, mogła liczyć jedynie w dniu urodzin oraz w Dniu Matki, a i tak potrawy przygotowywane przez Sonyę, która jednym okiem zerkała na kuchenkę, a drugim do książki, nie należały do najsmaczniejszych. Daniel tymczasem zdawał się wkładać całe serce w przygotowywanie posiłków dla swej ukochanej.
Chociaż wzięła tydzień urlopu, codziennie telefonowała do Gillian, aby dowiedzieć się, jakie zlecenia wpłynęły.
– Nie mogłabyś choć na chwilę nie myśleć o pracy? – narzekał Daniel. – Odpręż się.
– Nie, dopóki nie dojdę tam, gdzie sobie zaplanowałam – odparła.
– To znaczy?
– Na sam szczyt. Owszem, otrzymuję wiele zleceń, ale nie są to te najlepsze. Zdaje się, że będę musiała jeszcze długo harować jak wół, żeby uzyskać najwyższą pozycję.
– Nie zawsze harówka przynosi pożądane efekty – zauważył Daniel.
– Czyżby? To jakie mam inne wyjście? – zaperzyła się Lee.
– Potrzebujesz czegoś, co przyniosłoby ci rozgłos. Niekoniecznie musi to być związane z pracą. Gdybyś, na przykład, wygrała główną nagrodę na loterii, wszyscy chcieliby, abyś ty im robiła zdjęcia, ponieważ mogliby się potem pochwalić, że cię znają.
– A po co miałabym nadal zajmować się fotografiką, gdybym wygrała fortunę? – spytała przytomnie Lee.
– Rzeczywiście, nie był to może najlepszy przykład, ale chyba rozumiesz, o co mi chodzi? Powinnaś postarać się, aby ludzie chcieli do ciebie przychodzić, a później chwalić się wszystkim naokoło, że cię znają.
– Dobrze, tylko jak to zrobić?
– Pomyślę o tym – obiecał. – Ale później, teraz mam ochotę na coś innego.
Lee miała także okazję odkryć, że Daniel jest świetnym kucharzem, posiadającym doskonale zaopatrzoną lodówkę i setki oryginalnych przepisów.
– Przygotowywanie posiłków dla dorastającej córki to nie lada sztuka – wyznał kiedyś. – Problem w tym, że stałem się zbyt dobry i Phoebe nie widzi powodu, dla którego sama powinna się nauczyć gotować.
– A dlaczego niby miałaby się tego uczyć? – zapytała Lee, uśmiechając się łobuzersko. – Czy tylko dlatego, że jest dziewczyną?
– Jasne, że nie, ale skoro ja to potrafię, czemu ona nie miałaby się nauczyć? Na tym właśnie polega równość.
Obydwoje mieli niewątpliwą przyjemność śledzić kolejne odcinki komedii, jaką była niefortunna wyprawa Marka do Francji. Jak się dowiedzieli z jego telefonów, samochód dotarł nadspodziewanie daleko, bo aż do przeprawy promowej w Dover i zepsuł się już na pokładzie statku. W rezultacie przepłynął kanał La Manche trzy razy w tę i z powrotem, aż wreszcie zirytowani marynarze pomogli niefortunnemu kierowcy wypchnąć auto na wybrzeże w Calais. Przez cztery następne dni Mark prowadził ożywione dyskusje z właścicielem warsztatu samochodowego, czym znacznie poprawił swą znajomość języka francuskiego, zwłaszcza jeśli chodzi o wyrazy, które raczej trudno usłyszeć w akademickich kręgach. Udało mu się wreszcie dotrzeć do Paryża w przeddzień powrotu Phoebe do domu. Daniel, tknięty złym przeczuciem, zadzwonił do Madame Bresson, błagając, aby nie pozwoliła jego córce wracać do Anglii inną drogą niż powietrzną. Oczywiście ingerencja ta rozdrażniła Phoebe, która natychmiast zatelefonowała do ojca, by wyrazić swe oburzenie sposobem, w jaki jest przez niego traktowana. Daniel, autentycznie zatroskany o bezpieczeństwo swej jedynaczki, wykazał jednak godną podziwu stanowczość i następnego dnia Phoebe przybyła do Londynu samolotem. Niestety, ledwo zdążyli się przywitać, a już wynikła między nimi sprzeczka, podczas której Daniel stanowczo zabronił córce wsiadać do należącego do Marka samochodu. W odpowiedzi Phoebe uniosła wysoko głowę, lecz nie miała szansy wprowadzić swego sprzeciwu w życie, gdyż Mark w ciągu najbliższych trzech dni nie dojechał do domu, z uwagi na awarię, która zatrzymała go w Dover.
Powrót Phoebe był dla Lee sygnałem, że powinna wrócić do swego domu. Z bólem serca spakowała przywiezione ze sobą na ten tydzień drobiazgi i odjechała, kiedy Daniel udał się po córkę na lotnisko. Ze łzami w oczach wspominała wszystkie spędzone we dwoje chwile, późne kolacje w łóżku, szczere i serdeczne rozmowy, wspólne posiłki, a przede wszystkim długie godziny, spędzone na odkrywaniu siebie nawzajem. Tym większy był jej smutek, że za parę dni Daniel wraz z Phoebe wybierali się w odwiedziny do krewnych, mieszkających na północy Anglii. Próbowała sobie wytłumaczyć, iż zachowuje się absurdalnie, bo przecież za tydzień znów się zobaczą, ale bez skutku. Wciąż musiała walczyć z nabiegającymi do oczu łzami, zdawała sobie bowiem sprawę, iż nieprędko będą mogli znaleźć dla siebie tyle czasu, co w trakcie tego czarownego tygodnia.
Odrobinę radości przyniósł Lee powrót córki i brata. Biedny Mark nie mógł mówić o niczym innym, jak tylko o swych niepowodzeniach.
– W takim razie powinieneś kupić sobie porządny samochód – oznajmiła wreszcie Lee, wysłuchawszy całej historii po raz kolejny. – Moja oferta trzech tysięcy jest wciąż, otwarta.
– Daj spokój, siostrzyczko – żachnął się. – Czemu nie chcesz mnie zrozumieć i dać mi tych siedmiu tysięcy? Gdybym kupił naprawdę dobry samochód, zrobiłbym wrażenie na ojcu Phoebe i pozwoliłby córce jeździć razem ze mną.
– Ależ jemu chodzi tylko i wyłącznie o wasze bezpieczeństwo, a na bezpieczne auto z powodzeniem wystarczą ci trzy tysiące.
– Jeśli chodzi o ścisłość, gdybyś się dobrze rozejrzał, mógłbyś znaleźć coś odpowiedniego nawet za tysiąc – wtrąciła Sonya. – Naprawdę, jak mogłeś być taki głupi, żeby kupić pierwszy samochód, jaki się nawinął?
– Wystarczy – przerwała Lee, próbując zapobiec sprzeczce.
– Sonyu, jeśli nie potrafisz być bardziej pomocna, to już lepiej nic nie mów.
– Przepraszam, mamo.
– Przecież ten samochód jest bezpieczny – bronił się Mark.
– Skrzynia biegów jest prawie nowa, hamulce nigdy jeszcze mnie nie zawiodły…
– Nie miały raczej szansy, skoro nie możesz zapalić – stwierdziła przytomnie Sonya.
– Słuchaj, ty mała… – zaczął Mark.
– Spokój! – krzyknęła Lee, która powoli traciła już cierpliwość. – Ta dyskusja prowadzi donikąd. Mark, przemyśl na spokojnie moją ofertę, a na razie, gdy Phoebe wróci, możesz używać mojego samochodu.
Było jej trochę wstyd, że tak łatwo traci panowanie nad sobą, a wszystko z powodu okropnej tęsknoty za Danielem. To, że zaproponowała bratu pożyczenie swego samochodu, też nie było całkowicie bezinteresownym uczynkiem, ponieważ chciała w ten sposób zagłuszyć dręczące ją wyrzuty sumienia, a przede wszystkim upewnić się, że przynajmniej niektóre wieczory będzie mogła spędzić z Danielem sam na sam.
"Zaślubiny w Gretna Green" отзывы
Отзывы читателей о книге "Zaślubiny w Gretna Green". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Zaślubiny w Gretna Green" друзьям в соцсетях.