– Nie będziemy reklamować niczego, co jest bublem.
– To znaczy, że nie będziemy reklamować niczego.
– Nie, to znaczy, że zajmiemy się takimi produktami, które są coś warte.
– Zbankrutujemy! Nie będziemy zarabiać!
– Owszem, to może być chwila przestoju w interesach. Ale za to w przyszłości to my będziemy marką tych produktów. Ludzie się nauczą, że coś, co MY reklamujemy, jest dobre. I wtedy będziemy dyktować ceny.
– Pani żyje w niedzisiejszym świecie, pani Natalio! To się nie uda!
To jest to. Twój pierwszy program. Słuchaj nas, bo my to ty. Twoje marzenie to ta kuchenka mikrofalowa. Jeśli kupisz naszą kawę, on będzie cię budził co rano. Tylko miłość. Weź tabletki na zmęczenie, na znudzenie, zatwardzenie, pocieszenie, radość.
Weź proszek przeciw smutkowi, weź syrop od braku opieki, wesprzyj się na sobie.
Kiedy po raz pierwszy w życiu wróciła do domu rano, pełna obaw, ale i radości, że oto stała się kobietą, a widok Krzysztofa, który bladym świtem nachylał się nad nią, był tak silny, że nogi się pod nią uginały. Matka podniosła się z krzesła – nie wie do dzisiaj, czy kładła się tej nocy, czy nie – i chwyciła ją za rękę.
– Pamiętaj, możesz liczyć tylko na siebie, nie daj się, bądź twarda. Nie daj się zranić.
– Mamo…
– To nie jest mężczyzna dla ciebie, wierz mi.
Ukrywany od tej pory przed matką związek z Krzysztofem dość szybko przyniósł rozczarowanie. To nie był mężczyzna dla niej. Lepiej było zerwać z nim teraz, póki nie jest za późno, póki pewnego dnia nie stanie przed nią i przed ich córeczką i nie powie „odchodzę”. I nie zobaczy go już nigdy.
– Ale dlaczego? Dlaczego? – pytał.
– Nie kocham cię, i tyle – powiedziała.
– Ty nie wiesz, co znaczy kochać.
Te słowa uderzyły ją o wiele bardziej, niż chciała się przyznać przed samą sobą. Ona nie wie, co znaczy kochać?
Wie. Po prostu nie lubi świąt.
Melatonina nie działała. I jutro nie idzie do pracy.
Jest druga w nocy, a ona siedzi w pustej kuchni i ma przed sobą upiorne święta. I jak na złość, zaczął padać śnieg. Rano będzie ślicznie.
Śnieg zaczął padać koło drugiej nad ranem.
Z dużych miękkich płatków, które od razu miały ochotę zamienić się w wodę, nie pozostało ani śladu. Teraz z nieba sypała się drobna kasza, która marzła w powietrzu i na ziemi, znak, że chwytał coraz mocniejszy mróz.
Obudziło go zimno, dotkliwe, przenikające na wskroś zimno. Może gdyby cokolwiek wczoraj zjadł, zimno nie miałoby jeszcze dostępu. Ale nie miał nic w ustach od przedwczoraj…
Przeciągnął się i zadrżał. Ta pogoda nie wróżyła mu nic dobrego. Zwykle mrozy przychodziły po Bożym Narodzeniu, a w tym roku przecież na Barbary był mróz. A jak mówi stare porzekadło – święta Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie.
Druga w nocy nie jest dobrą porą na ruszanie w drogę. Chciał tylko spać, spać tak długo, dopóki mięśnie zmęczone wędrówką nie odpoczną na tyle, żeby móc dalej iść. Chociaż jaki to miało sens?
Czego szukał? Do czego dążył?
Zamknął oczy i podkulił pod siebie nogi. Teraz trochę cieplej. Nie myśleć o niczym i nad niczym się nie zastanawiać. Nie pamiętać o świętach, nie pamiętać zapachu lasu w domu, smakowitego jedzenia, radości. Nie pamiętać o przeszłości, bo tego już nie ma.
A jednak, zanim zapadł w krótką, przerywaną dreszczami drzemkę, pojawił się obraz kobiety, kobiety, którą kochał i za którą tęsknił. I chociaż wiedział, że już nigdy jej nie spotka, łagodnie poddał się marzeniu, które trzymało go przy życiu.
Ranek był cały zaśnieżony, a z nieba ciągle sypało białe.
Spojrzała na termometr. Minus dwanaście stopni. Ubrała się ciepło, włożyła wełniane skarpety w kolorowe pasy i narzuciła na plecy wełnianą chustkę. Teraz nie wyglądała na dyrektora, raczej na wiejską kobietę.
Grzanka wyskoczyła z trzaskiem na blat w kuchni. Niedbale -jakie znaczenie ma jedzenie? – narzuciła na chleb ser z kminkiem i podkręciła ogrzewanie. Z talerzykiem i kubkiem gorącej herbaty ruszyła do pokoju, w którym po śmierci matki postawiła komputer.
Cichy szum stacji dysków, Word 2000 to nie był dobry program, wieszał się już tyle razy, że wyprowadzało ją to z równowagi. W Wigilię się nie pracuje. Jaka Wigilia, taki cały rok.
Pierwsza Wigilia bez matki. Bez jej martwej obecności, bez jej łez i rozchybotanych wspomnień – jak bardzo można być przywiązanym do przeszłości! – matka już od paru lat budziła w niej tylko litość. Im bardziej tak czuła, tym bardziej starała się być dla niej dobra. Uczucie litości zagrażało jej wyobrażeniom o sobie jako o dobrym człowieku.
Litość to wyższość, litość to ułomność, litość to niezdolność do współczucia czy współodczuwania, ale niestety litość sączyła się wszystkimi szparami, kiedy tylko matka drżącą ręką podawała opłatek, a jej oczy robiły się czerwone, napuchnięte od niewypłakanych łez.
– Nigdy nie pozwól, aby ktoś tobą zawładnął tak jak twój ojciec mną – prosiła. – Obiecaj mi.
Obietnica była łatwa i, co najważniejsze, nie wymagała od niej niczego. W ogóle nie brała pod uwagę, że mogłaby tak jak matka zakleszczyć się na kimś, uwiesić, zamiast żyć.
– Zniszcz, zniszcz wszystkie papiery, niech nic nie zostanie – prosiła matka nerwowo, kiedy siedziała przy jej łóżku w szpitalu. – Obiecaj mi, przepraszam, myślałam, że tak będzie lepiej dla ciebie…
O jakie papiery matce chodziło, nie zdążyła spytać.
Matka zmarła następnego dnia, tuż przed jej przyjściem. Zapalenie płuc okazało się zabójcze dla jej wycieńczonego organizmu.
Natalia przejrzała papiery w dawnym biurku ojca. Akt własności domu, jej świadectwa od szkoły podstawowej do matury, akt ślubu rodziców, nieistotny dowód tego, że nie była bękartem, zaświadczenie o stanie zdrowia po przebytej przez matkę w młodości gruźlicy, nic, co domagałoby się zniszczenia.
Poza przejrzeniem papierów nie zrobiła nic. Rzeczy matki dalej wisiały w szafie, czekając na uporządkowanie.
NOWY WSPANIAŁY PRODUKT.
Nowy – zużyte słowo. Teraz wszystko jest nowością. Może odwołać się do tradycji? Nie do tego, co nowe, ale co stare, dobre, sprawdzone?
Używaj? Nie, ludzie nie chcą już używać, sprawdzać, są zmęczeni natłokiem nowych rzeczy – jeszcze doskonalszych, jeszcze lepszych, jeszcze bardziej okazyjnych.
Pusty ekran komputera z paskami narzędzi już nie zmuszał do pracy. Może powinna wykorzystać te trzy wolne samotne dni na uprzątnięcie tego wszystkiego?
UPRZĄTNIJ KOŁO SIEBIE. ZOBACZ, CO JEST WAŻNE. TO TWÓJ WYBÓR.
Znajdź właściwe rozwiązanie.
Nie. Beznadziejne.
Trzeba się odwoływać do tego, co jest najbliższe ludziom. Skąd ma wiedzieć, co jest najbliższe? A co dla niej jest ważne?
Podniosła się i stanęła przy oknie. Świat był biały – jakby nie istniał. Wymarzone święta dla szczęśliwych dzieci.
Dla dzieci, które oczekują prezentów, które sprawdzają, czy mokre buty ojca stoją w przedpokoju.
Dla ludzi oczekujących.
Cofnęła się, kiedy na sąsiednie podwórko wyszedł Łukasz. Syn sąsiadów – wrócił z Francji sam, a wiedziała od matki, że tam się ożenił.
No cóż, mężczyźni odchodzą. Nie chciała, żeby ją zauważył. Nie chciała kontaktów z takimi ludźmi.
Oboje byli samotni, to prawda, ale jej życie było uczciwe. Nikogo nie zraniła, nie odeszła od matki z dzieckiem, jak to na pewno zrobił Łukasz. Pamiętała go jako młodego chłopca – nie chciał się z nią bawić, była młodsza, a kiedy ma się jedenaście lat, nie poszukuje się towarzystwa pięcioletniej dziewczynki, rozumiała to doskonale – teraz. Wtedy była zawiedziona, że siedział przy stole sztywno z rodzicami, kiedy ona klęczała pod choinką i wyłuskiwała spośród gałązek orzechy owinięte w srebrną folię.
Przez sekundę przemknęło jej przez głowę, że nie musiałaby spędzać tej Wigilii sama, właściwie nawet byłoby to naturalne, gdyby po prostu machnęła do niego ręką – będziesz sam? Może wpadniesz na rybę? Ale natychmiast skarciła się za taki pomysł.
Łukasz był samotny na swoje własne życzenie, a ona nie była skłonna do opieki i miała siebie.
Zresztą – co to za pomysł?
Wpadł do niej krótko po śmierci matki.
– Jeśli mogę ci w czymś pomóc…
– Dziękuję – powiedziała dość oschle.
W czym miałby jej pomóc ten obcy mężczyzna?
To, że znali się jakoś? Dotrzymała słowa danego matce. Patrzyła przez tyle lat na jej smutne życie i rosła w niej złość do mężczyzn. Ona nigdy nie dałaby się tak upokorzyć. Nigdy.
Czego chce? Gdyby miała samą siebie namówić na ten Cudowny Produkt? O czym musiałaby mówić reklama?
O przemijaniu, o tęsknocie za czułością, za czymś, co było, a co nie wróci. Za nadzieją, że wróci. Że będzie tak jak kiedyś – kiedy „kiedyś” było miękkie, ciepłe, dobre i pewne.
Miękko, ciepło. Pewność.
Pewności nie ma. Gdybyż mogła dać ludziom pewność… zostałaby swoim własnym szefem. Ba, kimś znacznie więcej…
Bezpieczeństwo. Odkrycie.
ODKRYJ SAMĄ SIEBIE.
Czyli potwory i demony. Złość i żal. To głupie, każdy podejrzewa, że w środku przechowuje bestię, która raz wypuszczona na wolność zawładnie nie tylko światem, ale i właścicielem.
ODKRYJ SWOJĄ BESTIĘ.
OSWÓJ SWOJĄ BESTIĘ.
OSWÓJ SWOJĄ PRZYSZŁOŚĆ.
Szukaj.
A może nie reklamować produktu, tylko zaciekawić – co to jest? Co mi da? Co będzie, jeśli się dowiem?
KIM JEST JÓZEF K.? BYŁO.
A śnieg pada i pada. Takie trzy dni w domu ją wykończą.
NIE BĄDŹ IDIOTĄ!
Reklama na „nie” się nie sprawdza. Podświadomość nie zna słowa „nie”. Odrzuca je jak niegrzeczne dziecko. Nie rozumie słowa „nie”. Na pewno napis powinien być pomarańczowy. Pomarańczowy kolor wpływa na łaknienie. Jeszcze nie wiemy dlaczego, ale sięgamy. Dzieciom niejadkom powinno się podawać jedzenie na pomarańczowych talerzach.
Pomarańczowe krótkie hasło.
PRZYPOMNIJ SOBIE!
Bez nakazu. Człowiek nie lubi, żeby mu rozkazywano.
Kiedy była dzieckiem… Ale już nie jest.
PRZYPOMINAM SOBIE…
Dobre. Co sobie przypominam? Pamiętam… tak może być… to zależy ode mnie. Jesteś kowalem swojego losu – tylko inaczej. Skojarz kowala, szybciej, pierwsze skojarzenie – podkowa. Dobrze. Podkowa – szczęście, szczęście, ciepło, dom, miłość.
NIE BÓJ SIĘ. Bez „nie”. A więc: ZARYZYKUJ. CHCESZ.
ZOBACZ, CZEGO NAPRAWDĘ CHCESZ.
ZRÓB COŚ DLA SIEBIE.
Nieee. Beznadziejne.
Wstała od komputera, zapaliła światło. Śnieg sypał teraz tak gęsto, że w pokoju zrobiło się szaro mimo wczesnej pory. Otworzyła szafę matki i zgarnęła rzeczy razem z wieszakami.
Opróżnij swój umysł. Zobacz, co naprawdę ważne.
Jeśli zajmie się teraz porządkiem…
CUDA SIĘ ZDARZAJĄ.
CZY CZEKASZ NA SWÓJ CUD?
Tak, to jest dobry kierunek. Każdy ma swój cud, na który czeka. I żadnej fotografii, żadnych skojarzeń, tylko z boku, małymi literami nazwa produktu.
Pomarańczowa.
I może krócej. Czekasz na swój cud? Daj sobie szansę – sztampa. Wybierz, sięgnij, zaryzykuj.
CZEKASZ NA SWÓJ CUD? ZARYZYKUJ.
Wyjęła z szuflady w kuchni czarne 120-litrowe worki na śmieci. Wszystko to, co należało do matki, jej ubrania, nienoszone od lat, zapakować, wywieźć do kościoła, tam zbierają rzeczy, tam zgłaszają się biedni po rzeczy.
Musiał ruszyć dalej, choć odczuwał teraz silne pieczenie w lewej nodze. Stara rana otworzyła się i bolało, tak bardzo bolało.
Ale przecież jest silny i wcale niestary Da sobie radę. Nie widzi dla siebie miejsca w tym świecie – silnych, wspaniałych i przedsiębiorczych ludzi. Spieszących się ludzi. Każdy z nich dzisiaj wieczorem na białym obrusie ułoży dodatkowe nakrycie. I każdy będzie miał nadzieję, że nikt nie przyjdzie, że nikt nie powoła się na cud bożonarodzeniowy, że nikt nie zapuka do drzwi i nie przypomni słów Biblii – głodnego nakarmić, oto jestem.
Bo on tego na pewno nie zrobi.
Śnieg sypał gęsto, a przed nim droga do miasta.
Może tam zdarzy się cud.
Przecież są święta.
Siedziała na podłodze i patrzyła na pożółkłe kartki.
Najdroższa moja córeczko, Wiem, że nie chcesz mi wybaczyć, ale kocham cię i tęsknię. Proszę, napisz choć parę słów.
Kochana Natalko, Mama pisze, że jesteś obrażona, wiem, co czujesz, ale kocham cię i zawsze będę cię kochał.
Kochana córciu, Myślałem, że będziemy mogli się zobaczyć, ale skoro wyjechałaś akurat z ciocią Jaśminą… Pozdrów ją ode mnie.
Droga Natalko, Przykro mi, że choć minęło tyle lat, nie możesz mi wybaczyć.
Natalio, z okazji Twoich osiemnastych urodzin życzę Ci, żebyś umiała mądrze wybierać…
WYBIERZ MĄDRZE.
To takie wezwanie dla głupców. Tym razem wybierz mądrze, skoro dotychczas twój ciasny umysł nie umiał podjąć tej decyzji.
"Zdążyć przed pierwszą gwiazdką" отзывы
Отзывы читателей о книге "Zdążyć przed pierwszą gwiazdką". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Zdążyć przed pierwszą gwiazdką" друзьям в соцсетях.