Crystal, pomagając matce sprzątać ostatnie półmiski, też nie mogła opędzić się od myśli o przystojnym nieznajomym z San Francisco. Wiedziała już, kim jest Spencer. Słyszała, jak Tom mówił o nim, o swym dowódcy. Tomowi było przyjemnie, że Spencer przyjechał na jego ślub, ale głowę zaprzątały mu teraz ważniejsze sprawy. Razem z Becky wyjechali do nadmorskiego Mendocino, gdzie mieli spędzić miesiąc miodowy. Wrócą za dwa tygodnie i zamieszkają w domku na ranczo, Tom będzie pracował razem z jej ojcem i płodził dzieci. Crystal takie życie wydało się okropnie nudne. Szare i monotonne. Nie tak zagadkowe, nadzwyczajne i niecodzienne, jak życie gwiazd filmowych. Czy ją też to czeka? Czy pewnego dnia poślubi jednego z chłopców, których znała, jednego z kolegów Jareda, jednego z chłopaków, których teraz nie znosiła? Kiedy o tym pomyślała, poczuła, jakby dwie siły ciągnęły ją w przeciwne strony, jedna ku światu dobrze znanemu i bliskiemu… druga ku jakiejś odległej, tajemniczej krainie, zamieszkanej przez przystojnych nieznajomych, podobnych do tego, którego spotkała na ślubie swej siostry.

Kiedy w końcu wszystko pozmywały i posprzątały po przyjęciu, była już północ. Babcia położyła się wcześniej. Dom wydawał się dziwnie cichy. Crystal powiedziała rodzicom dobranoc i poszła na górę. Ojciec odprowadził ją do pokoju i pocałował w policzek, spoglądając z czułością na córkę.

– Pewnego dnia przyjdzie twoja kolej… – Jared, mijając siostrę, zahuczał jej prosto do ucha. Wzruszyła ramionami, wcale nie tęskniąc za tą chwilą.

Ojciec uśmiechnął się do Crystal.

– Chcesz się jutro ze mną przejechać? Mam robotę, przy której mogłabyś mi pomóc. – Był z niej taki dumny, nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo.

Skinęła głową, uśmiechając się lekko.

– Z największą przyjemnością, tatusiu.

– Pobudka o piątej rano. Idź, prześpij się trochę. – Zmierzwił lekko jej włosy.

Cicho zamknęła drzwi za sobą. Pierwszy raz w życiu będzie spała w tym pokoju sama, bez siostry. Wydał jej się taki spokojny. Miała w końcu swój własny kąt. Leżała w łóżku i myślała o Spencerze. A Spencer Hill, leżąc w łóżku w pokoju hotelowym w San Francisco, myślał o Crystal.

Rozdział trzeci

Pierwsze dziecko Toma i Becky przyszło na świat dokładnie w dziesięć miesięcy po ich ślubie. Becky rodziła w domku na ranczo, były przy niej Minerva i Olivia. Tom w tym czasie przemierzał nerwowo ganek. Urodził im się zdrowy chłopak. Dali mu na imię William, po ojcu Toma, Williamie Henrym Parkerze. Becky chodziła dumna jak paw, Tom podobnie. Był to jedyny radosny moment w ciągu całego tego roku, który dla Wyattów okazał się wyjątkowo niepomyślny. Z powodu gwałtownych deszczów zbiory były słabe, Tad pochorował się na zapalenie płuc i nie mógł dojść do zdrowia. Kiedy urodził się jego pierwszy wnuk, był wciąż słaby, choć udawał, że czuje się dobrze. Tylko Crystal wiedziała, że jest skrajnie wyczerpany. Nie jeździli teraz tak daleko, jak dawniej, sprawiał wrażenie zadowolonego, kiedy w końcu wracali do domu. Natychmiast kładł się do łóżka, czasami nie jedząc nawet kolacji.

Stan Tada poprawił się na krótko przed chrzcinami Williama. Wyprawiono je akurat w dzień uzyskania niepodległości przez Indie, dwa dni przed szesnastymi urodzinami Crystal. Dziecko ochrzczono w tym samym kościele, w którym rok temu odbył się ślub Becky i Toma. Olivia zaprosiła na lunch sześćdziesięcioro znajomych. Przyjęcie było mniej wystawne niż to z okazji ślubu, ale i tak dość uroczyste. Rodzicami chrzestnymi zostali Ginny i Boyd Websterowie. Wyattowie nie najlepiej to przyjęli. Hiroko unikano, podobnie jak rok temu. Jej jedyną przyjaciółką była Crystal, ale nawet ona nie wiedziała, że Hiroko jest w ciąży. Miejscowy lekarz nie chciał się nią opiekować. Jego syn zginął w Japonii i doktor bez ogródek oświadczył Hiroko, że nie pomoże w przyjściu na świat jej dziecka. Boyd musiał zawieźć żonę do San Francisco i tam znaleźć jakiegoś lekarza. Nie było go stać na to, by ją wozić taki kawał drogi zbyt często. Doktor Yoshikawa okazał się łagodnym, sympatycznym człowiekiem. Urodził się w San Diego i całe życie mieszkał w San Francisco, ale mimo to po japońskim ataku na Pearl Harbour został internowany razem ze swymi rodakami. Przez cztery lata opiekował się nimi w obozie niosąc im ulgę, choć dysponował bardzo ograniczonymi środkami. Były to dla niego czasy udręki i frustracji, ale zyskał sobie szacunek i oddanie ludzi, którymi się opiekował i z którymi żył. Hiroko usłyszała o nim od znajomej Japonki z San Francisco. Udała się do niego z drżeniem serca, mając w pamięci odmowę lekarza, o którym wszyscy w dolinie mieli takie dobre mniemanie. Boyd stał przy Hiroko, kiedy doktor Yoshikawa ją badał. Lekarz zapewnił ich oboje, że wszystko powinno być w porządku. Tylko on wiedział, jak dziewczynie ciężko żyć w obcym kraju, wśród ludzi, którzy jej nienawidzą, bo ma inny kolor skóry, skośne oczy i urodziła się w Kioto.

– Panie Webster, w marcu zostanie pan ojcem ładnego, zdrowego dziecka – powiedział Boydowi, a potem uśmiechnął się do Hiroko i przemówił do niej po japońsku. Boyd zauważył, że w miarę słuchania doktora jego żona się odpręża. Poczuła się tak, jakby na moment znalazła się z powrotem w swojej ojczyźnie. Miała do niego całkowite zaufanie. Powiedział jej, by codziennie po południu odpoczywała, by dobrze się odżywiała, zalecił dietę, składającą się z jej ulubionych japońskich potraw, co wywołało stłumiony śmiech Hiroko.

Nazajutrz po wizycie u lekarza w San Francisco, akurat kiedy Boyd pomagał Hiroko przygotowywać lunch, odwiedziła ich Crystal. Od dnia ślubu Becky wpadała do nich od czasu do czasu, żeby powiedzieć "cześć" i chwilkę pogawędzić. Nikt nie wiedział o jej wizytach u Websterów, a Boyd był na tyle przezorny, że nie rozpowiadał o tym.

– Hej, jest tam kto? – Uwiązała konia przed domem i ostrożnie weszła do środka. Włosy miała zebrane do góry i schowane pod kapeluszem kowbojskim, ubrana była w niebieskie spodnie dżinsowe i starą koszulę Tada. Przez ostatni rok jeszcze wypiękniała, stała się bardziej kobieca, ale nadal pozostała niewinna jak dziecko. Wyglądało to tak, jakby absolutnie nie zdawała sobie sprawy ze swej urody, co tylko uwydatniało jej niepospolity wygląd. Rzuciła kapelusz na krzesło i otarła czoło. Fala platynowych włosów opadła jej na ramiona.

– Cześć, Crystal. – Boyd wytarł ręce w ścierkę, a Hiroko uśmiechnęła się i zaproponowała jej sashimi (sashimi – cienko pokrajane w przezroczyste plasterki mięso specjalnego gatunku ryb, które można jeść na surowo – przyp. tłum.), które właśnie szykowali. – Jadłaś lunch? – Była sobota, dzień wolny od zajęć w szkole. Ojciec odpoczywał, a ona nie miała nic do roboty. Wpadła już z wizytą do Becky i małego Williego, jak wszyscy nazywali chłopca. Był tłuściutkim, zdrowym bobasem o pogodnym usposobieniu.

– Co to takiego? – Crystal z zainteresowaniem spoglądała na surową rybę.

– Sashimi – odpowiedziała Hiroko, uśmiechając się nieśmiało. Nieodmiennie zachwycała się jasnymi włosami Crystal i jej wielkimi niebieskimi oczami. Gdyby miała ponownie przyjść na świat, chciałaby wyglądać tak jak ona. Hiroko marzyła w skrytości ducha o operacji oczu, aby wyglądać bardziej po europejsku, ale nie miała na to pieniędzy. Zresztą Boyd zabiłby ją, gdyby się o podobnych pomysłach dowiedział. Kochał ją taką, jaka była, z jej delikatną, azjatycką urodą.

Hiroko, choć tylko o trzy lata starsza od Crystal, wydawała się od niej znacznie poważniejsza. Powagę tę pogłębiła jeszcze samotność, na którą była skazana, mieszkając w dolinie.

– Czy chcesz spróbować trochę sashimi, Crystal-san? – W ciągu ostatniego roku pogłębiła znacznie swoją znajomość angielskiego. Wieczorami czytała Boydowi na głos, mozoląc się nad wymową. Crystal przyniosła jej nawet kilka swoich szkolnych podręczników i Hiroko pracowicie nad nimi ślęczała, robiąc szybkie postępy.

Crystal usiadła razem z nimi w malutkiej kuchni i ostrożnie spróbowała nieznanej potrawy. Chętnie wszystkiego próbowała i jadła już różne przysmaki, które przygotowywała Hiroko swymi zwinnymi palcami.

– Ojciec dobrze się czuje? – spytała cicho Hiroko.

Crystal skinęła głową

– Trochę mu lepiej. To była dla niego ciężka zima. Dziś wstąpiłam do Becky. – Uśmiechnęła się do swej przyjaciółki. – Dzieciak robi się z każdym dniem słodszy. – Zauważyła, że Websterowie wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia. Boyd patrzył na swoją żonę tak, jakby chciał jej dodać odwagi, piegi na jego bladej twarzy wydawały się wyraźniejsze niż normalnie. Miał zupełnie inną cerę niż Crystal, która opalała się na ciemny brąz mimo jasnych włosów i niebieskich oczu. Ale on zdawał się nieczuły na jej urodę. Był zapatrzony w Hiroko.

– Powiedz jej. – Uśmiechał się do swej żony, pragnąc podzielić się dobrą wiadomością z ich jedyną przyjaciółką Po wizycie u doktora Yoshikawa przestało im to ciążyć brzemieniem. Nie było ich stać na dziecko, ale oboje bardzo go pragnęli. Dziwili się, że dopiero po przeszło dwóch latach małżeństwa Hiroko zaszła w ciążę. – No, śmiało… – Boyd trącił ją łokciem i Hiroko zmieszała się bardzo.

Crystal czekała w milczeniu, nie domyślała się niczego. Dla Crystal macierzyństwo było czymś zupełnie abstrakcyjnym. Spoglądała na nich zaintrygowana, ale Hiroko nie potrafiła się zdobyć na powiedzenie jej nowiny. W końcu Boyd musiał to zrobić za nią.

– Na wiosnę będziemy mieli dziecko – oświadczył, nie kryjąc dumy. Hiroko odwróciła się zawstydzona. Nie przyzwyczaiła się jeszcze do jego amerykańskiego sposobu bycia, do otwartości, z jaką oznajmiał ludziom fakty tak dla niej intymne. Ale czuła się nie mniej szczęśliwa od niego.

– To wspaniale. – Crystal uśmiechnęła się. – Kiedy dokładnie?

– Najprawdopodobniej w marcu. – Spojrzał z dumą na swą żonę, a Hiroko nałożyła Crystal nową porcję sashimi.

– Wydaje się to jeszcze strasznie odległe, prawda? – Dla Crystal była to niemal wieczność. Oczekiwanie na dzień, kiedy Becky urodzi swe pierwsze dziecko, zdawało się nie mieć końca. Becky dzień i noc narzekała, wiecznie jęczała, jaka jest chora i jak jej źle. W końcu Crystal nie mogła już tego dłużej znieść. Nawet Jaredowi się to sprzykrzyło, a Tom całe noce spędzał poza domem, ze swymi kolegami. Tylko Olivia okazywała zrozumienie. Obie kobiety bardzo się do siebie zbliżyły, ale Crystal to nie przeszkadzało. Najszczęśliwsza była wtedy, kiedy mogła spędzać czas ze swym ojcem. W ciągu tego roku bardzo też polubiła wizyty u Hiroko. Rozmawiały o przyrodzie, życiu, ideałach, a bardzo niewiele o ludziach. Hiroko nie miała przyjaciół, o których mogłaby rozmawiać, jedynie rodzinę w Japonii, a ostatnio rzadko o niej wspominała. Byli tak daleko, że miała wrażenie, jakby ich utrąciła. Raz wyznała, że tęskni za swymi małymi siostrzyczkami. Crystal z kolei zwierzyła się jej, że czasami marzy o graniu w filmie. Hiroko była zachwycona i uważała, że Crystal jest wystarczająco ładna, by zostać aktorką. Ale Hollywood leżało bardzo daleko od Doliny Alexander. Tak daleko, że równie dobrze mogłoby się znajdować na innej planecie.

Na chrzciny Williama Boyd przyjechał razem z Hiroko. Dziecko wybuchnęło żałosnym płaczem, kiedy pastor zmoczył mu główkę wodą. Chłopczyk ubrany był w chrzestną sukienkę ojca babci Minervy. Kiedy wyszli z kościoła, Hiroko trochę zbladła. Boyd ujął ją delikatnię pod ramię, spoglądając na nią pytająco, a ona tylko skinęła głową. Nigdy się nie skarżyła, że jej coś dolega, wiedział jednak, że ostatnio kiepsko się czuła. Nadal przygotowywała posiłki, ale prawie nic nie jadła, rozgrzebując tylko jedzenie na talerzu. Parę razy słyszał, jak rano wymiotowała. Zanim Boyd odjechał z Hiroko, spojrzenia Crystal i Japonki spotkały się na moment. Kobiety uśmiechnęły się do siebie, ale nikt z obecnych tego nie zauważył. Wszyscy rozpływali się nad Williamem.

Na ranczo podano lunch, tak jak w dniu ślubu Becky, lecz tym razem nie było tyle pracy, bo zaproszono mniej osób. Kobiety siedziały w małych grupkach i rozmawiały o tym, kto wkrótce weźmie ślub albo komu urodzi się dziecko. Nikt nic nie wiedział o ciąży Hiroko, zresztą chętniej szeptano sobie o Ginny Webster, która ostatnio bardzo przytyła. Krążyła pogłoska, że sypia z Marshalem Floydem. Ktoś widział nawet, jak razem wychodzili z hotelu w Napa.

– Mówię wam, że jest w ciąży – oświadczyła Olivia konspiracyjnym tonem, a Becky dodała, że w zeszłym tygodniu Ginny o mały włos nie zemdlała podczas mszy.

– Sądzicie, że się z nią ożeni?

– Niewykluczone – stwierdziła jedna z kobiet. – Choć dobrze by było, gdyby się pośpieszył. – Kobiety rozmawiały, a mężczyźni stali w pewnej odległości, jedząc i pijąc. Dzieciaki, tak jak rok temu, bawiły się beztrosko. Od zakończenia wojny upłynęły dwa lata i właściwie nic się przez ten czas nie zmieniło, może tylko dzieci trochę podrosły. Crystal nie wyglądała już tak dziecinnie. Miała długie, smukłe nogi i zgrabną sylwetkę, przyciągającą wzrok mężczyzn. Nawet luźne sukienki nie były w stanie ukryć w pełni ukształtowanej figury. Oczy miała bardziej skupione i przenikliwe. Przez całą zimę martwiła się słabym zdrowiem ojca.