Kochany przyjacielu! Moje stare serce jest już zmęczone i pełne trosk. Ten list powinien zostać przeczytany na głos po otworzeniu skarbca. Moje wnuki przysparzają mi wiele zmartwień. Czworgu z nich odmawiam swego poparcia. Przede wszystkim Karelowi, który jest uosobieniem zła. Jego część ma przypaść tobie, mój stary przyjacielu. Następnie Stefanowi, który tylko schlebia swemu złemu bratu. Niechaj jego część dostanie twój syn, Matej, jeśli będzie tego wart, lub jego spadkobiercy. Dalej – Janowi, który traktuje z pogardą swego nieszczęsnego brata i życzy mu jak najgorzej. Jego część przeznaczam dla Andreja, jedynego prawego i uczciwego z nich. W końcu Svetli, tej karykaturze kobiety. Jej część spadku przekażcie wybrance Andreja. Wiem, że jest wystarczająco mądry, by przejrzeć Svetle na wskroś, jeżeli tylko trochę lepiej pozna świat i kobiety, czego jego matka a moja naiwna synowa zawsze mu odmawiała. Andrej jest silny, skoro przetrwał mimo presji, jaką wywierała na niego matka i rodzeństwo. Życzę mu z całego serca, żeby kiedyś spotkał kobietę, która go zrozumie i w niego uwierzy.


– Właśnie taką spotkał – odezwała się hrabina wzruszona. – Twój dziadek był mądrym człowiekiem, Andrej.

– Tak – powiedział mężczyzna, który skończył czytać list. – Oznacza to, że pani otrzymuje dwie części spadku, pani teścia i męża. Ponieważ hrabiego Mateja nie możemy uznać godnym dziedziczenia.

Hrabinie napłynęły do oczu łzy. Nie była w stanie nic odpowiedzieć.

– A pan, Andrej, otrzymuje dwie części plus piątą, należną pańskiej żonie.

Andrej również nie mógł wydobyć głosu. Objął tylko ramieniem Marie – Louise.

– A co z tymi, którzy trafili do więzienia? – spytała. – Kiedy wyjdą na wolność?

Policjant wzruszył ramionami.

– Dostaną surowe wyroki. Hrabia i Joseph posiedzą chyba po parę lat, lecz Karel i Svetla nie opuszczą więzienia bardzo długo.

– Sądzę, hrabio Andreju, iż dobrze się stało, że pozostali spadkobiercy zostali aresztowani przed otworzeniem skarbca. Nigdy nie zaakceptowaliby ostatniej woli pańskiego dziadka.

Następnie otworzono właściwy sejf. Większość majątku znajdowała się w Szwajcarii, gdzie zdeponowano również papiery wartościowe i patenty wynalazków dziadka. To wszystko było dość skomplikowane. Lecz tu na miejscu, w Chateau Germaine, spoczywały ogromne kwoty w gotówce, które od razu rozdzielono.

– Będzie z tego niezły podatek – zauważył policjant i zatarł ręce. – Dla państwa i naszego biednego miasteczka.

– O, nie! – roześmiał się Andrej.

– Ale zostanie niemało i dla pana – uspokoił go jeden z urzędników.

– Bardzo dziękuję! Marie – Louise – zwrócił się Andrej do dziewczyny z udawanym przerażeniem. – A jak jest w twoim kraju, w Norwegii? Czy tam unikniemy płacenia podatku?

– Skądże! U nas są one jeszcze wyższe niż tu!

– Ciociu Wando, a co ty zamierzasz teraz robić?

– Ja? Sprzedam to wszystko i wyjadę na Riwierę.

– Niegłupi pomysł. A co będzie z nami, Malou? Świat stoi przed nami otworem. -

– Pragnę tylko ciebie – szepnęła.

– I może jeszcze psa.

– Niezła propozycja – zauważył. – Czy ktoś mógł by wezwać księdza? Czegoś jednak się nauczyłem od mojej biednej matki.

– Tak. Jej wychowanie nie było całkiem złe.

– A co zrobisz, jeżeli w noc poślubną nagle pokażę kły?

– Wzięłam pod uwagę takie ryzyko – odparła szczęśliwa, że Andrej nareszcie potrafi z tego żartować.

Margit Sandemo

  • 1
  • 18
  • 19
  • 20
  • 21
  • 22