– Chcesz jechać do mnie?


Nie, chcę jechać do siebie, a twój adres jest dla taksówkarza, żeby wiedział, dokąd ma cię odwieźć. Erin już miała to powiedzieć, gdy Gavin postanowił nagle zacieśnić ich znajomość i poczuła jego rękę na udzie. Zesztywniała. To przestało być zabawne, zwłaszcza w miejscu publicznym, gdzie ktoś, kto na nich patrzył, mógł wysnuć całkowicie mylne wnioski.

Stanowczym ruchem usunęła jego rękę z nogi i zagroziła chłodno:

– Zrób to jeszcze raz, a oberwiesz.

Spojrzał zdziwiony na jej rozgniewaną twarz. Coraz bardziej żałując tej eskapady, Erin odwróciła głowę – i doznała szoku. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Przy barze stał wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, który z zainteresowaniem obserwował ją i jej towarzysza. Och, nie! Los nie mógł być bardziej okrutny!

Dlaczego musiała spotkać akurat Josha Salsbury’ego?

Twarz jej płonęła rumieńcem. Trudno było nie zauważyć poufałości, z jaką Gavin odnosił się do niej. Chciała spojrzeć w inną stronę, ale jak zahipnotyzowana wpatrywała się w parę szarych oczu. Zrezygnowała z randki z przystojnym, kulturalnym mężczyzną, dla tego pijanego indywiduum! Och, co za hańba!

W końcu udało jej się oderwać wzrok od Josha. Przypomniała sobie, że w pobliżu znajduje się prywatna klinika. Prawdopodobnie Josh wstąpił na szybkiego drinka po wizycie u ojca.

Nie miała jednak czasu na dalsze spekulacje, bo Gavin Gardner po dopiciu drinka, kompletnie pijany, ponownie okazał niezwykłą fascynację jej udem.

Zdała sobie sprawę, że sytuacja wymyka jej się spod kontroli. Nie patrząc w stronę Josha, Erin podniosła się gwałtownie. Gavin również wstał, choć nieco chwiejnie. Erin nie mogła porzucić tego idioty, to byłoby nie w porządku.

– Idziemy – powiedziała, biorąc go pod ramię.

Uśmiechnął się bezmyślnie. Miała nadzieję, że nie sprawi jej więcej kłopotu, choć wstydziła się, że musieli przeparadować przed Joshem Salsburym. Co gorsza, Gavin stracił równowagę w najmniej odpowiednim miejscu, bo tuż przy barze, kilka kroków od Josha.

Josh podtrzymał go mocno, ale nie odmówił sobie kąśliwej uwagi:

– Masz niezwykły talent do wynajdywania komplikacji, Erin.

Spojrzała na niego trochę bezradnie. Niestety nie potrafiła wymyślić żadnej ostrej i dowcipnej riposty. Zignorowała więc złośliwość i skupiła całą uwagę na wyprowadzeniu Gavina, nim ten znów na kogoś wpadnie.

– Och – wymamrotał, kiedy owiało go świeże powietrze. Na szczęście karuzela w głowie ostudziła jego romantyczne zapędy.

Z taksówkami jak z autobusami, martwiła się Erin, albo wcale, albo trzy naraz. Gdy w końcu jakaś podjechała, Erin pomogła Gavinowi wsiąść. Podała kierowcy swój adres. Jej towarzysz zaczął przysypiać i musiała nim zdrowo potrząsnąć, by wydobyć z niego, gdzie mieszka.

Gdy taksówka zatrzymała się przed jej domem, Erin powiedziała kierowcy, dokąd ma zawieźć Gavina. Kiedy płaciła za swój kurs i odwiezienie Gavina do domu, ten wysiadł, a taksówkarz najwyraźniej zadowolony z takiego obrotu spraw, zatrzasnął drzwi i odjechał.

I co teraz miała zrobić? W tym stanie Gavin był raczej nieszkodliwy, ale wolałaby, żeby u niej nie nocował. Niestety taksówki nie pojawiały się w tej okolicy zbyt często.

Erin szybko ułożyła plan działania. Musi oderwać Gavina od ściany, posadzić go na schodach, pobiec na górę i zadzwonić po taksówkę. Jednak ku jej zaskoczeniu, właśnie jakaś zatrzymała się przed wjazdem na podwórko.

Jeszcze bardziej zdumiał ją widok pasażera, który wysiadł i poprosił taksówkarza, by zaczekał. Joshua Salsbury! Erin gapiła się na niego z otwartą buzią.

– Potrzebujesz pomocy? – Rzucił przelotne spojrzenie w stronę jej wstawionego towarzysza.

Nie pora na kolejne upokorzenie. Otrząśnij się! – nakazała sobie stanowczo.

– Odwieziesz Gavina? – zapytała niepewnie. – Taksówkarz, który miał go zabrać, uciekł.

– Ciekawe dlaczego? – wymamrotał Josh. Ku jej uldze najpierw poszedł zamienić słówko z kierowcą, a potem oderwał jej towarzysza od ściany. – Chodźmy, Gavin. Pora do domu. – Wepchnięty do taksówki Gavin od razu usadowił się do drzemki, wyraźnie tracąc ochotę na czynny udział w dalszych wydarzeniach. – Gdzie mieszka? – zwrócił się Josh do Erin.

Zmieszana podała mu adres. To była najgorszą noc w jej życiu. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu i zatrzasnąć drzwi przed całym światem. Myślała tylko o tym, by ukryć głowę pod poduszką i udawać, że nic się nie stało.

Josh Salsbury zamknął drzwi za śpiącym Gavinem i rozmawiał z kierowcą. Patrzyła, jak pieniądze przechodzą z ręki do ręki i stała otumaniona, kiedy taksówka ruszyła. Bez Josha!

– Taksówki nieczęsto tędy jeżdżą – poinformowała go.

Josh przyglądał jej się w świetle lampy. Milczał przez chwilę, a potem powiedział bardzo wyraźnie.

– Czarna, bez cukru.

Wzięła się w garść. Skoro przyjechał za nią, zapewne z powodu zapijaczonego Gavina, należała mu się przynajmniej kawa.

– Wejdź – zaprosiła go, otwierając drzwi kluczem. Była speszona. – Byłeś już tutaj? – zapytała niepewnie.

– Charlotta wydała kiedyś przyjęcie – odparł, gdy wspięli się po schodach do małego saloniku.


Przyjęcie musiało być w niezwykle wąskim gronie. Cztery osoby w tej klitce – to już był tłok. Mimowolnie zastanowiła się, z kim Josh przyszedł na przyjęcie. Niewątpliwie z jedną z tych piękności wyczekujących na jego telefon, o których wspomniała Charlotta.

– Usiądź – udało jej się powiedzieć dość spokojnie.

– Zaraz zaparzę kawy.


Mogła odgadnąć, że nie jest facetem, który przywykł robić to, co mu każą. Poszedł za nią, stanął w progu i przyglądał się, jak wstawia wodę, wyjmuje filiżanki, spodki i kawę rozpuszczalną.

– Dlaczego przyjechałeś za mną? – zapytała. – To znaczy… nie miałeś w tej okolicy żadnej sprawy, prawda? Wzruszył ramionami.

– Nie wyglądało mi na to, by podszczypywanie zbytnio cię bawiło. – Słusznie się domyśliła, że zauważył nadmierną poufałość Gavina. – A z moich planów na wieczór wyszły nici – dodał, patrząc na nią z powagą.

Do licha! Chciała przeprosić, ale na samą myśli o udzieleniu mu prawdziwych wyjaśnień zrobiło jej się gorąco.

– Jak się czuje twój ojciec? – zapytała natychmiast.

– Dochodzi do siebie – odparł, bez wątpienia zauważając, jak pospiesznie zmieniła temat.

– Odwiedziłeś go dzisiaj wieczorem? – Odrobinę zdesperowana modliła się, by woda szybciej się zagotowała. Przytaknął.

– Twoi rodzice mają się dobrze? – zapytał, podtrzymując rozmowę.

Chciała, aby sobie poszedł. Czuła się niezręcznie. Rodzice w liczbie mnogiej, czyli matka i ojciec. Nie miała ochoty rozmawiać z nim o Ninie.

– Tak, dziękuję – odpowiedziała zdawkowo. Zaparzyła kawę i obliczyła, że wypicie jej zajmie mu pięć, góra dziesięć minut, a potem Josh sobie pójdzie. Ale o czym, do licha, będzie z nim rozmawiać przez ten czas?

Josh zaniósł tacę do saloniku, w którym najwyraźniej czuł się jak w domu. Otworzyła usta, by zapytać uprzejmie o pracę, ale ją ubiegł.

– Zakładam, że nie jesteś zamężna ani nic w tym rodzaju – odwdzięczył się jej własnym pytaniem na temat jego stanu cywilnego. – Czy może Gavin jest „czymś w tym rodzaju”?

– Broń Boże! – wykrzyknęła, nim zdążyła pomyśleć. – Ja… – Tego nie dało się wytłumaczyć! Zrezygnowała z kolacji z przystojnym, dobrze wychowanym mężczyzną, żeby spędzić wieczór w hotelowym barze z Gavinem?! – Dobra kawa? – zapytała głupio.

– Idealna – odparł, choć podejrzewała, że rzadko pijał neskę. – Jesteś zdenerwowana – zauważył spokojnie.

– Wcale nie! – zapewniła pospiesznie. – Po prostu zwykle podejmowałam gości w towarzystwie ojca. – O, niech to. Czemu to powiedziała? Josh siedział bez ruchu, jakby trawił to, co usłyszał. Dlaczego nie mogła teraz zemdleć?

– Ty nigdy…!?

– Zapomnij, co powiedziałam!

– Zanim tu przyjechałaś… kiedy? Pięć tygodni temu?

Mieszkałaś w Gloucestershire z rodzicami? Znowu rodzina! Niebezpieczny temat.

– Rodzice się rozwiedli. Mieszkałam z ojcem.

– Który, jak się domyślam, jest nad wyraz opiekuńczy.

– Mam dwadzieścia dwa lata – powiedziała, jakby to miało cokolwiek do rzeczy.


– A ja trzydzieści pięć… bardzo mi miło – odparł i musiała się roześmiać. Zauważyła, że przygląda się jej ustom. Nie była jednak zadowolona z tego przesłuchania. Nagle, jakby przyszło mu to niespodziewanie do głowy i nieco nim wstrząsnęło, stwierdził: – Jesteś bardzo piękną kobietą, Erin, ale mam wrażenie, że brakuje ci… życiowego doświadczenia.

– Ja… – już miała powiedzieć „nie”, ale kłamstwo utknęło jej w gardle. – Chciałabym je zdobyć – oświadczyła, czerwieniejąc jak burak. – Och – jęknęła. – Niczego złego nie miałam na myśli! – Dlaczego w tym rejonie nie zdarzają się trzęsienia ziemi?

– Mówisz, że nigdy nie miałaś… – urwał, a potem dokończył: – chłopaka?

– Jasne, że miałam! – broniła się. – Prawdę mówiąc, niedawno z jednym zerwałam – za późno ugryzła się w język.

– Coś z nim było nie tak? – zapytał obojętnym tonem.


Zupełnie nieoczekiwanie dla siebie samej odparła szczerze:

– Nie. Po prostu Mark poszedł do łóżka ze swoją byłą dziewczyną. Wystarczyła ledwie sekunda, by Josh dotarł do sedna.

– Czy ty kiedykolwiek… – zapytał bez ogródek, – Nie, ale mam zamiar zrobić to jak najszybciej! – przyznała otwarcie niebotycznie zdumiona własną szczerością. Naprawdę to powiedziała?! – Jeden dżin z tomkiem i już mi się buzia nie zamyka.

– To całkiem ładna buzia. Dlatego wyjechałaś z domu? Bo nie mogłaś… rozwinąć skrzydeł pod dachem ojca?

– W twoich ustach to brzmi okropnie.

– Wcale nie. Jesteś zdrową młodą kobietą z naturalnymi potrzebami. Zapewne drażni cię ten cnotliwy stan.

– Wydaje mi się, że wszyscy bawią się lepiej ode mnie – wyznała.

– Z pewnością nie – odparł uprzejmie i Erin troszeczkę się uspokoiła. – Czy masz już kogoś na oku?

– Jeszcze nie – odparła, patrząc na ewentualnego kandydata. – Chyba jestem za bardzo… wybredna.


Mógł się obrazić, w końcu go odrzuciła. W każdym razie odwołała randkę. Ale nie był urażony.

– Czy to te komplikacje, o których mówiłaś?

– Nie – odparła szczerze.


Josh patrzył jej w oczy przez sekundę lub dwie, potem się podniósł.

– Nie spiesz się zbytnio – poradził spokojnie. – To będzie dla ciebie niezwykła chwila. Dokonaj mądrego wyboru.

– Odprowadzę cię na dół i zamknę drzwi na klucz – nie stać jej było na lepszą odpowiedź.


Potem żałowała, że nie pozwoliła, by zszedł sam, bo na dole było bardzo mało miejsca. Otarła się o niego i kiedy niepewnie uniosła głowę, ich oczy spotkały się na chwilę. A potem Josh, nie spiesząc się, wziął ją w ramiona i delikatnie pocałował.

Serce waliło jej jak oszalałe. Gapiła się na niego ogłuszona. Przeniosła spojrzenie na jego usta; chciała znów poczuć ich smak.

Nie miała pojęcia, co dostrzegł w jej wzroku, ale gdy przytulił ją jeszcze mocniej do siebie i ponownie pochylił głowę, doświadczyła najbardziej namiętnej pieszczoty w życiu. Ten pocałunek zdawał się trwać wiecznie. Gdy rozchyliła wargi, Josh pocałował ją jeszcze żarliwiej, aż zakręciło jej się w głowie.

Oderwał w końcu wargi od jej ust i niespiesznie zwolnił uścisk. Popatrzył z góry na jej twarz.

– Pora, by wszystkie grzeczne dziewczynki poszły do łóżka – powiedział spokojnie, podczas gdy ona wciąż była oszołomiona. – Dobranoc, Erin.

Przez cały tydzień rozpamiętywała to wydarzenie. Wciąż od nowa przeżywała całą gamę emocji, zastanawiając się, czy Josh odgadł po jej reakcji, że chciałaby, by to właśnie on nauczył ją miłości. Cała płonęła i zastanawiała się też, czy gdyby zaproponował jej wspólną noc, wyraziłaby zgodę.

Minął następny tydzień i stopniowo Erin zaczynała wracać do równowagi. Przestała czuć się tak bardzo skrępowana, gdy codziennie rozpamiętywała coraz to inne fragmenty ich rozmowy. Nigdy dotąd nie była tak szczera wobec żadnego mężczyzny.

Gavin jej unikał, choć przeprosił solennie, kiedy wpadł na nią przypadkiem na korytarzu.

– Nieźle narozrabiałem, prawda? – powiedział bardzo zawstydzony.

– Byłeś pijany.

– To przez ten wyjątkowy interes – wyjaśnił. – Czy umówisz się ze mną jeszcze raz, żebym mógł się zrehabilitować?

– Chyba nie zniosłabym kolejnej dawki takiej pysznej zabawy – odparła lekko.


Miała mglistą nadzieję, że Josh Salsbury do niej zadzwoni, choć nic się nie zmieniło i nadal nie mogłaby się z nim umówić. Ale poczułaby się lepiej, gdyby okazał iskierkę zainteresowania.

Choć jej życie towarzyskie toczyło się bez fajerwerków, sprawy zawodowe układały się znakomicie. Praca dla Charlotty dobiegała końca, Erin nadrobiła prawie wszystkie zaległości i pozostało jej tylko uporanie się z bieżącymi sprawami. Charlotta zgodziła się, by Erin odeszła przed upływem trzech miesięcy, pod warunkiem oczywiście, że znajdzie inne zajęcie.