– Nie – potrząsnęłam głową. – Jestem pewna. W tamtym człowieku nie było nic fascynującego.
– W takim razie to nie on. Mówi się, że Cederwed ma niesamowity wpływ na kobiety. Posłuchaj…
Marcus przerwał, czekając, aż dojedziemy do otwartego odcinka wybrzeża. To było cudowne – tak jechać z Marcusem pod jasnym niebem Skåne, mając z jednej strony morze, a z drugiej rozległe połacie pól.
– Jego wysokość król Gustaw IV Adolf i jego małżonka królowa Fryderyka wybierają się do Baden, by odwiedzić swoich krewnych – zaczął wreszcie. – Obawiając się Cederweda, utrzymują trasę i datę podróży w tajemnicy.
– Wyruszą z Ystad?
– Tak. Nie zauważyłaś, że w mieście wzmocniono ostatnio posterunki wojskowe?
– Skoro tak twierdzisz… – Spojrzałam na niego badawczo. – A więc ty i twoja grupa zajmujecie się przygotowaniami do podróży?
– Zgadza się. Doszły nas pogłoski, że Cederwed i jego poplecznicy chcą uderzyć, kiedy król będzie opuszczał kraj.
Przyszła mi do głowy straszna myśl.
– Marcus – jęknęłam – nie powinnam wspominać w tej chwili o jedzeniu, ale czy to właśnie król i królowa spożywać będą posiłek u Fernérów w przyszłym tygodniu?
Marcus uśmiechnął się. Oczy mu błyszczały.
– Taki jest ich zamiar.
– Och, nie…
– Nie bój się. Będziecie miały z matką mnóstwo czasu, by się przygotować.
Nie odpowiedziałam. Nie pora, by zaprzątać sobie tym głowę. Chciałam wiedzieć więcej o zadaniu Marcusa.
– Sądzicie więc, że w Ystad jest szpieg, który zna plany króla?
– Tak uważamy. Nie mamy jednak pewności, słowo „Aldebaran” to nasz jedyny ślad. Nie wiemy zresztą, czy ma ono jakiś związek z królem, ale napaść na ciebie traktujemy bardzo poważnie. – Potrząsnął głową. – A ojciec odesłał mnie tylko dlatego, że bardziej mi zależy na tobie niż na Florze.
– Dokąd król uda się po wyjeździe z Ystad?
– Jeszcze się nie zdecydował. Miał jechać bezpośrednio do Baden, ale ostatnio zaczął wspominać o Kopenhadze. W jednym z tamtejszych teatrów jest ponoć pewna aktorka, do której czuje słabość. Król nie jest uwodzicielem, więc chodzi z pewnością o platoniczny związek. Kiedy aktorka była ze swoją trupą w Sztokholmie, król odwiedzał teatr co wieczór. Przybywał incognito i czekał na nią w przedpokoju, zwanym „wolim okiem”. Obawiamy się, że uczyni to samo w Kopenhadze. To niesłychane, by tak traktować królową.
Przyszło mi coś do głowy.
– Annabello…
– Cicho! Myślę.
– O czym?
– O tym, co powiedziałeś kiedyś o Aldebaranie…
– Co…
– Wspominałeś, co znaczy to słowo. Gwiazda…
– „która postępuje za czymś”. Chodzi o to, po jakich innych gwiazdach ukazuje się nad horyzontem.
– No tak, ale jakie miejsce zajmuje w konstelacji?
– Ach… myślisz o oku Byka?
– Właśnie. Sądzisz, że jest jakiś związek między tym okiem a „wolim okiem” w teatrze?
Marcus zamyślił się.
– Nie przypuszczam – powiedział po chwili – ale to zbadam. W tej sprawie nie może być niedomówień. Pojadę z tobą aż do Ystad i porozmawiam z kimś z mojej grupy. Jeśli nie ma ich na miejscu, pomówię z Fernérem.
– Można mu wierzyć?
Fernér jest gorącym zwolennikiem króla. Mój ojciec nie życzy sobie, by wtajemniczać go w sprawę, ale ja nie uważam tego za właściwe.
– Wypytywał mnie dzisiaj.
– Ach, tak? Myślę, że uraziliśmy jego dumę, nie informując o niczym. Ciężki orzech do zgryzienia… – Westchnął i mówił dalej, jakby głośno wyrażał myśli: – Wyślemy Johana do Malmø, niech Lehbeck zdecyduje, co zrobić z „wolim okiem”. Powinni odradzić królowi wyprawę do Kopenhagi. – Uśmiechnął się nagle. – Dość już o królewskich problemach – dodał miękko – zatrzymajmy się tu na chwilę. Mam ci tyle do powiedzenia.
Rozglądnęliśmy się. Miejsce nie było najwłaściwsze, nie osłonięte i dobrze widoczne ze wszystkich stron. Przed nami rozpościerało się miasto.
– Nie – zdecydował – nie tutaj.
– Muszę wracać do matki – rzekłam niepewnie. – Czy nie moglibyśmy…
– Spotkać się później? Jeśli tylko dostanę przepustkę. Jakże chciałbym wrócić do Ystad, większy tu ze mnie pożytek niż tam, na spokojnej wsi! – Spojrzał na mnie przeciągle. – Spotkamy się jutro wieczorem?
– Tak – zgodziłam się ochoczo. – Marcus… możesz zdobyć łódź? Nigdy nie pływałam łodzią, tak chciałabym powiosłować…
– Zdobędę łódź – odrzekł ze śmiechem. – Bądź pewna. Przyjdę po ciebie jutro, o ósmej wieczorem, choćbym miał zdezerterować!
Ruszyliśmy dalej w lepszych nastrojach, myśl o kolejnym spotkaniu dodawała nam otuchy. Nagle przypomniałam sobie słowa Flory.
– Marcus?
– Tak?
– Spotkałam dzisiaj Florę. Powiedziała coś… ohydnego…
– Zawsze to robi. Cóż mówiła tym razem?
– Ona… Chyba nie zdobędę się, by powtórzyć jej słowa*
– Spróbuj. Chcę znać prawdę.
– Powiedziała, że… jesteś kiepskim kochankiem. – Zaczerwieniłam się. – Najgorszym, jakiego kiedykolwiek miała!
Po raz pierwszy ujrzałam Marcusa prawdziwie wzburzonego.
– Przeklęta suka! – syknął przez zaciśnięte zęby. Zamknął oczy i westchnął głęboko, po czym podjechał bliżej i wziął mnie za rękę. – Wybacz, że straciłem panowanie nad sobą, Annabello – powiedział. – Przysięgam, że nigdy nie byłem jej kochankiem. Sama myśl wzbudza we mnie obrzydzenie!
– Byłam pewna – szepnęłam.
– Nie myśl o tym – dodał miękko. – Nie istnieją dla mnie inne kobiety. Liczysz się jedynie ty. Na ciebie czekałem.
Uniósł moją dłoń i pocałował ją. Zadrżałam lekko, kiedy odwrócił ją i ucałował wewnątrz, potem w czubki palców, w nadgarstek…
– Wierzysz mi, Annabello? – spytał, wbijając we mnie wzrok.
– Tak – odrzekłam bezgłośnie.
Marcus wyprostował się w siodle i spojrzał na Ystad.
– Często nachodzi mnie ochota, by zabić tę kobietę – mruknął z zaciętością. – Ona niszczy wszystko wokół siebie. Nic jednak nie jest w stanie otworzyć oczu mojemu ojcu…
Kiedy wróciłam do domu, matka odchodziła od zmysłów.
– Gdzie się podziewałaś, Annabello! Nie zdążymy przygotować obiadu u bankiera Blomberga na dzisiejszy wieczór!
– Uspokój się – powiedziałam pojednawczo. – Panuję nad sytuacją. Pasztety stoją w spiżarni, a desery w piwnicy.
Matka nie mogła opanować wzburzenia, a moje uwagi o obiedzie u Fernérów w przyszłym tygodniu nie poprawiły sytuacji.
– To jacyś dostojni goście – jęknęła. – Przyszła dziś do mnie sama pani Fernér, by omówić listę potraw. Chce, byś wzięła udział w przygotowaniach.
– Mówiła, kto przyjeżdża? – spytałam.
– Nie.
– Król z królową.
– Ach, tak.
– To prawda!
– Żarty się ciebie trzymają, Annabello!
Westchnęłam. Opowiedziałam jej o wizycie króla i zobowiązałam do zachowania tajemnicy. Matka miała przerażenie w oczach, a ja wcale nie byłam pewna, czy dobrze uczyniłam. Uznałam jednak, że powinna wiedzieć, komu ma zaprezentować swój kunszt kulinarny.
W czasie obiadu o Blombergów matka nie mogła się skupić. Dobrze ją rozumiałam. W drodze powrotnej późnym wieczorem ożywiła się, jakby myśl o przyszłym wydarzeniu wcale nie była dla niej tak niemiła.
Przechodziłyśmy właśnie w pobliżu domu Fernérów, kiedy z bramy wyłonił się jakiś człowiek Wzdrygnęłyśmy się obie, o tej porze bowiem ulice były zwykle ciche i opustoszałe. Widziałam go jedynie przez ułamek sekundy, kiedy przechodząc obok nas rzucił mi ukradkowe spojrzenie. Nie mogłam jednak nie zwrócić na niego uwagi, bowiem w jego wzroku kryła się jakaś niezwykła moc. Nie był zbyt urodziwy, lecz coś w jego wyglądzie znamionowało silną osobowość. Emanował siłą, która dana jest niewielu. Serce zabiło mi gwałtownie, gdy spotkałam jego wzrok.
Matka obejrzała się za nim.
– Dziwny typ – mruknęła.
Nie zaprzeczyłam.
Następnego ranka, kiedy omawiałyśmy szczegóły królewskiego obiadu, przybiegła jedna z dziewek kuchennych Fernérów z poleceniem, by Annabella natychmiast stawiła się w ich domu. Natychmiast! Wszyscy byli niezwykle poruszeni!
Zdziwiłam się niepomiernie. Byli źli na mnie? Nie zrobiłam nic strasznego, ukradłam jedynie Marcusa Florze, ale nie miałam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Wręcz przeciwnie, uważałam to za dobry uczynek i byłam pewna poparcia Marietty.
Nabrałam głęboko powietrza, pomyślałam o Marcusie i ruszyłam za dziewczyną.
ROZDZIAŁ VIII
Kiedy dotarłyśmy na miejsce, trzęsłam się jak osika. Ku memu zdziwieniu czekali na mnie w komplecie, Marcus, Marietta, pan i pani Fernér, pułkownik Lehbeck, Johan, Flora i jakiś jegomość o nieprzyjemnej powierzchowności, ubrany w bogato szamerowany mundur. Powiadomiono mnie, że to ojciec Marcusa i Marietty.
Towarzystwo uzupełniał inny dystyngowany mężczyzna, którego dotąd nie spotkałam. Był to brat pani Fernér ze Sztokholmu. To on pełnił funkcję łącznika między domem Fernérów a dworem królewskim.
Marietta siedziała obok męża i trzymała go za rękę. Jej twarz nosiła ślady łez. To było do niej zupełnie niepodobne.
Z duszą na ramieniu dygnęłam przed nimi. Generał Dalin nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Flora siedziała obok niego. W jej spojrzeniu nie było śladu litości. Nie wystraszyłam się, czułam się silna miłością Marcusa. Marcus milczał, ale wzrokiem dodawał mi otuchy.
Pierwszy przemówił pułkownik Lehbeck, spokojnie i przyjaźnie, jak to miał w zwyczaju:
– Dowiedzieliśmy się o wypadku, któremu uległ Marcus – powiedział. – Johan przyjechał z wieścią do Malmø i natychmiast się tu zjawiliśmy. Nie zrozumieliście powagi sytuacji?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, wtrącił się generał:
– Zlekceważyliście mój zakaz! Potajemna schadzka, co za prostactwo! Poza tym naruszyliście cześć tej szlachetnej kobiety.
Flora zacisnęła usta i skinęła potakująco.
– Nie o tym właściwie myślałem – ciągnął Lehbeck, a ja poczułam doń jeszcze większą sympatię. – To, co mnie niepokoi, to pewien drobny szczegół, którego tu zgromadzeni zdają się nie zauważać. Mianowicie ktoś z obecnych musiał wiedzieć o miejscu spotkania! Marietta dostała list od Marcusa i miała przekazać go Annabelli. Co stało się z listem?
Marietta potarła dłonią czoło.
– Już mówiłam – zaczęła niepewnie. – Trzymałam go w torebce, ale kiedy tam pewnego razu zajrzałam, listu nie było. Później jednak go znalazłam, w torebce właśnie!
– A list był zmięty, jakby ktoś go przeczytał. Prawda?
– Tak…
– Miła moja! Nikt w tym domu nie zagląda do cudzych torebek – obruszyła się pani Fernér.
– To właśnie należy sprawdzić – wtrącił jej brat. – Jeśli nie znajdziemy rozwiązania tej zagadki, para królewska nie będzie mogła się tu zatrzymać. Trzeba będzie zmienić trasę podróży.
Pani Fernér wybuchnęła płaczem. Jej mąż usiłował ją uspokoić. Zauważyłam krople potu na jego czole.
– Panno Annabello – Lehbeck spojrzał na mnie. – Proszę opowiedzieć nam wszystko, ale to wszystko, o tym jeźdźcu, którego ujrzałaś w zatoczce koło Svarte.
Spojrzenia obecnych w pokoju spoczęły na mnie, więc bardzo się zmieszałam.
– Tam było tyle drzew – wyjąkałam. – Widziałam go jedynie przez parę sekund.
– Jakiej maści był koń?
– Kasztan… tak sądzę. Wszystko działo się szybko, daleko ode mnie…
– Ale to był mężczyzna?
– Nie jestem pewna. Przykro mi, widziałam jeźdźca przez krótką chwilę.
Pułkownik skinął głową i odwrócił się do pani Fernér.
– Pani Fernér, czy któryś z gości opuszczał dom wczoraj koło godziny dwunastej?
– Ja… mój Boże… ja też wyjeżdżałam.
Następna w kolejności gospodyni potwierdziła, że wszyscy przebywali o tej porze poza domem. Wszyscy oprócz Flory.
Flora uśmiechnęła się z zadowoleniem, a generał poklepał ją po ramieniu.
Nie mogłam znieść jej widoku, więc obróciłam się do pułkownika Lehbecka.
– Panie pułkowniku – zaczęłam ostrożnie – nie wiem, czy to może mieć jakieś znaczenie, ale wczoraj wieczorem widziałyśmy z matką pewnego mężczyznę.
– Tak?
– Ten człowiek… – Zawahałam się. – Marcus opowiadał mi o kimś, kogo spotkany przez nas mężczyzna przypomina z wyglądu.
– Mów dalej!
Zanim zdążyłam ponownie otworzyć usta, generał wysyczał:
– Marcus! Zdradziłeś tajemnice stanu tej… tej dziewce kuchennej!
Wywiązała się chaotyczna wymiana zdań. Wszyscy mówili jednocześnie, niektórzy brali mnie w obronę, inni nie byli pewni, co o tym wszystkim sądzić. Z ust Flory nie schodził uśmieszek zadowolenia.
W końcu do głosu doszedł Marcus.
– Annabella zamieszana jest w tę sprawę jak każde z nas, a może i bardziej. Napadnięto ją, próbowano pozbawić życia. To ona dostała kartkę z tym tajemniczym słowem.
Jego ojciec prychnął z pogardą.
– Też mi wymysł! Aldebaran i „wole oko” w teatrze kopenhaskim! To śmieszne!
Pułkownik Lehbeck siedział z niewzruszoną miną. Z wielkim trudem przychodziło mu sprzeciwiać się przełożonemu.
"Annabella" отзывы
Отзывы читателей о книге "Annabella". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Annabella" друзьям в соцсетях.