– Nadal cię kocha. – Brian opadł ciężko na fotel. Wiedział, że kiedyś nadejdzie taka chwila, ale mimo wszystko było mu przykro. Widział, jak Crystal i Spencer na siebie patrzyli.

– Nie gadaj głupstw. Dziś wieczorem spotkałam go po raz pierwszy od sześciu lat.

Nazajutrz rano, kiedy Brian był na śniadaniu ze swymi przyjaciółmi – politykami, Spencer zadzwonił do Crystal. Gdy się przedstawił, serce zabiło jej mocniej. Zbeształa samą siebie za takie głupie zachowanie. Chciał się z nią spotkać przed wyjazdem, ale stwierdziła, że to wykluczone.

– Crystal, proszę… przez pamięć na dawne czasy… – Dawne czasy, których owocem było dziecko.

– Chyba nie powinniśmy się spotykać. A jeśli ktoś nas zobaczy? Nie warto ryzykować.

– Zostaw mnie to zmartwienie. Proszę… – błagał ją. Równie gorąco jak on, pragnęła się z nim zobaczyć. Ale czy miało to jakikolwiek sens? Nawet jeśli Brian się nie mylił twierdząc, że Hillowi wciąż na niej zależy, takie spotkanie mogło tylko zaszkodzić Spencerowi. Próbowała go zbyć, ale jej się nie udało.

– No dobrze, a więc gdzie? – spytała nerwowo. Bała się i dziennikarzy, i Briana. Nigdy nie był w stosunku do niej zaborczy, ale nie chciała mu sprawić przykrości. Szczególnie teraz, kiedy poznał całą prawdę. Wczoraj widziała w jego oczach smutek i pragnęła przekonać Briana, że niepotrzebnie tak to wszystko przeżywa. Spencer Hill nie stanowił już części jej życia. I nigdy do niego nie powróci.

Spencer podał Crystal adres małego baru. Obiecała, że będzie tam o czwartej. Brian jeszcze nie wrócił. Choć zostawił jej samochód, wolała skorzystać z taksówki. Bała się, że szofer mógłby rozpoznać ją lub Spencera i powiadomić dziennikarzy o ich spotkaniu.

Włożyła futro i wielką futrzaną czapkę, na nosie miała ciemne okulary. Kiedy pojawiła się w barze, Spencer już na nią czekał. We włosach skrzyły mu się płatki śniegu. Trochę posiwiał od chwili, gdy żegnała się z nim na ranczo. Spojrzała na niego i przypomniała sobie, jak na nią patrzył, kiedy spotkali się po raz pierwszy. Był wtedy ubrany w spodnie z białej flaneli, sweter i czerwony krawat. Wciąż pamiętała jego lśniące czarne włosy i ciepły uśmiech. Niewiele się zmienił, w przeciwieństwie do niej. Miała dwadzieścia osiem lat i nie pozostał nawet ślad tamtej czternastoletniej panienki.

– Dziękuję, że przyszłaś. – Kiedy usiedli, ujął jej dłoń. – Musiałem się z tobą zobaczyć, Crystal. – Uśmiechnęła się na myśl, jaki Zeb jest do niego podobny, jego syn, którego nigdy nie widział i nigdy nie zobaczy, chłopiec, który nadawał jej życiu sens, wnosił w nie radość. – Zostałaś świetną aktorką. Widziałem wszystkie twoje filmy.

– Kto by pomyślał wtedy, kiedy… – Roześmiała się. Znów poczuła się młoda.

– Pamiętam chwilę, kiedy pierwszy raz powiedziałaś mi, że chcesz zostać gwiazdą filmową. Nadal jesteś właścicielką ranczo? – spytał.

– Tak, a Boyd i Hiroko mieszkają ze mną. Jeżdżę do doliny, kiedy tylko uda mi się wyrwać. -…by zobaczyć się z twoim synem… z naszym dzieckiem, dodała w myślach

– Bardzo chciałbym tam kiedyś pojechać. – Na myśl o tym przebiegł ją dreszcz. Ale wiedziała, że przynajmniej przez cztery lata będzie zbyt zajęty, by choć pomyśleć o wizycie na ranczo.

Odważyła się zadać mu pytanie, które gnębiło ją od wczorajszego wieczoru:

– Nadal jesteś żonaty? – Nie natknęła się nigdy na wzmiankę o jego rozwodzie. Wiedząc, że Kennedy jest katolikiem, podejrzewała, że Spencer nie rozwiódł się, w przeciwnym razie nie powierzono by mu funkcji doradcy prezydenta.

– W pewnym sensie tak. Nigdy nic nas nie łączyło, a po moim powrocie… wiedziała o nas. Najzabawniejsze jednak było to, że wcale się tym nie przejmowała. Kierowała się swymi własnymi pobudkami, chcąc utrzymać nasze małżeństwo. Teraz ma to, czego pragnęła. – Uśmiechnął się. W tej chwili wyglądał zupełnie jak chłopiec. – Przynajmniej tak jej się wydaje. Tak jak ty marzyłaś, by zostać gwiazdą filmową, ona pragnęła być żoną kogoś ważnego. Kroczymy własnymi ścieżkami, ale trzeba przyznać, że Elizabeth potrafi wydawać bardzo eleganckie przyjęcia. – W jego tonie przebijała nie tyle gorycz, co głębokie rozczarowanie. Opuścił kobietę, którą kochał, i ponad dziesięć lat był mężem osoby zupełnie sobie obcej. – Przypuszczam, że wszyscy osiągnęliśmy to, o czym kiedyś marzyliśmy: – Crystal była gwiazdą filmową, on – doradcą prezydenta, a Elizabeth – żoną kogoś ważnego. W jego życiu zabrakło tylko tego, co najistotniejsze: kobiety, którą kochał już od piętnastu lat. – Kiedy wyjeżdżasz?

– Jutro.

– Z Brianem Fordem?

– Tak. – Spojrzała mu prosto w oczy. Wiedziała, co pragnął usłyszeć, ale nie chciała mu tego powiedzieć, a on nie miał odwagi jej zapytać. Było to wszystko zbyt bolesne.

– Zagrałaś w kilku wspaniałych filmach.

– Dziękuję. – Uśmiechnęła się do niego łagodnie. Chciała mu tyle powiedzieć, ale wiedziała, że jej nie wolno.

Znów się roześmiał.

– Niemal się popłakałem, kiedy oglądałem transmisję z wręczenia Oscarów. Wyglądałaś prześlicznie, Crystal… nadal jesteś piękna… nic się nie zmieniłaś, jesteś nawet coraz piękniejsza.

– I starsza. – Roześmiała się. – Pamiętam, jak kiedyś uważałam, że w wieku trzydziestu lat człowiek właściwie stoi już nad grobem. – Również się roześmiał. Była nadal taka młoda i tak niesamowicie piękna. Czuł się przy niej jak stuletni starzec.

Rozmawiali jeszcze jakiś czas, w końcu Spencer spojrzał na zegarek. Nie chciał się z nią rozstawać, ale wiedział, że musi już iść. O siódmej miał być na obiedzie w Białym Domu, a przedtem musiał jeszcze wstąpić do domu po Elizabeth i przebrać się w smoking.

– Czy pozwolisz mi się odwieźć do hotelu? – spytał.

– Chyba nie powinieneś tego robić – odparła zaniepokojona. Uśmiechnął się do niej.

– Wydaje mi się, że za bardzo się przejmujesz. Nie pełnię funkcji prezydenta, a jedynie doradcy. W przeciwieństwie do tego, co sądzi moja żona, wcale nie jestem aż tak ważny. – Wsiadła do limuzyny i razem pojechali do hotelu. Nie spytał, dlaczego nigdy nie wyszła za mąż, a ona nie wnikała, dlaczego Spencer nie ma dzieci. Rozmawiali o wczorajszym balu. Nagle samochód się zatrzymał. Spencer spojrzał smutno i mocno ścisnął jej ręce. – Nie chcę znów się z tobą rozstawać. Czas bez ciebie był straszny. – Właśnie to chciał jej powiedzieć, kiedy do niej zadzwonił, dlatego tak błagał o spotkanie. Chciał, by przynajmniej wiedziała, że nadal ją kocha.

– Spencerze, proszę… już za późno na jakiekolwiek zmiany. Osiągnąłeś w życiu sukces. Nie niszcz tego.

– Nie mów głupstw. Wszystko to wraz z upływem kadencji może się skończyć, a nasza miłość – nie. Nie odkryłaś tego jeszcze? Czy nie ma dla ciebie żadnego znaczenia, że po piętnastu latach nadal czujemy do siebie to samo? Jak długo chcesz zwlekać? Aż będę miał dziewięćdziesiątkę?

Roześmiała się. Pochylił się i pocałował ją Do oczu napłynęły jej łzy. Nic nie mogła mu powiedzieć. Dla dobra Spencera nie mogła zgodzić się na związek z nim, choć gorąco tego pragnęła. A Spencer nie ułatwiał jej bynajmniej zadania.

– Gdybym przyjechał do Kalifornii, spotkałabyś się ze mną?

– Nie… ja… Brian… nie…

– Mieszkasz z Fordem?

Potrząsnęła głową. Oboje mieli swoje powody, by unikać rozmowy na ten temat.

– Nie… mieszkam sama… – Uśmiechnął się rozpromieniony i znów ją pocałował. Kierowca stał dyskretnie obok samochodu, czekając, aż skończą rozmawiać.

– Postaram się zadzwonić do ciebie jak najszybciej.

– Spencerze…!

Zamknął jej usta pocałunkiem, a potem znów się do niej uśmiechnął.

– Kocham cię… zawsze cię będę kochał… i jeśli wydaje ci się, że możesz to zmienić, jesteś w błędzie.

Ich miłości nie dało się zniszczyć, opierali się jej, próbowali z całych sił, przegrali, wygrali, potem znów przegrali. Teraz nie było już od niej ucieczki. Wiedziała równie dobrze, jak on, że należą do siebie. Ale te skradzione chwile mogły go kosztować wszystko, co osiągnął. Nie pozwoli na to.

Spojrzała na niego przeciągle.

– Czy naprawdę tego chcesz?

– Tak… choć to tak niewiele.

– Tak bardzo cię kocham – szepnęła mu do ucha. Otworzyli drzwiczki i wysiedli. Uścisnęła mu rękę, podziękowała za odwiezienie do hotelu i zniknęła w drzwiach. Nadal czuła na ustach dotyk jego gorących warg. Ciekawa była, dokąd to wszystko ich zaprowadzi.

Rozdział czterdziesty drugi

Następnego dnia razem z Brianem odleciała do Kalifornii. Nie rozmawiali. Ford czytał, a ona wyglądała przez okno. Nie chciał jej jeszcze nic mówić, ale domyślił się prawdy. Całe popołudnie próbował się dodzwonić do hotelu. Kiedy ujrzał ją wieczorem, domyślił się wszystkiego. Pragnął życzyć Crystal szczęścia i prosić, by była ostrożna. Zaczęli rozmawiać, kiedy stewardesy podały lunch. Westchnął patrząc na nią. Uczynił z niej gwiazdę, ale zasługiwała na wszystko, co najlepsze w życiu. Do tej pory nie zaznała zbyt wiele szczęścia. Modlił się, by nie stała się bohaterką kolejnego skandalu. Ani ona, ani Spencer.

– Chcę, żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze będę twoim przyjacielem – powiedział Brian.

Crystal płakała podczas całej rozmowy. Wyjechali do Waszyngtonu jako kochankowie i przyjaciele. Teraz wszystko się skończyło. Zawsze wiedział, że kiedyś nadejdzie taki dzień. Miał tylko nadzieję, że jak najpóźniej. Ich związek trwał dwa lata i Brian zdawał sobie sprawę, że nie ma prawa żądać więcej. Właściwie nie chciał tego. Nigdy nie pragnął jej poślubić.

– Spencer nie może zostać twoim mężem.

Crystal westchnęła i wydmuchała nos. Mimo splendoru uroczystości inauguracyjnych były to dla niej dwa wyjątkowo trudne dni.

– Wiem o tym, Brianie. To wszystko trwa już od piętnastu lat. – Spojrzał na nią zdumiony.

– A więc na długo przedtem, zanim urodziło się dziecko?

– Tak. Zakochałam się w Spencerze, kiedy miałam czternaście lat.

– W takim razie czemu, do cholery, nie poślubiłaś go? A może nigdy nie poprosił cię o rękę?

– Owszem, prosił, ale zawsze w nieodpowiednim momencie. Całe moje życie to komedia pomyłek. Ponownie spotkaliśmy się tuż po jego zaręczynach.

Po ślubie odkrył, że nie kocha swej żony. Wyjechał do Korei, a ja związałam się z Erniem. Kiedy wrócił, uważałam, że jestem zbyt dużo winna Erniemu, by go rzucić. Czy to nie ironia losu? Potem, kiedy chciałam odejść, Ernie mi nie pozwolił. Elizabeth też nie chciała się zgodzić na rozwód. I tak trwało to całe lata. Byliśmy jak para szaleńców, która nie potrafi uwolnić się od siebie. Po procesie znów prosił, bym za niego wyszła. Ale zawsze miał ambicje polityczne, a właśnie wtedy otworzyły się przed nim szanse wspaniałej kariery. Dla kogoś, kto chce wygrać wybory, kobieta, oskarżona o morderstwo, nie stanowi dodatkowego atutu. Więc dla jego dobra zerwałam naszą znajomość.

Spojrzał na nią z podziwem i domyślił się reszty.

– A potem zorientowałaś się, że jesteś w ciąży, ale nigdy mu o tym nie powiedziałaś.

Skinęła głową. Trafnie odgadł.

– Niełatwe miałaś życie. A co teraz?

– Nie wiem.

Brian zwrócił jej wolność, ale Spencer nadal miał żonę i był doradcą prezydenta. Świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że ciągle ma związane ręce.

– Chce do mnie przyjeżdżać, kiedy tylko będzie mógł. Ale co dalej?.

– Powiem ci, co stanie się dalej. Pewnego dnia skończysz pięćdziesiąt lat i nadal będziesz zakochana w mężczyźnie, który jest mężem innej. A jeśli któregoś dnia zdecyduje się ubiegać o fotel prezydencki? Wtedy co? To będzie koniec waszych spotkań. Uważam, że powinnaś sobie poszukać jakiegoś sympatycznego, młodego faceta, poślubić go i mieć z nim dzieci. Zanim okaże się, że jest za późno. – Jednak sam nie zaproponował jej małżeństwa. Oboje wiedzieli, że nie chce ponownie się żenić ani mieć więcej dzieci. Mocno trwał w swoim postanowieniu. W ubiegłym roku usunięto mu nasieniowody. Ułatwiało to Crystal podjęcie decyzji. Ale chodziło teraz o Spencera i ich wspólną przyszłość. Brian uważał, że Crystal postępuje nierozsądnie. Jeśli Spencer nie może jej teraz poślubić, powinna się z nim rozstać na dobre. Ale łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Kiedy sześć tygodni później Spencer przyjechał do Los Angeles, wspólnie spędzone godziny wypełniała miłość. Ani na chwilę nie opuszczali jej mieszkania. Po dwóch dniach wyjechał, zostawiając w życiu Crystal dotkliwą pustkę. Czekała na następną wizytę. Ale upłynęły trzy miesiące, nim znów udało mu się wyrwać. Niepodobieństwem było takie życie, ale tylko to im pozostawało, skradzione chwile, dni, spędzone w jej mieszkaniu, wspólna tajemnica. Oczywiście cały czas nie ustawały plotki i domysły, z kim chodzi Crystal. Po roku ukradkowych spotkań ze Spencerem rozpoczęła w końcu rzekomy "romans" z aktorem, z którym często występowała. Był pedałem, jemu tak samo jak Crystal zależało na zachowaniu pozorów. Od czasu do czasu spotykała się też z Brianem. Kiedy dowiadywał się, że nadal widuje się ze Spencerem, nie szczędził jej wymówek.