Ugryzła się w język.
– Podczas jednego z pierwszych spotkań wspomniał rzeczywiście coś niedorzecznego – przyznała po chwili w zamyśleniu – że chyba się we mnie zakochał, czy coś takiego. Ale pewnie zrozumiał, że wprawił mnie w zakłopotanie, i nigdy więcej o tym nie mówił. On mnie fascynuje, Peter. Tak, jak może fascynować piękny i błyszczący klejnot. Bernland jest bardzo przystojny. Ale zakochać się w nim?
Wybuchnęła niepohamowanym śmiechem, który przekonał Petera o jej szczerości bardziej niż słowa.
– Helle – odezwał się po chwili wahania. – Czy możemy porozmawiać o twojej powieści?
– Peter! Pisarze marzą o tym, by rozmawiać o swoich książkach, ale nie mają odwagi tego proponować, żeby nie zanudzać innych.
– Aha!
Helle całkiem się rozbudziła. Leżała teraz wsparta na łokciu i patrzyła w dół na Petera, którego ledwo dostrzegała w mroku.
– A więc – zaczął – według tego, co piszesz, kobiety mają ogromną potrzebę dawania. Okazywania swojej miłości.
– To prawda.
– Ale to nie zgadza się z moimi doświadczeniami. Nie twierdzę, żebym miał ich wiele, ale przyjeżdżały tu czasem młode damy, które chciały przeżyć ze mną przygodę…
– Czy im się udało? – spytała Helle trochę za szybko.
– Nie, ponieważ dostrzegłem w ich oczach żądzę posiadania.
– To oczywiste, że każdy chciałby również coś otrzymywać, a nie tylko dawać – powiedziała Helle.
Milczał przez moment.
– A gdybyś kochała jakiegoś mężczyznę, a on spytałby, czy może u ciebie zostać na noc, co byś wtedy zrobiła?
– Ach, Peter, myślisz zbyt schematycznie! Czegoś takiego nie można przewidzieć z góry, to sprawa indywi…
– Powiedziałem: Gdybyś go kochała.
Helle przełknęła.
– Stawiasz mnie w trudnej sytuacji. Musiałabym wtedy stoczyć ową odwieczną walkę między pragnieniem zachowania czystości a tęsknotą za całkowitym oddaniem, wspaniałomyślnością wobec człowieka, którego kocham. Zwykle w takim momencie mężczyźni naciskają zbyt mocno. Stawiają bezlitosne żądanie: „Jeżeli naprawdę mnie kochasz…” Nikogo nie powinno zatem dziwić, że kobiety naszych czasów stają się oziębłe.
Westchnął.
– Dobranoc, Helle!
ROZDZIAŁ VII
Helle obudziła się późno. Peter już wstał, na stole czekało śniadanie, lecz gospodarza nie było.
Dziewczyna szybko się umyła, ubrała i wyszła przed dom.
Chmury wisiały nisko na niebie, lecz zrobiło się cieplej. Poranny deszcz zmył resztki śniegu. A jeżeli lód nie jest już tak mocny? pomyślała Helle zmartwiona.
Zar podbiegł do niej, machając radośnie ogonem, po chwili pojawił się Peter. Chociaż uśmiechał się szeroko, Helle domyśliła się, że nie spał wiele tej nocy. Wyglądał na zmęczonego.
– Dobrze spałaś? – spytał.
– Nie. Ale to nie wina łóżka.
– Myślę, że dziedzic już wrócił. Zjedz teraz śniadanie, a potem pójdziemy do majątku.
Helle uznała, że to świetna propozycja.
– Przy okazji zawiadomię Bellę, gdzie jestem. Mam okropne wyrzuty sumienia.
Po śniadaniu poszli razem do dworu.
Christian leżał na sofie w salonie. Na widok Helle wyciągnął ręce i zawołał:
– Helle, kochana moja, pójdź w me objęcia! Gdzieś ty się podziewała? Chyba mi wybaczysz, mój skarbie – mruknął jej do ucha, kiedy utonęła w jego ramionach. – Nie dochowałem ci wierności, w szpitalu zajmowała się mną pielęgniarka o niebiańskiej urodzie! Kruczoczarne włosy, a co za oczy! Flirtowaliśmy bez wytchnienia ponad spluwaczkami i basenami.
Dziedzic miał pewne kłopoty z mówieniem, widocznie jeszcze bolała go szczęka. Ale humor dopisywał mu jak zawsze. Helle roześmiała się serdecznie.
– Christian, jesteś niepoprawny – żartobliwie skarciła go matka, wyraźnie dumna z syna i szczęśliwa, że ma go znowu w domu. – Ale skąd się tu wzięła Helle?
– Przyjechała wczoraj – odparł spokojnie Peter. – I również ma co nieco do opowiadania. Ale najpierw pan, dziedzicu. Czy widział pan człowieka, który pana uderzył?
– Tylko przez mgnienie oka. To nie był młody mężczyzna. Jakiś pijaczyna z długimi wąsami. Chwała Bogu, że tu jesteś, dziewczyno!
– Z długimi, zwisającymi wąsami? – spytała Helle.
– Niezupełnie. Coś jakby miękka szczotka.
Helle i Peter spojrzeli po sobie.
– Ten, który zepchnął mnie z wieży, miał takie same wąsy! – zawołała dziewczyna zdumiona.
– Tak, wiem – odrzekł Christian. – Ale to może tylko przypadek.
– Dlaczego pana zaatakował?
– Sam chciałbym wiedzieć! Podszedł do mnie i chciał się awanturować, cuchnęło od niego wódką, a kiedy odpowiedziałem mu najgrzeczniej, jak umiałem, nazwał mnie „przeklętym durniem” i rzucił się na mnie.
– Ale co z tym złotym ptakiem? – niecierpliwiła się Helle. – Mówiłeś przez telefon, że…
Christian spojrzał na nich zaskoczony.
– Jeszcze nie wiecie?
– Nie. A powinniśmy?
– O, święta naiwności! Złoty ptak to oczywiście ty, Helle!
W eleganckim salonie zapadła zupełna cisza.
– Ja? – Dziewczyna roześmiała się niepewnie. – Żartujesz sobie!
– Nigdy nie byłem bardziej poważny.
– Nic z tego nie rozumiem – odezwał się Peter. – Wprawdzie ktoś wczoraj do nas strzelał…
Zarówno Christian, jak i jego matka chcieli od razu dowiedzieć się czegoś więcej, więc Peter w kilku zwięzłych zdaniach zrelacjonował wydarzenia wczorajszego wieczoru.
Christian skinął głową.
– To tylko potwierdza moje przypuszczenia. Tym złotym ptakiem na pewno jest Helle!
– Jeżeli to prawda – zaczęła dziewczyna drżącym głosem – to można powiedzieć, że miałam niezwykłe szczęście, iż przez tyle miesięcy przebywałam w ukryciu. Nic o tym nie wiedząc, Bo Bernland przypuszczalnie uratował mi życie. Ale wyjaśnij, jak na to wpadłeś, bo ani trochę z tego nie rozumiem! Jeżeli pijak z ulicy i ten, kto mnie zepchnął z wieży, to jedna i ta sama osoba, to skąd miałby wiedzieć, że cię spotka przy wyjściu z biblioteki?
Peter wtrącił pośpiesznie:
– Nie widział go pan przypadkiem w holu biblioteki, kiedy pan dzwonił do domu?
Młody dziedzic wyglądał bardzo tajemniczo.
– Od tego myślenia zaraz was rozbolą głowy – rzekł z ironią. – Ale, Helle, Peter wspomniał, że masz jakąś bardzo poważną wadę serca, z powodu której powinnaś leżeć. To mnie naprawdę martwi. Czy nie uważasz, że…?
W drzwiach pojawiła się służąca.
– Przyszedł doktor Jepsen, proszę pani.
– Poproś go.
– O, nie, mamo! – rzucił zniecierpliwiony Christian. – Czyżbyś nie wierzyła lekarzom ze szpitala, którzy twierdzą, że jestem zdrów?
– Wierzę, ale chciałabym, żeby cię teraz obejrzał i stwierdził, czy przypadkiem podróż ci nie zaszkodziła. Sądzę, że powinien też posłuchać serca Helle i powiedzieć nam, co jej naprawdę dolega.
– Ale ja… – zaprotestowała Helle.
– A więc to tak, Peter, ty stary obłudniku! – szepnął Christian za plecami dziewczyny. – Przyjmujesz u siebie w nocy kobiety! Tak, tak, cicha woda brzegi rwie…
– Nie mieliśmy innego wyjścia – rzucił Peter oschle. – I mogę cię zapewnić, że nic zdrożnego się nie zdarzyło.
– No tak, tego się obawiałem – mruknął Christian. – Tylko ty mogłeś zmarnować taką szansę. Ale przyznaj, że łaskotało cię w tym twoim starym ciele leśniczego! Podejrzewam, że kiepsko spałeś!
– Christian! – skarciła go matka, tym razem naprawdę surowo.
Helle nie śmiała spojrzeć na Petera. Ale przez cały czas trzymała się blisko niego, tak jakby czuła, że ją najlepiej rozumie. A może dlatego, że tak dobrze oceniał jej powieść?
Doktor Jepsen obejrzał głowę Christiana, lecz nie zauważył niczego niepokojącego. Christian natomiast upierał się, żeby lekarz zbadał Helle. W oczach młodego dziedzica pojawił się błysk podniecenia, który Helle źle zrozumiała.
– Nie zamierzam się rozbierać przy wszystkich – rzuciła gniewnie.
Pani Wildehede zaproponowała pośpiesznie:
– Możesz pójść za ten chiński parawan. A mój bezczelny syn obejdzie się smakiem!
– Ach, nikt mnie nie rozumie! – jęknął Christian. – Ale czas zadośćuczynienia się zbliża!
Helle udała się z doktorem Jepsenem za parawan. Oddychała głęboko, odkasływała, doktor opukiwał jej łopatki, podczas gdy wszyscy pozostali w milczeniu oczekiwali diagnozy.
Po chwili Helle ubrała się i razem ze wszystkimi zasiadła przy stole w salonie. Czuła paraliżujący strach, oddychała z drżeniem. Rozpaczliwie złapała Petera za rękę, a on pogłaskał ją czule.
Doktor Jepsen odczekał niepokojąco długo, zanim przystąpił do rzeczy.
– Mówisz, że jak długo leżałaś?
– Prawie trzy miesiące.
– Kiedy cię ostatnio badano?
– Przedwczoraj.
– Co mówił lekarz?
– Nigdy nic nie mówił – odparła Helle cicho. – Kręcił tylko głową, wzdychał i zalecał spokój.
– Czy wiesz, jak się ten doktor nazywa?
– Nie znam jego nazwiska. Wiem tylko, że jest profesorem i prowadzi liczne wykłady.
– Jakie bierzesz lekarstwa?
– Jakieś białe, miętowe tabletki.
– Miętowe? – spytał doktor zaskoczony. – Nie pamiętasz ich nazwy?
– Nie wiem, co to za lek. Nie dostawałam całego opakowania, lecz codziennie po kilka tabletek w miseczce. I co ze mną, doktorze Jepsen? Już dłużej nie wytrzymam tej niepewności!
Głos dziewczyny przeszedł w żałosny pisk, z trudem tłumiła płacz.
– Przepraszam – odparł lekarz i wziął Helle za ramiona. Przez chwilę patrzył na nią z życzliwością pomieszaną z gniewem. – Nie wiem, kto prowadzi z tobą tę grę. Ale serce masz jak dzwon, dziewczyno! I nie widzę żadnych oznak, żeby kiedykolwiek coś ci dolegało!
Helle spojrzała na doktora oszołomiona.
– Ale przecież wchodzenie po schodach tak mnie męczyło!
– Cztery piętra? Sam Peter Thorn by się zasapał.
– W drodze tutaj kręciło mi się w głowie.
– Pamiętaj, że leżałaś przez wiele tygodni, a to osłabia. Lecz najważniejszą rolę odgrywa sama świadomość choroby.
– Nic nie rozumiem. Dlaczego ktoś…?
– Tym musi się zająć policja – stwierdził doktor. – To sprawa kryminalna!
– Już wezwałam policję – powiedziała pani Wildehede. – Wczoraj wieczorem ktoś przecież strzelał do Helle i Petera.
– Czy może to mieć jakiś związek z upadkiem Helle w wieży?
– Jak najbardziej! – odezwał się Christian. – O, już widzę za oknem naszego poczciwego Lunda. Poczekajmy, aż wejdzie, to nie będę musiał powtarzać tej samej historii.
– Ale ja powinnam jak najprędzej zawiadomić Bernlanda – rzuciła Helle nerwowo. – Tak wiele mu zawdzięczam.
– Nie, poczekaj trochę – zaproponował Christian. – Nie umrze bez ciebie. A ty możesz zginąć, jeśli się stąd ruszysz.
Policjant Lund, którego wszyscy poza Helle dobrze znali, wszedł do salonu, krępy i pewny siebie. Przywitał się bardzo uprzejmie z panią Wildehede, a następnie zwrócił się do młodych. Także lekarz pozostał w salonie, ponieważ uczestniczył w wydarzeniach od samego początku i pragnął się dowiedzieć, cóż to za „dziwną zupę gotowano na złotym ptaku”, jak to określił Christian.
– O, znowu tu jesteś, pechowy ptaszku? Niech no usłyszę, o co w tym wszystkim chodzi – przywitał się z Helle policjant Lund.
Helle opowiedziała o tym, co spotkało ją w ciągu ostatnich kilku miesięcy aż do diagnozy doktora Jepsena, której znaczenia sama jeszcze do końca nie pojmowała Nie zdając sobie z tego sprawy, przez cały czas ściskała Petera za rękę, bezwiednie wbijając w nią paznokcie. Tylko leśniczy wiedział, ile kosztowało ją zachowanie spokoju.
Potwierdził zeznania dziewczyny dotyczące strzałów w zatoce.
– Czy nawet przez moment nie widzieliście, kto strzelał?
– Nie, strzały dochodziły z zarośli na drugim brzegu.
– Powinniście wezwać mnie wczoraj wieczorem.
– Wiem o tym, ale nie było nikogo w majątku, a nie mogłem zostawić Helle samej. Doznała szoku i panicznie się bała.
Zamilkł.
Lund głęboko wciągnął powietrze.
– Racja. Czy możemy teraz wysłuchać opowieści dziedzica? Twierdzi pan, że wie, w jaki sposób te dramatyczne wydarzenia ze sobą się wiążą.
– Nie do końca. Ale coś niecoś podejrzewam.
– No to słuchamy!
Christian poprawił się na sofie.
– Do diabła, Thorn, przydałaby mi się teraz słodka dziewczyna, do której mógłbym się przytulić. Ale wygląda na to, że ona woli ciebie.
Helle szybko cofnęła rękę, zaskoczona, że przez cały czas trzymała ją w dłoni Petera.
– No więc, kiedy pan zaczął się czegoś domyślać? – spytał policjant.
– W bibliotece. Po odwiedzeniu wszystkich wydawnictw, gdzie pytałem o autorkę Helle Strøm, siedziałem w bibliotece i przeglądałem stare zapiski dotyczące zamku Vildehede, wierząc, że znajdę w nich jakąś wzmiankę o złotym ptaku. Tak się nie stało, ale przypadkiem odkryłem coś innego. Mamo, wiele wskazuje na to, że należą się nam jakieś pieniądze, spadek, który gdzieś przepadł.
– To byłoby wspaniale, Christianie, ale do rzeczy!
"Złoty Ptak" отзывы
Отзывы читателей о книге "Złoty Ptak". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Złoty Ptak" друзьям в соцсетях.